FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
->
Offtopy
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Forum o Forum
----------------
Witajcie Użyszkodnicy
Autorzy
Serie
"Wiedźma"
Inne
Filmy
Seriale
Muzyka
Zjazdy, zloty, spotkania
Tematycznie
Loża Żurorów
Ogłoszenia parafialne
"Wielka miłość zawsze kończy się tragicznie"
UWAGA!
Tudor Wybawiciel "Krwiopijcy"
Fanfiki
"Gdzie mag nie może, tam magiczkę pośle!"
----------------
"Uważajcie, obywatele, oni są wśród nas..."
Co w paprociach piszczy
W.Redna
Białowłosa strzyga
"Ma kły długie i krwi łaknie."
"I na stos paskudnika"
Rasy rozumne i inne stwory
Inna tfu!rczość Olgi Gromyko
----------------
O pomroce i jak ją zwalczać...
Ryska i jej kompania
Inne inności
----------------
Pogadanki i pogawędki
Biblioteka
Multimedia
O sobie samym
Offtopy
"Trzy linijki z zakrętasem" - Radosna twórczość
----------------
Obrazki
Analizatornia
Tfu!rczość niezależna
Tłumaczenia
Sadzawka
----------------
Mwahahaha :D
Archiwum
Przemyślenia i rozważania
Shoutbox
----------------
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Smile_
Wysłany: Pon 21:14, 07 Cze 2010
Temat postu:
Cytat:
jednak rzepa częściej występuje jako narzędzie przemocy i bólu, w parze z gwordem zresztą
A kołek?? *Smile czuje się poważnie obrażona* Dobra, nie ma to jak offtop w offtopie.
A co do pani psycholog... Ja z cytowaniem takich bym poważnie uważała. Mnie w szkole na prelekcjach też psychologowie truli o przeróżnych rzeczach, które się nijak mają do rzeczywistości. Straciłam do nich jakiś czas temu zaufanie.
Coya
Wysłany: Pon 14:24, 07 Cze 2010
Temat postu:
Cytat:
To miło... ale dość konserwatywna ta pani psycholog była.
Bo ja wiem, czy konserwatywna? Nazywa się Krzywicka, czasem występuje w Rozmowach w Toku i ma dość niewyparzony język. Jak widzieliście, to sami (same
) możecie wyciągnąć wnioski.
Cytat:
Albo masz makabrycznie dużo roboty, albo wyborne towarzystwo
Akurat ten wyjazd był stricte rekreacyjny
I towarzystwo rzeczywiście rewelacyjne
Co absolutnie nie przeszkadza temu, że ogólnie mam makabrycznie dużo roboty. Właśnie będę w ciągu wakacji firmę zakładać.
Villka
Wysłany: Pon 0:33, 07 Cze 2010
Temat postu:
Miriam napisał:
Ekhem....Do kogo pijesz potworze jeden?
Myślę, ze na pewno zgadniesz
Poza tym nie miałam na myśli jednej osoby
Zresztą był taki okres, że z Caeles tylko o jednym trułyśmy xP
Coya napisał:
Ja tylko zacytowałam panią psycholog
I przyznac jej trzeba jedno - zdanie jest na tyle zapadające w pamięć i kontrowersyjne, że nawet po ponad 10 latach (tak, tyle czasu już minęło) prowokuje do przemyśleń i dyskusji.
To miło... ale dość konserwatywna ta pani psycholog była.
Moją też nieźle zapamiętałam... przyniosła nam na zajęcia gumowe penicy, pudło prezerwatyw i bite dwie godziny uczyła jak się zakłada prezerwatywy.
Kurcze, ona żadnych oporów nie miała (podziwiam, nie powiem, podziwiam), ale my wszyscy się czerwieniliśmy jak buraczki słysząc zadawane przez nią pytania...
(a, i dzięki niej dowiedziałam się wszystkiego o pozycjach... trochę pranie mózgu nam robiła, a z jej zajęć wychodziliśmy jak zmolestowani - w ciszy, ze zwieszonymi głowami i szeroko otwartymi ślepiami -, ale nauki zostaną w głowie po wsze czasy
)
Coya napisał:
Żeby było jasne - nie zamierzam Was tu z niczego rozliczać, to nie moja działka (nomen - omen, czy co
) Cieszę się, że nikt tu nic gorszego od rzepy czy waleriany nie ma zamiaru brać
Well... mi się wydaję, że o ile w rzeczy samej faszerowaniem się walerianą grozi się często, to jednak rzepa częściej występuje jako narzędzie przemocy i bólu, w parze z gwordem zresztą
Ot, taka ma obserwacja
Cytat:
Cytat:
Czy jestem więc narkomanką?
hę?
Nie dość, że myślałam o tym to jeszcze brałam
Powinnam iść siedzieć?
Myślę, że moglabyś iśc posiedzieć w dobrym towarzystwie nad paluszkami
Yeah!
I like it!
Lajkonik! ;D
Coya napisał:
I tak najlepszą fazę się łapie, jak jedzie się z Krakowa do Olsztyna na weekend i od piątku rano do poniedziałku rano śpi się w sumie 8 godzin
wtedy nawet paluszki niepotrzebne.
Albo masz makabrycznie dużo roboty, albo wyborne towarzystwo
Coya
Wysłany: Pon 0:06, 07 Cze 2010
Temat postu:
Ja tylko zacytowałam panią psycholog
I przyznac jej trzeba jedno - zdanie jest na tyle zapadające w pamięć i kontrowersyjne, że nawet po ponad 10 latach (tak, tyle czasu już minęło) prowokuje do przemyśleń i dyskusji.
Żeby było jasne - nie zamierzam Was tu z niczego rozliczać, to nie moja działka (nomen - omen, czy co
) Cieszę się, że nikt tu nic gorszego od rzepy czy waleriany nie ma zamiaru brać
Cytat:
Czy jestem więc narkomanką?
hę?
Nie dość, że myślałam o tym to jeszcze brałam
Powinnam iść siedzieć?
Myślę, że moglabyś iśc posiedzieć w dobrym towarzystwie nad paluszkami
I tak najlepszą fazę się łapie, jak jedzie się z Krakowa do Olsztyna na weekend i od piątku rano do poniedziałku rano śpi się w sumie 8 godzin
wtedy nawet paluszki niepotrzebne.
Miriam
Wysłany: Nie 22:14, 06 Cze 2010
Temat postu:
Villka napisał:
Tak, jak każdy wszak wie, że w shouboxie (i nie tylko) zdarza się mi (i nie tylko mi, ale palcem nie będę wskazywać komu jeszcze
) mówić o stanie własnej trzeźwości, tudzież o alko, który aktualnie rozgrzewa me tętnice... Nie czuję się alkoholiczką. Kurcze, nawet regularnie tego nie robię... Czasami jeno...
Ekhem....Do kogo pijesz potworze jeden?
Ja tylko czasami....okazyjnie....A potem żałuje i umieram godzinami.....
Co do narkotyków. Nie brałam, nie paliłam (czy co to tam się z tym robi). I mnie nie ciągnie, choć ciekawa jestem jak to jest. Ale nie na tyle żeby spróbować.
Wystarczy mi mój nałóg papierosowy.
Villka napisał:
potraficie czerpać przyjemność z totalnego zgonu? Czy to alkoholowego, czy innego używkowego? Confused
Nie cierpię być "uchlana" (raz w życiu byłam... od tej pory znam granicę i nie przekraczam jej) - to takie trochę poniżające...
Ja raz przekroczyłam granice
I nigdy więcej nie chce tego zrobić.
Villka
Wysłany: Nie 22:00, 06 Cze 2010
Temat postu:
Generalnie zamierzałam się nieudzielać...
Ale kurcze, czytam i mnie tak - delikatnie mówiąc - mierźwi.
Tak, jak każdy wszak wie, że w shouboxie (i nie tylko) zdarza się mi (i nie tylko mi, ale palcem nie będę wskazywać komu jeszcze
) mówić o stanie własnej trzeźwości, tudzież o alko, który aktualnie rozgrzewa me tętnice... Nie czuję się alkoholiczką. Kurcze, nawet regularnie tego nie robię... Czasami jeno...
Coya napisała, że...
Coya napisał:
"Problem z narkotykami nie zaczyna się, jak raz weźmiesz. Nie zaczyna się, jak weźmiesz któryś raz z kolei. Zaczyna się wtedy, kiedy pomyślisz, że w ogóle mógłbyś wziąć."
Niech mnie! Ja o tym myślałam! Jestem nałogowcem! Potrzebny mi odwyk! Lekarza! Lekarza!
I w tym miejscu pozwolę sobie na drwiący uśmieszek.
Po pierwsze: nie uważam narkotyków - nawet "boskiego ziółka" - za coś, co w sposób
konieczny
istnieje w życiu człowieka. Nawet powiem, że lepiej jest się obejść
bez
... Ile razy wkręciłyście sobie taaaaaaką jazdę bez nawet kropelki alkoholu? Miałam szczęście doświadczyć czegoś takiego - chichotaliśmy z absurdów jedząc jedynie paluszki.
I było zaczepiście!
Narkotyki uzależniają - i generalnie mówię im "nie".
Po drugie: jestem ciekawska. Ludzie są ciekawscy - chyba się ze mną zgodzicie?
Lubią doświadczać nowego, kusi ich to, co zakazane. Zawsze byłam ciekawa narkotyków. Nie wzięłam tego szitu, ponieważ bałam się, że "wpadnę w ciąg". Mam słabą wolę, bałam się, że z dragami będzie tak, jak z papierosami mojej mamy - wmawianie sobie, że "to już ostatni" przez wiele, wiele miesięcy.
Szlugi nie zapaliłam nigdy - okay, raz wzięłam do ręki i od razu oddałam. Lówki nie paliłam nigdy...
Po trzecie (chociaż może nie powinnam tego mówić): dwa razy w życiu byłam pod wpływem trawki - raz nieświadomie, raz świadomie. Ani razu przed ukończeniem szkoły.
Za pierwszym razem byłam na ognisku urodzinowym dwojga znajomych z roku, na jakiejś polanie pod Wrocławiem. Było kameralnie i wesoło. Około 22:00 kolega przyniósł sziszę, a że mnie to urządzenie zawsze fascynowało zaoferowałam pomoc przy jego instalacji (zamęczając kolegę pytaniami z gatunku "jak to działa"). Kolega zapytał co ma w pierwszej kolejności w środku spalić - tytoń czy maryśkę. Z racji, że chciałam owy wynalazek wypróbować zażyczyłam sobie tytoń o smaku truskawkowym. Może godzinę później zdołałam się dopchać przez tłum do sziszy, kolega nauczył mnie jak się zaciąga (tutaj widzę uśmieszki na twarzach forumowych palaczy
hie hie hie) i... Żadnych halucynacji nie miałam, nic - w końcu to tylko tytoń. Nawet mi draństwo nie posmakowało. Krztusząc się oddałam węża koledze i kazałam trzymać to z daleka ode mnie.
Później uczestniczyłam w kupałnockowych skokach przez ognisko, w śpiewach "harcerskich" ("i nawet kiedy będę saaaam, nie zmienię sięęę, to nie mój świat" itp itd), w "pomidorze" - bez zmian. I cholera, nagle mnie ścięło: słuch się wyostrzył, a wzrok zwariował (kolory zrobiły się strasznie jaskrawe i mimo starań nie mogłam dłużej wzroku utrzymać na jednym obiekcie). Pamiętam, że rozmawiałam z jakimś kolesiem - Piotr mu było - na temat teologiczny ("czy Bóg istnieje i dlaczego Kościół ustalił kto ma prawo być w Niebie") i chociaż się bardzo staram nie mogłam wypatrzeć jego rysów twarzy - jedynie zarys sylwetki i delikatną barwę głosu. Miał długie włosy i był dość szczupły. W pewnym momencie przeprosiłam go i udałam się z koleżanką w krzaczory celach higienicznych...
Po 15 minutach wróciłam i nie mogłam Piotra dostrzec w tłumie - a prowadziliśmy ciekawą rozmowę i chciałam do niej wrócić. Generalnie tłum się zrobił bardzo tłumny - przybyło nagle sporo ludzi, kilku mężczyzn grało na bębnach i ... wypatrzyłam długowłosego bębniarza (yey!
): zaszłam go od tyłu, zakryłam mu oczy i rzekłam "Zgadnij kto, pani Piotrze?". Odpowiedział mi bardzo głęboki, nieznany, męski głos "Dla ciebie mogę być nawet samym świętym Piotrem"... kompromitacja! xD
Przeprosiłam kolesia i zaczęłam się zastanawiać gdzie jestem... I czy wcześniej na ognisku byli ludzie z bębnami... W tym mniej-więcej momencie byłam trochę przytępiona - nie, że film się urwał, tylko straciłam wzrok. To strasznie irytowało: wszystko słyszałam, czułam, ale nie widziałam wyraźni. Wkurzałam się tylko. Do trzeźwości wróciłam siedząc z koleżankami na drzewie (stwierdziłyśmy w tym amoku, że tam będziemy bezpieczne - poza tym byłam wściekła i nie chciałam z nikim rozmawiać) prowadząc poważne rozmowy z solenizantką o nieuchwytności czasu i niepojętej głupocie gatunku ludzkiego (na dębie to było... zrobiono nam zdjęcie: każda miała swój konar
).
Następnego dnia kazałam koledze się spowiadać z tego, jakiego shitu do tej sziszy wrzucił - mówił, że on wrzucał tytoń, ale ktoś mógł czegoś dosypać.
Generalnie wspomnienia niemiłe.
Drugi raz paliłam dwa lata po tamtym incydencie, w atmosferze domowej z moją zakręconą współlokatorką. Chciałam spróbować, by wiedzieć jak to jest zapalić ze świadomością, że coś się pali... Było okay (bez dziwnych sytuacji i bez fajerwerków) - tzn bezpiecznie. Nic sie nie stało, nie chichotałam, nie zmienił mi się nastrój, nie wyskakiwałam przez okno - narzekałam jedno na smród.
I tak wolę alkohol - nie lubię nic wdychać.
W moim odczuciu palenie maryśki jest jak jedzenie kapusty zasmażanej: zawsze jest na stole, ale wolę sięgnąć po buraczki z cebulką doprawione na słodko-kwaśno.
Taki mój wybór.
Albo to silna wola, albo wada wrodzona kubków smakowych?
Nie sadzę, bym się kiedykolwiek skusiła na trzeci-raz.
Nie kręci mnie to: w płucach drapie, śmierdzi okrutnie i pozbawia mnie zmysłu widzenia... Niii...
Czy jestem więc narkomanką?
hę?
Nie dość, że myślałam o tym to jeszcze brałam
Powinnam iść siedzieć?
Po czwarte: po nic silniejszego niż marysią sięgać nie chcę, bo uważam to-to za prawdziwie śmierdzącą kupę, która może bardziej śmierdzieć po jakimkolwiek zetknięciu z ciałem.
Feeee....
Po piąte: potraficie czerpać przyjemność z totalnego zgonu? Czy to alkoholowego, czy innego używkowego?
Nie cierpię być "uchlana" (raz w życiu byłam... od tej pory znam granicę i nie przekraczam jej) - to takie trochę poniżające...
Wijara i alicee powiedziały zasadniczo wszystko na temat "moja ciocia mówi, ze...", więc dodam jeno, że popieram i błogosławię
Coya
Wysłany: Nie 21:08, 06 Cze 2010
Temat postu:
Cytat:
Nie zgadzam się. Ostatnio naszła mnie taka myśl, że w zasadzie mogłabym spróbować. I zaraz mi przeszło. Nie, zdecydowanie nie planuję sięgać po nic cięższego niż beztytoniowa tabaka (taki perfumowany cukier do wciągania ). Sama myśl mnie nie zabiła.
Nikt nie powiedział, że sama myśl ma Cię od razu zabić. Moim zdaniem klucz tkwi właśnie w tym, że Ci przeszło. Że mimo wszystko nie zamierzasz nic brać. Problem byłby, gdybyś zaczęła sie zastanawiać i doszła do wniosku, że w sumie, dlaczego nie... może fajnie by było...
Cieszę się bardzo, że są ludzie, szczególnie młodzi, którzy myślą, jak Ty. A przede wszystkim, którzy w ogóle myślą
alicee
Wysłany: Nie 19:56, 06 Cze 2010
Temat postu:
(Nosz kurwa, taki post mi się skasował
*grrr...* Od początku...)
Coya napisał:
"Problem z narkotykami nie zaczyna się, jak raz weźmiesz. Nie zaczyna się, jak weźmiesz któryś raz z kolei. Zaczyna się wtedy, kiedy pomyślisz, że w ogóle mógłbyś wziąć."
Nie zgadzam się. Ostatnio naszła mnie taka myśl, że w zasadzie mogłabym spróbować. I zaraz mi przeszło. Nie, zdecydowanie nie planuję sięgać po nic cięższego niż beztytoniowa tabaka (taki perfumowany cukier do wciągania
). Sama myśl mnie nie zabiła.
cicha_21 napisał:
Moja ciotka mieszka w Holandii i mówi, że tam nie ma tylu narkomanów jak w Polsce.
Wijara napisał:
cicha_21, wybacz, ale to, że Twoja ciotka mieszka w Holandii i tak mówi, nie jest żadnym wyznacznikiem- chyba bardsziej wierzę statystykom
Popieram Wijarę. Nasz chemik (a temu facetowi wierzę bezgranicznie ) mówił nam ostatnio, że od kiedy w Holandii zalegalizowali marihuanę, wzrosła liczba „ćpaczy”. Nie będę się kłócić, jeśli chodzi o ujęcie ilościowe – w Holandii może być nadal mniej narkomanów niż w Polsce. Bo to taki mały kraj jest... Jeśli jednak twoja ciocia opiera się na własnych doświadczeniach i obserwacjach, to śmiem je podawać w wątpliwość. Badania te zakres mają chyba niewielki. Pomijając nawet zagadnienie psychologiczne (tu, gdzie jestem teraz, czuję się bezpieczna, nie ma tu tyle zła, co tam, skąd przyjechałam ).
gocha_ch napisał:
Ja nie znam żadnego narkomana i powiem szczerze, że nie chcę poznać…
Jak dla mnie to są przegrani ludzie i czasami innym niszczą życie. Niewielu tylko z tego wychodzi, może kilka procent….
I mają gdzieś, że to robią - innym i sobie niszczą życie.
Offtop w offtopie to słodka rzecz, nie przeczę. Ale, litości, nie schodźmy jednak na aż tak banalne i oczywiste komunały. Te z gatunku „do przytaknięcia i załamania rąk, że znowu”. Trzymajmy fason, drogie panie trzymajmy fason...
kuszumai napisał:
Kolejny temat zaczęty przeze mnie. Miodzio.
Patrz, jak się ta zaraza rozplęga
Żartuję oczywiście, kuszumku, jestem fanką offtopu (zwłaszcza, kiedy cisza na forum i adminek NIE MA!
), a zarażanie innych swoim tokiem myślenia jest fascynujące i uwielbiane przeze mnie szczerze
cicha_21 napisał:
W Holandii jest zalegalizowana marihuana, ale można ja palić tylko w barach. Nie wiem jak wy, ale ja jestem za legalizacją
A ja – nie. Zdecydowanie. Nie wiem też, w jakich to ulotkach propagandowych wyczytałaś, że pali się tylko w barach (czy to też informacja od cioci? ). Pali się, na ten przykład, w parkach. Tak normalnie, w ciągu dnia. Śmierdzi toto jak cholera.
I już widzę, jak Polacy palą legalną trawę w miejscach do tego wyznaczonych. Tak samo, jak fajki palą tylko tam, gdzie dla palących jest. Bullshit.
Poza tym, w ogóle nie powinna być marycha legalna. Bo i po co? Żeby więcej ludzi po nią sięgało? (Skoro wolno, znaczy nieszkodliwe, można brać.) A, cholercia, wcale nie można. Bo co z tego, że nie uzależnia, skoro bierzesz, jest fajnie (mój kolega przed lekcją się narąbał - podczas sprawdzianu spojrzał pod ławkę, a tam smerfy tańczyły! ^^ Tylko nie wiem, czy aby trochę nie zmyślał, taki odlot po trawie... :/ ) – a skoro jest fajnie, to może być fajniej. I wchodzisz głębiej w to bagno. Ponoć nikt nie sięga od razu po LSD. Każdy zaczyna od trawki.
Bez legalnej marihuany tez się możesz najarać, jeśli taką masz fantazję. Wszystko się da zorganizować, nie mówcie mi, że robicie tylko to, co legalne
Ale jest taki jakiś impuls, że
to co robię jest złe
.
I, kurczę, dobrze, że jest. Powinien być. Bo wdepnąć nie jest trudno
Inna rzecz, że prawo jest trochę szibnięte na tym punkcie. Na przykład złapie cię policja ze skrętem w kieszeni i możesz mieć przesrane. A na przykład byłeś na imprezie, głupio ci było odmówić. Schowałeś do kieszeni z myślą, że wywalisz toto potem do kosza. Szczerze, jakby ktoś nalegał, „żebym wzięła”, prawdopodobnie tak bym właśnie zrobiła. Dla świętego spokoju, nie dlatego, że nie jestem asertywna. Bo czasem nie ma sensu tłumaczyć nietrzeźwemu gościowi, że się nie chce.
I nad tym by trzeba popracować, to zmienić. Niech mi ktoś udowodni, że biorę. A nie łapią mnie z kolegami, z którymi z czystej durnowatości poszłam, bo się dałam namówić, żeby spróbować. Odrobinę, kurka, umiaru i rozsądku.
Uff, ale się rozpisałam...
Smile_
Wysłany: Nie 18:23, 06 Cze 2010
Temat postu:
Ja nie. Myślisz, że co by robiła niemyśląca część nastolatków, gdyby marihuana była legalna?
cicha 21
Wysłany: Nie 17:31, 06 Cze 2010
Temat postu:
W Holandii jest zalegalizowana marihuana, ale można ja palić tylko w barach. Nie wiem jak wy, ale ja jestem za legalizacją
Miriam
Wysłany: Nie 16:10, 06 Cze 2010
Temat postu:
kuszumai napisał:
Kolejny temat zaczęty przeze mnie. Miodzio.
A kto ma zaczynać jak nie ty? W końcu jesteś Królową Offtopiarstwa. Tytuł zobowiązuje
kuszumai
Wysłany: Nie 14:37, 06 Cze 2010
Temat postu:
Holandia zakwestionowała pewne prawa o narkotykach i niektóre można posiadać legalnie.
Kolejny temat zaczęty przeze mnie. Miodzio.
gocha_ch
Wysłany: Sob 21:57, 05 Cze 2010
Temat postu:
A jakie są statystyki na ten temat??
W Holandii jest więcej narkomanów niż w Polsce?
Wijara
Wysłany: Sob 21:57, 05 Cze 2010
Temat postu:
cicha_21, wybacz, ale to, że Twoja ciotka mieszka w Holandii i tak mówi, nie jest żadnym wyznacznikiem- chyba bardsziej wierzę statystykom
gocha_ch
Wysłany: Sob 21:56, 05 Cze 2010
Temat postu:
Ja nie znam żadnego narkomana i powiem szczerze, że nie chcę poznać…
Jak dla mnie to są przegrani ludzie i czasami innym niszczą życie. Niewielu tylko z tego wychodzi, może kilka procent….
I mają gdzieś, że to robią - innym i sobie niszczą życie.
Skleiłam by posty jednego użyszkownika nie jarzyły się jeden pod drugim - Villostwo
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin