Autor Wiadomość
Katarzyna
PostWysłany: Pon 21:23, 27 Sie 2012    Temat postu:

No cóż, ja jak zwykle pod prąd, ale cóż, nauczyłam się mieć własne zdanie na każdy temat (a zazwyczaj nie dyskutuję na te, o których kompletne nic nie wiem). Jestem inna, a spowodowały to właśnie książki... Nikt w moim otoczeniu sprzed 10 lat nie czytał poza mną, więc zostałam uznana za samotniczkę i odmieńca...

Że Zmierzchem zapoznałam się, zanim zrobiło się o nim głośno. Nie wywarł na mnie wtedy najlepszego wrażenia... Ot takie czytadło drugiego sortu. Później nastała era tłajlajta, a po tym jak nieco osłabło zainteresowanie stwierdziłam, że może nie jest to taki zły twór. W końcu o ile wzrosła ilość przeczytanych słów przez współczesne nastolatki... Nie chcę się nabijać z nikogo, kto przeczytał (w końcu sama należę do tej grupy), ale mam świadomość, że jest wiele osób, dla których Saga Meyer to jedyne książki, które otworzyli...
Mikka
PostWysłany: Pon 14:53, 27 Sie 2012    Temat postu:

heh, droczeniem sie bym tego nie nazwała - swego czasu panowała tu nie mała wrogosć względem Zmierzchu i tego typu tworów
W chwili nudy polecam przeczytanie wątków zmierzchu i joanny rybak - można się ubawić. poza tym polecam moje krótkie story "o edzia wadach słow kilka"
zasadniczo - tutaj to właściwie zawsze wzgledem zmierzchu i spółki wrogosć była raczej agresywna... delikatnie mówiąc
Olsza
PostWysłany: Pon 14:48, 27 Sie 2012    Temat postu:

Tzn. że mam pewną awersję do wszystkiego nowoczesnego i wampirycznego w jednym, bo skrzywdzili nam krwiopijcę (jako postać) okrutnie, mało co z tych wypocin nadaje się do czytania.

Ale serio? Wydawało mi się, że właśnie "Zmierzch" otwarcie wielbiony jest, a żarty o EdUardzie to tylko takie droczenie się. Chociaż fakt, że nie czytam zbyt dokładnie tych tematów. Przyznam szczerze, że po prostu mi się nie chce, przez "Zmierzch" nie przebrnęłam, a co dopiero komentarze na ten temat...
Mikka
PostWysłany: Pon 14:35, 27 Sie 2012    Temat postu:

Jeśli chodzi o Pottera - zaczął mi się nudzić gdzieś w połowie Czary Ognia - zarówno książki jak i filmy. A z kolejnymi częściami było już tylko gorzej - ja nie wiem czy to seria się pogorszyła czy też po prostu straciłam zainteresowanie... po prostu całą serię ledwie doczytałam, bardziej kartkując niż czytając i jakoś powrót do tego nigdy mnie nie kusił.

Olsza, nie rozumiem stwierdzenia "mnie tam na ten przykład forum zjadłoby za szczerą niechęć do wszystkiego pod szyldem "Zmierzch i spółka" + współczesne pojęcie o wampirach w tym stylu." Szczególnie biorąc pod uwagę, że z tego co wiem na tym forum niechęć do Zmierzchu jest właściwie dominującą cechą Wink
Olsza
PostWysłany: Pon 14:22, 27 Sie 2012    Temat postu:

Katarzyna jak zawsze błyszczy oryginalnością. Razz Nie ma przymusu, rzecz jasna, mnie tam na ten przykład forum zjadłoby za szczerą niechęć do wszystkiego pod szyldem "Zmierzch i spółka" + współczesne pojęcie o wampirach w tym stylu. A z serii o Potterze i tak jestem wyjątkowa, bo z reguły najbardziej podoba się czytelnikom "... Więzień Azkabanu", a dla mnie najfajniejszy stał się właśnie "...Kamień Filozoficzny", wszystko było magiczne, nowe, świeże i takie pierwsze... Smile
Katarzyna
PostWysłany: Pon 13:56, 27 Sie 2012    Temat postu:

Pottera nigdy nie przebrnęłam. Zraziłam się na pierwszym tomie (sama już nie pamiętam czym) i nigdy doń nie wróciłam...
Olsza
PostWysłany: Pon 10:29, 27 Sie 2012    Temat postu:

Poważnie Potter jest taki obowiązkowy? Shocked Nie no, wiecie co, nie powiem, czytałam wszystkie części + "Baśnie Barda Beedle'a", obejrzałam wszystkie filmy (w tym większość w kinie, co nie było takie łatwe - mieszkam na zadupiu gdzie nawet diabeł nie zagląda, bo i po co), mam nawet konto na brytyjskiej podstronie pottermore.com i właśnie ogarniam frustrujące sporządzanie eliksirów (przetłumaczyłam przepisy na polski, mogę się podzielić Wink ). Ale wszystko to dzieło, powiedzmy, przypadku. Chodzi o to, że Olsza do dziś jest kontrolowaną anarchistką. Za młodu była jeszcze gorsza, co objawiało się w negowaniu wszystkiego, co masowo popularne lub sprzeczne z "moim". W ten sposób musiałam nienawidzić koty, skoro uwielbiałam psy, kibicowałam Hannavaldowi jako sprzeciw małyszomanii, a Pottera pomimo narastającej fascynacji świata konsekwentnie ignorowałam. Z czasem trochę mi ta bezkompromisowość przeszła, zaczęłam zapoznawać się z serią dopiero po wydaniu "... Czary Ognia" w naszym kraju i dopiero wtedy przepadłam jak prawie każdy, kto się z nią zetknął. Smile

Odnośnie głównego tematu tego działu - hmm, nie jestem pewna, czy potrafię powiedzieć, co było moją pierwszą definiowaną fantastyką. Czytam prawie od zawsze, dosłownie. Kiedy byłam bardzo mała mojej starszej siostrze chciało się jeszcze mną zajmować, nauczyła mnie czytać tak wcześnie, że w przedszkolu robiłam dzieciom za lektorkę takich krótkich bajeczek, a w zerówce szlag mnie trafiał od przymusu czytania "po literce", kiedy ja potrafiłam już robić to całkiem płynnie. Szybko podłapałam czytanie dobrowolne i dla przyjemności, do dzisiaj stoi u mnie w pokoju na półce seria "Czytamy bez mamy", jednak co było moją najpierwszą książką fantastyczną?.. Słowo daję, dokładnie nie wiem. Pamiętam, że zaczynałam od polskiej i światowej klasyki, jak "Wielka, większa i największa" Broszkiewicza czy "Tajemnica dzikiego uroczyska" Niziurskiego oraz "Dziewczynka z przyszłości" Bułyczowa i "Opowieści z Narnii" Lewisa. Potem dochodzili coraz poważniejsi autorzy, np. Herbert, LeGuin, Asimov, Lem... A później poleciało już szerokim strumieniem. Smile Z Fabryką Słów zapoznałam się przypadkiem w 2006 roku, byłam wtedy w sanatorium w Ciechocinku i koleżance z Lublina na zebraniu grupy upadło coś Kossakowskiej, nie pamiętam już, "Siewca..." czy "Zakon...". Zanim się po to schyliła, ja już (tłukąc sobie podczas upadku kolana) klęczałam na podłodze z tomem w rękach i czymś na kształt "Ooo, co to?" *wyczuwalna fascynacja*. Laughing

Dodam, że staram się nie zamykać na inne gatunki literackie. Fantastyka jakoś najbardziej mi leży, nie ma co się oszukiwać, ale np. bardzo lubiłam serię Chmielewskiej o Chabrze, Janeczce i Pawełku, która podchodzi pod kryminał.
Katarzyna
PostWysłany: Wto 21:43, 06 Gru 2011    Temat postu:

Ja z "fantastyką" pierwszy raz spotkałam się w wieku 5 lat... Dostałam pod choinkę ksziążkę (wierszowankę) "Baba jaga u dentystki" Smile a tak na poważnie to WP w podstawówce, w gimnazjum Sapkowski, przerwa od tej tematyki na czas liceum (to był czas thrillerów medycznych) i na studiach powrót do tematu...
Alannada_S
PostWysłany: Pon 17:08, 05 Gru 2011    Temat postu:

Ja po cykl wiedźmiński i całą resztę fantasy mogłam sięgnąć dopiero w liceum, bo nasza biblio nie grzeszyła fantastyką (HP czytałam pożyczając kolejne tomy od koleżanki Very Happy).
A pamiętam, że zaczęłam przygodę z fantasy od WP, bo twórczość Tolkiena /przez wiele lat tylko WP i własny Silmarillion/ miała spory wpływ na mnie i nadal ją uwielbiam
mala_wiedzma_1992
PostWysłany: Pon 14:24, 05 Gru 2011    Temat postu:

TheTosterMaster napisał:
Z książek podpadających pod fantasy czytanych we wczesnym dzieciństwie.. hm.. "Pierścień i róża"!!!


Tak! "Pierścień i Róża", moja pierwsza książka w ogóle. Siostra mi ją czytała.
Później był Poczet Królów i Książąt Polskich. Też fantasy, poniekąd;P.
No i jakaś książka o mitach
Veuś
PostWysłany: Nie 22:50, 04 Gru 2011    Temat postu:

Sapkowskiego przeczytałam tylko kilka części. Jakoś wolę serial od książki. Za to nie wiem czy jedną z pierwszych moich fantasy nie była książka Doroty Terakowskiej Córka czarownic.
Zelka
PostWysłany: Nie 22:17, 04 Gru 2011    Temat postu:

No ja takiej pierwszej jako naprawdę pierwszej nie pamiętam... (a jestem w 3 gim.).
Ale wkręcił mnie Sapkowski... Władcy pierścieni do teraz nie przeczytałam... Very Happy
Veuś
PostWysłany: Nie 20:40, 04 Gru 2011    Temat postu:

Podziwiam, że wy to pamiętacie... Nie potrafię sobie przypomnieć co takiego czytałam jako pierwsze z fantasy. Wiem, że jakoś 4-5 klasa podstawówki był to HP na który trzeba było się zapisywać w bibliotece. Ale to chyba nie była moja pierwsza książka fantasy... Hmm kompletnie nie pamiętam, za dużo ich było. Poczułam się staro Sad
TheTosterMaster
PostWysłany: Nie 19:20, 04 Gru 2011    Temat postu:

Z książek podpadających pod fantasy czytanych we wczesnym dzieciństwie.. hm.. "Pierścień i róża"!!!
Alannada_S
PostWysłany: Nie 18:59, 04 Gru 2011    Temat postu:

Książką, którą uznaję za moją pierwszą lekturę fantasy był leciwy egzeplarz "Wyprawy", czyli "Drużyny Pierścienia" J. R. R. Tolkiena, w tłumaczeniu Marii Skibniewskiej. Miałam wtedy 13 lat, a poznałam tę powieść dzięki fragmentowi (dokładnie temu, gdzie bohaterowie wędrowali przez Morię) zamieszczonemu w podręczniku do j. polskiego.
Wcześniej - chyba w wieku 8 lat - czytałam "Jak oswoić czarownicę" Wiery Badalskiej.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group