Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

hmm... sama jeszcze nie wiem ;)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Tfu!rczość niezależna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Coya
Bakałarz III stopnia



Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:46, 16 Sie 2010    Temat postu: hmm... sama jeszcze nie wiem ;)

Tak się zastanawiałam, zastanawiałam i ... w końcu postanowiłam. A dokładniej zebrałam się na odwagę Embarassed
Kiedyś wpadłam na pomysł napisania czegoś i tak sobie to od paru lat dojrzewa i nabiera mocy urzędowej. Mam ogólną wizję (bardzo ogólną jak na razie), powstało również kilka fragmentów, wyrwanych z kontekstu i jeszcze nie połączonych ze sobą. W sumie to całe "pisanie" polega na tym, że jak mnie wena kopnie, a akurat mam chwilę wolnego, to coś piszę, a potem przez parę/paręnaście miesięcy nic z tym nie robię.
Odgrzebałam właśnie pliki na kompie i postanowiłam poddać moją twórczość (chyba powinnym jednak napisać TFUrczość i to przez duże TFU) pod wasz osąd. Tylko nie bijcie za bardzo Embarassed A poważniej mówiąc, będę wdzięczna za wszelkie uwagi Smile


-----------------------------------------------------------------------------

Obudził się. A właściwie zmartwychwstał, ponieważ był w stanie bardziej zbliżonym do śmierci niż do snu. Otworzył oczy i zobaczył nad sobą sklepienie. Wyglądało jak wnętrze jaskini, ale nie był pewien, mógł mieć przewidzenia. Bo niby jakim cudem miałby znaleźć się w jaskini? I to jakiej jaskini! Ściany były jasne, widział – a przynajmniej tak mu się zdawało – delikatne i misterne ornamenty, które wyglądały, jakby powstały samorzutnie, bez jakiejkolwiek pomocy. Nie czuć było stęchlizny ani wilgoci. Słyszał trzaskający ogień, który oświetlał i ogrzewał pomieszczenie.
Poruszył oczami próbując zorientować się gdzie jest. Nie miał już wątpliwości, że to jaskinia. Ale gdzie ona się znajduje? Kto go tu przyniósł? Co stało się z resztą? I jakim cudem on sam, Drath, w ogóle żyje? A może nie żyje? Postanowił to sprawdzić. Spróbował delikatnie poruszyć palcami u rąk. Udało się, choć zabolało i to mocno. Umarłego nie boli, pomyślał Drath. Żyję. Chciał oprzeć się na łokciach, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o miejscu swojego pobytu. Gdy jednak zaczął podnosić głowę usłyszał zdecydowany kobiecy głos:
- Leż spokojnie. Chcesz zmarnować dwa tygodnie mojej ciężkiej pracy?
Posłusznie opadł na poduszki. Starał się odnaleźć wzrokiem właścicielkę tego głosu. Nie było to trudne, ponieważ podeszła właśnie do jego posłania. Była wysoka i zgrabna. Miała brązowe włosy, nie mógł jednak określić ich długości, ponieważ były związane z tyłu. Kilka niesfornych kosmyków spadało jej na twarz. Niebieskie oczy patrzyły na niego z uwagą, miał wrażenie, jakby chciała dowiedzieć się o nim wszystkiego. Jej twarz wydala mu się dziwnie znajoma, choć z drugiej strony był pewny, że jej nigdy wcześniej nie widział. Drath przyglądał się znajomo wyglądającej nieznajomej równie intensywnie jak ona jemu. Przynajmniej się starał, ale po wydarzeniach w Valle był jeszcze bardzo osłabiony.
Podeszła do posłania, na którym leżał, by sprawdzić w jakim jest stanie. Gdy się pochyliła, luźne kosmyki opadły jej na twarz. Chwilę potem już wiedział, dlaczego wydawała mu się znajoma. Ucho, za które założyła włosy były lekko szpiczaste. Jego wybawicielka była elfką! Drath wychował się wśród elfów, więc ich rysy były mu równie znane jak rysy ludzkie. Ale tej elfki nigdy nie widział. Poza tym, co robiła elfka w okolicach Valle ? A może on był już gdzie indziej? Ile czasu minęło od zasadzki? Czy ktoś jeszcze przeżył? Jego nieuporządkowany potok myśli został przerwany głosem elfki. Było w nim znacznie więcej ciepła niż poprzednim razem.
- Cieszę się, że się obudziłeś. Twoje rany są jednak na tyle poważne, że powinieneś jak najwięcej odpoczywać. Pod żadnym pozorem nie wolno Ci wstawać ani nawet się podnosić. Jeśli będziesz czegoś potrzebował albo poczujesz się gorzej, daj znać. Będę w pobliżu i postaram się coś na to poradzić. Zaraz dam Ci napar, który pomoże w leczeniu Twoich obrażeń.
Drath wodził za nią wzrokiem, gdy odeszła od jego posłania. Poruszała się zwinnym, sprężystym krokiem. Na chwilę zniknęła z jego pola widzenia, by zaraz pojawić się z lekko parującym naczynkiem. Usiadła na brzegu posłania i lekko podtrzymując mu głowę przyłożyła mu naczynko do ust. Drath próbował dojść do tego, co wchodziło w skład tego naparu, ale nie był w stanie nawet określić jego smaku. Za chwilę wszystkie pytania kłębiące się w jego głowie umilkły. Usnął.
 
Patrzyła na mężczyznę, który na jej posłaniu wygrywał swoją walkę o życie. Gdy dwa tygodnie temu trafiła na pobojowisko, była pewna, że już za późno. Usłyszała odgłosy walki kilka godzin wcześniej, gdy zbierała zioła. Nie było zbyt rozsądne pojawianie się w miejscu, gdzie się biją, bez broni. Zdecydowała się wrócić więc do swojego schronienia po miecz oraz leki. Łuku postanowiła nie zabierać – nie zamierzała się mieszać w walkę strzelając z ukrycia. A gdyby ktoś ją zauważył to z miecza będzie mieć większy pożytek. Wzięła też podstawowe środki opatrunkowe – liczyła na to, że mimo wszystko będzie jeszcze kogo ratować. Była przecież uzdrowicielką, tak jak jej matka. Zawsze tak nazywała kobietę, która ją wychowała i przekazała jej wszystkie swoje umiejętności. Nie przeszkadzało jej to, że ta kobieta była człowiekiem, a ona elfem.
Gdy dotarła na miejsce walki wyglądało na to, że już po wszystkim. Obeszła polankę dookoła sprawdzając, czy może jej grozić jakieś niebezpieczeństwo. Na szczęście jak była mała nauczono ją szukania śladów i odczytywania zawartych w nich informacji. Jej matka powtarzała, że uzdrowicielce takie umiejętności są bardzo przydatne przy szukaniu składników wszelkiego typu naparów, maści i innych środków leczniczych. Aby znaleźć niektóre z potrzebnych roślin, trzeba było podążyć w głąb Puszczy za zwierzętami, bo tylko one wiedziały, gdzie rośnie skrzydlica biała niezbędna do przyrządzania środków przyspieszających gojenie się ran czy kwiatek zwany leśną gwiazdką, często ratujący życie kobietom w trakcie porodu. A po tych poszukiwaniach trzeba było przecież jeszcze wrócić.
Poza tym odkąd pojawili się Najeźdzcy, samotne wyprawy stały się bardzo niebezpieczne. Zawsze można było natknąć się na żołnierzy. Po takim spotkaniu w najlepszym wypadku znajdowano zmasakrowane zwłoki. Można było wtedy urządzić pogrzeb, a duch zmarłego nie błąkał się po okolicy. Najczęściej jednak nie znajdowano nic, dlatego nikt nie chodził sam. Uzdrowicielka musiała. Zdolność tropienia w połączeniu z umiejętnością posługiwania się mieczem nie raz uratowała jej życie. Zwłaszcza, że jako elfka była zwinniejsza, szybsza i wytrzymalsza niż znani jej ludzie. Miała też zdecydowanie lepszy wzrok i słuch.
Gdy obeszła pobojowisko potrafiła już powiedzieć co się stało. Z południa szła trójka wędrowców. Nie mieli wielkich bagaży i szli tak, by zostawić jak najmniej śladów. Nie umknęły one jednak wprawnemu oku elfki. Widać było, że poruszali się bardzo szybko. Śpieszyli się tak bardzo, że nie zauważyli oddziału Najeźdzców ukrytego wokół polanki. Gdy się zorientowali, byli otoczeni. Nie poddali się od razu, walka była zażarta. Cóż jednak mogła trójka wędrowców przeciwko dziesięcioosobowemu oddziałowi wojska? Żołnierzom nie poszło jednak tak łatwo, jak się spodziewali. Po śladach kopyt zauważyła, że cztery konie szły luzem. Znaczyło to, że ich jeźdźcy nie żyli lub byli tak ciężko ranni, że nie mogli jechać sami. Czterech Najeźdźców musiało wziąć na swoje konie towarzyszy lub ich ciała. Pozostałe dwa konie też zostawiały równie głębokie ślady. Znaczyło to, iż żołnierze zabrali ze sobą również dwóch wędrowców, prawdopodobnie po to, by ich przesłuchać. Pomiędzy śladami kopyt zauważyła ślady krwi. Wśród tych, którzy odjechali na północ musieli być ranni, nie mogli się więc poruszać zbyt szybko. Należało zachować ostrożność.
Pod krzakami z boku polanki zobaczyła but. To trzeci wędrowiec. Na pewno jest martwy, dlatego go zostawili, pomyślała. Trzeba go pochować. Gdy jednak podeszła bliżej zorientowała się, że mężczyzna jeszcze żyje. Biorąc pod uwagę jego obrażenia było to wręcz niemożliwe, ale jednak była to prawda. Nie zastanawiając się długo uzdrowicielka zabrała się za opatrywanie jego ran. Najpoważniejsza była rana na biodrze, sięgająca od pasa do samej pachwiny. Cios miał rozpłatać brzuch, zaatakowany zdołał się jednak uchylić. Niestety, nie do końca. Ta rana była największa, jednak nie jedyna. Mężczyzna miał rozcięte prawe przedramię, skręconą kostkę oraz całe mnóstwo zadrapań, stłuczeń i siniaków. Jest bardzo silny albo ma ogromne szczęście, skoro jeszcze żyje, pomyślała. Nie zmieniało to faktu, że jeśli uda mu się z tego wyjść, to wydarzenie to trzeba będzie zaliczyć do kategorii cudu. Elfka jednak nie poddawała się nigdy bez walki, dlatego założyła mężczyźnie opatrunki tamujące krwawienie i przetransportowała go do miejsca, które nazywała domem, aby zająć się na poważnie próbą przywrócenia go do świata żywych. Było to karkołomne zadanie, ale elfka uchodziła za najlepszą żyjącą uzdrowicielkę. Nie były to puste słowa.
Schronienie elfki było równie niezwykłe jak jego właścicielka. Znajdowało się ono w Puszczy, miejscu, które mieszkańcy okolicznych wiosek omijali z daleka. Puszcza uchodziła za bardzo niebezpieczną. Nawet Valle, czyli dolina na jej pograniczu otoczona była złą sławą. Tylko najdzielniejsi wyruszali do Puszczy na polowania, nie oddalali się jednak zbyt daleko od granicy drzew. Mówiono, że w centrum Puszczy mieszka Królowa, która nie pozwala na niszczenie swojego królestwa. Byli tacy, którzy twierdzili, że to nieprawda i chcieli to udowodnić wyruszając w głąb Puszczy. Nikt z nich nie wrócił.
Z zewnątrz schronienie elfki wyglądało jak skaliste wzgórze porośnięte lasem. Nawet jeśli ktoś pojawiłby się w tej okolicy, przeszedłby obok nie zwróciwszy uwagi na nic niezwykłego. Trzeba było wiedzieć, w którą szczelinę wejść. Gdy się ją już znalazło, oczom ukazywał się niezwykły widok. Wyglądało to jak ciąg kilku mniejszych i większych jaskiń ze ścianami z białej skały. Były one pokryte delikatnymi, naturalnymi ornamentami. Co było najbardziej niezwykłe, większość pomieszczeń nie wymagała ogrzewania ani dodatkowego źródła światła. Po drugiej stronie jaskini był mały wodospad i utworzone u jego podnóża jeziorko. Całość otoczona była skałami, a ponieważ woda płynęła podziemnymi korytarzami, na zewnątrz nie było żadnego śladu. Nie było tam żadnych luksusów, ale były wszystkie wygody potrzebne do życia, zaczynając od najważniejszej – bezpieczeństwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
altashet
Adept I roku



Dołączył: 17 Sie 2010
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:31, 17 Sie 2010    Temat postu:

Pomysł ciekawy:) można go fajnie rozwinąć. Ogólnie czyta się dobrze, ale jest parę rzeczy, które zgrzytają. Zdarzają Ci się powtórzenia - "lekko podtrzymując mu głowę podłożyła mu naczynko do ust..." no i od czasu do czasu zjesz przecinek:P . Nie to, żebym wychodziła na czepialską, ale mnie osobiście, takie drobiazgi utrudniają czytanie i często porzucam opowiadanie. Ale nie martw się ćwiczenie czyni mistrza Very Happy i w miarę pisania, wiele rzeczy samo przychodzi ^^Bueheh gadam jak jakiś znawca... a sama przeżywam podobne rzeczy ze swoimi opowiadaniami ;] nade mną znajomi też potrafią się pastwić za moją tTFUrczość Razz

Spacje, spacje i jeszcze raz spacje. Prawie wszędzie. I ogonki przy literach też.
- Optymistka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Optymistka^^
Bakałarz IV stopnia
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawaaa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:20, 18 Sie 2010    Temat postu:

W paru miejscach użyłabym innych określeń, jest też parę powtórzeń, ale całość mi się podoba. Język ciekawy, zdania akurat takie, jakie mi się podobają i w ogóle forma bardzo miła dla mózgu. Wink
Czekam na dalszy ciąg Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Coya
Bakałarz III stopnia



Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:38, 18 Sie 2010    Temat postu:

Dzięki dziewczyny Smile
Z tymi powtórzeniami to rzeczywiście mam problem, zwłaszcza, że ja mam bardzo ścisły umysł i często uznaję, że coś nie jest synonimem, a tylko wyrazem bliskoznacznym i nie da się danego słowa nim zastąpić. Ale popracuję nad tym Smile
Cytat:
od czasu do czasu zjesz przecinek:P

No to akurat nowość Wink bo zazwyczaj mam tendencję do nadmiernego używania tego znaku przestankowego Laughing
Po prostu skopiowałam plik, bez poprawek, więc nic dziwnego, że coś mi umknęło.
Co do dalszego ciągu, to istnieją pojedyńcze sceny, jeszcze ze sobą nie powiązane, więc może być ciężko coś zrozumieć, bo to raczej takie zapisy pomysłów niż ciągły, sensowny tekst. Ale skoro ogólnie się podoba, to spróbuję nad tym popracować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
altashet
Adept I roku



Dołączył: 17 Sie 2010
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:40, 18 Sie 2010    Temat postu:

Byle tak dalej ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wredne
Adept II roku



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 19:51, 18 Sie 2010    Temat postu:

Mnie się bardzo fajnie czytało, szybko i przyjemnie.
Formie mówię TAK

Co do treści - oj nie wiem, nie wiem - za mało przeczytałam :>
Liczę na regularne wpisy i zajmujące CO NAJMNIEJ tyle co pierwszy tekst, ale nie pogardziłabym i ze 4x dłuższym Very Happy

Więc jeśli Cię tylko znów wena najdzie to wyżyj się literacko - ja już ślę do Cie moje twórcze fluidy, aby wsparły naszą nową dzielną pisareczkę Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kateabc
Adept I roku



Dołączył: 08 Sie 2010
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pola Ithilien
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:35, 01 Gru 2010    Temat postu:

To opowiadanie jest super Wink Uwielbiam elfy, więc już chociażby dlatego mi się podoba. Ładnie wprowadziłaś postać elfki, a i scena "tropienia" była niezła. Jedyne co mogę zarzucić to powtórzenia. Głównie sama "elfka" pojawia się w niemal każdym zdaniu. Pisz dalej, bo ciekawe to jest! Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Tfu!rczość niezależna
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin