Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

A kanon poszedł poczarować, czyli opka o Merlinie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Analizatornia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 21:15, 20 Paź 2009    Temat postu:

[quote="kuszumai"]
Super...- mruknął pesymistycznie chłopak. - Ani krztyny magii...
-Och, Merlinie, nie przesadzaj, przecież zawsze będziesz mógł przymierzyć kolczugę Artura! Nie marzyłeś o tym nigdy? Bo ja, od kiedy go spotkałam...
*parsk*
Odmiana fetyszyzmu? Shocked A ja tak bym chciała zobaczyć średniowieczne bokserki... O ile ma. W "Wiedźmie" zawsze się zastanawiałam dlaczego oni zakładają od razu spodnie bez uprzedniego nałożenia bielizny.
"Wiedźma" szczególnie średniowieczna nie jest... A tam właśnie bielizną nosili (Len - kalesony, a Wolha jakiś - o zgrozo! - koronkowy komplet). O ile może i mieli jakąś tam odmianę bielizny w średniowieczu, o tyle na pewno z bokserkami nie miało to nic a nic wspólnego.

-Cześć- mruknął do nich na powitanie.
Może w ogóle „Elo, ziooom!”, pff... Nawet zakładając, że książę zaprzyjaźnił się ze swoim służącym i zaczął zauważać jego istnienie, to, że powiedziałby do niego „Cześć” jest aż groteskowe.
Albo wyskoczył zza rogu z okrzykiem" "Łaaaazaaap!"
Co ty z tym "Łazap"? To już naprawdę jest śmiertelnie nudne...

-Witaj- odpowiedzieli oboje lekko zdumieni bezpośrednim zachowaniem księcia.
Uff, jeszcze mi nie odbiło...
A gdzie ukłon?
Serialu nie oglądasz?! Tam się nikt nie kłania!

- Ejh, ty mały, białowłosy gnomie!
-Tak książę- ukłonił się z szacunkiem sir Albert Pompadour.
*pada na ziemię targana konwulsyjnymi drgawkami* Pompadour... Pompadour!
Skądś to znam...
I kto nauczył Artura o gnomach, wytworach magii? Toż to zakazane! A przecież te niedorobione pancerniki (jak pięknie...) w ogóle nie interesują się gnomami.

Akurat gnomy są IMO jednym z tych starych, pierwotnych bytów, których istnienia nikt nie próbuje udowadniać działaniem magicznym. Jak spotkali jednorożca, to też przecież nie podejrzewali czarowników.

A potem zwrócił się do zdumionego Artura- poznaj Panie Lancelota zza Gór, Gwiazdę mojego objazdowego Teatru "U Alberta".
*załamana* Ale Lancelot był Lancelotem z Jeziora, a nie zza Gór!...
Pani Jeziora? Może tak i lepiej? Przecież od razu uznaliby go za wywór siły nieczystej, bo jeśli jest z jeziora to wniosek prosty - topielec! I do tego urodziwy...
Ale chodzi o to, że jego wychowała Pani Jeziora, a nie że był Panią Jeziora...

Uther tymczasem wyciągnął swój sławny miecz i zamachnął się na smoka.
JAKI sławny miecz?! W legendach były dwa. Oba należały do Artura. Jeden wprawdzie należał przedtem do Uthera, ale wtedy jeszcze nie był sławnym mieczem.
Miecz Pattisona i miecz... Uthera. Ale z tym się zgadzam - był Ekskalibur czy jak mu tam...
Kulą w płot. Ekskalibur to właśnie ten, który nie należał do Uthera, Artur dostał go od Pani Jeziora. Choć, owszem, nazwa Ekskalibur miała podobno zostać utworzona od wyrażenia "oswobodzić ze skały" czy coś takiego, ale to jednak mimo wszystko nie jest ten Utherowy miecz, który Artur wyciągnął z kamienia dowodząc tego, że jest prawowitym dziedzicem korony. Co w serialowej wersji nie miałoby najmniejszego sensu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wredniak
Imperator Offtopu
Arcymag
Imperator Offtopu <br> Arcymag



Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 1442
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:22, 20 Paź 2009    Temat postu:

A mojom analizme też skomentujesz?? Proszemmmmmmm...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 22:39, 20 Paź 2009    Temat postu:

O ja p... ten, tego, prawda, no nie zauważyłam analizy Wredniaka! Tj., nie wyświetliło mi jej! Osz fak, wtedy bym tamtej w ogóle nie pisała... Rolling Eyes


- Ejh, thy, pharthacz- zwrócił się do młodego, czarnowłosego chłopaka- zostaw to krzesło
Ło matko, to ma być ten akcent?! Nikt ich nie uprzedził, że we francuskim „h” jest nieme?
He he... A gdzie: "zhostaw the hrzesło"!?
To chyba w polskim pseudo-arystokratycznym się h pojawia i odkrycie, że w innym języku może być inaczej to już wyższy poziom. Expa ałtoreczce zabrakło
Raczej "pseudo-ahystokhratycznym" Wink

-Co masz taką zawiedzioną minę?- zapytała nazajutrz rano Gwen Merlina.- Dziś rocznica zwycięstwa Uthera i objęcia przez niego tronu! Mają być turnieje, tańce, stoły zastawione wyśmienitymi potrawami
-Wino ma lać się z fontann, stojących na Głównym Dziedzińcu
Po primo – nie wierzę, żeby wtedy AŻ TAK marnowano wino. Po secundo – średniowieczna kanalizacja, a raczej jej brak, raczej nie umożliwiłaby czegoś takiego. Po tertio, bo wiemy jak serial ma się do realiów epoki – w serialowym Camelocie były jakiekolwiek fontanny?!
A ja bym się bardziej obawiała tego wina. Kanalizacja (prowizoryczna) była zamieszkiwana przez szczury. A i nieżywe niespodzianki często się widywało. A później w winie pływa sobie takie mięsko...
była taka studnia na wajchę... z której się piasek sypał... w Anglii to bardziej ale lub miód pitny i z beczek. BTW Tak jakby rycerstwo potrzebowało pretekstu do turnieju po którym obowiązkowo chlali się do nieprzytomności and beyond
No właśnie, w samym serialu turniej na turnieju i turniejem pogania, to chyba już im zdążyło spowszednieć...

Super...- mruknął pesymistycznie chłopak. - Ani krztyny magii...
-Och, Merlinie, nie przesadzaj, przecież zawsze będziesz mógł przymierzyć kolczugę Artura! Nie marzyłeś o tym nigdy? Bo ja, od kiedy go spotkałam...
*parsk*
Odmiana fetyszyzmu? Shocked A ja tak bym chciała zobaczyć średniowieczne bokserki... O ile ma. W "Wiedźmie" zawsze się zastanawiałam dlaczego oni zakładają od razu spodnie bez uprzedniego nałożenia bielizny.
A ja chcem tą niebieskom sukienkę i te bucikim!!!
TĘ.

A może przybędzie Lancelot? Tak dawno go nie widziałam...
-Nie sądzę- odrzekł Merlin kwaśno.
-Bo, co!- krzyknęła Gwen, z niezwykłą jak na nią energią- Bo jesteś zazdrosny!
TAK!!! ^^
Teraz Merlin ma wspaniałą okazję do zaimponowania nam magiczą siłą.
Pomyślmy rachityczny, ryży szczurek z talentem do wpadania w kłopoty i papraniem wszystkiego co się da kontra umięśniony przystojny prawie rycerz... hmmm.... trudny wybór... ale Merlin może łapać Cyfrę+ uszami więc chyba wygrywa
Co jak co, ale ryży to on nie był.

-Cześć- mruknął do nich na powitanie.
Może w ogóle „Elo, ziooom!”, pff... Nawet zakładając, że książę zaprzyjaźnił się ze swoim służącym i zaczął zauważać jego istnienie, to, że powiedziałby do niego „Cześć” jest aż groteskowe.
Albo wyskoczył zza rogu z okrzykiem" "Łaaaazaaap!"
Wredniak poleca: Wazzup
Strzyga odradza. Trzymajmy jakiś poziom analiz, towarzysze. "BBC przeprasza..."

Zachęcony tym Merlin zapytał:
-Co tutaj robisz? Powinieneś chyba szykować się do uroczystości w zamku...
-Śledzę Morganę, ostatnio bardzo często udaje się do miasta, sądzę że się z kimś spotyka...
-No, oczywiście, w mieście trudno kogoś nie spotkać- powiedział Merlin, prężąc się.
-Oh, Merlinie, jaki ty jesteś głupi, nie chodzi mi o to że spotyka się z kimś, chodzi mi o to, że nie spotyka się ze mną!!!
Mwahahahahaha! ^^ To aż piękne! (Nie, nie martwcie się... Nie, odłóżcie ten kaftan, proooszę...)
A! Artur nareszcie jest normalny...
Merlin jest sprężysty ^^ A ja jednak wolę Artur/Merlin
Łiii!!! ^^ Po ostatnich odcinkach utwierdziłam się w przekonaniu, że ja STANOWCZO ŻĄDAM Artur/Merlin.

- Ejh, ty mały, białowłosy gnomie!
-Tak książę- ukłonił się z szacunkiem sir Albert Pompadour.
*pada na ziemię targana konwulsyjnymi drgawkami* Pompadour... Pompadour!
Skądś to znam...
I kto nauczył Artura o gnomach, wytworach magii? Toż to zakazane! A przecież te niedorobione pancerniki (jak pięknie...) w ogóle nie interesują się gnomami.

Madame Pompadour była mężczyzną? No to ludwik miał gust... A białowłosy gnom mi się jakoś z Geraltem skojarzył...
*zgon* Nie gadaj, że tobie też...?

-Morgana!- krzyknęła w końcu Gwen i puściła się biegiem w stronę wysokiej postaci w brązowym kapturze.
-Gwen?- zawołał ktoś nagle.
-Ciii, Lancelocie, oni nie mogą wiedzieć, że tu jesteś...
-Aha- mruknął rycerz. Jego twarz nie wyrażała jednak wielkiego zrozumienia.
As always.
Morgana puszcza się z Lancelotem? *oczojeb i niedowierzanie*
A co Gienią?!

W porywie szlachetności porzucił ją dla Artura. Tfu, zostawił Arturowi
O ile Artur/Merlin jest głównym OTP serialu, o tyle z Artur/Lancelot się jeszcze nie spotkałam.

-Idziemy?- zapytała Gwen.
-Mph...- brzmiała całkiem logiczna i w pełni zrozumiała odpowiedź. Ruszyli więc, a gdy wychodzili zza rogu obdrapanego budynku, zobaczyli Morganę, zmierzającą w stronę całkiem przeciwną. Właściwie zauważyli ją Gwen, Lancelot i Merlin, bo Artur, pogrążony w myślach o przejęciu tronu, nie zwracał na drogę uwagi.
BBBBBBBUUUUUUUUMMMMMMMM!!!!!!!
-Ty... wredny szczurze... Pewnie nie mogłeś się doczekać, że by znów móc utrudnić mi życie- wykrzyknęła dziewczyna do księcia. Policzkując go ubłoconym kapeluszem.
Może ze mną jest coś nie tak, ale NAPRAWDĘ NIE CHWYTAM.
Artur chcę załatwić swego papę? Shocked I do tego stratował Morganę... Twisted Evil
Morgana jest w kilku miejscach naraz, albo przemieszcza się błyskawicznie... wredny szczur to Merlin, artur jest niewychowanym bydlakiem... podstawowe błędy rzeczowe :/
Otóż to, otóż to...

Kiedy już byli na dziedzińcu, dobiegała końca pierwsza część uroczystości. Uther siedział na tronie, na podwyższeniu, a delegacje z różnych krajów podchodziły do niego i składały mu dary i hołd.
Trzej królowie.Len, LEN! A nie to hołd lenny
-To mój ojciec- powiedział Artur do młodej i bardzo pięknej damy, pokazując na króla.- A ja jestem jego synem.
-Jakby ktoś nie wiedział...- prychnęła ze złością Morgana.
-Mogłabyś zostawić nas w spokoju- zapytał dziewczyny młody książę.- Ja nie wypytuję cię, dlaczego ostatnio spędzasz tyle czasu poza zamkiem i z kim się spotykasz...
Boru, kłócą się jak para ze sporym stażem...
Brakuje tylko rękoczynów. Twisted Evil
Tak bo jak to jest mój ojciec to ja jestem jego... dziadkiem?


-Mph...Panią i pana, obojąm szanownohną... Ja chcieć przechtawić mój węhdrowny theathr i moja najjaśniejsza gwiazda... Lancheloot...
-Lan'szelot? Co to znaczy?- zapytał głupkowato Merlin.
Też się zastanawiam...
Lan... szalet?
Szalom. i to już straszna arystokracja skoro zamiast h jest ch i a wędrowne teatry to nie ten wiek!
Nie żeby coś, ale pomidory i wydekoltowane kiecki to też nie ten wiek, a jakoś w serialu są... Tak mnie jakoś naszło, przepraszam.

-"Hej, Uhterze, hej rycerzu dzielny
Skieruj bestię w wód odmęty.
Skieruj, by potwór tam zginął
By zły czas wreszcie minął!"

Uther ( a właściwie Lancelot) zeskoczył z konia. Skłonił się przed dziewczyną i razem udali się do ciemnego lasu Darksetar. Chwilę szli w milczeniu, gdy przed nimi zza drzewa wyskoczyła postać w łachmanach.
Jeszcze sekunda i naprawdę zacznę się zastanawiać, czy to nie jest wzorowane na Świętym Graalu. (To na pewno jeden z rycerzy, którzy mówią „Ni”!)
Co oni w tym lesie robili? I żeby młodą panienkę to mHrocznego lasu ciągać?
Znamy miejsce poczęcia Artura! ^^
A wiesz, że to by było w sumie bardziej kanoniczne niż serialowa wersja? Nadal nie za bardzo, ale BARDZIEJ.

Miecz przybliżał się do skóry smoka.
-HEJ, LUDZIE... TOŻ TO CZŁOWIEK!!!!!! ON CHCE ZABIĆ CZŁOWIEKA!!!!!!!- krzyknął nagle Merlin i puścił się biegiem w kierunku sceny.- STAAAAAAAAAAAAĆĆ!!!!!!!
O rany, to gorsze niż amerykańska komedia...
I przejawił się młodzik,
co jego światły musk
ochronił człowieka prostego
i gada zgrzybiałego...

Marlin is not that stupid!!
O'RLY?

-Łapać ją- pisnął Hildegard, między dwoma oddechami. Jego policzki były purpurowe, a sam ledwo trzymał się na nogach, po przebiegnięciu niecałej mili.
Niecałej mili? Toż to ledwo niecałe dwa kilometry! (wg obecnych miar, nie wiem, jak to się ma do starych) Mięczak!...
Pewnie wpierdzielał całymi dniami i nocami kiełbasę, a jego jedynym fizycznym wisiłkiem było... no wiecie co.
Półtora kilosa... A w serialu nie wygląda na takiego chojraka
To nie ten! Nie wiem, o kogo z serialu ci chodzi, ale to nie ten! Bo ten tutaj to własna postać aŁtoreczki.


-Tak jest panie!- odpowiedział trochę mniej zmęczony dowódca. Ale złodziejka zdążyła już dawno przedostać się na drugą stronę muru, a stamtąd uciec gdzie pieprz rośnie.
IMO, akcja dzieje się na dziedzińcu. Jedyny mur, przez który mogła się przedostać, to ten oddzielający Dolne Miasto. A stamtąd wcale nie było tak blisko do ucieczki poza mury Camelotu jako takiego.
Teraz to musi przedostać się przez wielki mur chiński za którym pieprz rośnie.
YYYY w średniowieczu Dolne miasto chyba nie miało murów... dopieor w późnym średniowieczu otaczano jest murem...
Ja nie mówię, co robili w średniowieczu, ja mówię, jak wygląda serialowy Camelot, taa?

-Hej ty, jak się zwiesz? Przed chwilą uratowałeś królewską koronę.
-Merlin...- brzmiała słaba odpowiedź.
-A więc zdrowie Merlina, prowadźcie go do króla!
Gdy dotarli na dziedziniec, Uther był już porządnie zdenerwowany. Gdy jednak zobaczył swą koronę odetchnął z ulgą i kazał Wędrownemu Teatrowi dokończyć swoją sztukę.
Jednak gdy Lancelot związał smoka, dzieci zamiast włożyć rycerzowi na głowę koronę, podbiegły do Merlina i ukoronowały go.
-NIECH ŻYJE MERLIN, KRÓL CAMELOTU!!!!!- zawołał Hildegard Morwin.
-NIECH ŻYJE MERLIN, KRÓL CAMELOTU!!!!- powtórzył tłum. Ale Merlina już nie było. Zwiał z królewską koroną na głowie w siną dal.
Skoro „obce baby rozdające miecze to słaba legitymacja władzy”, to co mówić o czymś takim?!
OMG! aŁtoreczka mnie dobije... Zazdroszczę Strzydze takiego mocnego zdrowia.
A co za debil użycza korony teatrowi? A jeśli to był rekwizyt to dlaczego Uther się denerwował? A może To byl Uther który był Lancelotem grającym Uthera z za gór niebędącego ze stawu...
*zaciekawiona* A to było po polsku?

Ech, trzeba by było to do kupy jakoś zebrać, razem z resztą moich wypowiedzi... Ale coś mi się nie chce tego wszystkiego jeszcze raz przeżywać. I tak jeszcze pewnie alicee swoje dopowie, wtedy się ustali jedną wersję Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 16:58, 25 Paź 2009    Temat postu:

Kolejny mój rozdział pojawi się ok. 10 listopada.
Uff, to jeszcze trochę...

Będzie miał tytuł: "Rozdział VII: Sophie Morwin: Żywa czy martwa?".
Oby martwa. Ale nie śmiem mieć nadziei.

Podczas, gdy w Camelocie odbywało się święto,Phil, Will i Miriam weszli do lasu, który był granicą Camelotu.
Granicą Camelotu, to teoretycznie mury były, no ale...

Zostali wygnani wraz z resztą powstańców, ale nie to ich martwiło. Mianowicie martwiło ich to, że król dowiedział się o Elu, czyli mówiąc prościej o Sophie. Jednak byli na tyle mądrzy i nie powiedzieli mu o tym, że El to Sophie oraz o tym, że El to kobieta.
*chlipie* Czy oni, na litość Boru, nie mają nawet porządnego kata w tym Camelocie? Co to w ogóle jest za moda, żeby wypuszczać powstańców, zamiast ich powyrzynać? Przecież powinni najpierw ich przypalić gorącym żelazem, żeby wydali przywódców, a później wszystkich równo przykładnie ukarać, ku uciesze gawiedzi (wieszanie skazańców to był wtedy całkiem fajny pokaz, prawie jak teraz festyn).

Teraz jednak, gdy wjechali do najciemniejszej części lasu, wzdrygnęli się ze strachu.
Przejechali niecałe 500 metrów, gdy usłyszeli metaliczny szczęk i koło nich przeleciała strzała.
To skąd ten metaliczny szczęk? Kusza? Kusz wtedy nie było. A strzała ma to fajnego do siebie, że niemalże dźwięku nie wydaje, dlatego jest skuteczną bronią.

Postać w brązowym kapturze skoczyła na wóz, poderżnęła gardło woźnicy, a potem skierowała konie w lewą stronę, przez co zboczyli z drogi.
*z głębokim zastanowieniem* To raczej nie Robin Hood, nie jego czasy... Zwykli, szanujący się zbójcy w fantastyce zazwyczaj wychodzą na trakt i przedstawiają żądania... No to WTF?

Powstańcy byli zbyt zaskoczeni i przerażeni, by zareagować, tylko Will zdołał krzyknąć:
-Hej! To nasz wóz!
*headdesk* Światła riposta, nie ma co...

Zbój jednak tylko się zaśmiał i jeszcze bardziej popędził konie. W końcu zatrzymał konie na niewielkiej polanie w samym środku lasu.
-Wysiadać!-rozkazał, zeskakując z wozu.
No i dlaczego, DLACZEGO ich jeszcze nie zabili?! Toć to tylko problem wlec ze sobą jeńców, trupa łatwiej przeszukać.

Powstańcy niechętnie wysiedli z wozu
Wóz to nie kareta, z wozu się zsiada.

Z drzew zeskoczyło kilku mężczyzn w kapturach.
Hmm... Scoia’tael?

Jeden z nich podszedł do zbójcy.
-Macie jakiś dobytek?-zwrócił się do powstańców.
-Niestety nie-odezwał się Phil.
-Nie?-powtórzył herszt zbójców, zdejmując kaptur. Ukazała się wyrazista twarz o czarnych oczach i równie czarnych włosach.
-A co wy tu robicie? To nasz teren.
-Cóż my... -powiedział Phil.
-Zostaliśmy wygnani-dokończył Will.
Nie ma to, jak wdać się w dyskusję ze zbójcami.

-Ach, tak? A za co?
-Spiskowaliśmy, napadliśmy na zamek króla i jego samego zamknęliśmy w lochach.
-Proszę, proszę... Gratuluję! A wiecie, że nas też wygnano? Nie tylko z Camelotu, ale też z innych państw.
-Naprawdę?-zapytał Phil.
-Tak. Bardzo mi miło was poznać. Nazywam się Balaam.
-Bardzo mi miło. Ja jestem Phil, to Will, mój brat, i moja siostra Miriam.
-A więc zapraszam do naszego obozu
Fuck, co za konwersacja! Zaraz się okaże, że ten herszt to jakiś, tfu! na psa urok, niegdysiejszy profesor, kurde balans!

Początkowo Sophie nie mogła znaleźć żadnych śladów powstańców, ale gdy w końcu znalazła trop od razu zaczęła iść wzdłuż niego. Doszła do wielkiej polany, na której było kilkanaście zielonych i żółtych namiotów. Na samym środku obozowiska znajdował się wielki czerwony namiot ze złotymi zdobieniami i kolumnami podtrzymującymi daszek nad wejściem.
Czy tylko ja mam wrażenie, że wpadliśmy w tunel czasoprzestrzennokanonowy i teraz jesteśmy w którymś z czterech rzymskich obozów okupujących malutką wioskę Galów, niepokonanych dzięki magicznemu wywarowi? Bo takich namiotów to w Przygodach Merlina nawet wojsko Artura nie miało, a co dopiero zbójcy.

Sophie była bardzo zaskoczona, bowiem przypomniało jej się, że w takich namiotach mieszkają dowódcy wojsk, lecz najczęściej królowie. Kto mógł tam mieszkać?
Też się, kurczę, zastanawiam.

Jej rozmyślanie przerwał widok Miriam i nieznanego jej mężczyzny o żółtej cerze, skośnych, ciemnych oczach i ciemnych włosach.
A się wszyscy zastanawiali, kiedy do Camelotu oprócz murzynów zawitają Chińczycy... Odpowiedź brzmi – teraz.

Na pewno nie był to żaden z powstańców, więc to ktoś z tego obozu. Powstańczyni wraz z nieznajomym zbliżali się coraz bardziej do krzaków, w których ukryła się Sophie. Dziewczyna postanowiła wykorzystać szansę i wyskoczyła z krzaków.
-Cześć!-zawołała.
-Surprise!

Miriam stanęła jak wryta, ale potem uśmiechnęła się radośnie. Mężczyzna natomiast niezbyt ufnie patrzył na piękną i wysoką kobietę, która przed chwilą pojawiła się przed nim.
-Kim jesteś?-zapytał.
-To samo pytanie powinnam zadać tobie-odpowiedział łagodny, kobiecy głos.
-Jestem Solem, a to...
-Wiem, kim ona jest. Drogi Solemie, nazywam się Sophie, ale możesz mówić na mnie El.
*przerażona* Dlaczego on jej nie zaszlachtował, tylko zaczął przedstawiać siebie i koleżankę? No dlaczego?!...


-El? Ty nie jesteś przypadkiem przywódcą powstańców?
-Jestem. A co?
-Mój szefunio z przyjemnością cię pozna. Chodź!
O, znowu gwara z Gumisiów! Szefunio, księciunio, jedna cholera.

Sophie weszła za Solemem do największego namiotu na polanie. W środku przy drewnianym stole siedziała dwójka mężczyzn: Balaam oraz młody blondyn o brązowych oczach i bladej twarzy; obydwaj patrzyli teraz na przywódcę powstańców z zaciekawieniem.
-Sophie...-zaczął Balaam.- Wiele o tobie słyszałem...
Dziewczyna nie lubiła osób, które robiły długie przerwy pomiędzy słowami. Od razu wywoływało to w niej podejrzenie, że coś z tą osobą jest nie tak. Teraz jednak musiała zachować kamienną twarz.
No świetnie. Ja nie lubię osób, które piszą niegramatycznie – wywołuje to we mnie podejrzenie, że coś z tą osobą jest nie tak. Jak sądzisz, droga aŁtoreczko, co o tobie myślę?

-Ja natomiast nic nie słyszałam o panu.
- To nic. Jakoś to nadrobimy-uśmiechnął się.-To mój syn Dagon, ja natomiast jestem Balaam.
-Miło mi jestem Sophie... I jestem wam bardzo wdzięczna, za to, że pozwoliliście tu zostać powstańcom.
-Cała przyjemność po naszej stronie. Solem! Oprowadź ją po obozie.
*WTF?!*
Ja pierdzielę! Przecież oni chyba nie chcą, żeby im się wojsko zwaliło na głowy, nie? A skoro durna małolata trafiła do ich obozu, to wojsko pewnie też da radę trafić. Chyba powinni zabić wszystkich „gości”, bo oni mogą być szpiegami i na gwałt przenosić obóz w inne miejsce... No ale ja nigdy nie byłam wyjęta spod prawa, jasne, nie znam się...


Sophie wyszła za Solemem z namiotu. Złodzieje, bo tak kazali siebie nazywać mieszkańcy polany, okradali bogatych kupców oraz szlachtę przejeżdżającą przez las, ale rzadko kiedy ich zabijali ( a jeśli już to zdarzyło się to przypadkiem).
Byli tak dobrze wychowani i praworządni, że w cichości ducha wręcz wierzyli, że któryś z obrabowanych przekaże władcy informację o napaściach. Ale nie, ci wszyscy kupcy jak na złość woleli tracić majątek i nie narażać się na zemstę.

Następnego dnia okazało się, że Dagon wyjechał na południe państewka i miał wrócić następnego dnia nad ranem. Sophie, która zakolegowała się z synem przywódcy. Teraz jednak dziewczyna, której zazwyczaj ktoś towarzyszył, chodziła sama po lesie. Doszła właśnie do niewielkiej polany, pośrodku której płynął niewielki strumyk. Sophie podeszła do wody, przy której znajdowały się wielkie i ostre skały.
-Tylko uważaj! Tam jest ślisko-odezwał się znajomy głos.
Dziewczyna odwróciła się. O wielki konar dębu opierał się Balaam, który widząc, że na niego patrzy, uśmiechnął się.
-Śledziłeś mnie?-zapytała Sophie.
-Nie...Tylko przechodziłem obok.
Dziewczyna nie do końca przekonana, siadła na jednej ze skał przy strumieniu. I wtedy właśnie poczuła delikatny ból na dłoni.
-O, krew...-powiedziała patrząc na rozciętą o skałę rękę.
Spojrzała na Balaam, który stał teraz do niej tyłem.
-Balaam?
I wtedy właśnie Złodziej rzucił się na nią ze zwierzęcym warknięciem...
Ha! Ha ha ha ha ha! OMG, mamy pierwszego wampiura w merlinowym opku?! Czy to może likantrop, skoro warknięcie było „zwierzęce”?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa
Arcymag
Królowa Offtopiarstwa <br> Arcymag



Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z podlasia...
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:04, 25 Paź 2009    Temat postu:

Strzyga jest dzisiaj żądna krwi...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wredniak
Imperator Offtopu
Arcymag
Imperator Offtopu <br> Arcymag



Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 1442
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:44, 26 Paź 2009    Temat postu:

Kolejny mój rozdział pojawi się ok. 10 listopada.
Uff, to jeszcze trochę...

Będzie miał tytuł: "Rozdział VII: Sophie Morwin: Żywa czy martwa?".
Oby martwa. Ale nie śmiem mieć nadziei.
Dla pewności powinna mieć karteczkę "ie jestem martfa"

Podczas, gdy w Camelocie odbywało się święto,Phil, Will i Miriam weszli do lasu, który był granicą Camelotu.
Granicą Camelotu, to teoretycznie mury były, no ale...
Wydaje mi się, że tereny podległe Camelotowi od biedy można określić tym mianem. Dziwnie to brzmi, ale chwilowo nie jestem w stanie wymyślić alternatywy. BTW Czy las może być granicą? Zawsze myślałem, że jest to coś co trudno przebyć np. Rzeka, pasmo górskie itp... A reszta to bardziej umowne i płynne rzeczy były...

Zostali wygnani wraz z resztą powstańców, ale nie to ich martwiło. Mianowicie martwiło ich to, że król dowiedział się o Elu, czyli mówiąc prościej o Sophie. Jednak byli na tyle mądrzy i nie powiedzieli mu o tym, że El to Sophie oraz o tym, że El to kobieta.
*chlipie* Czy oni, na litość Boru, nie mają nawet porządnego kata w tym Camelocie? Co to w ogóle jest za moda, żeby wypuszczać powstańców, zamiast ich powyrzynać? Przecież powinni najpierw ich przypalić gorącym żelazem, żeby wydali przywódców, a później wszystkich równo przykładnie ukarać, ku uciesze gawiedzi (wieszanie skazańców to był wtedy całkiem fajny pokaz, prawie jak teraz festyn).
Może kat miał wolne? Albo się przepracował? Ale jeśli powstańców było dużo to ekonomiczniej jest ich wygnać... (W zasadzie tylko wtedy się to robi kiedy nie opłaca się ich wyrżnąć)

Teraz jednak, gdy wjechali do najciemniejszej części lasu, wzdrygnęli się ze strachu.
Przejechali niecałe 500 metrów, gdy usłyszeli metaliczny szczęk i koło nich przeleciała strzała.
To skąd ten metaliczny szczęk? Kusza? Kusz wtedy nie było. A strzała ma to fajnego do siebie, że niemalże dźwięku nie wydaje, dlatego jest skuteczną bronią.
Kusze były w serialu... ale wtedy to byłby bełt *z nadzieją* ?Ałtoreczka zna różnicę? Może zahaczył o zbroje grotem? Albo się potknął i... albo to zardzewiały robocop był!

Postać w brązowym kapturze skoczyła na wóz, poderżnęła gardło woźnicy, a potem skierowała konie w lewą stronę, przez co zboczyli z drogi.
*z głębokim zastanowieniem* To raczej nie Robin Hood, nie jego czasy... Zwykli, szanujący się zbójcy w fantastyce zazwyczaj wychodzą na trakt i przedstawiają żądania... No to WTF?
Czyli postać miała tylko brązowy kaptur tak? Oj biedny ten zbój... i zgorszenie szerzy... I jeszcze zboczeniec... ZGROZA

Powstańcy byli zbyt zaskoczeni i przerażeni, by zareagować, tylko Will zdołał krzyknąć:
-Hej! To nasz wóz!
*headdesk* Światła riposta, nie ma co...
I to są powstańcy! Nie ma co niech żyje rewolucja

Zbój jednak tylko się zaśmiał i jeszcze bardziej popędził konie. W końcu zatrzymał konie na niewielkiej polanie w samym środku lasu.
-Wysiadać!-rozkazał, zeskakując z wozu.
No i dlaczego, DLACZEGO ich jeszcze nie zabili?! Toć to tylko problem wlec ze sobą jeńców, trupa łatwiej przeszukać.
A ja się pytam dlaczego te ofiary nie zabiły zbója? Przecie było ich tam ze 3 i nie wierzę by nie było w zasięgu jakiegoś konara albo czegoś podobnego... Powtórzę skoro to powstańcy to: a) najprawdopodobniej są z plebsu b) znają podstawy walki ergo powinni wykorzystywać proste bronie np. maczugi, topory, kosy, a nie miecze itd. Więc skoro byli w lesie powinni móc znaleźć jakiś konar i obrabować zbója (z kapturka -> OMG brązowy kapturek ^^)

Powstańcy niechętnie wysiedli z wozu
Wóz to nie kareta, z wozu się zsiada.
Ma koła? Ciągnie go kuń? No to ałtoreczka nie widzi różnicy.

Z drzew zeskoczyło kilku mężczyzn w kapturach.
Hmm... Scoia’tael?
Albo drzewa były niziutkie, albo to supermany były! Wyskoczyć to można z krzaków! Ale gdzie jak mieczem półtora-ręcznym można machać jak batutą to gdzie ja się realizmu od ałtoreczki doczekam Sad

Jeden z nich podszedł do zbójcy.
-Macie jakiś dobytek?-zwrócił się do powstańców.
-Niestety nie-odezwał się Phil.
-Nie?-powtórzył herszt zbójców, zdejmując kaptur. Ukazała się wyrazista twarz o czarnych oczach i równie czarnych włosach.
-A co wy tu robicie? To nasz teren.
-Cóż my... -powiedział Phil.
-Zostaliśmy wygnani-dokończył Will.
Nie ma to, jak wdać się w dyskusję ze zbójcami.
1. Tak mi bardzo przykro, że nie mam majątku z którego możesz nas ograbić
2. Herszt uwierzył na słowo?
3. Zdanie powyżej 3 słów to dla Phila za dużo więc Will pośpieszył mu z pomocą


-Ach, tak? A za co?
-Spiskowaliśmy, napadliśmy na zamek króla i jego samego zamknęliśmy w lochach.
-Proszę, proszę... Gratuluję! A wiecie, że nas też wygnano? Nie tylko z Camelotu, ale też z innych państw.
-Naprawdę?-zapytał Phil.
-Tak. Bardzo mi miło was poznać. Nazywam się Balaam.
-Bardzo mi miło. Ja jestem Phil, to Will, mój brat, i moja siostra Miriam.
-A więc zapraszam do naszego obozu
Fuck, co za konwersacja! Zaraz się okaże, że ten herszt to jakiś, tfu! na psa urok, niegdysiejszy profesor, kurde balans!
To jest tak wybitnie debilne, że nie jestem wstanie nic wymyślić

Początkowo Sophie nie mogła znaleźć żadnych śladów powstańców, ale gdy w końcu znalazła trop od razu zaczęła iść wzdłuż niego. Doszła do wielkiej polany, na której było kilkanaście zielonych i żółtych namiotów. Na samym środku obozowiska znajdował się wielki czerwony namiot ze złotymi zdobieniami i kolumnami podtrzymującymi daszek nad wejściem.
Czy tylko ja mam wrażenie, że wpadliśmy w tunel czasoprzestrzennokanonowy i teraz jesteśmy w którymś z czterech rzymskich obozów okupujących malutką wioskę Galów, niepokonanych dzięki magicznemu wywarowi? Bo takich namiotów to w Przygodach Merlina nawet wojsko Artura nie miało, a co dopiero zbójcy.
Kolumny... Doryckie albo jońskie... Mnie ciekawi jak oni go składają... A komin nie wystawał gdzieś z boku? A wiem! Ukradli namiot Potterowi i spółce

Sophie była bardzo zaskoczona, bowiem przypomniało jej się, że w takich namiotach mieszkają dowódcy wojsk, lecz najczęściej królowie. Kto mógł tam mieszkać?
Też się, kurczę, zastanawiam.
A król to nie jest dowódca wojsk? A może musiał zastawić zamek i mu ledwo na namiocik starczyło?

Jej rozmyślanie przerwał widok Miriam i nieznanego jej mężczyzny o żółtej cerze, skośnych, ciemnych oczach i ciemnych włosach.
A się wszyscy zastanawiali, kiedy do Camelotu oprócz murzynów zawitają Chińczycy... Odpowiedź brzmi – teraz.
Nieznanego Miriam, czy jej (ktokolwiek ona jest) [o... udziela mi się składnia :/] Prawdopodobieństwo, że chińczyk znajdzie się w tym okresie w Anglii wynosi 1 do milina, a jak wszyscy wiemy szanse 1 do miliona spełniają się w 9 przypadkach na 10

Na pewno nie był to żaden z powstańców, więc to ktoś z tego obozu. Powstańczyni wraz z nieznajomym zbliżali się coraz bardziej do krzaków, w których ukryła się Sophie. Dziewczyna postanowiła wykorzystać szansę i wyskoczyła z krzaków.
-Cześć!-zawołała.
-Surprise!
Elo ziom

Miriam stanęła jak wryta, ale potem uśmiechnęła się radośnie. Mężczyzna natomiast niezbyt ufnie patrzył na piękną i wysoką kobietę, która przed chwilą pojawiła się przed nim.
-Kim jesteś?-zapytał.
-To samo pytanie powinnam zadać tobie-odpowiedział łagodny, kobiecy głos.
-Jestem Solem, a to...
-Wiem, kim ona jest. Drogi Solemie, nazywam się Sophie, ale możesz mówić na mnie El.
*przerażona* Dlaczego on jej nie zaszlachtował, tylko zaczął przedstawiać siebie i koleżankę? No dlaczego?!...

Bo mógł by się pobrudzić?

-El? Ty nie jesteś przypadkiem przywódcą powstańców?
-Jestem. A co?
-Mój szefunio z przyjemnością cię pozna. Chodź!
O, znowu gwara z Gumisiów! Szefunio, księciunio, jedna cholera.
A co? Chcesz w zęby? Albo: "Are you talking to me?"

Sophie weszła za Solemem do największego namiotu na polanie. W środku przy drewnianym stole siedziała dwójka mężczyzn: Balaam oraz młody blondyn o brązowych oczach i bladej twarzy; obydwaj patrzyli teraz na przywódcę powstańców z zaciekawieniem.
-Sophie...-zaczął Balaam.- Wiele o tobie słyszałem...
Dziewczyna nie lubiła osób, które robiły długie przerwy pomiędzy słowami. Od razu wywoływało to w niej podejrzenie, że coś z tą osobą jest nie tak. Teraz jednak musiała zachować kamienną twarz.
No świetnie. Ja nie lubię osób, które piszą niegramatycznie – wywołuje to we mnie podejrzenie, że coś z tą osobą jest nie tak. Jak sądzisz, droga aŁtoreczko, co o tobie myślę?
A skąd ałtoreczka bierze imiona? Balsam i co? Salmonella?


-Ja natomiast nic nie słyszałam o panu.
- To nic. Jakoś to nadrobimy-uśmiechnął się.-To mój syn Dagon, ja natomiast jestem Balaam.
-Miło mi jestem Sophie... I jestem wam bardzo wdzięczna, za to, że pozwoliliście tu zostać powstańcom.
-Cała przyjemność po naszej stronie. Solem! Oprowadź ją po obozie.
*WTF?!*
Ja pierdzielę! Przecież oni chyba nie chcą, żeby im się wojsko zwaliło na głowy, nie? A skoro durna małolata trafiła do ich obozu, to wojsko pewnie też da radę trafić. Chyba powinni zabić wszystkich „gości”, bo oni mogą być szpiegami i na gwałt przenosić obóz w inne miejsce... No ale ja nigdy nie byłam wyjęta spod prawa, jasne, nie znam się...

Oprowadź naszego gościa po lochach Buahahahaha. A sorry to jest bajeczka dla grzecznych dziewczynek... Zaprowadź naszego gościa do różowej komnaty z błyszczącym wampirem w zestawie

Sophie wyszła za Solemem z namiotu. Złodzieje, bo tak kazali siebie nazywać mieszkańcy polany, okradali bogatych kupców oraz szlachtę przejeżdżającą przez las, ale rzadko kiedy ich zabijali ( a jeśli już to zdarzyło się to przypadkiem).
Byli tak dobrze wychowani i praworządni, że w cichości ducha wręcz wierzyli, że któryś z obrabowanych przekaże władcy informację o napaściach. Ale nie, ci wszyscy kupcy jak na złość woleli tracić majątek i nie narażać się na zemstę.
Hej. Strzyguś tu jest logika! Jeśli tylko okradali to się nie opłacało ścigać ich po lasach z wojskiem. A władcy też zdzierali cło itp... No i przecież nie będą okradać biednych, nie?

Następnego dnia okazało się, że Dagon wyjechał na południe państewka i miał wrócić następnego dnia nad ranem. Sophie, która zakolegowała się z synem przywódcy. Teraz jednak dziewczyna, której zazwyczaj ktoś towarzyszył, chodziła sama po lesie. Doszła właśnie do niewielkiej polany, pośrodku której płynął niewielki strumyk. Sophie podeszła do wody, przy której znajdowały się wielkie i ostre skały.
-Tylko uważaj! Tam jest ślisko-odezwał się znajomy głos.
Dziewczyna odwróciła się. O wielki konar dębu opierał się Balaam, który widząc, że na niego patrzy, uśmiechnął się.
-Śledziłeś mnie?-zapytała Sophie.
-Nie...Tylko przechodziłem obok.
Dziewczyna nie do końca przekonana, siadła na jednej ze skał przy strumieniu. I wtedy właśnie poczuła delikatny ból na dłoni.
-O, krew...-powiedziała patrząc na rozciętą o skałę rękę.
Spojrzała na Balaam, który stał teraz do niej tyłem.
-Balaam?
I wtedy właśnie Złodziej rzucił się na nią ze zwierzęcym warknięciem...
Ha! Ha ha ha ha ha! OMG, mamy pierwszego wampiura w merlinowym opku?! Czy to może likantrop, skoro warknięcie było „zwierzęce”?
Cross-over z Zmierzchem? Nieeeeeeeeee
A może mi ktoś wyjaśnić co robią wielkie skały przy NIEWIELKIM strumyku? Atrakcja turystyczna czy ki diaboł?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 19:41, 26 Paź 2009    Temat postu:

Teraz jednak, gdy wjechali do najciemniejszej części lasu, wzdrygnęli się ze strachu.
Przejechali niecałe 500 metrów, gdy usłyszeli metaliczny szczęk i koło nich przeleciała strzała.
To skąd ten metaliczny szczęk? Kusza? Kusz wtedy nie było. A strzała ma to fajnego do siebie, że niemalże dźwięku nie wydaje, dlatego jest skuteczną bronią.
Kusze były w serialu... ale wtedy to byłby bełt *z nadzieją* ?Ałtoreczka zna różnicę? Może zahaczył o zbroje grotem? Albo się potknął i... albo to zardzewiały robocop był!
Niemalże wyczuwam twój bUl, towarzyszący szukaniu logiki w opku... ^^

Powstańcy byli zbyt zaskoczeni i przerażeni, by zareagować, tylko Will zdołał krzyknąć:
-Hej! To nasz wóz!
*headdesk* Światła riposta, nie ma co...
I to są powstańcy! Nie ma co niech żyje rewolucja
Już wiadomo, czemu powstanie upadło, skoro tak zachowują się przywódcy.

Początkowo Sophie nie mogła znaleźć żadnych śladów powstańców, ale gdy w końcu znalazła trop od razu zaczęła iść wzdłuż niego. Doszła do wielkiej polany, na której było kilkanaście zielonych i żółtych namiotów. Na samym środku obozowiska znajdował się wielki czerwony namiot ze złotymi zdobieniami i kolumnami podtrzymującymi daszek nad wejściem.
Czy tylko ja mam wrażenie, że wpadliśmy w tunel czasoprzestrzennokanonowy i teraz jesteśmy w którymś z czterech rzymskich obozów okupujących malutką wioskę Galów, niepokonanych dzięki magicznemu wywarowi? Bo takich namiotów to w Przygodach Merlina nawet wojsko Artura nie miało, a co dopiero zbójcy.
Kolumny... Doryckie albo jońskie... Mnie ciekawi jak oni go składają... A komin nie wystawał gdzieś z boku? A wiem! Ukradli namiot Potterowi i spółce
Ciekawe, czy też śmierdzi kotami.

-Ja natomiast nic nie słyszałam o panu.
- To nic. Jakoś to nadrobimy-uśmiechnął się.-To mój syn Dagon, ja natomiast jestem Balaam.
-Miło mi jestem Sophie... I jestem wam bardzo wdzięczna, za to, że pozwoliliście tu zostać powstańcom.
-Cała przyjemność po naszej stronie. Solem! Oprowadź ją po obozie.
*WTF?!*
Ja pierdzielę! Przecież oni chyba nie chcą, żeby im się wojsko zwaliło na głowy, nie? A skoro durna małolata trafiła do ich obozu, to wojsko pewnie też da radę trafić. Chyba powinni zabić wszystkich „gości”, bo oni mogą być szpiegami i na gwałt przenosić obóz w inne miejsce... No ale ja nigdy nie byłam wyjęta spod prawa, jasne, nie znam się...

Oprowadź naszego gościa po lochach Buahahahaha. A sorry to jest bajeczka dla grzecznych dziewczynek... Zaprowadź naszego gościa do różowej komnaty z błyszczącym wampirem w zestawie
Nawet nie masz pojęcia, jak niewiele do tego brakuje...

Następnego dnia okazało się, że Dagon wyjechał na południe państewka i miał wrócić następnego dnia nad ranem. Sophie, która zakolegowała się z synem przywódcy. Teraz jednak dziewczyna, której zazwyczaj ktoś towarzyszył, chodziła sama po lesie. Doszła właśnie do niewielkiej polany, pośrodku której płynął niewielki strumyk. Sophie podeszła do wody, przy której znajdowały się wielkie i ostre skały.
-Tylko uważaj! Tam jest ślisko-odezwał się znajomy głos.
Dziewczyna odwróciła się. O wielki konar dębu opierał się Balaam, który widząc, że na niego patrzy, uśmiechnął się.
-Śledziłeś mnie?-zapytała Sophie.
-Nie...Tylko przechodziłem obok.
Dziewczyna nie do końca przekonana, siadła na jednej ze skał przy strumieniu. I wtedy właśnie poczuła delikatny ból na dłoni.
-O, krew...-powiedziała patrząc na rozciętą o skałę rękę.
Spojrzała na Balaam, który stał teraz do niej tyłem.
-Balaam?
I wtedy właśnie Złodziej rzucił się na nią ze zwierzęcym warknięciem...
Ha! Ha ha ha ha ha! OMG, mamy pierwszego wampiura w merlinowym opku?! Czy to może likantrop, skoro warknięcie było „zwierzęce”?
Cross-over z Zmierzchem? Nieeeeeeeeee
A może mi ktoś wyjaśnić co robią wielkie skały przy NIEWIELKIM strumyku? Atrakcja turystyczna czy ki diaboł?

Raczej "ki diaboł". A te skały... Ech, no nie wiem, może są takimi ćwokami, że chcieli na strumyczku tamę robić, bo im źle płynął i zalewał stokrotki?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alicee
adwoKat Strzygi
Arcymag
adwoKat Strzygi <br>Arcymag



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:15, 27 Paź 2009    Temat postu:

Po dłuższej przerwie staram się ponadrabiać zaległości w analizach Smile

Powstańcy byli zbyt zaskoczeni i przerażeni, by zareagować, tylko Will zdołał krzyknąć:
-Hej! To nasz wóz!
*headdesk* Światła riposta, nie ma co...
I to są powstańcy! Nie ma co niech żyje rewolucja
Już wiadomo, czemu powstanie upadło, skoro tak zachowują się przywódcy.
Pozostaje pytanie - jakim cudem wybuchło. Ktoś to przecież musiał zorganizować, prawda?

Początkowo Sophie nie mogła znaleźć żadnych śladów powstańców, ale gdy w końcu znalazła trop od razu zaczęła iść wzdłuż niego. Doszła do wielkiej polany, na której było kilkanaście zielonych i żółtych namiotów. Na samym środku obozowiska znajdował się wielki czerwony namiot ze złotymi zdobieniami i kolumnami podtrzymującymi daszek nad wejściem.
Czy tylko ja mam wrażenie, że wpadliśmy w tunel czasoprzestrzennokanonowy i teraz jesteśmy w którymś z czterech rzymskich obozów okupujących malutką wioskę Galów, niepokonanych dzięki magicznemu wywarowi? Bo takich namiotów to w Przygodach Merlina nawet wojsko Artura nie miało, a co dopiero zbójcy.
Kolumny... Doryckie albo jońskie... Mnie ciekawi jak oni go składają... A komin nie wystawał gdzieś z boku? A wiem! Ukradli namiot Potterowi i spółce
Ciekawe, czy też śmierdzi kotami.
Ale jak to brzmi - "trop powstańców"... Czy oni zostawiali jakieś specyficzne ślady typu strzępki z materiału tych namiotów? Albo jakiś charakterystyczny zapach wydzielali? Może właśnie ten koci?

-Ja natomiast nic nie słyszałam o panu.
- To nic. Jakoś to nadrobimy-uśmiechnął się.-To mój syn Dagon, ja natomiast jestem Balaam.
-Miło mi jestem Sophie... I jestem wam bardzo wdzięczna, za to, że pozwoliliście tu zostać powstańcom.
-Cała przyjemność po naszej stronie. Solem! Oprowadź ją po obozie.
*WTF?!*
Ja pierdzielę! Przecież oni chyba nie chcą, żeby im się wojsko zwaliło na głowy, nie? A skoro durna małolata trafiła do ich obozu, to wojsko pewnie też da radę trafić. Chyba powinni zabić wszystkich „gości”, bo oni mogą być szpiegami i na gwałt przenosić obóz w inne miejsce... No ale ja nigdy nie byłam wyjęta spod prawa, jasne, nie znam się...

Oprowadź naszego gościa po lochach Buahahahaha. A sorry to jest bajeczka dla grzecznych dziewczynek... Zaprowadź naszego gościa do różowej komnaty z błyszczącym wampirem w zestawie
Nawet nie masz pojęcia, jak niewiele do tego brakuje...
I może jeszcze frytki do tego Rolling Eyes

Następnego dnia okazało się, że Dagon wyjechał na południe państewka i miał wrócić następnego dnia nad ranem. Sophie, która zakolegowała się z synem przywódcy. Teraz jednak dziewczyna, której zazwyczaj ktoś towarzyszył, chodziła sama po lesie. Doszła właśnie do niewielkiej polany, pośrodku której płynął niewielki strumyk. Sophie podeszła do wody, przy której znajdowały się wielkie i ostre skały.
-Tylko uważaj! Tam jest ślisko-odezwał się znajomy głos.
Dziewczyna odwróciła się. O wielki konar dębu opierał się Balaam, który widząc, że na niego patrzy, uśmiechnął się.
-Śledziłeś mnie?-zapytała Sophie.
-Nie...Tylko przechodziłem obok.
Dziewczyna nie do końca przekonana, siadła na jednej ze skał przy strumieniu. I wtedy właśnie poczuła delikatny ból na dłoni.
-O, krew...-powiedziała patrząc na rozciętą o skałę rękę.
Spojrzała na Balaam, który stał teraz do niej tyłem.
-Balaam?
I wtedy właśnie Złodziej rzucił się na nią ze zwierzęcym warknięciem...
Ha! Ha ha ha ha ha! OMG, mamy pierwszego wampiura w merlinowym opku?! Czy to może likantrop, skoro warknięcie było „zwierzęce”?
Cross-over z Zmierzchem? Nieeeeeeeeee
A może mi ktoś wyjaśnić co robią wielkie skały przy NIEWIELKIM strumyku? Atrakcja turystyczna czy ki diaboł?

Raczej "ki diaboł". A te skały... Ech, no nie wiem, może są takimi ćwokami, że chcieli na strumyczku tamę robić, bo im źle płynął i zalewał stokrotki?[/quote]
Bo to jest taki Niewielki Mały Duży Strumyczek, nic nadzwyczajnego. Mnie tam bardziej rozwala Sophie chodząca sama po lesie - no po prostu aż się prosi, żeby spotkać jakiegoś zawszonego krwiopijcę Wink
A "o, krew..." jest tak bellistyczne, że aż mi niedobrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alicee
adwoKat Strzygi
Arcymag
adwoKat Strzygi <br>Arcymag



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:34, 27 Paź 2009    Temat postu:

Wcześniejsze...

Będzie miał tytuł: "Rozdział VII: Sophie Morwin: Żywa czy martwa?".
Oby martwa. Ale nie śmiem mieć nadziei.
Dla pewności powinna mieć karteczkę "ie jestem martfa"
Ale jak to zinterpretować? Chodzi o to, że zostanie nieumarłą, czy też po prostu mamy się zastanawiać, czy przeżyje jakąś dramatyczną przygodę? Zagubiłam się w elokwencji aŁtoreczki Sad

Postać w brązowym kapturze skoczyła na wóz, poderżnęła gardło woźnicy, a potem skierowała konie w lewą stronę, przez co zboczyli z drogi.
*z głębokim zastanowieniem* To raczej nie Robin Hood, nie jego czasy... Zwykli, szanujący się zbójcy w fantastyce zazwyczaj wychodzą na trakt i przedstawiają żądania... No to WTF?
Czyli postać miała tylko brązowy kaptur tak? Oj biedny ten zbój... i zgorszenie szerzy... I jeszcze zboczeniec... ZGROZA
Może to był taki gigantyczny kaptur, zakrywający całą sylwetkę? Wink
Jak myślicie, w tamtych czasach mogli istnieć ekshibicjoniści?


Zbój jednak tylko się zaśmiał i jeszcze bardziej popędził konie. W końcu zatrzymał konie na niewielkiej polanie w samym środku lasu.
-Wysiadać!-rozkazał, zeskakując z wozu.
No i dlaczego, DLACZEGO ich jeszcze nie zabili?! Toć to tylko problem wlec ze sobą jeńców, trupa łatwiej przeszukać.
A ja się pytam dlaczego te ofiary nie zabiły zbója? Przecie było ich tam ze 3 i nie wierzę by nie było w zasięgu jakiegoś konara albo czegoś podobnego... Powtórzę skoro to powstańcy to: a) najprawdopodobniej są z plebsu b) znają podstawy walki ergo powinni wykorzystywać proste bronie np. maczugi, topory, kosy, a nie miecze itd. Więc skoro byli w lesie powinni móc znaleźć jakiś konar i obrabować zbója (z kapturka -> OMG brązowy kapturek ^^)
Budził w nich taki respekt, że nie śmieli podnieść na niego ręki. A może ich magiczne zdolności wyczuwania magii podpowiedziały im, że ten człowiek dysponuje potężną magią, więc można go pokonać tylko przy użyciu jeszcze potężniejszej magii, przerastającej ich magiczne zdolności?

Z drzew zeskoczyło kilku mężczyzn w kapturach.
Hmm... Scoia’tael?
Albo drzewa były niziutkie, albo to supermany były! Wyskoczyć to można z krzaków! Ale gdzie jak mieczem półtora-ręcznym można machać jak batutą to gdzie ja się realizmu od ałtoreczki doczekam Sad
Bo to takie skoczne chłopaki były. Zręczność +10. Zresztą co się czepiacie, w Blogworldzie wszystko jest możliwe...

-Ach, tak? A za co?
-Spiskowaliśmy, napadliśmy na zamek króla i jego samego zamknęliśmy w lochach.
-Proszę, proszę... Gratuluję! A wiecie, że nas też wygnano? Nie tylko z Camelotu, ale też z innych państw.
-Naprawdę?-zapytał Phil.
-Tak. Bardzo mi miło was poznać. Nazywam się Balaam.
-Bardzo mi miło. Ja jestem Phil, to Will, mój brat, i moja siostra Miriam.
-A więc zapraszam do naszego obozu
Fuck, co za konwersacja! Zaraz się okaże, że ten herszt to jakiś, tfu! na psa urok, niegdysiejszy profesor, kurde balans!
To jest tak wybitnie debilne, że nie jestem wstanie nic wymyślić
"A mnie to, wiecie, w ogóle z pięciu krajów wygnali, a was tylko z trzech, losers - suckers...!"

Sophie była bardzo zaskoczona, bowiem przypomniało jej się, że w takich namiotach mieszkają dowódcy wojsk, lecz najczęściej królowie. Kto mógł tam mieszkać?
Też się, kurczę, zastanawiam.
A król to nie jest dowódca wojsk? A może musiał zastawić zamek i mu ledwo na namiocik starczyło?
Hm, pomyślmy... może jakaś blogaskowa femme-fatale=superpowerowa czarodziejka?

Na pewno nie był to żaden z powstańców, więc to ktoś z tego obozu. Powstańczyni wraz z nieznajomym zbliżali się coraz bardziej do krzaków, w których ukryła się Sophie. Dziewczyna postanowiła wykorzystać szansę i wyskoczyła z krzaków.
-Cześć!-zawołała.
-Surprise!
Elo ziom
*szlocha* Zaraz będzie: "Przychodzę w pokoju, nie jestem waszą wroginką!

Miriam stanęła jak wryta, ale potem uśmiechnęła się radośnie. Mężczyzna natomiast niezbyt ufnie patrzył na piękną i wysoką kobietę, która przed chwilą pojawiła się przed nim.
-Kim jesteś?-zapytał.
-To samo pytanie powinnam zadać tobie-odpowiedział łagodny, kobiecy głos.
-Jestem Solem, a to...
-Wiem, kim ona jest. Drogi Solemie, nazywam się Sophie, ale możesz mówić na mnie El.
*przerażona* Dlaczego on jej nie zaszlachtował, tylko zaczął przedstawiać siebie i koleżankę? No dlaczego?!...

Bo mógł by się pobrudzić?
Bo rzuciła na niego jakiś superwypasisty urok.

Sophie weszła za Solemem do największego namiotu na polanie. W środku przy drewnianym stole siedziała dwójka mężczyzn: Balaam oraz młody blondyn o brązowych oczach i bladej twarzy; obydwaj patrzyli teraz na przywódcę powstańców z zaciekawieniem.
-Sophie...-zaczął Balaam.- Wiele o tobie słyszałem...
Dziewczyna nie lubiła osób, które robiły długie przerwy pomiędzy słowami. Od razu wywoływało to w niej podejrzenie, że coś z tą osobą jest nie tak. Teraz jednak musiała zachować kamienną twarz.
No świetnie. Ja nie lubię osób, które piszą niegramatycznie – wywołuje to we mnie podejrzenie, że coś z tą osobą jest nie tak. Jak sądzisz, droga aŁtoreczko, co o tobie myślę?
A skąd ałtoreczka bierze imiona? Balsam i co? Salmonella?
Brzmi, cholera, biblijnie Confused


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alicee
adwoKat Strzygi
Arcymag
adwoKat Strzygi <br>Arcymag



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:57, 27 Paź 2009    Temat postu:

..i jeszcze wcześniejsza.

- Ejh, thy, pharthacz- zwrócił się do młodego, czarnowłosego chłopaka- zostaw to krzesło
Ło matko, to ma być ten akcent?! Nikt ich nie uprzedził, że we francuskim „h” jest nieme?
He he... A gdzie: "zhostaw the hrzesło"!?
To chyba w polskim pseudo-arystokratycznym się h pojawia i odkrycie, że w innym języku może być inaczej to już wyższy poziom. Expa ałtoreczce zabrakło
Raczej "pseudo-ahystokhratycznym" Wink
mHrok i zHło.

Super...- mruknął pesymistycznie chłopak. - Ani krztyny magii...
-Och, Merlinie, nie przesadzaj, przecież zawsze będziesz mógł przymierzyć kolczugę Artura! Nie marzyłeś o tym nigdy? Bo ja, od kiedy go spotkałam...
*parsk*
Odmiana fetyszyzmu? Shocked A ja tak bym chciała zobaczyć średniowieczne bokserki... O ile ma. W "Wiedźmie" zawsze się zastanawiałam dlaczego oni zakładają od razu spodnie bez uprzedniego nałożenia bielizny.
A ja chcem tą niebieskom sukienkę i te bucikim!!!
TĘ.
Very Happy Ale wiecie, fangirlizm zaraźliwą chorobą jest... z aŁtoreczki przeniósł się do opka, z opka przeniesie się do następnego, i tak to już będzie się toczyć. Zaraza jedna. Confused

-Cześć- mruknął do nich na powitanie.
Może w ogóle „Elo, ziooom!”, pff... Nawet zakładając, że książę zaprzyjaźnił się ze swoim służącym i zaczął zauważać jego istnienie, to, że powiedziałby do niego „Cześć” jest aż groteskowe.
Albo wyskoczył zza rogu z okrzykiem" "Łaaaazaaap!"
Wredniak poleca: Wazzup
Strzyga odradza. Trzymajmy jakiś poziom analiz, towarzysze. "BBC przeprasza..."
Towarzysze, no no... Wink Ale ja tez odradzam. "Bezpuentne" dosyć.

Zachęcony tym Merlin zapytał:
-Co tutaj robisz? Powinieneś chyba szykować się do uroczystości w zamku...
-Śledzę Morganę, ostatnio bardzo często udaje się do miasta, sądzę że się z kimś spotyka...
-No, oczywiście, w mieście trudno kogoś nie spotkać- powiedział Merlin, prężąc się.
-Oh, Merlinie, jaki ty jesteś głupi, nie chodzi mi o to że spotyka się z kimś, chodzi mi o to, że nie spotyka się ze mną!!!
Mwahahahahaha! ^^ To aż piękne! (Nie, nie martwcie się... Nie, odłóżcie ten kaftan, proooszę...)
A! Artur nareszcie jest normalny...
Merlin jest sprężysty ^^ A ja jednak wolę Artur/Merlin
Łiii!!! ^^ Po ostatnich odcinkach utwierdziłam się w przekonaniu, że ja STANOWCZO ŻĄDAM Artur/Merlin.
Wszystko, byle nie Artur/ Gwen. Błagam.

- Ejh, ty mały, białowłosy gnomie!
-Tak książę- ukłonił się z szacunkiem sir Albert Pompadour.
*pada na ziemię targana konwulsyjnymi drgawkami* Pompadour... Pompadour!
Skądś to znam...
I kto nauczył Artura o gnomach, wytworach magii? Toż to zakazane! A przecież te niedorobione pancerniki (jak pięknie...) w ogóle nie interesują się gnomami.

Madame Pompadour była mężczyzną? No to ludwik miał gust... A białowłosy gnom mi się jakoś z Geraltem skojarzył...
*zgon* Nie gadaj, że tobie też...?
*zonk* Nie no, wiecie co, uprzedzajcie, zanim postanowice zacząć zrzucać z krzeseł ludzi, którzy to czytają. Very Happy

-Idziemy?- zapytała Gwen.
-Mph...- brzmiała całkiem logiczna i w pełni zrozumiała odpowiedź. Ruszyli więc, a gdy wychodzili zza rogu obdrapanego budynku, zobaczyli Morganę, zmierzającą w stronę całkiem przeciwną. Właściwie zauważyli ją Gwen, Lancelot i Merlin, bo Artur, pogrążony w myślach o przejęciu tronu, nie zwracał na drogę uwagi.
BBBBBBBUUUUUUUUMMMMMMMM!!!!!!!
-Ty... wredny szczurze... Pewnie nie mogłeś się doczekać, że by znów móc utrudnić mi życie- wykrzyknęła dziewczyna do księcia. Policzkując go ubłoconym kapeluszem.
Może ze mną jest coś nie tak, ale NAPRAWDĘ NIE CHWYTAM.
Artur chcę załatwić swego papę? Shocked I do tego stratował Morganę... Twisted Evil
Morgana jest w kilku miejscach naraz, albo przemieszcza się błyskawicznie... wredny szczur to Merlin, artur jest niewychowanym bydlakiem... podstawowe błędy rzeczowe :/
Otóż to, otóż to...
*myśli, myśli myśli* *myśli, myśli myśli* *myśli, myśli myśli* Tak w sumie, to to jest bardzo logiczne. Oni wyszli zza rogu, a Morgana szła w stronę całkiem przeciwną, więc oni poszli w niecałkiem przeciwną (czyt. - prosto na nią w dwukrotnie szybszym tempie). Artur knuł, więc jje w ogóle nie zauważył, wlazł w nią, a ona zrewanżowała się policzkiem przy użyciu ubłoconego kapelusza - nowatorska metoda. Pierwsze primo, bo jeszcze nie złyszałąm o policzkowaniu kogoś przy użyciu tej części garderoby, drugie primo - bo nie mieli chyba kapeluszy w średniowieczu. Ale co ja tam wiem, z drugiej strony...

Kiedy już byli na dziedzińcu, dobiegała końca pierwsza część uroczystości. Uther siedział na tronie, na podwyższeniu, a delegacje z różnych krajów podchodziły do niego i składały mu dary i hołd.
Trzej królowie.Len, LEN! A nie to hołd lenny
-To mój ojciec- powiedział Artur do młodej i bardzo pięknej damy, pokazując na króla.- A ja jestem jego synem.
-Jakby ktoś nie wiedział...- prychnęła ze złością Morgana.
-Mogłabyś zostawić nas w spokoju- zapytał dziewczyny młody książę.- Ja nie wypytuję cię, dlaczego ostatnio spędzasz tyle czasu poza zamkiem i z kim się spotykasz...
Boru, kłócą się jak para ze sporym stażem...
Brakuje tylko rękoczynów. Twisted Evil
Tak bo jak to jest mój ojciec to ja jestem jego... dziadkiem?
Nie, ale wiesz, to bardzo logiczne uściślenie - bo przecież on mógłby być jego ojcem, podczas gdy ten nie byłby jego synem. Wystarczy, żeby matka była towarzyską kobietą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 3:25, 14 Maj 2011    Temat postu:

No dobra. Ja sobie zdaję sprawę, że ta nasza analiza była z lekka pokemoniasta i ogólnie niebyt lotna, ALE...
Mój wielki szacunek i sympatia do analizatorni PLUSa w jednej chwili spadły na łeb, na szyję. Czy tylko mnie się wydaje, że [link widoczny dla zalogowanych] to suchary?! Już nawet nasza była lepsza!!! Poza tym, psiakrew, niesympatycznie mi się zrobiło...
Cytat:
przez wzgląd na rojący się od idiotyzmów fandom powinnyśmy potraktować blogasek nieco łagodniej – ostatecznie z próżnego i Salomon nie naleje – ale jeśli ktoś nie dość, że ogląda takie brednie, to jeszcze pisze do nich fanfiki, nie zasługuje na zmiłowanie. Sorry, Winnetou.

Cholera, zastanawiam się, czy panie (które generalnie aż do teraz lubiłam) się pofatygowały na livejournala albo na Mirriel i przeczytały jakiś fanfik do tych "bredni". Czy przeczytały "Deszczem, dymem, mokrą ziemią" Arianrod albo nie pamiętam już nawet czyje "Dymy nad Camelotem", które kiedyś znalazłam na wspomnianym lj. Jeśli tak i mimo tego nadal uważają, że fandom roi się od idiotyzmów, to ok, ich wola. Ale jeśli nie czytały, TO NIECH NIE PIERDOLĄ, WSZETECZNICA ICH MAĆ!!! Bo akurat polski fandom Merlina jest jednym z przyzwoitszych i jest pełen dobrych tekstów. Czasem nieco zbyt grafomańsko egzaltowanych, ale w większości naprawdę ładnych, odnajdujących to, czego w serialu nie ma, tę pradawną celtycką magię, która przyciąga i pochłania, która niszczy, ale bez której nie da się żyć, która pachnie burzą, ziemią, krwią i jabłkami z Avalonu.

Tak, wiem, że bredzę, ale jest trzecia w nocy, a ja jestem wkurwiona. Bardzo, bardzo mocno. No cóż, niektóre sympatie się po prostu kończą i nie ma przebacz. Teraz jedyną analizatornią, którą czytam, pozostaje w takim razie Niezatapialna Armada.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Analizatornia
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin