Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zawód: wiedźma cz. 1 - recenzje

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Co w paprociach piszczy
/ UWAGA!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Panna Rumiana
z KoKoSem w łapie
Arcymag
z KoKoSem w łapie <br> Arcymag



Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 2212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:46, 06 Maj 2008    Temat postu: Zawód: wiedźma cz. 1 - recenzje

Pomyślałam sobie, że można by wstawić kilka recenzji...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna Rumiana
z KoKoSem w łapie
Arcymag
z KoKoSem w łapie <br> Arcymag



Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 2212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:47, 06 Maj 2008    Temat postu:

Rude jest wredne

Mówi się, że rude jest wredne. Wolha jednak jest wredna nie dzięki kolorowi włosów, ale przede wszystkim dlatego, że…lubi taka być. W końcu bycie wiedźmą, i to jedyną kobietą na typowo męskim wydziale Starmińskiej Wyższej Szkole Magii zobowiązuje!

Wredny charakter, złośliwość, a przede wszystkim odporność na wpływy i opinie innych osób sprawiają, że to właśnie Wolha zostaje wysłana z tajną misją do osiedla wampirów. Tam, gdzie nie odważa się postawić stopy najodważniejszy nawet człowiek…I to na dodatek z niebezpiecznym zadaniem odkrycia, kim jest potwór uśmiercający magów i mieszkańców osady. Wolha, z typową dla siebie złośliwością nie daje się zabić, zagryźć, czy choćby tylko nadgryźć. Za to sumiennie doprowadza do szału wampirzą Radę Starszych, władcę osady i testuje działanie czosnku.

"Zawód: wiedźma" Olgi Gromyko to pierwsza część przygód sympatycznej magiczki i jej przygód z wampirami. Książka świetnie napisana ( chciałoby się powiedzieć – z jajem), którą czyta się równie świetnie i – niestety błyskawicznie. Piszę "niestety", bo po pierwszym tomie mam zdecydowanie niedosyt! I chcę jeszcze!

Postacie jak dla mnie bomba, na czele z Wolhą, komizm sytuacyjny udany jak rzadko ( moja złota czcionka za spotkania z rabusiem na gościńcu i za eksperymenty z czosnkiem! ), całość: mniam, mniam!

Szaleńczo ambitna lektura to to może nie jest, ale doskonale się ją czyta, i to według mnie jest największy atut tzw. literatury ucieczkowej. Książka już zdobyła sobie uznanie polskich czytelników, choć na naszych półkach jest od niedawna. W zadziwiający też sposób jesteśmy też zgodni z naszymi wschodnimi sąsiadami, bowiem Białorusini ( tam mieszka autorka, z zawodu – uwaga – biolog!) uznali ją za książkę roku 2003.

Na szczęście na drugą część Wiedźmy długo czekać nie musimy, bo tom kolejny ma się ukazać lada dzień. Całe szczęście. Inaczej chyba wyszłabym z nerw. I mogłabym się zrobić naprawdę wredna.

Maria Frank

źródło: Czytelnia.onet.pl


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna Rumiana
z KoKoSem w łapie
Arcymag
z KoKoSem w łapie <br> Arcymag



Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 2212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:49, 06 Maj 2008    Temat postu:

Zawód: wiedźma - Olga Gromyko
Autor: Ewa 'senmara' Haferkorn
Redakcja: Michał 'M.S.' Smętek

Zawód: wiedźma - Olga Gromyko Jeśli ktoś z czytelników byłby zainteresowany, dlaczego miłośniczka horrorów, wielbicielka rzezi i masakry bierze się za recenzowanie typowej książki fantasy, na dodatek trącącej romansem, już odpowiadam. Otóż czytuję nie tylko horrory, a książka Olgi Gomyko Zawód: wiedźma należy do typowych historii, jakie czytałam w wieku lat nastu i mam do nich duży sentyment. Gdybym wtedy mogła ją przeczytać, podobałaby mi się jeszcze bardziej, wracałabym doń wielokrotnie i lubiła za prostotę oraz pewnego rodzaju naiwność. Niestety, literatura grozy trochę mnie zepsuła, wiec dziś widzę także jej mankamenty, co jednak nie umniejsza jej wartości.

Dużą rolę mojej oceny Wiedźmy... odegrał sentyment, ale nie tylko. Książkę bardzo dobrze się czyta, nie ma dłużyzn, sama akcja nie wymaga skomplikowanych wyjaśnień. Elementy świata trafiają do czytelnika jakby mimowolnie, a autorka sprawnie wykorzystuje składniki typowe dla fantasy. Uniwersum jest tylko tłem dla akcji, natomiast potrzebne opisy, na przykład rasy wałdaków, poznajemy wraz z wędrówką bohaterki do ich osady. W tekście znalazłam kilka zwrotów, co do których nie miałam pewności, czy to tłumacz lub korektor zrobił błąd, czy też sama coś źle zrozumiałam, ale były to szczegóły, nie odgrywające większej roli.

Sama bohaterka jest idealnym towarzyszem w wędrówce po stworzonej przez Olgę Gomeyko krainie dla mniej-więcej piętnastolatek. Co nie znaczy, że osoby innej płci czy wieku będą odporne na jej wdzięk. Moim zdaniem takie dopasowanie jest po prostu najbardziej optymalne.

Wolha Redna nie jest zblazowana jak towarzyszki Wiedźmina, ani tak pełna patetyzmu, jak bohaterowie Ziemiomorza, czy też obciążona tragiczną przeszłością jak Harry Potter.
Innymi słowy - młoda, entuzjastyczna panna, której pstro w głowie. Jej świat wypełniają mężczyźni – nauczyciel z wyraźnie ojcowskim podejściem oraz ten, z którym może się trzymać za rączkę. W rzeczywistości i w przenośni. Także kierunek studiów, czyli magia praktyczna i teoretyczna w Starmińskiej Wyższej Szkole Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa, jest typowo męski, co przedstawia Wolhę jako dziewczynę uparcie włażącą na męskie pole działania. Nieliczne kobiety, jakie przewijają się na kartach powieści, spełniają rolę opiekuńczej matki lub plotkarskiej przyjaciółki i zawsze są na marginesie.

Na pewno to nie jest książka, która dostarczy wielu rozterek moralnych albo głębokich przesłań. Jest nastawiona na przedstawienie garstki głównych bohaterów, ich zmagań, mniej lub bardziej konwencjonalnych rozwiązań zaistniałej sytuacji i żartów sytuacyjnych. Jak przystało na uczennicę szkoły dla magów, Wolha wypełnia zadania powierzone przez Mistrza. Całość jest spisana w formie pracy zaliczeniowej, gdzie poszczególne rozdziały książki są rozdziałami tejże pracy naukowej. Jako że praca ta z pewnych względów dotyczy wampirów, mamy okazję lepiej poznać społeczność oraz zwyczaje tychże istot.

Pewną grupę czytelników może odstręczać fakt, iż Wolha jest jedną z tych bohaterek, której zawsze się udaje; zwycięża tam, gdzie silniejsi i bardziej doświadczeni nie mieli szans, a niektóre zagrożenia są spowodowane przez samą dziewczynę. Byłby to bardzo poważny zarzut, gdyby nie fakt, o którym pisałam już wcześniej: jest to książka wpisana w konwencję fantastyczno-przygodową, jakby stworzoną dla nastoletnich odbiorców. Świadomość tego plus bardzo ładny styl pisania sprawia, że powieść bardzo przyjemnie się czyta oraz mogę polecić ją wszystkim czytelnikom, którzy lubią lekką i przyjemną lekturę.

Fabryka Słów wydała Zawód: wiedźma w dwóch tomach. Podział ten wydaje się naturalny, chociażby dlatego, że każdy z tomów ma około 300 stron i połączone w jedną książkę stałyby się niewygodną cegłą. Także akcja nie została przez to jakoś drastycznie przerwana. Drugi tom został wydany w bardzo krótkim czasie po pierwszym, dlatego nie musiałam długo czekać na informacje o dalszych losach młodej magiczki.

Nie chcę zbyt wiele ujawniać z fabuły, poza tym, co możemy przeczytać na obwolucie książek, ale jak łatwo się domyśleć, Wolha cała i zdrowa pojawi się w drugim tomie wraz z nieobojętnym jej przystojnym mężczyzną. Oba tomy pisane są tym samym stylem i trzymają podobny poziom. Niestety, powtarzają się podobne mankamenty, które zauważyłam w pierwszym tomie: bohaterka, której wszystko się udaje oraz pewne "rozmycie" w finałowych scenach. Czasami nie miałam pojęcia, co się w ogóle stało i niejasne wrażenie, że autorka sobie nie radzi w grupowych scenach. Prowadzenie dialogów, opisy działań głównej bohaterki i humor sytuacyjny wychodzi jej znacznie lepiej.

Także drugi tom powieści nie przynosi konkretnego rozwiązania, jak chociażby: "i żyli długo i szczęśliwie". Wszystko wskazuje na to, że Fabryka przygotowuje kolejne tomy, a przynajmniej mam taką nadzieję. Nic nie denerwuje mnie bardziej, niż nie dokończone opowieści.

Ocena: 4/6

Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna Rumiana
z KoKoSem w łapie
Arcymag
z KoKoSem w łapie <br> Arcymag



Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 2212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:51, 06 Maj 2008    Temat postu:

Recenzja książki Olgi Gromyko "Zawód: Wiedźma" t.1 i t.2
Autor: Katarzyna Ulman
Redaktor: druzila

W ostatnim czasie mam szczęście do książek lekkich, łatwych i przyjemnych, a przy tym napisanych z polotem i werwą. Krótko mówiąc - zarówno bohaterowie, jak i wykreowany świat przyciągają czytelnika do kart powieści. Nie ma mowy o oderwaniu się od czytania, zanim nie dojdziemy do końca. A wszystko to za sprawą Olgi Gromyko i jej opowieści o przygodach adeptki Szkoły Magii - Volhy Rednej, Zawód: Wiedźma.

Świat wiedźmy

Volha Redna, znana również jako V. Redna, to główna bohaterka cyklu. Wraz z nią na kartach tomu pierwszego przemierzamy wzdłuż i wszerz Dogewę, państwo wampirów. W pewnym stopniu jest ono wyizolowane z życia innych państewek, a mit o wampirach jako bezdusznych krwiopijcach, na których dobry tylko czosnek i kołek w serce, jest nadal żywy. Jeżeli fabule oraz bohaterom nie można nic zarzucić, to do samego przeprowadzenia akcji mam pewne zastrzeżenia. Wszystko dzieje się trochę za szybko - niektóre fragmenty są przedłużane, z kolei do momentu kulminacyjnego dochodzi stanowczo za szybko. Przydałoby się parę dodatkowych stron. Ale to tylko jedna mała wada. Reszta prezentuje się doskonale.

Sami bohaterowie, jak i świat wampirów, są barwni, żywi i czarujący. Motyw nietolerancji pomiędzy ludźmi i wampirami przedstawiono bardzo dobrze. Charakterystyka wzajemnego napięcia, próba obalania stereotypów i przedstawienia źródeł „dyskryminacji" oraz strachu przed czymś lub kimś nieznanym, to mocny atut tej książki.

Drugi tom to właściwie przygodowa powieść drogi. Czarodziejka, wampir i troll wybierają się na poszukiwanie zaginionego szmaragdu. Oczywiście, po drodze przeżywają mnóstwo przygód; nieustannie pakują się w kłopoty (wystarczy wspomnieć bandę zombie) i przygarniają milusińską istotę o wdzięcznym imieniu Tyśka.

Ta część jest dłuższa, dowcipniejsza i bardziej dopracowana. To tutaj poznajemy przyjaciół Volhy, oraz życie studenckie (świetny komizm sytuacyjny) przyszłych magików. Sporo miejsca poświęcono szkole i wykładowcom (m.in: Almit i Ksander). Dziekan (Ksander) to moim zdaniem jeden z bardziej interesujących bohaterów, o którym można byłoby napisać więcej.

Humor w obu częściach zwala z nóg. Co prawda nie ma tu mowy o żarcie na każdej stronie, ale jest mnóstwo momentów, w których czytelnik może się nieźle uśmiać. Prym wiodą pyskówki między zakręconą wiedźmą - Volhą, a królem wampirów - Lenem.

Wraz z drugim tomem wgłębiamy się bardziej w historię głównych postaci. Jeżeli przyjąć, że tom pierwszy należał stanowczo do Volhy, to kolejna część daje nam możliwość przyjrzenia się głównemu wampirowi.

Reszty dopełnia cudownie nakreślony nastrój i postacie.

O bohaterach słów kilka

Volha to jedna z najbardziej sympatycznych bohaterek. Jest wredna; nie daje sobie w kaszę dmuchać; woli towarzystwo smoków i wampirów, oraz jest jedyną studentką płci pięknej na Wydziale Magii Praktycznej. Ma cięty język, szalone pomysły i jeszcze bardziej szalony sposób bycia. Czytelnik powoli poznaje jej historię, zdolności oraz spojrzenie na życie. Plus autorce należy się definitywnie za dopracowanie historii. Jako bohaterki, Volhy nie sposób nie lubić.

O studentach i wykładowcach była już mowa, więc pozostaje przyjrzenie się jeszcze dwójce bohaterów - Walowi oraz Lenowi.

Wal to troll. Duży, głośny, oraz używający przekleństw jako znaków przestankowych najemnik, rozwiązujący wszelkie problemy za pomocą pięści. Do ideałów z pewnością nie należy. To miejsce szlachetnego i idealnego „chłopaka marzeń" zajmuje Len (choć jest on wampirem z krwi i kości).

Sam Len - telepata oraz władca Dogewy, jest uparty jak osioł. Jego relacje z Volhą to nie są typowym romansem, lecz przyjaźnią, która prawdopodobnie wyewoluuje się w „coś więcej". Wszystko rozwija się powoli i naturalnie, bez nachalnego I love you, ku radości czytelnika. Len to bohater charakteryzujący się wielką odpowiedzialnością, energią oraz dużym poczuciem humoru.

Summa summarum

Można byłoby pisać więcej, ale lepiej, jeżeli każdy osądzi Wiedźmę po swojemu. Humor, historia, oraz bohaterowie dostarczą świetnej rozrywki na długie, zimowe wieczory. A Lena, dla dobra rzeczpospolitej babskiej, należy sklonować Wink

Żródło: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna Rumiana
z KoKoSem w łapie
Arcymag
z KoKoSem w łapie <br> Arcymag



Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 2212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:01, 06 Maj 2008    Temat postu:

Gromyko, Olga - "Zawód: wiedźma"

Czy jest coś gorszego od humorystycznej powieści fantasy, w trakcie czytania której trudno jest znaleźć chociaż jedną zabawną scenkę? Chyba nie. Szkoda tylko, że takie przypadki są wręcz nagminne i to również na naszym rodzimym podwórku. Prawda jest bowiem okrutna – napisać zabawną książkę to prawdziwa sztuka i tylko nieliczni pisarze wychodzą z takiej próby obronną ręką. Jedną z takich zwyciężczyń okazała się debiutująca na naszym rynku Olga Gromyko, dowodem jej powieść – „Zawód: wiedźma”.

Główna bohaterką powieści jest W. Redna – studentka Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa. Dociekliwa, wściekle inteligentna i bezkompromisowa wyrusza z rozkazu swego mistrza w tajną misję do sąsiedniego państewka Dogewy. Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się ono niczym specjalnym. Jeśli jednak wnikliwiej się przyjrzeć, zauważymy, że kraj jest zamieszkany niemal wyłącznie przez... wampiry.

Pisana lekkim piórem powieść ma za zadanie przede wszystkim wywołać uśmiech na twarzy czytelnika. I z tego zadania wywiązuje się bez zarzutu. Tom pierwszy wydanej u nas w dwóch woluminach powieść to przede wszystkim zabawa z konwencją horroru. Redna przyjeżdżając do państwa wampirów wie o nich tyle, co przeciętny śmiertelnik: piją krew, nie posiadają odbicia w lustrze, unikają czosnku, alergicznie reagują na znak krzyża. Tylko że teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką. Młoda wiedźma staje więc przed nie lada wyzwaniem – nie tylko rozwiązać sprawę serii tajemniczych morderstw, ale i zgłębić naturę wampirów.

Druga część powieści to na początku mnóstwo żartów związanych ze szkołą magii. Gromyko żywym językiem opisuje liczne psikusy, jakie nawzajem płatają sobie studenci (nie oszczędzając przy tym kadry nauczycielskiej). To mikstury pomieszają, to z kolei kogoś przestraszą. Porządne fantasy nie może się jednak obyć bez questa – wierna tej zasadzie Gromyko, każe Rednej wyruszyć w nową podróż, tym razem w towarzystwie trolla najemnika oraz przystojnego młodziana. Ta wyprawa to idealna okazja do delikatnej kpiny z heroic fantasy. Szybko się okazuje, że nasi bohaterzy nie mają złamanego grosza przy duszy, a jeść trzeba i nowe tarapaty gotowe.

Żartobliwy ton, który przewija się przez całą książkę nie oznacza, że autorka zrezygnowała z przemycenia nieco poważniejszych treści. Szczególnie w pierwszym tomie można odnaleźć garść ciekawych spostrzeżeń dotyczących ludzkiej natury. Gromyko poprzez klasyczne odwrócenie ról porusza zawsze aktualny problem inności. To wiedźma jest tą obcą wśród wampirów i musi przystosować się do ich zwyczajów. Inna sprawa, ze robi to bardzo niechętnie, doprowadzając swym zachowaniem wampiry do białej gorączki, a czytelników do łez. W powieści pada też sporo słów o tolerancji w myśl zasady: „najpierw poznaj - później oceń”, ale na całe szczęście nie ma w tym moralizatorskiego zadęcia i czytelnik „przyswaja” te nauki niejako mimochodem.

Autorka zrezygnowała w swojej powieści z rozbudowanych opisów czy wywodów dotyczących powstania świata. W zamian otrzymujemy żywą, wciągającą powieść akcji, a wiadomości o otaczającym Redną świecie zbieramy „po drodze”. Raz jakiś zaczepiony wieśniak coś opowie, chwile później najemnik doda co nieco od siebie. Dzięki temu czytelnik nie nudzi się nawet minuty i z przyjemnością przerzuca kolejne strony powieści.

„Zawód: wiedźma” nie jest powieścią, która przejdzie do kanonu fantasy, ale nie było to też zamierzeniem autorki. Gromyko postanowiła napisać książkę lekką, miła i przyjemną, a na dodatek okraszoną dużą dawką niewymuszonego humoru. I taką właśnie książkę otrzymujemy. Jeśli zatem zmęczyła was kolejna heroiczna walka Dobra ze Złem, wypełnianie przeznaczenia czy krwawa rodowa waśń, proponuję W. Redną na odtrutkę.

Ocena: 6/10
Autor: Tigana

Źródło: katedra.nast.pl


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna Rumiana
z KoKoSem w łapie
Arcymag
z KoKoSem w łapie <br> Arcymag



Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 2212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:05, 06 Maj 2008    Temat postu:

Olga Gromyko. Zawód: Wiedźma

Gdzie żaden mag nie może, tam W-Redną wiedźmę pośle. A nuż uda jej się problem rozwiązać. A jak nie, to przynajmniej trochę ciszy i spokoju zapanuje w Starmińskiej Wyższej Szkole Magii, Wróżbiarstwa i Czarodziejstwa.

Cieszący się nienajlepszą sławą ród wampirów męczy bliżej nie określony wróg, Tajemnicza kreatura zabija jednak tylko ludzkich magów, przybywających z pomocą. Cała sprawa z daleka śmierdzi wojną z krwiopijcami.


Wysłanie młodziutkiej, krnąbrnej i nieokrzesanej studentki magii praktycznej ma być gwoździem do trumny nieumarłych. Jednak jak na prawdziwą femme fatale przystało, Wolha Redna wprowadza w życie swój własny scenariusz.

„Zawód: Wiedźma” to powiew świeżości w dziedzinie literatury fantastycznej, jak i wampirologii praktycznej. Korzystając z okazji do napisania pracy zaliczeniowej o „dzieciach nocy”, Wolha odkrywa, że nie tylko chętnie jedzą czosnek, mają odbicie w lustrze, nie zmieniają się w nietoperze, ale też nie boją się osinowych kołków. Co więcej, ich wioskę otacza osikowy las!

Powieść Olgi Gromyko czyta się z ożywieniem, chorobliwą ciekawością dalszego ciągu i niepohamowanymi wybuchami serdecznego śmiechu. Jeśli do tego lubi się wampiry, miło spędzony i nie zmarnowany czas gwarantowany.

Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 18:46, 06 Maj 2008    Temat postu:

Jak dla mnie to te recenzje są trochę tak po łebkach napisane, a przynajmniej kilka z nich. I nie wiem czy Len się charakteryzuje taką znowu energią, zwłaszcza, że napisano to w recenzji drugiego tomu. Ja tam ciągle mam w pamięci sceny, kiedy marudził, zrzędził i wpadał w czarną melancholię. Swoją drogą, było to przepiękne (; Hmm, momentami nie byłam pewna co za książkę przeczytała jedna z recenzujących. Skąd "Volha" przez "V"? Czyżby "V.Redna" wyglądało lepiej niż oryginalne "W-Redna", bo nie nasuwa aż tak oczywistego skojarzenia?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klaudia
Adept II roku



Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rumunia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:07, 08 Maj 2008    Temat postu:

Bo w rasijskim jazyku nie ma... No nie, jednak jest 'w'. Chciałam napisać, że w oryginale jest przez 'v', ale w oryginale to jest pewnie przez 'b'(bo tak pisze się rosyjskie 'w') jeśli już. Hm.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Czw 15:11, 08 Maj 2008    Temat postu:

No właśnie o to chodzi, że w oryginale jest przez "w"! To znaczy, przez "b". Czyli rosyjskie "w". Jedynie w adresie strony internetowej pojawia się "v".

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Strzyga dnia Czw 15:11, 08 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna Rumiana
z KoKoSem w łapie
Arcymag
z KoKoSem w łapie <br> Arcymag



Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 2212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:18, 12 Maj 2008    Temat postu:

uduszę! uduszę! albo nie... utopię! gdzie mi tu z tymi rozmowami?!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Co w paprociach piszczy
/ UWAGA!
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin