Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Esencja (parodia, coś jakby Wiedźma/Zmierzch)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Co w paprociach piszczy
/ Fanfiki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 10:40, 26 Kwi 2009    Temat postu: Esencja (parodia, coś jakby Wiedźma/Zmierzch)

Nie miałam nawet pojęcia, jak to fajnie bawić się w grafomankę/Stefcię Meyer (no, jakby nie było, jedno i to samo). Tylko czasem brakowało mi synonimów i posiłkowałam się słownikiem. Wbrew pozorom, jeśli CELOWO pisze się w takim stylu, to wcale nie jest łatwo, lekko i przyjemnie. Mam nadzieję, że nienajgorzej oddałam klimat obydwu książek. Ze Zmierzchem było bez porównania łatwiej, momentami starałam się wręcz przepisać niektóre sceny. Aha, gwoli wyjaśnienia – pierwszy raz w życiu pisałam cokolwiek w narracji pierwszoosobowej. Więc wybaczcie, jeśli jest co. A jest na pewno. Choćby sam fakt takiego połączenia.
Niektóre opisy/zdania całkowicie zerżnięte ze „Zmierzchu” bądź innych części sagi. Niektóre dodatkowo brutalnie przerobione. Niech mi Stefcia wybaczy.
Określenie „młody bóg seksu” – copyright Panna Rumiana. Co prawda, zgodnie twierdzimy, że już ktoś to wcześniej wymyślił, ale tylko Lady R używa tego zwrotu w odniesieniu do bohaterów książek fantastycznych.

RADZIMY NIE CZYTAĆ NA TRZEŹWO. Grozi śmiercią lub głębokim kalectwem umysłowym.

Dedykowane mojej mamusi z okazji imienin.
Specjalne podziękowania jak zwykle dla Panny Rumianej.






Esencja


Lekko już znudzona rozejrzałam się po pracowni. Bywałam tu tak często, że mogłam powiedzieć gdzie co leży z niemal absolutną dokładnością. Trochę ułatwiał mi sprawę pedantyzm zielarki – Kella mogłaby zaprzestać prób napojenia Lena walerianą, ale na pewno nie zmieniłaby miejsca w które tę walerianę odkłada.
A nie. Jednak w pracowni pojawiło się coś nowego. Z niemałym zainteresowaniem sięgnęłam po leżącą na stole książkę. Wcześniej nie widziałam takich nawet w bibliotece Szkoły, prawdopodobnie największym i najbardziej różnorodnym księgozbiorze w całej Belorii. Okładka nie była obita skórą, zrobiono ją z czegoś, co było po prostu trochę grubszą kartką. Pod obco brzmiącym nazwiskiem autorki widniał obrazek przedstawiający parę nienaturalnie wybielonych dłoni trzymających (znów nienaturalnie) czerwone jabłuszko. Apetyczne całkiem, akurat do schrupania, tylko te łapy... Takie trupie. Chociaż nie, trupy takich raczej nie miewają. Dopiero po chwili zobaczyłam na samym dole okładki żółty napis. „ROMANS Z WAMPIREM”. No proszę, jak się ładnie wyjaśniło. Czego to ludzie nie wymyślą... Kolejny napis – „ŚWIATOWY BESTSELLER” – ki ghyr?! Po jakiemu to w ogóle?
- Kella, skąd to? – spytałam potrząsając książką przed nosem zielarki.
Wampirzyca wzruszyła ramionami, nie odrywając wzroku od wywaru radośnie bulgocącego w kociołku. Sięgnęła po drewnianą łyżkę, sypnęła szczodrze do eliksiru sproszkowanego korzenia mandragory i szybko zamieszała, zanim mikstura zdążyła się zwarzyć.
- Keeellaaa... – westchnęłam. - Oderwij się na chwilę. Dlaczego to takie ważne? Zamierzasz otruć władcę tą zupą?
Poskutkowało. Zielarka prychnęła wściekle, ale odwróciła się w moją stronę.
- No? – warknęła, opierając dłonie na biodrach.
Ponownie pomachałam książką.
- A... – mruknęła. – O to chodzi. Wyleciało kilka dni temu z Kręgu.
- Naszego?! Z niego nic nie wylatuje! Żadnych międzywymiarowych zawirowań... Tak? – spytałam niezbyt pewnie i odłożyłam książkę na brzeg stolika.
- Dziwne, prawda? – w oczach wampirzycy błysnęło naukowe zainteresowanie. – A jednak. Tylko że to raczej nie jest szkodliwe. Dlatego ciągle u mnie leży.
- Skąd wiesz?
Kolejne wzruszenie ramionami.
- Zrobiłam podstawowe testy. Nie ma toksyn, trucizn, jedno i dwustopniowych klątw, uroków... – wyliczyła. – W zasadzie niczego, poza niebotycznie głupią treścią.
- Tak? – akurat to mnie zaciekawiło. Nawet bardziej niż nietypowa aktywność Kręgu. – Czyżby literatura o krwiopijcach zrobiła się popularna? No, słucham, o czym to?
- Och, kompletny idiotyzm! – westchnęła Kella. – Oczywiście pijemy krew, tym razem, dla odmiany, zwierzęcą, nie jemy normalnie, wszyscy mamy oczy w tym samym kolorze i raczej nie wychodzimy na dwór, bo w świetle słonecznym zaczynamy się świecić.
Parsknęłam absolutnie niepohamowanym śmiechem. Koniecznie trzeba opowiedzieć to Lenowi. Albo też się uśmieje, albo obrazi, ale tak czy tak będzie zabawnie. Opanowując atak wesołości oparłam się o stolik przy palenisku.
- Wolha, uważaj! Ten stolik... – krzyknęła zielarka rzucając się w moją stronę – ... się kiwa – dokończyła poniewczasie. Ja złapałam równowagę, ale książka zniknęła w odmętach eliksiru. Zamarłyśmy, patrząc jak stolik powolutku wraca do normalnego ustawienia. Rzeczywiście, jedna nóżka wykrzywiona. Innymi słowy, cytując Kellę – „się kiwa”. No i się kiwnął, cholera. Jak zwykle wszystko przeze mnie.
- Co tam było? – spytałam pochylając się nad kociołkiem z którego teraz buchała obficie różowa para pachnąca czymś słodkim.
- Półprodukt – odpowiedziała zielarka. – Nie mam pojęcia, jak działa. Sam eliksir miał pomagać w odczytywaniu z czego powstał jakiś inny. Tak jakby...
- Wyciągać esencję? – podpowiedziałam niezbyt przytomnie, wciąż pochylona nad wywarem. Zielarka potwierdziła, ale nie zwracałam już na to uwagi. Ten zapach był... taki dziwny... Upajający... Bardzo słodkie jabłka... Jakieś kwiaty... Lawenda... Frezja?! Kto wie...? Chwileczkę, dlaczego nagle pomyślałam „Kto wie...?” zamiast zwyczajowego „Ki leszy?” albo „Co za ghyr?”?! Tak, to chyba była moja ostatnia jako tako trzeźwa myśl... Później wszystko spowiła lekka różowa mgiełka. Na chwilę. Potem poczułam się już z powrotem jak normalna nastolatka. No, może i nienormalna, ale przynajmniej nic mi nie latało przed oczami. W miarę szybko pożegnałam się z Kellą, która próbowała jakoś wyłowić książkę z kociołka. Coś tam ględziła o nieprzewidywalnych skutkach... Kella, nie książka... ale mój cudowny humor nie pozwolił mi się przejmować jakimiś tam błahostkami. Teraz przede wszystkim bardzo chciałam kogoś znaleźć...
Idąc do Domu Narad potknęłam się kilka razy, ale nawet nie przejęłam się tym jakoś specjalnie. Owszem, prawie wpadłam do fontanny, lecz to się teraz nie liczyło. Uskrzydlało mnie pewne niesamowite uczucie, nazywane... Nie miałam odwagi wymówić tego słowa.
Jakoś dotłukłam się do budynku bez większych kontuzji, a tam... Nie mogłam powstrzymać westchnienia zachwytu. Przy drzwiach, nonszalancko oparty o ścianę stał młody bóg...
- CO?! – krzyknął zdezorientowany Len.
Tak słodko i bezbronnie wyglądał z tym rozkojarzonym wyrazem twarzy i zagubionym spojrzeniem... Po chwili uspokoił się, a na jego wąskie, ale ładne wargi wrócił lekki uśmiech. Wysokie czoło wygładziło się, czarne brwi z powrotem stały się regularnymi łukami.
- Wolho, żartujesz, prawda? – zapytał ciepłym, aksamitnym barytonem od którego aż zadrżałam. – Doceniam, że dbasz o mój dobry humor, ale czy mogłabyś robić to w bardziej typowy dla ciebie sposób? Ot tak, dla zmniejszenia ryzyka mojego zawału przed ukończeniem setnego roku życia?
Zachichotałam. Biała koszula idealnie przylegała do doskonałego ciała wampira. Lekko rozpięta ukazywała perfekcyjnie umięśniony tors. Len przechylił głowę, jasnozłote włosy opadły na jedną stronę, odsłaniając fragment silnego ramienia i muskularnej, idealnie wygiętej szyi. Znów uśmiechnął się delikatnie, wywołując palące rumieńce na mojej twarzy. Prześlizgnęłam się spojrzeniem po wspaniałej figurze wampira. Tak, istny młody bóg... Młody bóg seksu.
Tym razem nie zdziwił się aż tak bardzo, co z kolei mnie zaskoczyło.
- Wolho – powiedział miękko. – Naprawdę doceniam twoje komplementy, jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że nie jesteś do końca sobą...
Wampir sprężystym, energicznym krokiem podszedł do mnie. Serce zabiło mi mocniej, gdy złapał delikatnie moje dłonie, a później nadgarstki. Przez chwilę staliśmy tak w cudownym milczeniu, on – nieco zamyślony, a ja – wpatrująca się w jego przepiękne szare oczy.
- Nie, puls masz w porządku – zdziwił się Len. Puls? Jaki puls?! Ja tutaj się nastawiam na scenę romantyczną, a on mi o ciśnieniu krwi gada?!
- Posłuchaj, Wolho, a może przeszłabyś się do Kelli, co? – zaproponował ostrożnie. – Ona sprawdzi, czy nic ci nie jest...
- Właśnie od niej wracam – burknęłam zdenerwowana. – A co, uważasz, że upadłam na głowę? No tak, przy mojej koordynacji ruchowej to całkiem możliwe...
- Wolho, o czym ty mówisz? – spojrzał mi uważnie w oczy. – Ja się tylko martwię. Twoje myśli są... dziwne. Mniej uchwytne. Jakby... cichsze.
- Może nauczyłam się ciebie blokować? – zastanowiłam się.
Len przecząco pokręcił głową
- Nie – odpowiedział. – Nie obraź się, ale to raczej wygląda tak, jakbyś nagle... ekhem, przestała myśleć.
Nie obraziłam się. Przynajmniej niespecjalnie. W końcu, jak mogłabym się gniewać na tak niesamowicie cudownego faceta, no sami powiedzcie?
- Nie, skądże, nie umiem się na ciebie złościć... – mruknęłam spuszczając wzrok. Gdy odważyłam się ponownie spojrzeć na wampira, ten wyglądał, jakbym powiedziała coś okropnie dziwnego lub niestosownego. Postanowiłam jednak nie zwracać na to uwagi.
- Och, Len, po prostu daj już spokój...
Nie mogłam się powstrzymać. Zarzuciłam mu ręce na szyję i, wspinając się lekko na palce, pocałowałam przepiękne, wąskie wargi wampira. Całe zdenerwowanie odpłynęło, byliśmy tylko my, nie liczyło się nic więcej, my i słodki zapach jabłek wymieszany z nutą frezji...
- Wo-Wolha? – wyjąkał Len z trudem odrywając się ode mnie. – Wszystko dobrze?
- Cudownie... – mruknęłam wpatrując się w niego rozmarzonym i najbardziej czułym spojrzeniem, jak to tylko było możliwe. Nawet jeżeli wampir miał jakiekolwiek opory bądź zastrzeżenia, to nie pozwoliłam mu ich wyrazić. Zakręciło mi się w głowie, bo nie bardzo miałam kiedy oddychać. Przerw pomiędzy namiętnymi pocałunkami prawie nie robiliśmy. W końcu Len wziął mnie na ręce i wniósł do Dom Narad. Słuszna decyzja – wampiry przechodzące niedaleko zaczynały już na nas dziwnie patrzeć. Tak jakby wampir całujący się z wiedźmą był jakimś niecodziennym widokiem!
Serce zabiło mi mocniej, kiedy zorientowałam się, że Len niesie mnie prosto do swojej sypialni, jednak tylko przytuliłam się jeszcze mocniej do wampira, by upewnić się, że i serce w jego muskularnej piersi bije o wiele szybciej.
Wampir bez trudu kopniakiem otworzył drzwi i, nie przestając mnie całować, zbliżył się do wielkiego łóżka. Upadliśmy na nie, wciąż spleceni w uścisku.
Nie sądziłam, że kiedyś dane mi będzie przeżyć coś równie wspaniałego. Usiłowałam rozpiąć koszulę Lena, jednocześnie pozwalając by jego dłonie błądziły po moim ciele, a usta delikatnie muskały szyję. Wampir powoli, ale zdecydowanie rozpiął górne guziki mojej bluzki i zsunął ją z ramion. Oblałam się rumieńcem zawstydzenia, ale tylko na chwilę. Chciałam tego. Naprawdę chciałam. I było już tak blisko...
Drzwi otworzyły się gwałtownie i trzasnęły o ścianę, omal nie wypadając z futryny.
- Wolha, tu jesteś, ja cię szukałam, musisz koniecznie... Co wy robicie?!
Jakimś cudem wyplątałam się z objęć wampira. Zielarka wyglądała, jakby cud na podobną skalę ratował ją właśnie przed atakiem serca. Pobladłe wargi zacisnęły się w cienką linię, jednak kiedy przemówiła jej głos brzmiał prawie spokojnie.
- Wolha – powiedziała tonem, którym zwykle uspokaja się wariatów. – Bądź tak miła i się ubierz, a później posłuchaj tego, co chcę ci powiedzieć, dobrze? Młody, a ty przestań w końcu tak na nią patrzeć! – zganiła Lena ostrzejszym tonem.
Wampir zmieszany odwrócił wzrok, a ja zauważyłam, że rzeczywiście, nie wiadomo kiedy pozbyłam się niemal całego ubioru okrywającego mnie od pasa w górę. Zawstydzona z powrotem okryłam ramiona bluzką i posłusznie zapięłam guziki, choć palce drżały mi tak, że pojęcia nie mam, jak tego dokonałam.
- To co chciałaś mi powiedzieć? – warknęłam na Kellę niezbyt uprzejmie, starając się złością zamaskować zakłopotanie.
Zielarka wyciągnęła z czarnej torby małą buteleczkę z ciemnego szkła. W mojej pamięci pojawił się jakiś dziwny przebłysk. Ciemne szkło, znaczy, że świństwo straszne tam pływa.
- Kella, co to jest? – spytałam słabo.
- Nie bój się – odparła zielarka. – To antidotum. Udało mi się jakimś cudem zrobić odtrutkę na tamten niedorobiony wywar. Widzę, że zdążyłam w samą porę – mruknęła z przekąsem, rzucając wymowne spojrzenie w stronę Lena zakładającego właśnie koszulę. – Pij do dna, maleńka. Nic się nie bój, będzie dobrze – Kella pokrzepiająco poklepała mnie po ramieniu, wręczając stanowczo buteleczkę.
Wzięłam głęboki oddech, zatkałam nos i łyknęłam antidotum. A co tam, gorzej nie będzie.

Myliłam się. Zawsze może być gorzej.
- Że niby CO chciałam zrobić?!
Siedziałam na szerokim parapecie, podpierałam głowę rękoma i trzęsłam się ni to od szlochu, ni to z wściekłości. Kella próbowała mnie uspokoić, mówiąc, że rozchwianie emocjonalne jest po tym eliksirze całkiem normalne, ale jej nie wierzyłam. Umiem rozpoznać różnicę pomiędzy skutkiem ubocznym lekarstwa, a kacem moralnym w postaci czystej jak spirytus.
Policzki paliły żywym ogniem. Nic nie pamiętałam z ostatnich dwóch godzin i ciągle nie mogłam uwierzyć.
- Nie ma się czym martwić... – niezbyt umiejętnie pocieszała mnie Kella. Jeśli to, co opowiedzieli, było prawdą, to jednak ewidentnie BYŁO się czym martwić. – Zdążyłam w samą porę, nic się nie stało...
Rzeczywiście, bardziej przerażała mnie myśl, co mogło się stać... A jeszcze bardziej – że mogłam tego nie pamiętać po wyparowaniu eliksiru.
- Len, przepraszam – wymamrotałam zawstydzona do granic możliwości. – Nie wiem, co sobie o mnie pomyślałeś, ale ja nawet tego wszystkiego nie pamiętam...
- Wolho, nie przejmuj się tak. Na pewno nie pomyślałem o tobie niczego złego.
Bogowie, jaki on jest kochany. Pomimo tego, jak się zachowałam, nawet nie miał do mnie najmniejszych pretensji. Po prostu ideał...
- Ale przecież ja się zachowałam jak... jak... jak jakaś zwyczajna panienka lekkich obyczajów! – chlipnęłam żałośnie.
- Czy ja wiem...? – wampir błysnął kłami w uśmiechu. – Mnie się tam nawet podobało. I nie będę miał nic przeciwko, jeśli zaczniesz na podobne pomysły wpadać również w normalnym stanie ducha i umysłu.
... no dobrze. Ideały nie istnieją.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Strzyga dnia Nie 11:43, 26 Kwi 2009, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:22, 26 Kwi 2009    Temat postu:

Boskie!!! Nie no, gratuluje świetnego pomysłu. Niestety czytałam na trzeźwo i troszkę poryło mi psychikę, ale i tak po prostu cudo Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 11:33, 26 Kwi 2009    Temat postu:

Niezmiernie mi miło Smile Chciałam jak zwykle ochrzanić za zbyt ogólne i mało konstruktywne komentarze, ale się powstrzymam. Rozumiem, że nawet jeśli ktoś płakał ze śmiechu, to nie starczy mu nerwów, żeby powiedzieć w których momentach dokładnie XD Sama teraz ledwo mogę przez ten tekst przebrnąć.
Powiem jedno: Cieszcie się, że to tylko jedna mała miniaturka! Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:44, 26 Kwi 2009    Temat postu: Re: Esencja (parodia, coś jakby Wiedźma/Zmierzch)

Strzyga napisał:

- CO?! – krzyknął zdezorientowany Len.
Tak słodko i bezbronnie wyglądał z tym rozkojarzonym wyrazem twarzy i zagubionym spojrzeniem... Po chwili uspokoił się, a na jego wąskie, ale ładne wargi wrócił lekki uśmiech. Wysokie czoło wygładziło się, czarne brwi z powrotem stały się regularnymi łukami.
- Wolho, żartujesz, prawda? – zapytał ciepłym, aksamitnym barytonem od którego aż zadrżałam. – Doceniam, że dbasz o mój dobry humor, ale czy mogłabyś robić to w bardziej typowy dla ciebie sposób? Ot tak, dla zmniejszenia ryzyka mojego zawału przed ukończeniem setnego roku życia?
Zachichotałam. Biała koszula idealnie przylegała do doskonałego ciała wampira. Lekko rozpięta ukazywała perfekcyjnie umięśniony tors. Len przechylił głowę, jasnozłote włosy opadły na jedną stronę, odsłaniając fragment silnego ramienia i muskularnej, perfekcyjnie wygiętej szyi. Znów uśmiechnął się delikatnie, wywołując palące rumieńce na mojej twarzy. Prześlizgnęłam się spojrzeniem po wspaniałej figurze wampira. Tak, istny młody bóg... Młody bóg seksu.
Tym razem nie zdziwił się aż tak bardzo, co z kolei mnie zaskoczyło.
- Wolho – powiedział miękko. – Naprawdę doceniam twoje komplementy, jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że nie jesteś do końca sobą...
Wampir sprężystym, energicznym krokiem podszedł do mnie. Serce zabiło mi mocniej, gdy złapał delikatnie moje dłonie, a później nadgarstki. Przez chwilę staliśmy tak w cudownym milczeniu, on – nieco zamyślony, a ja – wpatrująca się w jego przepiękne szare oczy.
- Nie, puls masz w porządku – zdziwił się Len. Puls? Jaki puls?! Ja tutaj się nastawiam na scenę romantyczną, a on mi o ciśnieniu krwi gada?!
- Posłuchaj, Wolho, a może przeszłabyś się do Kelli, co? – zaproponował ostrożnie. – Ona sprawdzi, czy nic ci nie jest...
- Właśnie od niej wracam – burknęłam zdenerwowana. – A co, uważasz, że upadłam na głowę? No tak, przy mojej koordynacji ruchowej to całkiem możliwe...
- Wolho, o czym ty mówisz? – spojrzał mi uważnie w oczy. – Ja się tylko martwię. Twoje myśli są... dziwne. Mniej uchwytne. Jakby... cichsze.
- Może nauczyłam się ciebie blokować? – zastanowiłam się.
Len przecząco pokręcił głową
- Nie – odpowiedział. – Nie obraź się, ale to raczej wygląda tak, jakbyś nagle... ekhem, przestała myśleć.

W tym momencie odpadłam Smile Razem z krzesłem Very Happy + zadławiłam się batonikiem XD

Cytat:
- Nie – odpowiedział. – Nie obraź się, ale to raczej wygląda tak, jakbyś nagle... ekhem, przestała myśleć.

To by w końcu wyjaśniało dlaczegóż to Bella była nieczytelna. Czy ja już mówiłam że ubóstwiam sarkastyczne poczucie humoru?
Ale ogólnie to napisane moim zadaniem jest świetnie. Nie widzę tu żadnych powodów do krytyki, więc się nie czepiaj Very Happy, zmyślać nie będę


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mikka dnia Nie 11:52, 26 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 12:07, 26 Kwi 2009    Temat postu: Re: Esencja (parodia, coś jakby Wiedźma/Zmierzch)

Mikka89mak napisał:

Cytat:
- Nie – odpowiedział. – Nie obraź się, ale to raczej wygląda tak, jakbyś nagle... ekhem, przestała myśleć.

To by w końcu wyjaśniało dlaczegóż to Bella była nieczytelna.

Tak, właśnie na takie genialne wyjaśnienie niedawno wpadłam Twisted Evil Edek po prostu nie miał czego czytać.
Cieszę się, że trafiłam z poczuciem humoru.
A mnie i tak chyba najbardziej bawi to przejście w narracji z wiedźmowej na zmierzchową, kiedy Wolha się nawąchała eliksiru.
W sumie, im dłużej czytam tę miniaturkę, tym bardziej jestem z niej zadowolona Smile
Ale wymyślanie epitetów do opisania Lena w zmierzchowy sposób, było straszliwie ciężką robotą... Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:18, 26 Kwi 2009    Temat postu:

He he, normalnemu człowiekowi ciężko przejść na meyerowe tryby opisu Very Happy Ale wyszło ci świetnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Egzo
Nadworny Grafik
Adept V roku



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:30, 26 Kwi 2009    Temat postu:

!!!!!!!!!!!!!!!!!! <--- to jest zapis niewymownego zachwytu.
Aż moje 2 ukochane emotki tu wstawię:
Strzygunia, to było świetne!
Dzięki wielkie. Haha, nieźle się uśmiałam Very HappyVery Happy
Jesteś mistrzynią.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Egzo dnia Nie 13:32, 26 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 13:43, 26 Kwi 2009    Temat postu:

Fajnie, że to się tak podoba Smile
Ja tylko pisząc nieźle się bawiłam, jak czytam od początku, to też parskam śmiechem, ale dżizas, te opisy... droga przez mękę Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna Rumiana
z KoKoSem w łapie
Arcymag
z KoKoSem w łapie <br> Arcymag



Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 2212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:02, 26 Kwi 2009    Temat postu: Re: Esencja (parodia, coś jakby Wiedźma/Zmierzch)

Strzyga napisał:

Określenie „młody bóg seksu” – copyright Panna Rumiana. Co prawda, zgodnie twierdzimy, że już ktoś to wcześniej wymyślił, ale tylko Lady R używa tego zwrotu w odniesieniu do bohaterów książek fantastycznych.

Bo ja to ja XD

Strzyga napisał:

Specjalne podziękowania jak zwykle dla Panny Rumianej.

Dzięki :*

Zaczęłaś to pisać wczoraj, jak od ciebie wyszłam? Czy zaczęłaś wcześniej, a po stasznie interesującej dyskusji na temat "dlaczego wszystkie nastolatki tak kochają Edzia i dlaczego on nie może czytać Belli" skończyłaś? Poznają niektóre omawiane przez nas kawałki:
Strzyga napisał:

Jakoś dotłukłam się do budynku bez większych kontuzji, a tam... Nie mogłam powstrzymać westchnienia zachwytu. Przy drzwiach, nonszalancko oparty o ścianę stał młody bóg...
- CO?! – krzyknął zdezorientowany Len.


Co jeszcze mogę powiedzieć?
Kwikogennie Smile Alicja (moja siostra) patrzyła się na mnie jak na jeszcze większą wariatkę, niż jestem normalnie, kiedy przechodziła obok mnie XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wredniak
Imperator Offtopu
Arcymag
Imperator Offtopu <br> Arcymag



Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 1442
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:09, 26 Kwi 2009    Temat postu:

Cuiekawe, śmieszne i nawet nie musisz się biedzić nad kontynuacją. Istny ideał.
A momentów nie pokaże, gdyż jest ogólnie zabawne przez całe krótkie opowiadanko. No może z tym brakiem myślenie było super. Więcej takich proszę. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 14:21, 26 Kwi 2009    Temat postu:

Chyba teraz się wezmę za parodie, dobrze mi idzie Mr. Green
Panno Rumiana, pomysł miałam od jakichś dwóch dni, a zaczęłam pisać po tym, jak ode mnie wyszłaś. Jak to już ci zresztą opowiadałam, od tego "CO?!" będącego cudowną reakcją na określenie "młody bóg" wziął się pomysł na całe opowiadanie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koparra
Adept II roku



Dołączył: 22 Kwi 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Tamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:36, 27 Kwi 2009    Temat postu:

no no... fantastycznie;P Twisted Evil
W pewnym momencie aż mój brat przyszedł zobaczyć z czego się tak chichocze... No i co dziwne, chociaż ani Zmierzchu ani Wiedźmy idiota nie czytał, zaczął się śmiać, aż mama przyszła, zobaczyć co bratu robie...
No cóż...Całkiem śmieszne opowiadanie skoro nawet dziesięcioletniej istocie do gustu przypadło...xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 20:19, 27 Kwi 2009    Temat postu:

Tylko wiesz, ta parodia ma taką jedną wadę, że jak ktoś obydwu kanonów przynajmniej pobieżnie nie zna, to bierze autora za idiotę Wink Bo to JEST głupie. Tylko jak się czytało Wiedźmę i Zmierzch, to się widzi zapożyczenia i dopiero wtedy objawia się PRAWDZIWY humor Twisted Evil
Aż się boję spytać, co tak rozbawiło twojego brata? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madlenita
Spiritus Movens
Bakałarz II stopnia



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piotrków Trybunalski
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:16, 29 Kwi 2009    Temat postu:

Świetna rzecz!!!!!!
Tylko widać, że masz już własny styl i nie jest to meyerowski Wink ....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilenne
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...pochdze z miejsca w którym stykają sie wiatry...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:03, 29 Kwi 2009    Temat postu: Re: Esencja (parodia, coś jakby Wiedźma/Zmierzch)

Strzyga napisał:

Trochę ułatwiał mi sprawę pedantyzm zielarki – Kella mogłaby zaprzestać prób napojenia Lena walerianą, ale na pewno nie zmieniłaby miejsca w które tę walerianę odkłada.


Walerianka? Oj władcy by sie przydała , ale Wolsze jeszcze bardziej.

Cytat:
- Zrobiłam podstawowe testy. Nie ma toksyn, trucizn, jedno i dwustopniowych klątw, uroków... - wyliczyła. - W zasadzie niczego, poza niebotycznie głupią treścią.
- Och, kompletny idiotyzm! -; westchnęła Kella. - Oczywiście pijemy krew, tym razem, dla odmiany, zwierzęcą, nie jemy normalnie, wszyscy mamy oczy w tym samym kolorze i raczej nie wychodzimy na dwór, bo w świetle słonecznym zaczynamy się świecić.


Ja.. Ja... Mnie po prostu zatkało.

Cytat:
Jakoś dotłukłam się do budynku bez większych kontuzji, a tam... Nie mogłam powstrzymać westchnienia zachwytu. Przy drzwiach, nonszalancko oparty o ścianę stał młody bóg...
- CO?! -krzyknął zdezorientowany Len.
Tak, istny młody bóg... Młody bóg seksu.


Exclamation Laughing Moja głowa zaczęła wysyłaś dziwne sygnały. Musiałm wstać bo myślałam że nie wytrzmam. Czułam sie jak podczas czytania Zaćmienia, tylko jakos tak inaczej. Juz wiem dlaczego! Bo to jest dobre a tamto buu.. Chyba wraca mi myślenie

Cytat:
- Wolho, o czym ty mówisz? - spojrzał mi uważnie w oczy. - Ja się tylko martwię. Twoje myśli są... dziwne. Mniej uchwytne. Jakby... cichsze.
- Może nauczyłam się ciebie blokować? - zastanowiłam się.
Len przecząco pokręcił głową
- Nie -odpowiedział. - Nie obraź się, ale to raczej wygląda tak, jakbyś nagle... ekhem, przestała myśleć.


Powinnaś dostać nobla. Jak moglismy o tym cześniej nie pomysleć. Smile Bezsensowny sens. Czyli Zmierzch.

Cytat:
Tak jakby wampir całujący się z wiedźmą był jakimś niecodziennym widokiem!


A nie jest?

Cytat:
Drzwi otworzyły się gwałtownie i trzasnęły o ścianę, omal nie wypadając z futryny.
- Wolha - powiedziała tonem, którym zwykle uspokaja się wariatów. -Bądż tak miła i sie ubierz i posłuchaj tego co chcę ci powiedzieć, dobrze? Młody, a ty przestań w końcu tak na nią patrzeć! – zganiła Lena ostrzejszym tonem.


Zaczęłam od tej chwili kochac Kellę.

Cytat:
Myliłam się. Zawsze może być gorzej.
- Że niby CO chciałam zrobić?!
Siedziałam na szerokim parapecie, podpierałam głowę rękoma i trzęsłam się ni to od szlochu, ni to z wściekłości. Kella próbowała mnie uspokoić, mówiąc, że rozchwianie emocjonalne jest po tym eliksirze całkiem normalne, ale jej nie wierzyłam. Umiem rozpoznać różnicę pomiędzy skutkiem ubocznym lekarstwa, a kacem moralnym w postaci czystej jak spirytus.


Rozchwianie osobowoscie. Skad my to znamy Smile

Cytat:
- Czy ja wiem...? - wampir błysnął kłami w uśmiechu. - Mnie się tam nawet podobało. I nie będę miał nic przeciwko, jeśli zaczniesz na podobne pomysły wpadać również w normalnym stanie ducha i umysłu.
... no dobrze. Ideały nie istnieją.


Cały Len - czaruś blond Bond .

W skócie - genialnie. Zgadzam sie z adnotację - nie czytac na trzeżwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Co w paprociach piszczy
/ Fanfiki
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 1 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin