Autor |
Wiadomość |
Zelka |
Wysłany: Pią 19:41, 22 Lip 2011 Temat postu: |
|
To ty nie wiesz co działo się u nas w dzienniku wart na obozie....
"Właśnie odparłyśmy atak wrogich wojsk lorda Vadera"
"Z namiotu V****** dobiega głośne chrapanie. Pewnie chcą odwrócić naszą uwagę od nadciągających wojsk lorda Vadera"
"Napadło na nas Niewidzialne UFO"
"H***** ma egzorcyzmy" (rzucała sie na łóżku krzycząc przez sen)
" Jelenie z namiotu V***** się rozmnażają"
I wiele, wiele innych
Jak dorwę to wam napiszę... |
|
|
kuszumai |
Wysłany: Pon 22:07, 11 Lip 2011 Temat postu: |
|
Z domu:
Kilka dni temu brat z rodzicami rozmawia w kuchni o ścięciu włosów (moja mama jest przeciwna obcinaniu się na łyso, a ojciec i brat wręcz przeciwnie), a ja nadal odsypiam w pokoju rok szkolny.
brat: zetnę się na Beduina!
*kusz podnosi łeb i zdziwiona słucha mając przed oczami ludzi pustyni w turbanach na głowach i na wielbłądach; idzie do kuchni*
kusz: na Beduina?!
brat:no, na tego co w klasztorze siedzi...
kusz: aaa, benedyktyna!
brat: no to to
ojciec: beduiny to są te, co żenią się między sobą
mama: *milczenie*
kusz: beduini mieszkają na pustyni i hodują wielbłądy
mama: dziki śmiech
ojciec: a widziałaś wielbłąda z czterema garbami? *patrzy się na moją wymyślną fryzurę* Co ty masz na arbuzie?
Nie pamiętam tego słowo w słowo, ale słuchać ich, kiedy z takimi mądrymi wyrazami twarzy mówią... *zonk* |
|
|
Villka |
Wysłany: Śro 20:47, 25 Maj 2011 Temat postu: |
|
Ale, kiedy ja kocham Czesia! |
|
|
kuszumai |
|
|
Villka |
Wysłany: Pon 20:39, 04 Kwi 2011 Temat postu: |
|
Bo bawi i uczy
|
|
|
Coya |
|
|
Zelka |
Wysłany: Czw 19:27, 24 Lut 2011 Temat postu: |
|
Mój historyk ostatnio na nasze lekcje przychodzi z kammieniammi ("do obrony własnej")...
A przy cyrklu dostałam kwikogennych odruchów |
|
|
kuszumai |
Wysłany: Czw 16:45, 24 Lut 2011 Temat postu: |
|
To i tak dobrze, że coś rozumiecie. Moja rodzina jest odporna na angielski - jak dostaniemy po 2 na koniec to będziemy uchachani. Wczoraj matula kupiła mi kurs multimedialny - podsumowując: dialogi banalne, uczę się liczyć do 9, a "murderer", "drug diller" i "I love you wife" swoją statystyką występowania przebija nawet rodzajniki...
Hmm... wie ktoś jak za wyznaczyć doświadczalnie współczynnik tarcia? |
|
|
Strzyga |
Wysłany: Nie 16:22, 20 Lut 2011 Temat postu: |
|
TheTosterMaster napisał: |
Koło fortuny, lotki ... A nauczyciel mojego ojca rzucał cyrklem.. |
To chyba lepszy sposób na zmniejszenie populacji klasy, niż wybranie ucznia do pytania XD |
|
|
TheTosterMaster |
Wysłany: Nie 15:47, 20 Lut 2011 Temat postu: |
|
Moja siostrzyczka zachowuje się jakby miała jakieś 6 lat, a nie 12. O oglądaniu Monty Pythonów (nawet z lektorem) nie może być mowy.. Czarna rozpacz. Ja zawsze lubiłam angielski. Szczerze go nienawidzić zaczęłam dopiero w liceum. W I klasie trafiłam na taką kosę, że w dzień kiedy były jej lekcje wstawałam przed 5, żeby się uczyć. Znam na pamięć cały podręcznik - łącznie z poleceniami do zadań. Ta kobieta była straszna.
I skutecznie obrzydziła mi angielski.
Koło fortuny, lotki ... A nauczyciel mojego ojca rzucał cyrklem.. |
|
|
Zelka |
Wysłany: Nie 14:09, 20 Lut 2011 Temat postu: |
|
Nie tylko wasze... Młodzieży gimnazjalnej na pewno też
U mnie historyk tak oto bierze do odpowiedzi:\
H: No... To dzisiaj mamy 18 to numer 18 do odpowiedzi...
18: *odpowiada między czasie H ora mu banię tak, że klasa leży a 18 się gubi...*
H: No dobra... No to teraz... Miesiąc jest 2 więc 18+2 to... *wodzi palcem po dzienniku i oczami po uczniach*... do odpowiedzi 25...
później
H: No... To był 25 to teraz razy 2... numer 20...
I tak zawsze...
A fizyk kreci kołem fortuny (a na nim numerki) albo rzuca lotkami w tarczę (ew. pierwsza ławka) |
|
|
Strzyga |
Wysłany: Pią 23:52, 18 Lut 2011 Temat postu: |
|
No wiesz, niby siłą nie zmusisz, ale to jest ten problem, jak się pomyśli, jak ktoś bez angielskiego będzie miał w życiu przejebane, to się zwyczajnie szkoda robi, zwłaszcza jak to jest rodzeństwo... Pamiętam, jak kiedyś NIENAWIDZIŁAM angielskiego (chociaż to chyba przez nauczyciela było... no ale sam fakt mam w rodzinnej wypomną-ci-na-łożu-śmierci kartotece) i mam nadzieję, że małemu gadowi też z czasem przejdzie... Jak próbowałam ją przekonać tym, co na mnie zadziałało, to stwierdziła, że mam jej puszczać tylko te kawałki Monty Pythonów, które są z lektorem... Rodzice twierdzą, że to już postęp, ale czego się niby można nauczyć, jak lektor zagłusza?...
I nie martw się - moje głupie myśli poszły dokładnie w tym samym kierunku, jak to usłyszałam |
|
|
TheTosterMaster |
Wysłany: Pią 20:31, 18 Lut 2011 Temat postu: |
|
Hehe
U mnie w domu angielski znam tylko ja. Siostra uczy się już piąty rok i dalej NIC, ale to NIC nie potrafi powiedzieć, przeczytać ani zrozumieć. Metody stosowałam rozmaite, ale na nią ani prośby ani groźby nie działają. Uparła się, że się nie nauczy i już. Też biedna; kiedy zaczynam dyskutować z ojcem na tematy historyczno - polityczne, oglądam z mamą ruskie filmy albo gadam z babcią o literaturze..
Niestety do oglądania "Horrible Histories" rodziny nie przekonam.. Ale założę się, że nasza klasowa paczka w stresie przedmaturalnym zrobi sobie mały seans.
"Na chuja szersze..." -> .. Ciekawe, tak swoją drogą, czyją długość przyjęli.. Cara? *dobra, ja i moje głupie myśli zwijamy interes* |
|
|
Strzyga |
Wysłany: Pią 12:34, 18 Lut 2011 Temat postu: |
|
Swoją drogą, moja siostra ma przejebane, bo przyczepiła się, jak oglądałyśmy z mamą "Horrible Histories", a ponieważ nie zna angielskiego (nawet w stopniu pozwalającym się przedstawić, chociaż jest w trzeciej klasie... co mnie nieustannie załamuje, przy założeniu, że ma jedne z lepszych ocen w klasie), zaczęła pytać, o co chodzi i czemu kwiczymy oglądając czterech śpiewających facetów w historycznych strojach - i, niestety, z racji mamy polonistki z bzikiem historycznym i siostry... cóż, po prostu z bzikiem historycznym, usłyszała wykład o Księciu Regencie, jego szalonym ojcu, a następnie obszerne wyjaśnienie, dlaczego Jerzy II Hanowerski jest określony jako "the bad one". I tak miała szczęście, że żadna z nas nie pamiętała nic szczególnie ciekawego o Jerzym I. I i tak uciekła w połowie wykładu, czego my z mamą nawet nie zauważyłyśmy, bo byłyśmy zajęte, ja - chwaleniem się swoją wiedzą, mama - byciem ze mnie dumną ^^
A w szkole bywa zabawnie. Nawet na polskim, chociaż baby nienawidzę (ja pierniczę, przeniosłam się do klasy w której uczy, żeby lepiej zdać ten cholerny polski, a ona się okazała okropna )
Pani prof.: To może do odpowiedzi poproszę... W.
*ogólnoklasowy wybuch radości, zwłaszcza z sektora kolegów W.*
Ł.: Przepraszam panią, czy mogłaby pani powiedzieć, czym się pani kierowała przy wyborze W.?
Pani prof.: Tym, co zawsze.
Ł.: To znaczy?
W.: Urodą.
*ogólnoklasowy wybuch radości w którym uczestniczy również pani prof.*
Pani prof.: Dobre.
W.: No, teraz będzie gorzej...
Ale mój historyk jest po prostu legendą. Ok, jestem wściekła, bo nic nie umiem i ledwo zaliczam klasówki, ale przynajmniej na samych lekcjach nie mam poczucia zmarnowanego czasu, bo się dobrze bawię.
Prof. B. opowiada o tym, że problemem gospodarczym w Polsce po I wojnie były różnice gospodarcze pomiędzy terenami różnych zaborców, m. in. to, że na terenach Rosji tory kolejowe były szersze.
- A znacie ten dowcip, dlaczego są szersze? Inżynierowie przychodzą do cara, który akurat był na raucie i pytają, o ile tory mają być szersze? Pijany car pyta: "A na chuja szersze?!" No i są właśnie na chuja szersze.
Klasa leży XD
Znalazłoby się pewnie jeszcze kilka takich, ale musiałabym poszukać. |
|
|
TheTosterMaster |
Wysłany: Czw 17:23, 17 Lut 2011 Temat postu: |
|
Mamy w szkole takiego natchnionego historyka. Niestety uczy inny profil. Ale ani razu nie opuściłam zastępstwa z nim. Uśmiać się można co niemiara. Jego wersja powstania listopadowego przyprawia mnie o bóle brzucha ze śmiechu ilekroć ją sobie przypomnę. Wykłady o prostytucji też były niczego sobie.
A normalnie na historii czuję się jak na wykładach z suahili. Profesorka nie lubi opowiadać o ogółach, skupia się na szczegółach, drobiazgach i teoriach spiskowych. Zanim nie przerobisz tematu z podręcznikiem i 10 repetytoriami nie masz po co przychodzić na zajęcia, bo i tak połowy nie zrozumiesz. Na unijnych jest ciekawiej. Wymagania te same, ale dużo ciekawsze tematy. O feminizmie, sympozjonach^^, pikantnych szczegółach z życia władców.
Oj, a śpiewanie w szkole to za dobrze nam nie wychodzi. Jeszcze na angielskim jako tako, a na ruskim - czysta porażka. Nie spodziewałam się, że taką piosnkę jak "Katiusza" można zepsuć.. Okazało się, że można. Tak więc na historii wolimy nawet nie próbować. |
|
|