Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Joanna Rybak
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Biblioteka
/ Autorzy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Czw 22:54, 05 Lis 2009    Temat postu:

Mikka napisał:
Dręczenie mieszkańców Londynu:

Dzięęękiii Smile

Cytat:
- No i co teraz? - Godzina czwarta nad ranem.
Chłopcy wyszli z lotniska Heathrow. Eingard zataczając się, usiadł na przystanku autobusowym.

Ha! Superskill - teleportacja!
Cytat:
- No to może najpierw prześpijmy się w hotelu - zaproponował Scott. Jest jeszcze ciemno, a ja ledwo stoję na nogach.
Mężczyźni zamówili sobie ogromny pięcioosobowy apartament w hotelu.

Są takie duże apartamenty? Tzn. naprawdę, a nie tylko w opkach?
Cytat:

Zapadli się w ubraniach w łóżka

Hmm... Zapadanie się w łóżko... To chyba łóżko wodne musiało być. Albo z rozwalonymi sprężynami ^^
Cytat:
i nawet, nie okrywając się kołdrą i nie zdejmując butów, zasnęli twardym snem.

Kołdrą. Jedną, wspólną na pięć łóżek.
Cytat:

- Dobra Eniu! Myśl jak ściągnąć tu Sophie! - ponaglił go Riskal, nie mogąc oprzeć się pokusie nazwania elfa „Eniem".
- Rysiu, przestań go drażnić - mruknął Chris do anioła.
- Dobrze Krysiu. - W ułamku sekundy w czole Riskala utkwił ostry nożyk.
- Ups. Wymsknęło mi się - mruknął Chris, nie kryjąc zadowolenia.

To jest istny majstersztyk. I czy teraz znajdzie się ktoś twierdzący, że zdrobnienia u Kossakowskiej są durne i dziecinne?
Cytat:
- Aua!!! Idioto, jesteśmy w restauracji!!! Gdzie jest pełno ludzi...
- No właśnie. A ja jestem głodny.
Chris przyłożył do strumienia krwi kieliszek, wyjął delikatnie nóż, gdy napełnił naczynie do połowy, pociągnął z niego spory łyk.
- Wiesz co Rysiu? Pocieszę cię czymś, smakujesz lepiej od szczurów, które musiałem sobie rano złapać.
- Zapłacisz mi za to. - Zamachnął się i wbił z całych sił widelec w dłoń wampira. Sztuciec wygiął się i odskoczył na bok.
- Wiesz, że mimo wszystko to i tak mnie to bolało? ~ zasyczał Chris, ściskając pulsującą z bólu rękę.
- Idioci! Skończcie ten cyrk, bo ta kelnerka się na was gapi - warknął Lotres.

I jeszcze nie dzwoni na policję?! Dziwni są ci Brytyjczycy, doprawdy...
Cytat:
- Spokojnie, braciszku, ona tylko myśli, że twój tyłeczek jest pociągający - zakpił Riskal.

No tak, bo to, że jednemu z czoła sterczy nóż, a drugiemu z ręki widelec, to małe piwo przy tyłku demona!(może ma ogon?...) Oj, zapomniałam jeszcze o akcie wampiryzmu.
Cytat:
- Dobra! Koniec tych żartów, pomyślmy jak znaleźć Sophie - powiedział Chris.
- To może zróbmy coś głupiego! Coś, co by pokazali w telewizji! Sophie by to zobaczyła i by do nas przyszła - podsunął Riskal.
- Co na przykład?

Shocked Aaalle osso chozi?... I że niby oni tak na poważnie i od razu przyjęli ten pomysł bez zastrzeżeń? Geez, aż musiałam użyć emotka, bez tego się nie da oddać mojego stanu psychicznego...
Cytat:
- No nie wiem... Może, przelećmy z Lotresem na skrzydłach przez najbardziej zatłoczoną ulicę w Londynie. Nie dajmy się złapać wojsku i SIS. Media pokażą nas w telewizji i...

Bo telewizja to już nie są media, sic! A w ogóle, nie wierzę, żeby tak od razu wysyłali wojsko. Na pierwszy ogień rzuciliby zwykłą policję, chłopcy sobie pochlebiają.
Cytat:

-A co jak was złapią, wsadzą do jakiegoś laboratorium i będą na nas robili testy! - martwił się Eingard.

Się teraz przytomny znalazł, a jak rzucali nożami, to co?
Cytat:

- Zróbmy coś głupiego, tak aby pokazali nas w telewizji i aby nie zgarnęło nas wojsko... - trzymał przy swoim Riskaliusz.

*EPIC ZONK* Że on się tak naprawdę nazywa?! Borze, spraw aby to był tylko Element Komiczny...
Cytat:

Zamknął przepływ myśli do swojego umysłu, a przynajmniej stłumił. Tak, że teraz słyszał
tylko niewyraźne szepty, które i tak działały mu na nerwy.

A to nie mógł zamknąć całkiem?
Cytat:

- Panno Evans! Klientki przy dwunastce! - zawołała gburowata babka z siwymi włosami spiętymi ciasno w kok.
Sophie znalazła sobie pracę w „Soft Rock cafe". Biegała od stolika do stolika, przyjmując masę zamówień, potem wszystko to wstukiwa-ła do komputerka, który lubił robić jej na złość.
-1 pomyśleć, że kiedyś chciałam być lekarzem - mruknęła do siebie Sophie.

Ha! Widać nie tylko nasz naród dotyka słynne: "Gdzie żeś ty, Polaku? W Londynie na zmywaku!".
Cytat:

Podeszła do stolika i przywitała arcypulchne paniusie najbardziej sztucznym i nieszczerym uśmiechem, na jaki było ją stać. „Czuję, że to zamówienie będzie NAPRAWDĘ OGROMNE, ciekawe czy napiwek również. Ach stare baby są zazwyczaj skąpe" - myślała Sophie, zapisując w notesie najbardziej słone i. tłuste potrawy jakie miał do zaoferowania „Soft Rock".

Ta aŁtorka ma jakiś uraz, jak babcię kocham, no!
Cytat:
A na końcu skejt w dziwnej czapce i z długim poniżej bioder czarnym kucykiem.

Tak, to rzeczywiście typowy image skejta XD Btw, który z nich ma taki uroczy styl?
Cytat:

- To bezcelowe! - jęknął Scott. - Usiądźmy gdzieś. Nogi mnie bolą...

*parsk* Logiczne, jak podają źródła literackie. Tylko mówić nie powinien...
Cytat:

- Chris? Wszystko w porządku? Wyglądasz potwornie. - Chris usiadł na ławce obok Scotta, ciężko dyszał, na czole pojawiły się krople potu. Jego ostre kły wysunęły się z ust.
- Nic mi nie jest. To tylko przez to, że jestem trochę głodny, nic poza tym.

Kurde, rano się podobno nażarł szczurów (Bór jeden wie, gdzie je złapał, bo chyba nie w londyńskim hotelu...), później bodajże aniołkowi trochę krwi podpieprzył, nieekonomiczny gościu strasznie.
Cytat:

- Schowaj te zęby! - syknął Riskal.
- Hę? Ach, przepraszam. - Rise zakrył ręką usta. - Nienawidzę Londynu, nienawidzę Anglii - wydyszał wampir. - Powracają mi złe wspomnienia z dzieciństwa.

A co, Hiszpańska Inkwizycja go dopadła i torturowała wygodnym fotelem? Szlag, nie ta bajka ^^ Jako wampir powinien Anglię kochać, tam nigdy nie ma słońca - ja rozważam przeprowadzkę.
Cytat:

Gdy chłopcy weszli do kawiarni, panował tam mały chaos. Dwie pulchne kobiety kłóciły się i wydzierały na cały głos do kierownika.

Stereotypy narodowe o flegmatycznych Anglikach poszły poczarować.
Cytat:

- Ja się tym zajmę - powiedział Chris, zacierając ręce. Gotował się na podryw i zauroczenie kobiety wszechczasów, a wiedział, że ma to wrodzone wraz z wampirzymi instynktami łowieckimi. W końcu wam-pirza uroda służy do zdobywania pożywienia... ale można ją również wykorzystać do innych o wiele bardziej pożytecznych celów.

Może i ja rozumiem o co chodzi, niemniej jest to napisane bez krzty sensu. A, i jeszcze ze zdania wynika, że to "kobieta" była "wszechczasów" a nie "zauroczenie".
Cytat:

Kobieta oszołomiona urodą chłopaków zrobiła się czerwona na twarzy, stanęła jak słup.
- Eee... Yyy... Zoley, Soły? - dziewczyna nie była do końca pewna.
- Sophie? - zapytał z nadzieją wampir.
- Tak! Tak! Ona miała na imię Zofia. Eee... To znaczy Sophie! Sophie Ifan. Albo Iwan.
- Evans!
- Tak, tak Evans! - Chris aż podskoczył z radości. - To ona! To ona! - cieszył się jak opętany.

Geez, ja nawet nie widzę tutaj żadnej analogii fonetycznej, jak ona to wykombinowała?
Cytat:

Muzyka w radiu ucichła, rozmowy w restauracji ustały. Wszystkie spojrzenia były zwrócone na Chrisa. Chłopak zastygł, usiadł cały czerwony ze wstydu na krześle.
- Tak się cieszę... - wyszeptał uradowany."

Pytanie, które powinnam zadać wieki temu - co za wydawnictwo dopuściło do druku tFUr przepełniony takimi aŁtoreczkizmami i blogaskowym "poczuciem humoru"?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:08, 05 Lis 2009    Temat postu:

A więc tak:
ten skejt z kucykiem to elf Eingard Very Happy Riskal to rzeczywiście Riskaliusz *zonk potężny*, musiałabym poszukać ale chyba "Lotres" to też skrót od czegoś śmiesznego (pewna nie jestem).
A wydawnictwo to chyba POLIGRAF - chociaż bym musiała sprawdzić


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:26, 05 Lis 2009    Temat postu:

Strzyguś strasznie mi się podobają twoje analizy. Mam nadzieję że się nie obrazisz za kolejny fragment do zmasakrowania:

"- Jambo (oznacza w języku suahili „Cześć") wszystkim! - oświadczyła wesoło dziewczyna.
- Rose... Pozwól, że przedstawię ci Sophie - zaczął Lotres.
Rose tanecznym krokiem podbiegła do dziewczyny. Uśmiechnęła się uroczo i podała swoją dłoń.
- Jestem Rose, siostra Scotta.
-Ja jestem auaaaa... - jęknęła Sophie, gdy poczuła jak kości dłoni gruchoczą się pod uściskiem dziewczyny.
- Miło mi cię poznać „Aua". Masz ciekawe imię - powiedziała beztrosko Rose.
- Jej imię to Sophie - warknął Chris. - Nie udawaj głupią, o mało co nie zgruchotałaś jej kości!
-A gdzie się podział mój braciszek? O tu jesteś! No co ty Scottie? Nie przywitasz się ze swoją siostrzyczką? - dziewczyna podbiegła do chłopaka, przytuliła go do siebie, tak że jego twarz zrobiła się purpurowa. Gdy go puściła, ten upadł na ziemię, kaszląc i ciężko dysząc.
- No to ja już pójdę.
Sophie wymknęła się z salonu i poszła do siebie do pokoju. Chwilę potem pobiegł za nią Chris, zostawiając bliźniaków, elfa i Scotta na pastwę dzikiej syreny.
Sophie zatrzasnęła za sobą drzwi, spojrzała na siedzenie i aż podskoczyła ze strachu.
- Jak tyś to zrobił!? - wpatrywała się ze zdziwieniem na Chrisa.
- Wszedłem, gdy zamykałaś drzwi - odparł spokojnie chłopak. W pokoju zapanowała cisza.
- Czego chcesz?
- Cóż za chłodne słowa - mruknął wampir. -I kto to mówi...

W tym samym czasie...

Riskal wkroczył niepewnie do stajni. Otworzył ją i pogładził po głowach swoich parzystokopytnych podopiecznych. Wyprowadził cztery na dwór, założył siodła itd. Lotres obserwował brata z bezpiecznej odległości, bowiem nienawidził koni z całego serca. Scott stał cicho i próbował nie zwracać na siebie uwagi.
- Hej, Lotres? Dlaczego właściwie nienawidzisz koni? - spytała z zaciekawieniem Rose.
- Bo to bestie wcielone - mruknął Lotres, który z odrazą wpatrywał się w przepiękne konie. - Kiedy w 1200 roku rodzina królewska kazała mi się nauczyć jazdy konnej, w zamian za to, że pozwolą mi i mojemu bratu mieszkać z nimi w pałacu, musieliśmy zostać rycerzami, a umiejętność jazdy konnej była obowiązkowa - zajęczał. - Ale braciszek miał za to niezłą radochę.
- To prawda Riskal.. .uwielbia konie. Czyż nie?
- Tak. Ale ja tego nienawidziłem! Raz gdy spadłem z konia, to to bydlę mnie rozdeptało. Potem kopnął mnie w twarz, gdy mu czyściłem podkowę! Kiedy galopowałem, to jeden koń nagle się zatrzymał, ja za to poleciałem na łeb do przodu. Potem turlałem się, waląc o wszystko co stanęło mi na drodze po kamiennych schodach, na dworze królewskim! Zjechałem tak aż do ogrodów! A jak jednemu dałem kostkę cukru, to zeżarł mi rękę! To że nikt nie jest w stanie mnie zabić, nie oznacza, że nie czuję bólu!
- Riskal pewnie miał wielki ubaw z tego - zachichotała Rose..
- Istotnie. Drwił ze mnie ile wlezie.
- Aaa...! Ile jeszcze mamy czekać - stęknęła piękna, zniecierpliwiona Rose. Miała na sobie długie białe futro. Wyglądała jak modelka na pokazie kolekcji zimowej. - Ale fajnie, że macie tutaj śnieg! W Afryce jest tak nudno, ciągle tylko słońce i słońce. Źle działa ono na moją cerę. O! - Nagle coś przyszło jej do głowy. Scott drgnął. - Porzucajmy się śnieżkami! Chłopcy jęknęli w duchu. Rose uformowała kulkę i rozejrzała się, w kogo by tu rzucić. Lotres miał przerażoną twarz, rozprószył czarne skrzydła i w mgnieniu oka pofrunął na dach zamku.
- Lotres, ty zdrajco!!! - wrzasnął za nim Scott.
Nagle kulka śniegowa wielkości piłki lekarskiej śmignęła w kierunku biednego Scotta. Pod wpływem ogromnej siły i prędkości oderwał się od ziemi i bezwładnie trafił w mur zamku.
- Yahoo! Trafiony! - Rose była wyjątkowo zadowolona z siebie. Lotres wyjrzał zza gargulca na dachu, za którym się ukrył. Spojrzał
z góry na Scotta, który pod wpływem ciosu przemierzył dystans około 15 metrów. Podleciał do niego i przyłożył dłoń do brzucha. Rozejrzał się z przerażeniem i zauważył, że śniegowy pocisk leci prosto na niego. W ostatniej chwili wzbił się w górę i zaczął błyskawicznie unikać coraz to większej ilości śniegowych pocisków. Unikał je z wielkim refleksem, jednak pocisków było coraz więcej.
- Rany! Skąd ona ma tyle energii?! - Lotres zaczął opadać z sił, a tymczasem coraz więcej pocisków zaczęło przecinać niebo. W ostatniej chwili schylił głowę przed ogromną sopla lodu, która leciała z siłą harpuna.
- CZY TY CHCESZ MNIE ZABIĆ?! - wrzasnął zdesperowany demon.
- Wiesz przecież, że to niemożliwe! - odkrzyknęła wesoło dziewczyna jakieś dziesięć metrów z ziemi.
Scott już dawno przestał odczuwać ból, jednak jak na razie wolał udawać martwego. Powoli zaczął pełznąć w stronę stajni, wykorzystując to, że jego siostra jest zajęta demonem. Otworzył szybko drzwi i zabarykadował je drewnianym stołem.
Riskal siedział już skulony pod stertą siana. Za nim stały niczego nieświadome konie, które Riskal wolał uratować i przenieść w bezpieczne miejsce. Scott podszedł do kupki siana, by móc schować się w niej.
- Potwór... - wyszeptał Riskal.
- Mnie to mówisz? -O nie...
- Co się stało?
- Lotres dostał.
- Eee tam. Nic mu nie będzie.
- Drzewem... - odpowiedział Riskal grobowym tonem.
- Auuć... - jęknął Scott, który wczuł się w ból, jaki musiał odczuwać teraz Lotres.
Riskal wstał i spojrzał przez małe zaszronione okienko. Na całym dziedzińcu nie było już śniegu. Zostały też zerwane wszystkie sople. Jedyne co było widać, to ogromną sosnę wyrwaną z korzeniami leżącą w poprzek całego dziedzińca i Lotresa przemienionego w demona i przesuwającego niezręcznie pień, który wbił go w ziemię.
- Dwa zero! - odrzekła zadowolona z siebie blondynka. - Został mi już tylko Riskal.
Anioł słysząc to, skulił się jak mysz i spocił ze strachu. Usłyszał kroki w kierunku stajni. Nie miał chwili do stracenia, rozprószył śnieżnobiałe skrzydła i wystrzelił jak pocisk, wybijając szybę w oknie. Scott natomiast opadł bezwładnie na sianie, udając martwego.
- Gdzie jest Riskal?
- Nie wiem - odrzekł Scott, po czym dalej udawał martwego.
- Hej! Mieliśmy pojechać konno na zwiady. Prawda? Lotres wpełzł do stajni.
- A do diabła z wami! - (I kto to mówi...?) - Jedźcie precz! Ja idę do domu...
Riskal przeciął powietrze jak strzała. Obejrzał się za siebie, czy w jego kierunku nie lecą przypadkiem jakieś drzewa. Nie zauważył przez to lecącej przed nim wrony. Ptak wbił mu się w twarz, a ten stracił widoczność. Nie zauważył tego, że leci prosto w okiennicę. Wybił stary witraż i przeturlał się po pokoju. Poleżał trochę na szkle, ciężko dysząc. Zdjął ptaka z twarzy, który szybko wyleciał z pokoju. Rozejrzał się po pomieszczeniu i z przerażeniem zauważył, że...
- Ty kretynie! - syknął wkurzony wampir, skulony na podłodze. Sophie schowana pod łóżkiem wyjrzała, aby zobaczyć co się stało.
- Riskal! Matko, co ci się stało!? - podbiegła do niego i wyjęła kawałek szkła z ramienia. Ten zaś zaśmiał się cicho.
-JA ŻYJĘ!!!
-Aha. No raczej że żyjesz i nic chyba nie jest w stanie ciebie zabić.
- Tak, ale ten potwór mnie nie dorwał! - Riskal podniósł się i zaczął podskakiwać ze szczęścia jak obłąkany.
- Jaki potwór? - spytała Sophie.
- Rose - mruknął Chris.
- No! - zawtórował Riskal. - Przecież to drzewo...! Świsnęło tuż przy waszym oknie!
- A widzisz Chris! Nie miałam żadnych halucynacji!!! Ja powiedziałam mu przed chwilą, że koło okna przeleciało drzewo. A on mnie wyśmiał! Ale... Szczerze, to ja nawet sobie samej nie wierzyłam... To drzewo naprawdę wzleciało tak wysoko?
-Tak.
-I rzuciła nim ROSE?! -Tak.
- To już wiesz, dlaczego Scott się tak jej boi. Bracia i ja to przeżyjemy, ale on non stop musi się trzymać Lotresa, aby ten go uzdrawiał zanim wykituje.
- Ta dziewczyna nie ma wyczucia w rękach!!! Jest bardzo silna! Ale nie zdaje sobie z tego sprawy!
Nagle drzwi wypadły z zawiasów.
- Ups. Chyba zbyt mocno popchnęłam. - Blondynka zachichotała wesoło.
- Do tego służy klamka - warknął Chris.
- Ooo, tu się ukrywałeś. - Rose podbiegła do wampira i rzuciła mu się na szyję. Bez problemu wzięła go na ręce i wybiegła z pokoju.
- Cz-czekaj! ALA!!! Zostaw mnie! - wrzaski wampira było słychać z korytarza. Tak jak i pazury ciągnące po ścianie.
- Riskal... gdzie ty jesteś? - zawołała Sophie. Po aniołku nie było śladu.
Nagle szafa się otworzyła i wyszedł z niej przerażony chłopak.
- Uff... Poszła sobie... Ona nam tu wszystko zdemoluje! Dobra, to na razie Sophie! - Riskal wybiegł z pokoju.
-Ej! Zaczekaj! A moje okno?! I DRZWI?! Tu jest zimno!!! - jednak Riskal zdążył już zwiać, gdzie pieprz rośnie.
Sophie podniosła się z podłogi i wyruszyła w kierunku szafy. Wyjęła z niej ciepły czarny płaszcz. Wyszła na korytarz, który teraz wyglądał jak po przejściu huraganu Kathrina. Świece na ściennych świecznikach były porozrzucane po całym przedpokoju. Obrazy opadły na ziemię. Idąc przez korytarz, dało się słyszeć trzaski tłuczonego szkła. Na ścianie znajdowały się ślady po wbijanych paznokciach. Wyryte były z pokoju dziewczyny aż do schodów.
- Przerażający widok. Rose chyba za nim szaleje. Ale żeby go tak katować... z miłości? - mruknęła pod nosem Sophie, okrywając się mocniej płaszczem. Gdy zeszła po schodach, salon nie był w lepszym stanie co przedpokój. Fotele i kanapa stały do góry nogami.
- Nie, no po prostu Hiroszima! Ciekawe gdzie jest Riskal albo reszta.
- Cicho bądź. Bo jeszcze ciebie usłyszy - syknął czyjś głos. Odwróciła się. Pod kanapą leżał przerażony Chris. Widać było, że
udało mu się uwolnić spod szponów Rose.
- Co tu robisz?
- Nie widać? Chowam się. Gdy zeszliśmy po schodach, zobaczyła Riskala w oknie i pobiegła za nim, a przy okazji walnęła mną o podłogę tak, że rozwaliłem meble.
Sophie przykucnęła obok wampira.
- Biedny Scott, jak on z nią wytrzymywał?
- Nie wytrzymywał... Ona gdy była syreną, nie była taka silna, dopiero gdy odkryła to, że też jest taka jak Scott... Wtedy nagle zrobiła się Herkulesem. A Scott unikał jej jak ognia.
Sophie spojrzała w jego stronę. Chris przybrał dziwny wyraz twarzy.
- Aherl... Blelelelelel... Hlyy... - Wampir wygiął się do tyłu i runął na podłogę.
- Chris! Chris co ci się stało? - Sophie ujęła jego głowę, lekko uderzając w jego policzki, próbowała go ocucić. Nie odpowiadał. Odgarnęła blond włosy z czoła chłopaka.
- Chris... co ci się stało...? CHRIS! - Nie było wciąż odpowiedzi.
- Może ten cały Eingard będzie wiedział co robić?
Sophie ułożyła bezwładne ciało Chrisa na podłogę. Przez jego bla-dolicą urodę wyglądał jak kompletny trup.
- Też mi wampir... Co to ma być? Przecież one nie chorują! - prych-nęła dziewczyna, jednak zaraz po tym poczuła ból w sercu. A jeśli on się już nigdy nie obudzi? Dziewczyna poczuła ogromny sentyment do tego oziębłego, a zarazem uroczego faceta.
- Zawsze ma takie smutne spojrzenie, ale mimo to jest dobry. Uratował mnie. Razem ze swoimi przyjaciółmi przygarnął mnie do siebie... Naprawdę go lubię...
- Tak jak mówiła Alexandra. - Sophie gwałtownie nabrała powietrze, wystraszona przez nieoczekiwaną wizytę. Poderwała się na równe nogi i spojrzała przerażona przed siebie.
- Eingard! Ale mnie wystraszyłeś. - Długowłosy elf podszedł do nieprzytomnego wampira.
- Idiota... - krótko westchnął i wsadził swoje dłonie pod plecy Chrisa. Mimo obraźliwego słowa, jego wyraz twarzy był taki, jakby mu współczuł.
- Naprawdę musisz być wredny nawet wtedy, gdy ktoś jest chory? - warknęła Sophie. - Ale tak szczerze to trochę mi ulżyło, że tu jesteś. Wiesz może co mu jest?
Eingard bez najmniejszego wysiłku podniósł wampira. Sophie opadła szczęka. Sama nie wiedziała dlaczego, widziała przecież znacznie dziwniejsze rzeczy w tym domu.
- Nie patrz na mnie jak na ducha. Nocne elfy potrafią świetnie posługiwać się magią. To jest zwykły czar podnoszenia.
- Aha... Ale nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Ech... A więc... Nie wiem czy wiesz, ale wszystkie wampiry na świecie, a razem jest ich około trzystu, są takie same. Szkodzi im słońce, nie muszą w ogóle sypiać i żywią się tylko i wyłącznie ludzką krwią.
-Eee...
- Jednak Rise jest inny - głos elfa zmienił się nie do poznania. Tak jakby teraz był zupełnie inną osobą, współczującą i miłosierną. - Ma wyjątkową moc i.... wyjątkowy charakter. Nie jest taki jak większość wampirów. Nie jest tak samolubny jak one, które aby zwiększyć swoją siłę żywią się ludzką krwią, która jest podobno najlepsza, dodaje siły...
- Zaraz... Czy ty przypadkiem nie powiedziałeś Rise?
- Tak... ? Chris ma tak na nazwisko. Elf wyglądał teraz na rozbawionego.
- Nie powiedział ci?
Sophie poczuła się trochę głupio, że zwątpiła w to, iż ktoś taki jak Chris ma coś tak ludzkiego jak nazwisko. Właściwie to zna tylko imiona wszystkich osób, które tu mieszkają.
- Wracając do tego, co mówiłem... Chris jest jedynym wampirem, który potrzebuje snu... Wampiry żywiące się ludzką krwią nie mają takiego problemu. Gdy Chris się nie wyśpi, może stracić na parę dni przytomność. Albo jak za długo posiedzą na słońcu... A jak mówiła Alex, to on nie spał już ponad 2 dni. No i proszę... I jeszcze na dodatek cały ten wysiłek spowodowany przez panienkę Rose - tu Eingard zaśmiał się cicho, na rękach nadal miał wampira. Wyszedł z salonu."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halkatla
Arcymag



Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:48, 05 Lis 2009    Temat postu:

ŁIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII Ómarłam!!! Jak bór kocham, że ómarłam!!! To nawet nie jest aŁtorka!!! To aŁtoreczka!!!
Cytat:
Serdecznie podziękowania dla Joanny Rybak - tegorocznej absolwentki naszej szkoły - za przekazanie bibliotece szkolnej egzemplarza własnej książki "Klan nieśmiertelnych". Powieść ta ukazała się w tym roku nakładem wydawnictwa "POLIGRAF".
Życzymy autorce wielu sukcesów na niwie literackiej. (18.06.2009 r.)
nasza szkoła = Publiczne Gimnazjum nr 1 w Kędzierzynie-Koźlu

Mr. Green Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 5:28, 06 Lis 2009    Temat postu:

Hal, jesteś bezcenna, aczkolwiek nie wiem, czy ta informacja naprawdę była nam wszystkim potrzebna do szczęścia... Dopiero teraz widzimy ogrom problemu.
To ja może w weekend skończę swoją książkę i porozsyłam? Zawsze znajdzie się kretyn, który ją wyda, to aż zbyt wyraźny przykład.
Cytat:

-Ja jestem auaaaa... - jęknęła Sophie, gdy poczuła jak kości dłoni gruchoczą się pod uściskiem dziewczyny.
- Miło mi cię poznać „Aua". Masz ciekawe imię - powiedziała beztrosko Rose.

Ciekawe, czy aŁtoreczka czytała Gromyko?
Cytat:
- Nie udawaj głupią

AUUUUUUU!!! Nie no, ludu, przecież deklinacji to już w podstawówce uczą.
Cytat:
Chwilę potem pobiegł za nią Chris, zostawiając bliźniaków, elfa i Scotta na pastwę dzikiej syreny.

Cudnie brzmi takie nawarstwienie ras w jednym zdaniu...
Cytat:

- Cóż za chłodne słowa - mruknął wampir. -I kto to mówi...

Nie, kto TO mówi - umarlak nie wydaje się najodpowiedniejszą istotą do dyskusji o temperaturze.
Cytat:

Riskal wkroczył niepewnie do stajni. Otworzył ją i pogładził po głowach swoich parzystokopytnych podopiecznych.

Oficjalnie zgłupiałam. Konie nie są parzystokopytne. Parzystokopytne są te zwierzęta, których kopyta dzielą się na palce, prawda? (łosie, renifery...)
Cytat:

- Bo to bestie wcielone

Albo "zło wcielone" albo "bestie", hybryd nie dopuszczamy.
Cytat:
Kiedy w 1200 roku rodzina królewska kazała mi się nauczyć jazdy konnej, w zamian za to, że pozwolą mi i mojemu bratu mieszkać z nimi w pałacu, musieliśmy zostać rycerzami, a umiejętność jazdy konnej była obowiązkowa

Kolejny dowód na to, że, jak to Sapek w swym eseju arturiańskim stwierdził, "rycerzem Okrągłego Stołu było łatwiej zostać, niż dziś dostać pozwolenie na broń". Tam też z ulicy brali, jak widać. Podczas gdy zostanie rycerzem wiązało się z przywilejami i wszyscy się o ten tytuł zabijali (poniekąd dosłownie),a nie traktowali go jak przykrą konieczność. Z jakichś przybłędów mogli przy odrobinie dobrej woli zrobić pomywaczy.
Cytat:

- Tak. Ale ja tego nienawidziłem! Raz gdy spadłem z konia, to to bydlę mnie rozdeptało. Potem kopnął mnie w twarz, gdy mu czyściłem podkowę! Kiedy galopowałem, to jeden koń nagle się zatrzymał, ja za to poleciałem na łeb do przodu. Potem turlałem się, waląc o wszystko co stanęło mi na drodze po kamiennych schodach, na dworze królewskim! Zjechałem tak aż do ogrodów! A jak jednemu dałem kostkę cukru, to zeżarł mi rękę!

*chichruchichru* Fajnie musiał po tym wszystkim wyglądać... I nie, nikt się nie zorientował, że powinien zginąć już trzy razy... A ja zamiast "waląc o wszystko" przeczytałam "waląc wszystko"... *facepalm*
Cytat:
Lotres miał przerażoną twarz, rozprószył czarne skrzydła i w mgnieniu oka pofrunął na dach zamku.

No żesz fuck, bułkę upuściłam! Jak można "rozprószyć" skrzydła?! WTF?!

Dowiadujemy się, że syrenki są silne. Dość. Na tyle, że jak zaczynają rzucać śnieżkami, to horda demonów, aniołów i Bór jeden wie, czego jeszcze, spieprza, że aż miło.

Cytat:

- Potwór... - wyszeptał Riskal.
- Mnie to mówisz? -O nie...
- Co się stało?
- Lotres dostał.
- Eee tam. Nic mu nie będzie.
- Drzewem... - odpowiedział Riskal grobowym tonem.

I to by jeszcze uszło - gdyby, oczywiście, poprawić dopełnienia dialogowe, podziałać nieco interpunkcją... i umieścić w jakiejś ogólnie lepszej książce, bo tutaj robi wrażenie cokolwiek żałosne.
Cytat:

Riskal przeciął powietrze jak strzała. Obejrzał się za siebie, czy w jego kierunku nie lecą przypadkiem jakieś drzewa. Nie zauważył przez to lecącej przed nim wrony. Ptak wbił mu się w twarz, a ten stracił widoczność. Nie zauważył tego, że leci prosto w okiennicę. Wybił stary witraż i przeturlał się po pokoju.

Jeżeli poleciał prosto w okiennicę, to wnioskuję, że w nią walnął, taa? A pomiędzy okiennicą a samym oknem różnica jest. Okiennica to takie drewienko, które szybę osłania - chłopak się przez dwie warstwy przebił, dobry jest.
Cytat:
Poleżał trochę na szkle, ciężko dysząc. Zdjął ptaka z twarzy, który szybko wyleciał z pokoju.

Nie no, to jest stylistycznie po prostu brawurowe...
Cytat:

- Ta dziewczyna nie ma wyczucia w rękach!!! Jest bardzo silna! Ale nie zdaje sobie z tego sprawy!

No tak, zajebiście ciężko zauważyć, że dotknięte drzewa przewracają się jak zapałki, a ludzi po uścisku dłoni zabiera pogotowie.
Cytat:

- Przerażający widok. Rose chyba za nim szaleje. Ale żeby go tak katować... z miłości?

No fakt, po kilku wiekach życia nawet BDSM może się znudzić...
Cytat:

- Nie, no po prostu Hiroszima!

A ona wie, jak Hiroszima wyglądała?
Cytat:

- Też mi wampir... Co to ma być? Przecież one nie chorują!

Właśnie się dowiedziałam, że oberwanie czymś ciężkim w łeb jest chorobą. Ciekawe, czy złamania są zaraźliwe?
Cytat:

- Tak jak mówiła Alexandra.

ŻE ŁOT?! Czemu aŁtoreczki muszą kalać MOJE imię? Crying or Very sad
Cytat:
Długowłosy elf podszedł do nieprzytomnego wampira.

Nie umiem wyjaśnić czemu, ale to zdanie brzmi jak dla mnie przekwikaśnie.
Cytat:

- Ech... A więc... Nie wiem czy wiesz, ale wszystkie wampiry na świecie, a razem jest ich około trzystu, są takie same. Szkodzi im słońce, nie muszą w ogóle sypiać i żywią się tylko i wyłącznie ludzką krwią.
-Eee...
- Jednak Rise jest inny - głos elfa zmienił się nie do poznania. Tak jakby teraz był zupełnie inną osobą, współczującą i miłosierną. - Ma wyjątkową moc i.... wyjątkowy charakter. Nie jest taki jak większość wampirów. Nie jest tak samolubny jak one, które aby zwiększyć swoją siłę żywią się ludzką krwią, która jest podobno najlepsza, dodaje siły...

No jakżeby inaczej...
Cytat:
Gdy Chris się nie wyśpi, może stracić na parę dni przytomność. Albo jak za długo posiedzą na słońcu...

No patrz, mam to samo! Mamo, czy ja jestem jakaś dziwna?... (tak, to była całkiem zamierzona parafraza fragmentu skeczu "Tofik")


Btw, coś mi się przypomniało... Pamiętacie, nasza wiedźmowa aŁtoreczka lansowała się na blogu wszem i wobec informując, że napisała książkę i porozsyłała ją po wydawnictwach. Wiek aŁtorki się zgadza. Może to właśnie to? Aczkolwiek, to chyba niezbyt w jej stylu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lily
Adept X roku



Dołączył: 18 Maj 2009
Posty: 475
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:26, 06 Lis 2009    Temat postu:

Halkatla napisał:

Cytat:
Serdecznie podziękowania dla Joanny Rybak - tegorocznej absolwentki naszej szkoły
nasza szkoła = Publiczne Gimnazjum nr 1 w Kędzierzynie-Koźlu

Shocked to wiele wyjaśnia Mad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miriam
Konstabl Grafomanii
Arcymag
Konstabl Grafomanii <br> Arcymag



Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:57, 06 Lis 2009    Temat postu:

Czyli tajemnice odnośnie autorki mamy rozwiązaną. Jeszcze zostały 2 pytania: Gdzie się uchował redaktor? i Z jakiego drzewa urwał się wydawca?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halkatla
Arcymag



Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:33, 06 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
 Jeśli w Twoje ręce wpadła twórczość, która Twoim zdaniem powinna ujrzeć światło dzienne, bo może stać się bestsellerem…
 Jeżeli sam jesteś autorem książki, w którą wierzysz i chciałbyś ją zobaczyć na półce w księgarni…
 Jeśli posiadasz środki finansowe, które umożliwią wydanie książki...

Skontaktuj się z nami, by ustalić szczegóły. Oferujemy Ci swój profesjonalizm, wiedzę i kompetencje, ponieważ nam również zależy na tym, byśmy oboje zyskali na wydaniu nowej książki.
Tzn, że wydawnictwo [link widoczny dla zalogowanych] wcale wydawnictwem nie jest, ta firma prowadzi coś co się nazywa [link widoczny dla zalogowanych], na 99% żaden korektor, redaktor, ani żaden zawodowy poprawiacz nie jest zamieszany w wydanie tego upadku.


edit:
pomyłka
Cytat:
Czy robią Państwo również poprawki literackie, czyli styl lub błędy, czy tak jak ja napiszę tak będzie wydrukowane?

Oczywiście. Nie możemy sobie pozwolić na wypuszczanie książek z błędami. To wszystko (redakcja + podwójna korekta) jest w cenie wydania książki. Jesteśmy "normalnym", profesjonalnym wydawnictwem Smile
dupa blada. Chyba za mało im płacą.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Halkatla dnia Pią 18:37, 06 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miriam
Konstabl Grafomanii
Arcymag
Konstabl Grafomanii <br> Arcymag



Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:40, 06 Lis 2009    Temat postu:

Halkatla napisał:
Cytat:
Oferujemy Ci swój profesjonalizm, wiedzę i kompetencje

Właśnie widzę...po "Klanie nieśmiertelnych"

Halkatla napisał:
Cytat:

Oczywiście. Nie możemy sobie pozwolić na wypuszczanie książek z błędami. (...)Jesteśmy "normalnym", profesjonalnym wydawnictwem Smile

Jeśli chodzi o błędy ortograficzne to może i są "normalnym", profesjonalnym wydawnictwem. Ale cała reszta...

To co, która wysyła swoją twórczość do tego wydawnictwa? Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa
Arcymag
Królowa Offtopiarstwa <br> Arcymag



Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z podlasia...
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:00, 06 Lis 2009    Temat postu:

To już Paollini jest lepszy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 1:09, 07 Lis 2009    Temat postu:

Nie posiadam środków, niech się bujają, jak takie z nich wydawnictwo, że jeszcze trzeba dopłacać Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:34, 10 Lis 2009    Temat postu:

Nowy rozdział do masakry, wybrany na łapu capu

"- AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! - krzyki Aleksandry było słychać w całym zamku.
Scott, Eingard i Lotres pobiegli na górę sprawdzić co się stało pokojówce. Gdy dotarli na górę...
- So-so-Sophie! Nie ma jej! - lamentowała Alexandra.
- Czemu krzyczysz, kobieto - wrzasnął elf. - Może jest w toalecie. W tym czasie pokojówka wskazała krople krwi na podłodze i kawałki sznura, którym Sophie została unieruchomiona.
- O nie... - Scott wpatrywał się ze strachem na krople krwi.
- Myślisz, że to mogły być wilkołaki? - spytał elf.
- Nie... wilkołaki nie dostałyby się tutaj niezauważone. To musiał być...
- George!!! - wrzasnął Scott.
- A kto to taki? - spytał Eingard.


***


- George Thomson. Kopę lat gnido - wykrztusił Chris, zakrywając ręką nos i usta.
- Dobrze ci radzę śmieciu, bądź uprzejmy, a twoja marna człeczyn-ka nie umrze... w cierpieniach - tu zaśmiał się złowieszczo.
Chris nie wytrzymał, jego oczy zapłonęły czerwienią. Rzucił się na rywala i wbił palce w jego krtań. Ten zaś w ostatniej chwili kopnął go nogą w brzuch.
- TY ŚCIERWO!!! NIE PODCHODŹ DO MNIE!!! - wrzasnął George. - NIE WAŻ SIĘ MNIE DOTYKAĆ SWOIMI PLUGAWYMI ŁAPSKAMI!
Tymczasem Riskal otworzył oczy. Nie mógł wyswobodzić się z łańcuchów. Ze strachem spojrzał na zmasakrowaną Sophie.
- O proszę... Nasz aniołek się obudził. - George podszedł do Riska-la i szybkim ruchem ręki wyrwał mu prawe białe jak śnieg skrzydło poplamione teraz krwią. Riskal wrzasnął z bólu.
- Wkrótce pożałujesz tego, że jesteś nieśmiertelny - zasyczał wampir. - Będziesz cierpiał do apokalipsy.
- Ty gnoju!!! Odwal się od moich bliskich!!! - wrzasnął Chris.
- Trzeba było o tym pomyśleć zanim zabiliście Annę! - zawarczał Thomson.
- Mściwość... Nienawiść... Zasada oko za oko, ząb za ząb doprowadza do chaosu. Zawsze... - wyszeptał Riskal. Jego twarz była wykrzywiona w bólu.
- Dobra, koniec tego przedstawienia! - George odrzucił do tyłu czarne jak smoła długie włosy. Podszedł do zakrwawionej Sophie. Wisiała na zmiażdżonej dłoni. Przykuta zardzewiałymi łańcuchami. Klęczała w kałuży krwi i wymiocin. Spojrzała znad włosów na wampira. George przykucnął. Wyciągnął długie, białe palce w kierunku swojej ofiary. Złapał ją za twarz, potem zjechał niżej aż do szyi. Objął ją palcami.
- Cieniutka, delikatna, łabędzia szyja. Mógłbym ją zgnieść jednym ruchem palców. - Thomson cofnął dłonie, kątem oka wpatrywał się w dyszącego ze złości Rise'a. Ujął drugą dłoń Sophie w palcach. Ku jej zdziwieniu obchodził się z nią delikatnie, najprawdopodobniej pragnął rozwścieczyć Chrisa.
Długim palcem wskazującym posunął po nadgarstku. Wbił paznokcia z niezwykłą łatwością i przeciął nim długą ranę, niemalże
do samych żył. Sophie jęknęła z bólu. Strumień krwi pokąpał na podłogę. Wampir przysunął dłoń dziewczyny do swoich ust. Wysysał jej krew tak, iż dziewczynie zaczęło się kręcić w głowie. Czuła, jak cała krew płynąca w jej żyłach, mknęła w stronę nadgarstka. Jednak nie ugryzł jej...
- Czyż ona nie jest podobna do Elizabeth? - odrzekł George ze złośliwym uśmiechem na twarzy. Wytarł usta dłonią. - No, no... Sophie ma taki sam grymas bólu jak ONA, gdy umierała.
- C-co ty... Co ty mówisz? ELIZABETH ZABIŁY WILKOŁAKI!
- Ty tak myślisz... - droczył się wampir. - Wilkołaki tylko węszyły przy jej szkielecie.
- CO?! TY JĄ ZABIŁEŚ???!!!
- Już wcześniej miałem taki zamiar... wtedy w Anglii. Pamiętasz? Leżała w górach na śniegu. Och, jakie szczęście, że na ciebie trafiła. Boże! Co by to było, gdyby człowiek umarł? Katastrofa - mówił ironicznie. - A kiedyś... nudziło mi się - odparł beztrosko wampir, a ona była taka pociągająca. Gdy spotkałem ją po kilku latach w Norwegii. Jako wampirzycę... No i była nieposłuszna... Gdy chciałem się z nią zabawić... Non stop pieprzyła, że ma już ciebie, no to ja... Pożyczyłem ją sobie. Tylko...
Chris dał się sprowokować, ruszył prosto na wampira. W ułamku sekundy przecinał powietrze, kopiąc i uderzając Georga, ten zaś odpierał ataki równie szybko i zwinnie jak on. Odskoczył dobre pięć metrów w bok, odbił się od ściany i kopnął Chrisa prosto w brzuch tak, iż odrzuciło go na drugi koniec hali. Blondyn wstał, wytarł pot z czoła. Wściekle patrzył na Thomsona. Po chwili znowu oboje toczyli walkę z zawrotną prędkością niemalże w powietrzu, odbijając się tylko co chwila od ściany, sufitu czy podłogi.
Nagle George wykonał decydujący cios. Zamachnął się i uderzył przeciwnika z całej siły. Chris leżał na podłodze zakrwawiony. Ciężko dyszał, czuł, że więcej już tak nie wytrzyma.
- Ty nędzna podróbko wampira! - zadrwił George. - Jesteś słaby! Czuję to. Nie jesteś godnym przeciwnikiem. Być wampirem i nie pić ludzkiej krwi. Przecież to jest wbrew naszej naturze! Zapłacisz mi za to, zdrajco krwi! ZDRAJCO PRAWDZIWYCH WAMPIRÓW!!!
- To ty mi zapłacisz gnido?
Chris przeciął błyskawicznie powietrze, tak aby znaleźć się znów przy nim, jednak Thomson go ubiegł. W tym samym czasie zmaterializował się tuż obok dziewczyny.
- Ani kroku dalej! - warknął Thomson. Chris powoli kroczył w ich stronę.
- POWIEDZIAŁEM ANI KROKU DALEJ!!! - Złapał jej łokieć i brutalnie wykręcił go o 360 stopni.
- Aaa!!! - zawyła dziewczyna. Czuła jak gruchoczą się jej kości.
- Nieeeeee!!! Zostaw ją, błagam!
- Na kolana! Psie! - rozkazał George.
Chris posłusznie upadł na podłogę, a potem schylił głowę.
- Chris przestań! Uciekaj... Zostaw mnie, bierz Riskala i uciekaj!!! - wykrzyczała Sophie.
- Nie rób jej krzywdy - wyszeptał, ciężko dysząc.
- A widzisz, teraz już nie jesteś taki chojrak - zakpił George.
- Zrobię wszystko co tylko chcesz, tylko błagam, nie rób jej krzywdy! Wszystko! Tylko jej nie krzywdź!!!
- Jesteś zerem Christopherze Rise... ZEREM! Tak nisko upadłeś z powodu tej marnej ludzkiej kobiety.
- Może... - powiedział łagodnie chłopak ze smutnym uśmiechem na twarzy.
George podszedł do niego. Patrzył na klękającego Chrisa z góry. Ze wszystkich swoich sił kopnął go w bok, tak że ten złapał się wpół, a łzy cisnęły się w złotych oczach z bólu.
- Nie jesteś godzien bycia prawdziwym wampirem... Jesteś tylko marną szumowiną, która kocha te słabe i przygłupie istoty ludzkie! Jesteś hańbą dla naszej rasy!!! Zabiłeś wampirzyce, by ratować człowieka! !! Zdajesz sobie sprawę z tego, kim, a właściwie to czym jesteś? ŚMIECIEM! Który nigdy nie powinien otrzymać daru nieśmiertelności. Zginiesz tu i teraz... Za człowieka... Za marnego człowieka!
- Ty też byłeś kiedyś człowiekiem!!! - wy wrzeszczał Rise.
- GIŃ ŚMIECIU!!!
- PO MOIM TRUPIE!!! - Wrzask i huk rozbitej szyby uniósł się echem po hali.
Przez okno wleciał czarny skrzydlaty Lotres. Nagle jedna ściana hali rozwaliła się. Do środka na pełnym gazie wjechało czarne lamborghini. Ostro zahamowało tak, że zarzuciło nim na śliskiej posadzce rzeźni. Z samochodu wyszli Scott i Eingard.
- Scott! Ratuj Sophie! - krzyknął Chris.
W ostatniej chwili George złapał Sophie od tyłu. Ból w lewej ręce był nie do zniesienia, a ten jeszcze rozwalił łańcuchy, wygniatając jej rękę. Złapał ją od tyłu za łokcie, jakby chciał ją skuć w kajdanki i obezwładnić. Drugą ręką złapał za jej gardło.
- Jeszcze krok mendy! A zobaczycie jak wygląda jej krtań od wewnątrz!!!
- Nie!!! - Lotres wylądował obok samochodu Scotta. - Stójcie, bo on ją zabije!
Eingard za to spokojnie wyjął coś zza pazuchy granatowej peleryny. Przypominało to metalową pałkę zakończoną jakimś ostrzem wyglądającym jak kawałek olbrzymiego purpurowego brylantu.
- Kim jest ten dziwaczny uszaty troll?! - wydarł się wampir. - NIE RUSZAJ SIĘ!!! KTO TO JEST?!
Eingard go zignorował. Nawet na niego nie spojrzał, uśmiechnął się drwiąco, po czym wykonał jakiś dziwny ruch ową laską.
- Nigdy! Powtarzam nigdy! Żaden byle wampir nie będzie drwił z elfa! ~ oświadczył dumnie Eingard.
- Co jest, nie mogę się ruszyć!!! - wrzeszczał George na całe gardło. Jego kończyny odmówiły posłuszeństwa. Czuł potworny ból w mięśniach.
Lotres podbiegł czym prędzej do Sophie i wyswobodził ją z uścisku nieruchomego Georga. Przyłożył ręce do jej ran. Dziewczyna już po chwili poczuła się o wiele lepiej.
- Chris, zabierz ją stąd, to nie jest widok dla dam! Musimy zająć się pewnym śmieciem. - Tu Riskal uśmiechnął się podle, zaraz po tym jak Eingard wyswobodził go z łańcuchów.
Wampir nie ociągając się wziął Evans na ręce i w ułamku sekundy byli już na dworze. Zimny skandynawski wiatr mroził Sophie w gołe stopy. Miała na sobie tylko lekką i zwiewną liliową sukienkę na ra-miączkach. Na twarzy miała jeszcze ślady krwi.
- Myślałam, że... Głupku, naprawdę dałbyś się dla mnie zabić... - zaczęła, ale nagle się rozpłakała. Nie wiedząc czemu, zaczęła walić w jego tors pięściami. Po chwili nie miała już siły, przyłożyła swoją twarz do piersi chłopaka, szlochając.
Chris powoli przyłożył swoją rękę do jej pleców, a potem drugą. Wyczuł drgawki na jej ciele. Zdjął swoją koszulę i przykrył jej gołe ramiona. Przytulił ją mocniej do siebie. Jedną ręką gładząc jej plecy, potem włosy. Objął ją w talii, po czym wziął na ręce, delikatnie tuląc do siebie. Na dworze było bardzo zimno, a ona była bosa. Weszli z powrotem do rzeźni, gdzie właśnie odbywał się wyrok śmierci wampira George'a. Na środku hali palił się ogromny stos. Chris zakrył oczy Sophie i wsiadł z nią na tylne siedzenie drugiego samochodu Scotta. W środku było bardzo ciepło. Sophie oparta głową o ramię Chrisa siedziała bez słów na środkowym siedzeniu.
- Już po wszystkim - powiedział cicho. - Już nigdy nie będzie cię ścigał. Jesteś już bezpieczna. Na zawsze... bezpieczna."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 17:51, 11 Lis 2009    Temat postu:

Nie no, ludu, to naprawdę jest żałosne. Nie wiem, czym trzeba się nawalić, żeby uznać te sceny za dobre.

Cytat:
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! - krzyki Aleksandry było słychać w całym zamku.
Scott, Eingard i Lotres pobiegli na górę sprawdzić co się stało pokojówce. Gdy dotarli na górę...
- So-so-Sophie! Nie ma jej! - lamentowała Alexandra.

Wypraszam sobie nadawanie mojego imienia jakiejś beznadziejnej bohaterce. Ja bym za Sophie na pewno nie płakała. I jeszcze brak konsekwencji w zapisie - raz przez "x", raz przez "ks".
Cytat:

W tym czasie pokojówka wskazała krople krwi na podłodze i kawałki sznura, którym Sophie została unieruchomiona.
- O nie... - Scott wpatrywał się ze strachem na krople krwi.
- Myślisz, że to mogły być wilkołaki? - spytał elf.
- Nie... wilkołaki nie dostałyby się tutaj niezauważone. To musiał być...
- George!!! - wrzasnął Scott.
- A kto to taki? - spytał Eingard.

No świetnie, sami jasnowidze... Ja rozumiem jeszcze, że narrator wszechwiedzący, ale bohaterowie wszechwiedzący?
Cytat:

- George Thomson. Kopę lat gnido - wykrztusił Chris, zakrywając ręką nos i usta.

Wnioskujemy z tego zachowania, że kolega jest zombi i po prostu od niego capi niemożebnie...
Cytat:

- Dobrze ci radzę śmieciu, bądź uprzejmy, a twoja marna człeczyn-ka nie umrze... w cierpieniach - tu zaśmiał się złowieszczo.

- Łojej, "człeczynka", ale to fajowo brzmi - zaśmiała się Strzyga. Niezbyt złowieszczo.
Cytat:

Chris nie wytrzymał, jego oczy zapłonęły czerwienią. Rzucił się na rywala i wbił palce w jego krtań. Ten zaś w ostatniej chwili kopnął go nogą w brzuch.
- TY ŚCIERWO!!! NIE PODCHODŹ DO MNIE!!! - wrzasnął George. - NIE WAŻ SIĘ MNIE DOTYKAĆ SWOIMI PLUGAWYMI ŁAPSKAMI!
Tymczasem Riskal otworzył oczy. Nie mógł wyswobodzić się z łańcuchów. Ze strachem spojrzał na zmasakrowaną Sophie.
- O proszę... Nasz aniołek się obudził. - George podszedł do Riska-la i szybkim ruchem ręki wyrwał mu prawe białe jak śnieg skrzydło poplamione teraz krwią. Riskal wrzasnął z bólu.

Oto, do czego prowadzi brak opisów. Ja na przykład pojęcia nie mam, gdzie jesteśmy, kto gdzie leży/siedzi/wisi i co się ogólnie dzieje.
Kiedyś niegrzeczne dzieci wyrywały skrzydełka muchom, teraz przerzuciły się na anioły.
Cytat:

- Wkrótce pożałujesz tego, że jesteś nieśmiertelny - zasyczał wampir. - Będziesz cierpiał do apokalipsy.
- Ty gnoju!!! Odwal się od moich bliskich!!! - wrzasnął Chris.
- Trzeba było o tym pomyśleć zanim zabiliście Annę! - zawarczał Thomson.
- Mściwość... Nienawiść... Zasada oko za oko, ząb za ząb doprowadza do chaosu. Zawsze... - wyszeptał Riskal. Jego twarz była wykrzywiona w bólu.
- Dobra, koniec tego przedstawienia! - George odrzucił do tyłu czarne jak smoła długie włosy.

Otóż to - ponieważ aŁtorka nie umie pisać, książka na pewno by zyskała, gdyby szanowna pani zrezygnowała z takiej teatralności scen. Choć, biorąc pod uwagę ciąg dalszy, określenie "filmowość" byłoby lepsze.
Cytat:

Podszedł do zakrwawionej Sophie. Wisiała na zmiażdżonej dłoni. Przykuta zardzewiałymi łańcuchami. Klęczała w kałuży krwi i wymiocin. Spojrzała znad włosów na wampira. George przykucnął. Wyciągnął długie, białe palce w kierunku swojej ofiary. Złapał ją za twarz, potem zjechał niżej aż do szyi. Objął ją palcami.
- Cieniutka, delikatna, łabędzia szyja. Mógłbym ją zgnieść jednym ruchem palców. - Thomson cofnął dłonie, kątem oka wpatrywał się w dyszącego ze złości Rise'a. Ujął drugą dłoń Sophie w palcach. Ku jej zdziwieniu obchodził się z nią delikatnie, najprawdopodobniej pragnął rozwścieczyć Chrisa.
Długim palcem wskazującym posunął po nadgarstku. Wbił paznokcia z niezwykłą łatwością i przeciął nim długą ranę, niemalże
do samych żył.
Sophie jęknęła z bólu. Strumień krwi pokąpał na podłogę. Wampir przysunął dłoń dziewczyny do swoich ust. Wysysał jej krew tak, iż dziewczynie zaczęło się kręcić w głowie.

I oni to tak w tej kałuży krwi i wymiocin? Cóż, może jestem estetką, ale coś mi tu jednak nie pasuje.
(O, wiem, nie pasuje mi konstrukcja tego zdania. Bo powinno być "wbił [co?] paznokieć", rany raczej nie można przeciąć, bo ona sama w sobie jest cięciem, a do żył na nadgarstku nie jest trudno się dostać. A jeśli chlaśniesz płycej (co jest dość trudne), to nie ma co jęczeć, ból jakiś oszałamiający nie jest. I nie, nigdy się nie cięłam, jak ktoś ma bardziej bolesne doświadczenie, to chętnie przyjmę sprostowanie.)
Cytat:

Czuła, jak cała krew płynąca w jej żyłach, mknęła w stronę nadgarstka. Jednak nie ugryzł jej...

Kultura musi być, co my, zwierzęta?
Cytat:

- Czyż ona nie jest podobna do Elizabeth? - odrzekł George ze złośliwym uśmiechem na twarzy. Wytarł usta dłonią. - No, no... Sophie ma taki sam grymas bólu jak ONA, gdy umierała.
- C-co ty... Co ty mówisz? ELIZABETH ZABIŁY WILKOŁAKI!

Sam siebie oszukujesz, koleś, sam siebie oszukujesz...
Cytat:

- Ty tak myślisz... - droczył się wampir. - Wilkołaki tylko węszyły przy jej szkielecie.
- CO?! TY JĄ ZABIŁEŚ???!!!

HA!!!
Cytat:

- Już wcześniej miałem taki zamiar... wtedy w Anglii.

Stwierdzam oficjalnie - zaczynam rozważać emigrację. W Anglii mają piękną, deszczową pogodę, dobrą herbatę, BBC w ogóle, nowy sezon Merlina w szczególe i porządne, psychopatyczne wampiry. Idę się pakować.
Cytat:

Pamiętasz? Leżała w górach na śniegu. Och, jakie szczęście, że na ciebie trafiła. Boże! Co by to było, gdyby człowiek umarł? Katastrofa - mówił ironicznie. - A kiedyś... nudziło mi się - odparł beztrosko wampir, a ona była taka pociągająca. Gdy spotkałem ją po kilku latach w Norwegii. Jako wampirzycę... No i była nieposłuszna... Gdy chciałem się z nią zabawić... Non stop pieprzyła, że ma już ciebie, no to ja... Pożyczyłem ją sobie. Tylko...

Albo jestem niedomyślna, albo jakiś mój wrodzony sadyzm podsuwa mi to pytanie - czy ktoś mógłby szczegółowo wyjaśnić, o co tu chodzi, co tam się właściwie stało i co on jej zrobił?
Cytat:

Chris dał się sprowokować, ruszył prosto na wampira. W ułamku sekundy przecinał powietrze, kopiąc i uderzając Georga, ten zaś odpierał ataki równie szybko i zwinnie jak on. Odskoczył dobre pięć metrów w bok, odbił się od ściany i kopnął Chrisa prosto w brzuch tak, iż odrzuciło go na drugi koniec hali. Blondyn wstał, wytarł pot z czoła. Wściekle patrzył na Thomsona. Po chwili znowu oboje toczyli walkę z zawrotną prędkością niemalże w powietrzu, odbijając się tylko co chwila od ściany, sufitu czy podłogi. Nagle George wykonał decydujący cios. Zamachnął się i uderzył przeciwnika z całej siły. Chris leżał na podłodze zakrwawiony. Ciężko dyszał, czuł, że więcej już tak nie wytrzyma.

I dlaczegóż ten przeraźliwie dynamiczny, cudniście niezrozumiały opis walki wcale a wcale nie przykuwa mojej uwagi? Przez jedno malutkie słówko "oboje" - bo cały czas się zastanawiam, który z nich jest kobietą i z miejsca totalnie olewam walkę.
Cytat:

- Ty nędzna podróbko wampira! - zadrwił George. - Jesteś słaby! Czuję to. Nie jesteś godnym przeciwnikiem. Być wampirem i nie pić ludzkiej krwi. Przecież to jest wbrew naszej naturze! Zapłacisz mi za to, zdrajco krwi! ZDRAJCO PRAWDZIWYCH WAMPIRÓW!!!

- Ty nędzna podróbko pisarki! - zadrwiła Strzyga. - Jesteś niedouczona! Widzę to. Nie jesteś godnym przeciwnikiem. Być pisarką i nie znać zasad poprawnej polszczyzny. Przecież to jest wbrew naturze! Zapłacisz mi za to, zdrajczyni krwi! ZDRAJCZYNI PRAWDZIWYCH PISARZY!
Cytat:

- To ty mi zapłacisz gnido?

No co, chłopak uprzejmie pyta...
Cytat:

- POWIEDZIAŁEM ANI KROKU DALEJ!!! - Złapał jej łokieć i brutalnie wykręcił go o 360 stopni.

Da się tak - w kółeczko?
Cytat:

- Aaa!!! - zawyła dziewczyna. Czuła jak gruchoczą się jej kości.
- Nieeeeee!!! Zostaw ją, błagam!
- Na kolana! Psie! - rozkazał George.

KWIIIK!!! XD
Wybaczcie, nerwy mi puściły...
Cytat:

- Nie rób jej krzywdy - wyszeptał, ciężko dysząc.
- A widzisz, teraz już nie jesteś taki chojrak - zakpił George.
- Zrobię wszystko co tylko chcesz, tylko błagam, nie rób jej krzywdy! Wszystko! Tylko jej nie krzywdź!!!
- Jesteś zerem Christopherze Rise... ZEREM! Tak nisko upadłeś z powodu tej marnej ludzkiej kobiety.
- Może... - powiedział łagodnie chłopak ze smutnym uśmiechem na twarzy.
George podszedł do niego. Patrzył na klękającego Chrisa z góry. Ze wszystkich swoich sił kopnął go w bok, tak że ten złapał się wpół, a łzy cisnęły się w złotych oczach z bólu.
- Nie jesteś godzien bycia prawdziwym wampirem... Jesteś tylko marną szumowiną, która kocha te słabe i przygłupie istoty ludzkie! Jesteś hańbą dla naszej rasy!!! Zabiłeś wampirzyce, by ratować człowieka! !! Zdajesz sobie sprawę z tego, kim, a właściwie to czym jesteś? ŚMIECIEM! Który nigdy nie powinien otrzymać daru nieśmiertelności. Zginiesz tu i teraz... Za człowieka... Za marnego człowieka!

Całkiem ładne podsumowanie charakteru i postępowania bohatera. Naprawdę ładne.
Cytat:

- Ty też byłeś kiedyś człowiekiem!!! - wy wrzeszczał Rise.
- GIŃ ŚMIECIU!!!
- PO MOIM TRUPIE!!!

Logika wypowiedzi ciska o glebę.
Cytat:
Nagle jedna ściana hali rozwaliła się. Do środka na pełnym gazie wjechało czarne lamborghini. Ostro zahamowało tak, że zarzuciło nim na śliskiej posadzce rzeźni.

Oglądał ktoś ekranizację "Dziennego Patrolu"? Tam była podobna scena, tylko lepsza.
Cytat:

Ból w lewej ręce był nie do zniesienia, a ten jeszcze rozwalił łańcuchy, wygniatając jej rękę.

Jak można wygnieść rękę?!
Cytat:

- Jeszcze krok mendy! A zobaczycie jak wygląda jej krtań od wewnątrz!!!

E, kretyn. Jak powszechnie wiadomo, o wiele większe wrażenie robią eleganckie, upiornie opanowane czarne charaktery, niż te przeklinające i drące mordy.
Cytat:

- Kim jest ten dziwaczny uszaty troll?! - wydarł się wampir. - NIE RUSZAJ SIĘ!!! KTO TO JEST?!
Eingard go zignorował. Nawet na niego nie spojrzał, uśmiechnął się drwiąco, po czym wykonał jakiś dziwny ruch ową laską.
- Nigdy! Powtarzam nigdy! Żaden byle wampir nie będzie drwił z elfa! ~ oświadczył dumnie Eingard.

*parsk* Nie no, ludu, to jest aż zbyt piękne...
Cytat:

- Myślałam, że... Głupku, naprawdę dałbyś się dla mnie zabić... - zaczęła, ale nagle się rozpłakała. Nie wiedząc czemu, zaczęła walić w jego tors pięściami. Po chwili nie miała już siły, przyłożyła swoją twarz do piersi chłopaka, szlochając.
Chris powoli przyłożył swoją rękę do jej pleców, a potem drugą. Wyczuł drgawki na jej ciele. Zdjął swoją koszulę i przykrył jej gołe ramiona. Przytulił ją mocniej do siebie. Jedną ręką gładząc jej plecy, potem włosy. Objął ją w talii, po czym wziął na ręce, delikatnie tuląc do siebie. Na dworze było bardzo zimno, a ona była bosa. Weszli z powrotem do rzeźni, gdzie właśnie odbywał się wyrok śmierci wampira George'a. Na środku hali palił się ogromny stos. Chris zakrył oczy Sophie i wsiadł z nią na tylne siedzenie drugiego samochodu Scotta. W środku było bardzo ciepło. Sophie oparta głową o ramię Chrisa siedziała bez słów na środkowym siedzeniu.

I ja tylko tak pro forma przypominam, że on jest po ciężkiej walce, a ona ma zmiażdżoną rękę, i prawdopodobnie zdrowo skatowaną resztę ciała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wredniak
Imperator Offtopu
Arcymag
Imperator Offtopu <br> Arcymag



Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 1442
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:51, 12 Lis 2009    Temat postu:

Trzy rzeczy:
A. Nadużywanie CAPSLOCKA jest wkurwiające.
B. Autorka nie ma pojęcia o gramatyce języka polskiego... (Najbardziej mi się podobał wyrok wampira Georga - Czyli na rozkaz Georga mordują kogoś innego... wyrok wykonuje się na kimś)
C. Gdzie kurwa był redaktor?

@Strzyguś
Ciąć się nie ciąłem, ale byłem pocięty (po prosty wiodę interesujący żywot). Małe, płytkie rany są 100 razy bardziej wkurwiające niż rany głębokie, bo tych drugich możesz nie czuć na początku, a nawet dopóki jakiś baran nie zacznie ci ic przemywać wodą utlenioną. A małe pieką, swędzą, bolą itp... a najgorsze są zacięcia papierem!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:05, 12 Lis 2009    Temat postu:

Strzyguś, wręcz uwielbiam te twoje analizy, uśmiałam się jak nie wiem. (chyba się nie obrazisz jak ci wrzucę kolejny fragment do zmasakrowania?)
Te wszystkie błędy i kulawa polszczyzna są ciężko wkur... trzeba przyznać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Biblioteka
/ Autorzy
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin