FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
->
Offtopy
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Forum o Forum
----------------
Witajcie Użyszkodnicy
Autorzy
Serie
"Wiedźma"
Inne
Filmy
Seriale
Muzyka
Zjazdy, zloty, spotkania
Tematycznie
Loża Żurorów
Ogłoszenia parafialne
"Wielka miłość zawsze kończy się tragicznie"
UWAGA!
Tudor Wybawiciel "Krwiopijcy"
Fanfiki
"Gdzie mag nie może, tam magiczkę pośle!"
----------------
"Uważajcie, obywatele, oni są wśród nas..."
Co w paprociach piszczy
W.Redna
Białowłosa strzyga
"Ma kły długie i krwi łaknie."
"I na stos paskudnika"
Rasy rozumne i inne stwory
Inna tfu!rczość Olgi Gromyko
----------------
O pomroce i jak ją zwalczać...
Ryska i jej kompania
Inne inności
----------------
Pogadanki i pogawędki
Biblioteka
Multimedia
O sobie samym
Offtopy
"Trzy linijki z zakrętasem" - Radosna twórczość
----------------
Obrazki
Analizatornia
Tfu!rczość niezależna
Tłumaczenia
Sadzawka
----------------
Mwahahaha :D
Archiwum
Przemyślenia i rozważania
Shoutbox
----------------
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Neit
Wysłany: Pią 14:41, 27 Lis 2009
Temat postu:
Mam to samo z ziemniakami
Nienawidzę ich obierać i szczerze mówiąc za ich smakiem też nie przepadam
Jadam prawie wyłącznie jako frytki albo w sałatkach a i tak mój mąż musi je najpierw obrać
Ryż uwielbiam, może to przez moje zainteresowanie kulturystyką (w końcu ryż+cyc musi być
), a może po prostu dlatego że można go zrobić na 1000 sposobów
Zaczęłam gotować jak miałam chyba z 8 lat (na początek pod opieką mamy, a potem szybko sama) i moi rodzice tak się cieszyli, że po powrocie z pracy mają jedzonko pod nosek podane, że wcale nie krytykowali, nawet jak przesoliłam czy coś. Tym samym nigdy się nie zniechęciłam
Gotowanie jest dla mnie czymś w rodzaju medytacji, jak mam taki "myślotok" to zwykle się biorę za jakąś bardzo skomplikowaną i wymyślna potrawę
Pomaga
A jak mi się nie chce to po prostu nie gotuje i już
Gotowców raczej nie uznaję, ale czasem jak nie ma wyjścia... Chociaż opanowałam do perfekcji tworzenie potraw które można zrobić w kilka minut więc nie jest źle
Co do gotowania i komputera to też mi czasem kolidowało jedno z drugim, ale problem rozwiązał się dzięki kuchni otwartej na pokój i laptopowi. Teraz ciężko przegapić a po za tym zawsze można przesiąść się bliżej i jedną ręką pykać po klawiaturze a druga mieszać w garze
A teraz sobie chlebek piekę
Wredniak
Wysłany: Pią 13:02, 27 Lis 2009
Temat postu:
Neit napisał:
(...)On tak na niego patrzy patrzy i z takim błyskiem w oku i wielka radością na paszczy stwierdza "Aaaa, to do naleśników mąkę się dodaje"
Ale odkrycie
Dla mnie to jest odkrycie, ja zawsze tak jak w przypadku placków ziemniaczanych, używam "prefabrykatów" i nie udać się mogą tylko jak się zagapię i się zwęglą... Za to nienawidzę smażyć wątróbki, nic mi tak nie śmierdzi jak smażona wątróbka.
Za to jestem wielkim miłośnikiem ryżu i makaronu. Prawdopodobnie dlatego, że nigdy nie chce mi się obierać ziemniaków, a jak już to zazwyczaj wychodzą mi rozgotowane więc zostają ubite. Ew. jeszcze czasem jak już naprawdę mi się nic nie chce zalewam wodą kuskus.
A gotować potrafię tylko, że nikt mi nie pozwala bo ja gotuje to co mi smakuje, a potrafię np. 7 dni w tygodniu jeść gulasz. A ostatnio stałem się miłośnikiem fiksów knora i tych innych potraw z woreczkami w środku
Istne time-savers.
A ostatnio w ramach diety udało mi się wymusić rezygnacje z 3 dań na obiad (zupa, drugie i deser). Jakoś nie przepadam za zupami, tym bardziej, że mam tendencje do gotowania ich z przed komputera, że czasem w garnku 5L zostają 2 litry zupy ^^".
Neit
Wysłany: Pią 0:38, 27 Lis 2009
Temat postu:
Ja się mogę ze Strzyga zsolidaryzować
Gotować umiem i to bardzo dobrze, nic mnie nie przeraża, nawet jak bym miała teraz jakiegoś króla podejmować to dam sobie radę. Lubię dobrze zjeść (stad wieczna konieczność odchudzania) i lubię gotować. Dobrze mi się wtedy myśli. Pieczenie ciast też do gotowania wliczam
Mam grono wiernych fanów (nie tylko męża i kota) i czasem to mam wrażenie że niektórzy podstępnie się ze mną zaprzyjaźniają żeby się napchać przy okazji
Jednocześnie muszę przyznać że jest to jedyna zajęcie domowe które lubię i mogłabym zginąć w bałaganie gdyby od czasu do czasu ktoś mi nie posprzątał. Zmywarkę mam więc problem garów odpada, pranie czasem zrobię, ale nie ma co liczyć że poskładam albo nie daj Boże wyprasuje.
Jakaś wybrakowana jestem jako gospodyni domowa
Nic na to nie poradzę że wolę coś poczytać, w coś pograć albo skoczyć na siłownię
Z wypadków kuchennych to mi się przypomniało jak mi się kolega żalił, że naleśniki mu nie wychodzą. Marudził tak, marudził, w końcu podaję mu sprawdzony przepis, z którego MUSZĄ się udać. On tak na niego patrzy patrzy i z takim błyskiem w oku i wielka radością na paszczy stwierdza "Aaaa, to do naleśników mąkę się dodaje"
Ale odkrycie
Lily
Wysłany: Wto 20:16, 17 Lis 2009
Temat postu:
Alicee ze mną jest dokładnie tak samo tylko zamiast brata mam siostrę
Jestem totalnym beztalenciem jeśli chodzi o gotowanie
i w dodatku za dużym leniem żeby to zmienić
alicee
Wysłany: Wto 16:34, 17 Lis 2009
Temat postu:
Czuję się gorsza, bo ja nie umiem przyrządzić nic, i to nie z powodu antytalentu - po prostu nigdy nie próbowałam. Jak mam pomóc w kuchni mamie czy babci, to cośtam dostaję do roboty niewymagającego nawet myślenia, typu zrobić sałatkę z przygotowanych składników. Generalnie od kuchni trzymam się z daleka (no, poza okresem przedświątecznym - bo przy ciastach pomagać lubię( ale tylko
pomagać
) ). Za to mój brat wykazuje zdecydowanie większe zainteresowanie tą dziedziną - całe szczęście, że woli jednak informatykę, matmę i takie tram, z czym też wiąze sowją przyszłość - nie chcę mieć brata kucharza
No, jedną jajecznicę umiem zrobić.
Panna Rumiana
Wysłany: Pon 18:29, 16 Lis 2009
Temat postu:
11 listopada w tvp2 ostatnim czasem leciało ^^
Strzyga
Wysłany: Nie 21:57, 15 Lis 2009
Temat postu:
"Flaki się właśnie napromieniowały, zjemy?"
"-Pyszny sernik, Mario, sama piekłaś?
-Skąd, kupny, sama chemia, ale pyszny!"
Halkatla
Wysłany: Sob 23:58, 14 Lis 2009
Temat postu:
Nawiasem mówiąc przypomniał mi sie skecz Kabaretu Moralnego Niepokoju, w którym Maria Curie konstruuje prototyp mikrofalówki, a jakis jej znajomy z konspiracji [planują powstanie] po zjedzeniu podgrzanych innowacyjną metodą flaków zaczyna świecić^^ i nici z powstania bo za bardzo rzuca się w oczy
kuszumai
Wysłany: Sob 23:44, 14 Lis 2009
Temat postu:
Ja mogę zrobić wszystko - oprócz ciast i ryżu. Mam wrażenie, że one żywią jakiś uraz do mojej osoby. Ani razu nie udało mi się dobrze.
A ja z początku nie podchodziłam do mikrofali, a jak brat uchylał drzwiczki to się uchylałam, żeby nie trafiły we mnie promienie.
Skutkiem tego nie przyrządzam żarcie w mikrofali, a jeśli tak to jem to z oporami.
anulka870
Wysłany: Sob 14:44, 14 Lis 2009
Temat postu:
Strzyga napisał:
Nie no, nie żartujcie, że wszystkie mi się tu wpisujecie w stereotyp intelektualistki i/lub statystycznej bohaterki fantasy (
) - bystra, z poczuciem humoru, totalne zaprzeczenie strażniczki domowego ogniska? Jestem przerażona i załamana
Albo łamię stereotyp, albo - no trudno - nie jestem intelektualistką. Cóż, wolałabym tę pierwszą opcję mimo wszystko...
No bo... Ja gotuję lepiej niż moja mama... *zgon*
A moja mama niestety jest wypisz wymaluj przedstawicielką powyższego stereotypu. Gotować nauczyła się po czterdziestce.
Tak generalnie, to od wszystkich słyszę, że moi rodzice świetnie gotują, podczas gdy ja uważam, że w zasadzie żadne z nich sobie dobrze w kuchni nie radzi tylko sprawnie udają. No i jeszcze pomaga środowisko - w porównaniu z większością ich znajomych to
każdy
umie gotować.
Hal - ja mam
jedynie
kuchenkę gazową
(Bo od jedzenia z mikrofalówki ludzie zaczynają się świecić - by moja mama.) Plus zajebiście popsuty piekarnik bez termoobiegu, grr...
Strzyguś ja w szkole sredniej przez rok miałam gotowanie to dopiero był ubaw ale w domu gotować nie lubię zawsze komuś coś nie pasi a ja należę do stworzeń łasych na pochlebstwa a nie skargi tak , że moje gotowanie w ostatnich czasach umiera śmiercią naturalną a mama kucharka jest i ona sobie radzi fantastycznie więc poco wymieniać coś co jest świetne?
Miriam
Wysłany: Sob 13:09, 14 Lis 2009
Temat postu:
Ja mam problemy z doprawianiem
Nie mam wyczucia normalnie.
Halkatla
Wysłany: Sob 12:55, 14 Lis 2009
Temat postu:
Strzygo, kiedy moja mama nie chce mnie nauczyć gotować
Ciasta piekę sama, bo zazwyczaj przy przepisach podają szczegółowe instrukcje, więc jako-tako sobie radzę. Ale weź ugotuj ziemniaki i to tak, żeby woda nie wykipiała, żeby się nie przypaliły, żeby nie były zbyt słone albo niedosolone, wreszcie żeby się ugotowały ale nie rozgotowały! Przecież to ponad moje nerwy - żeby tego dokonać potrzebny jest jakiś szósty albo i siódmy zmysł!
Na szczęście w moim rodzonym domu nie mam ani kuchenki gazowej, ani mikrofalówki
A termoobieg działa jak należy i pomaga w pieczeniu ciasteczek ^^
A wiórkowa jajecznica jest naprawdę godna polecenia - jakoś jajkowe gluty do mnie nie przemawiają
Strzyga
Wysłany: Czw 23:19, 12 Lis 2009
Temat postu:
Nie no, nie żartujcie, że wszystkie mi się tu wpisujecie w stereotyp intelektualistki i/lub statystycznej bohaterki fantasy (
) - bystra, z poczuciem humoru, totalne zaprzeczenie strażniczki domowego ogniska? Jestem przerażona i załamana
Albo łamię stereotyp, albo - no trudno - nie jestem intelektualistką. Cóż, wolałabym tę pierwszą opcję mimo wszystko...
No bo... Ja gotuję lepiej niż moja mama... *zgon*
A moja mama niestety jest wypisz wymaluj przedstawicielką powyższego stereotypu. Gotować nauczyła się po czterdziestce.
Tak generalnie, to od wszystkich słyszę, że moi rodzice świetnie gotują, podczas gdy ja uważam, że w zasadzie żadne z nich sobie dobrze w kuchni nie radzi tylko sprawnie udają. No i jeszcze pomaga środowisko - w porównaniu z większością ich znajomych to
każdy
umie gotować.
Hal - ja mam
jedynie
kuchenkę gazową
(Bo od jedzenia z mikrofalówki ludzie zaczynają się świecić - by moja mama.) Plus zajebiście popsuty piekarnik bez termoobiegu, grr...
bella
Wysłany: Czw 23:00, 12 Lis 2009
Temat postu:
Hmm.. ja chyba wolę nie chwalić się swoimi "zdolnościami kulinarnymi", które są praktycznie zerowe. Moja mama usiłuje mnie nauczyć piec ciast, ale raczej słabo mi to idzie. Za to moja młodsza siostra ma do tego wyraźny talent... I weź tu nie wpadaj w kompleks niższości...
kuszumai
Wysłany: Czw 21:28, 12 Lis 2009
Temat postu:
Ja też wszystko "pieprzę".
Moja koleżanka kiedyś gotowała ziemnieki w małym garneczku. Obrała je i w całości włożyła do garnka z wodą (ziemniaki były ogromne). Wróciła po godzinie i zauważyła, że się spaliły, bo woda wyparowała. :/
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin