Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Jeźdźcy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Tfu!rczość niezależna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wredniak
Imperator Offtopu
Arcymag
Imperator Offtopu <br> Arcymag



Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 1442
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:11, 04 Paź 2009    Temat postu: Jeźdźcy

Pierwszy rozdział mojego nowego opowiadania.

Rozdział I

Czterej jeźdźcy wyłaniają się z mgły, w powietrzu rozchodzi się trwoga umierającego świata, z którego przybyli. Niczym natrętny zapach, czy wspomnienie kochanki przywarła do nich rozpacz i brak nadziei, choć sami nieświadomi tego nieuchwytnego brzemienia, sama ich obecność jeżyła włosy na karkach wszystkich tych, którzy mieli nieszczęście stanąć na ich drodze. Kim są ci niezwykli wędrowcy i dokąd zmierzają w swej bezkresnej wędrówce? Toż, to niesławni Jeźdźcy Apokalipsy, niosący kres i wybawienie niezliczonym światom, wracający do sfer położonych poza czasem, do miejsca które mogą i chcą nazwać domem. Dumni z dobrze wykonanego zadania, wracają by odpocząć. Kolejny świat zgasł, by zrobić miejsce nowym, szalonym kreacjom nieodgadnionego stwórcy.
I tak o bruk stukają podkowy zmęczonych koni, niosących na swych grzbietach bohaterów, zobowiązanych by przynieść kres niezliczonym, znękanym światom. Jeźdźcy nie zważają na wiatr, śnieg, czy grad. Najważniejsze jest wykonanie zadania i nic nie może im w tym przeszkodzić. Wykonują swą ciężką pracę, a jest to praca niosąca zagrożenia jakie ludzki umysł nie jest w stanie ogarnąć.
Na przedzie, na swym ryżym koniu, jedzie dumny Wojna. Jak brzmi imię tego dostojnego zwierzęcia, dumnie i wiernie służącemu panu bitewnej zawieruchy? Drżyjcie narody gdy Wojna nadciąga, by zdmuchnąć wasze marne armie, na swej wiernej klaczy – Marchewce. Sam wojna wygląda dość żałośnie, jak ktoś kto spędził ponad stulecie w siodle, skazany na poniewierkę po niezliczonych polach bitew. Co w przypadku Wojny było prawdziwe. Na jego twarzy widać ogromnego, zgniło burego siniaka, niewątpliwie zdobytego w zaszczytnej walce. Kolczuga, niegdyś wspaniała, teraz pokryta patyną czasu, osłania potężne mięśnie i wysportowane ciało. Niewątpliwie Wojna budzi respekt i strach samym swoim imponującym wyglądem.
Dalej rachityczny Głód w prostej, brązowej szacie maga, wiszącej na nim jak namiot. Na wpół zasypia podążając za swym kompanem, Wojną, wyraźnie odbijają się na nim trudy ostatniego zadania. O czym myśli ten przerażający zwiastun nędzy i zagłady? O jednym z pysznych wypieków madame Czekoladki, potrójnym torcie z bezą i biszkoptem, albo o, sławnym w całej galaktyce, truskawkowym cieście, z czekoladową polewą i dodatkiem migdałów. Nie ma co się dziwić, w końcu pozycja zobowiązuje, trzeba dbać o wizerunek. Zaręczam wam każdy po 46 latach postu miałby podobne myśli. A jego ostatni, tak odległy posiłek, składał się z marnego szczura cudem wyrwanego z plugawych łapsk jego ofiary.
Tuż za nim podąża ponury Śmierć, jak zawsze otulony czarną opończą, w czarnej szacie, z nieodłączną czarną kosą przytoczoną do juków. Niezliczone legendy opiewają to przerażające narzędzie jego pracy, a jaki strach budzi ta znienawidzona kosa. Nawet sam właściciel odczuwa pewnego rodzaju respekt przed Nią. Respekt ten pogłębił się po wydarzeniach pewnej listopadowej nocy, kiedy to podczas walki obluzowało się ostrze i poleciało w noc. Śmierć oczywiście wygrał tą walkę mimo tej niedogodności, a następnego ranka dowiedział się, iż nieznany pocisk balistyczny zestrzelił Boeinga 767 przelatującego w okolicy gdzie odbyło się to pamiętne starcie. Zginęło ponad 640 osób, taką to potężną broń ma do dyspozycji ten nieoficjalny przywódca Jeźdźców.
Na samym końcu ze znudzonym wyrazem twarzy jedzie ponętna Zaraza. Wprawdzie Zaraza powinna budzić lęk, lecz wszystko, w tej olśniewającej dziewczynie, budziło dzikie pożądanie u mężczyzn i niezdrową zazdrość u kobiet. Długie, aksamitne nogi, wielkie, fiołkowe oczy i długie, płomieniście rude włosy. Widząc to dziewczę nikt nie miał wątpliwości, natura obeszła się z nią hojnie, a określenie „Może odetchnąć pełną piersią” nabierało zupełnie nowych znaczeń w odniesieniu od tej antybohaterki. Kto mógł wybrać ją na to stanowisko? No cóż, jej wujek musiał udać się na bezterminowy urlop dla poratowania zdrowia po niemiłym incydencie z pewnym arcymagiem. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej te okropne feministki przestały okupować bramę do dominium apokalipsy. Jak te przerażające kobiety znajdowały drogę, do najbardziej strzeżonego miejsca jakie kiedykolwiek istniało, pozostanie nierozwiązaną zagadką na wieki.
I oto, po wyczerpującej podróży, osiągnęli kres swej drogi, dotarli do miejsca, które, z ociąganiem i wahaniem, mogli nazwać Domem. Wszechobecna mgła powoli rozwiała się, ukazując długą, brukowaną aleję, wzdłuż której posadzono szpaler, zdających ciągnąć się w nieskończoność sosen. Na jej odległym końcu znajdowała się ogromny, kolisty plac z majestatyczną fontanna. Nieznany artysta nadał jej kształt mitycznej bestii, smoka, toczącej zaciekły bój z odwiecznym wrogiem, panem czasu, znanym także jako Uroboros. Za nią w oddali widać dach zapierającego dech pałacu, przytłaczającego każdego śmiertelnika swym niewyobrażalnym ogromem.
-Nareszcie – mrukną Wojna – myślałem, że przez twoją bezgraniczną głupotę, utkniemy w tamtym żałosnym świecie na wieczność!
-Wypraszam sobie – zadziwiająca siła głosu, zwłaszcza u kogoś postury głodu, spłoszyła jego wierzchowca. Po krótkiej walce Głód odzyskał panowanie nad wierzchowcem, choć tak nie wiele brakowało by ucałował utęskniony bruk swego domu – Tylko dzięki mnie udało nam się odnieść sukces w tak krótkim czasie. A może zapomniałeś już o bitwie pod „Śmierdzącym osłem”? Nie ma co błysnąłeś wtedy intelektem i niezrównanym zmysłem taktycznym.
- Tak? – Oburzenie głosie Wojny nie zwiastowało niczego dobrego – A ty niby jesteś geniuszem? Nie rozśmieszaj mnie. Ty, który wysłałeś ostatnich niedobitków tamtego umierającego świata, do jedynej sprawnej jeszcze fabryki żywności? I, zupełnie przez przypadek, dałeś im kody dostępu do głównego komputera? Nie ma co, takiego osiągnięcia nikt nie pobije! Głód największym żywicielem ludzkości! Ha ha.
- Ja przynajmniej nie zdradziłem naszych pozycji sześciokrotnie silniejszemu przeciwnikowi. I co ty wtedy myślałeś? Że Zaraza padnie ci do stóp i radośnie zgodzi się na dzikie orgie, tylko dlatego, że paradujesz w skrzącym się pancerzu? Błyszczałeś się jak psu jajca, idioto skończony.
- Przestańcie natychmiast! – zirytowany śmierć uniósł się w strzemionach dzierżąc rękach swą wierną kosę – Mam was dosyć! Trzy światy wymagają naszej natychmiastowej uwagi, a wy co? Marnujecie czas na puste i idiotyczne swary? Ostatnia rzecz na jaką mam ochotę to poświęcać swój czas słuchając waszych dziecinnych kłótni. – Śmierć skierował swego konia w kierunku pałacowych stajni i na odchodnym rzucił przez ramię – I macie trzy dni na napisanie raportów, a spróbujcie się spóźnić choćby o dzień. Nie zamierzam was kryć przed bratem Władysławem.
-Raporty – pozostała trójka zgodnie mruknęła. Zaraza dodatkowo zasugerowała śmierci pozycję i partnera, która przez tysiąclecia zajmowałaby filozofów, gdyby tylko mogli usłyszeć to szczere życzenie. Głód zwrócił się do pozostałych z propozycją – Może pójdziemy na piwo, ciekawe kto jeszcze jest w pałacu?
Zazwyczaj jeźdźcy wyruszali na swe misję w czwórkę, lecz nie byli oni jedynymi z Legendarnych. Niestety piąty jeździec rzadko nadawał się do czegokolwiek. Cóż wykonawcy woli Proroka już dawno zrozumieli ten prosty fakt – Pijaństwo choć potężny, był bronią obosieczną. Zabranie go ze sobą było jak otwarcie puszki Pandory, niestety nikt nie potrafił przewidzieć na kogo spadną nieszczęścia, na wroga, czy może na nich samych. Wprawdzie był jeszcze jeden jeździec, lecz obawiali się go nawet towarzysze broni. Jego skryte plany porażały pokrętnym geniuszem i przerażającą niegodziwością. Samo wspomnienie jego imienia budziło strach, zwątpienie i rozpacz. A brzmiało ono: Masoneria. Na szczęście większość swojego czasu spędzał stosunkowo niegroźnie. Wznosił skarbce, piramidy i niezliczone monumenty. W przerwach konstruował misterne spiski, głównie przeciwko sobie samemu, gdyż któż był bardziej godzien, któż mógł sprostać ich złożoności jak nie on sam?
***
Następny tydzień miną naszym bohaterom w zastraszającym tempie. Wprawdzie zdążyli na czas z raportami, lecz cóż znaczy tydzień odpoczynku, gdy w perspektywie ma się kilkusetletnią kampanię? Niechętnie zebrali się przed portalem prowadzącym do innych światów. O ile każdy z noszących w sobie okruch apokalipsy mógł w każdej chwili wrócić do Pałacu to wydostanie się wymagało już potężnej magii. Tak postanowili wieki temu Starsi, miało to zabezpieczyć inne światy przed niebezpieczeństwem, do otwarcia przejścia potrzebny był Klucz.
Gdzie jest Głód? – Spytał Śmierć lustrując okolicę niecierpliwym wzrokiem. Odpowiedź dobiegła z pobliskich krzaków – Żegna się z synem. W końcu Mały Głód nie widział ojca przez szmat czasu. Nabawił się jakiejś dziwnej fobii. Razem z żoną próbują znaleźć mu jakiegoś dobrego psychologa. Dzieciak jest zdrowo rypnięty, jeśli ktoś chce znać moje zdanie, bo jak można dostawać ataku na widok jakiegoś tam serka? A zresztą cała rodzina jest dziwna.
- Pijaństwo to ty? Co tam robisz?
– Jak to co? Ruszam z wami zbawiać świat…
- Zniszczyć, nie zbawić. I zamierzasz przebyć całą drogę na tej biednej wiewiórce? – Wojna nie krył rozbawienia zaglądając za żywopłot – Znowu zastawiłeś konia? W wesołej dzieweczce nie sprzedają ci już wódki na krechę?
- Cóż za impertynencja! - Pijaństwo zerwał się na nogi, spoglądając z żalem na lekko podduszonego gryzonia – Mój koń zaraz powinien tu przybyć.
- Przepraszam za spóźnienie. Junior miał kłopoty. Ale znalazłem konia Pijaństwa. – Głód aż promieniował dumą. Śmierć jednak miał dość. – Świetnie. A teraz otwieraj tą cholerną bramę zanim stracę do reszty cierpliwość.
- Jak to otwieraj? Przecież to nie moja kolej. Jeśli się nie mylę to Wojna wyznaczył na ten tydzień Pijaństwo jako strażnika.
- Kogo?! – Oczy śmierci, odbicie otchłani, spoczęły na Wojnie – Jak mógłeś być tak nie odpowiedzialny by powierzyć klucz JEMU? Rozum ci odjęło?
Od konieczności udzielenia odpowiedzi wybawiło Wojnę pojawienie się kolejnego Jeźdźca. Nikt nie był wstanie zmusić go do jazdy konnej, nigdy nie było wiadomo na czym Masoneria przybędzie, ale można było stawiać swoje życie, iż nie będzie to koń. Obecnie stał on na dość małym kawałku skały, wyglądającym niczym odwrócony czubek jakiejś miniaturowej góry, wokół której krążyło pięć metalowych kul o średnicy około dwudziestu centymetrów każda. Jak udało mu się zmusić kamień by ten unosił się około metra nad ziemią nie wiedział nikt. Jeźdźcy, nauczeni doświadczeniem, nie chcieli wiedzieć.
- Nie musicie się martwić, wykupiłem klucz od Pijaństwa za butelkę czystej. Nie można było pozwolić by tak ważny artefakt trafił w ręce wroga, więc dobrze go ukryłem.
- Chwali ci się. A teraz dawaj go wreszcie. – Zaraza była wyraźnie zniecierpliwiona, a na pewno nie pomagał fakt, iż nikt nie zauważył jej nowej fryzury. – A może czekasz na nagrodę?
- Przecież mówię, że go ukryłem, prawda? Jaki cel miałoby ukrywanie tak cennej rzeczy, jeśli mógłbym zdradzić wrogom jej położenie? Nawet ja nie wiem gdzie on jest. – Masoneria nie mógł się nadziwić ich głupocie. Jednakże pod gradem ich wrogich spojrzeń dodał szybko – Ale stworzyłem mapę prowadzącą do miejsca ukrycia Klucza.
- A czy mógłbyś ją nam łaskawie przekazać? – Wojna wydawał się być o włos od wybuchu – Czy może uważasz nas za wrogów?
Mapę też dobrze ukryłem. – z dumą przyznał Wielki Budowniczy – Nie można przecież pozwolić by takie rzeczy poniewierały się po pałacu, prawda? Ale nie martwcie się istnieje mapa prowadząca do niej.
Mapa miejsca ukrycia mapy. – Głos śmierci mroził powietrze. Dosłownie, broda Masonerii pokryła się malutkimi kryształkami lodu. – Przypuszczam, że ją również schowałeś.
- Oczywiście, ale na Tablicy Przeznaczenia, ukrytej w Skarbcu Czasu wyryłem potrzebne wskazówki. – Pozostali Jeźdźcy wyraźnie czekali na dalszy ciąg. – Będziecie potrzebowali również klucza Goździka schowanego na końcu drogi Lamp i Oświetlenia. Początek tej drogi wyznacza rzeźba anioła na fontannie przy placu przed Pałacem Apokalipsy.
- Tej ze srającą gołębicą – Gdy Masoneria potwierdził Głód się skrzywił – Zniszczono ją piętnaście lat temu.
- Ups.
- Ty idiotyczny… - reszta wypowiedzi Wojny zniknęła w jego wściekłym ryku, gdy rzucił się na winowajcę. Niestety pięć kroków przed celem wpadł w pułapkę. Masoneria z zmartwioną miną zajrzał w, zdawało by się, bezdenny szyb – Za jakąś godzinkę powinien wypaść gdzieś w kuchni, prawdopodobnie w okolicach messy dla oficerów gwardii.
Śmierć wyraźnie nie mógł znaleźć odpowiednich słów. Jedyne na co się zdobył to krótkie i pozbawione nadziei stwierdzenie – Idę zobaczyć się z Prorokiem.
+++
- Witaj, stary druhu. Co cię tu sprowadza?
- Muszę się zobaczyć z Prorokiem.
- Za jakieś piętnaście minut powinna skończyć się godzina samotności.
- Powinna?
- Mówisz jakbyś go nie znał. Jeśli zechce godzina samotności może trwać nawet kilka wieków.
- Wybacz Mateuszu, bycie Jego sekretarzem musi być trudną pracą.
-Nawet nie. Wystarczy nie wchodzić Mu w drogę gdy jest naprawdę wściekły, nie zawracać głowy pierdołami i takie tam. – Na pomarszczonej twarzy starca pojawił się lekki uśmiech – On jest zbyt dobry do tej pracy. Czasami wystarczy popatrzyć na niego z wyrzutem by poczucie winny nie dało mu odesłać cię z kwitkiem. Trzeba poznać granicę, której za nic nie przekroczy i trzymać się jej ze wszystkich sił. Na pewno jest to łatwiejsze niż dowodzić tamtą zgrają jako Śmierć.
- Nawet mi nie przypominaj – pustka w oczach Śmierci na sekundę błysnęła czerwienią – Masoneria ukrył gdzieś Klucz. Nie wiesz w jakim dziś humorze On jest? Widziałem dym nad pałacem.
- Och, to nic takiego. Jak was nie było kazał Sobie zbudować kominek.
- Kominek ?! Tutaj?! Po cholerę Mu kominek.
- Nie pytaliśmy. Gdy Maciej chciał się sprzeciwić dostał Spojrzeniem. Biedak jeszcze nie doszedł do siebie.
- Kominek… - Śmierć pokręcił głową. Pomieszczenia proroka znajdowały się na 135 piętrze pałacu. Oznaczało to, że robotnicy musieli prowadzić przewody kominowe przez 531 innych poziomów. Ten prosty fakt zdradzał wiele na temat uporu Istoty, która chciała mieć kominek nie bacząc na nic. I to w świecie w którym temperatura utrzymywała się na stałym poziomie 21°C, a jej zmiana zależna była tylko od widzimisie Proroka. Chciał mieć 35°C czy -70°C, wystarczyłoby machną ręką. A jemu zachciało się kominka – Niewiarygodne.
- W sumie należą mu się drobne zachcianki. Po tym wszystkim co przeżył… - Na obliczu Mateusza zagościł nieobecny wyraz twarzy – Idź już, czeka na ciebie.
- Do zobaczenia Mateuszu.
+++
Pierwszym co zauważało się po wejściu do komnaty Proroka był wszechogarniający półmrok. Jedynym źródłem światła był leniwie buzujący ogień w kominku, rzucający długie cienie po całym pomieszczeniu. Na podłodze z czarnego obsydianu, w małej odległości od kominka, leżał mały kwadratowy dywan, na którym ustawiono niski stolik z Machoniu. W kierunku ognia obrócony był wielki zielony fotel, a wysokie oparcie uniemożliwiało stwierdzenie czy ktoś w nim siedzi. W ogromnym pokoju nie było żadnych innych mebli, choć po chwili, gdy wzrok Śmierci przyzwyczaił się do mroku zobaczył kilka regałów z książkami i małe biurko ustawione przy zasłoniętym czarnymi kotarami oknie. Nie dało się stwierdzić czy w pokoju jest inne wyjście, śmierć ledwo mógł dojrzeć przeciwległą ścianę.
- Nie stój w drzwiach. – Przy stole zmaterializował się drugi fotel. Śmierć pełen niepewności podszedł do niego. – Siadaj do cholery. Ja nie gryzę.
- Oczywiście, że nie, mój panie. – Śmierć siadając przyjrzał się swemu rozmówcy. Tym razem przybrał on swoją ulubioną postać. Nikt nie zgadłby, iż wielki Prorok Apokalipsy, który decydował o losach światów, wygląda jak piętnastolatek. Jedynym co nie pasowało do tego wysokiego i szczupłego nastolatka były oczy, błękitne i zimne jak lodowiec, oraz białe włosy. Ubrany był tradycyjnie w długą powłóczystą szatę obszytą srebrem, a w ręce trzymał kij. A więc po to mu kominek, pomyślał śmierć, zachciało mu się kiełbasek z ogniska. – Przyszedłem, przed wasz majestat, w sprawie nie cierpiącej zwłoki…
- Jak i reszta tych baranów – Głos Proroka ociekał obrzydzeniem – Jeśli chodzi o jakąś głupotę pożałujesz. Wyobrażasz sobie, że ten pizdolec, Bernard, przyszedł tu by zapytać czy zieleń nadaje się na oficjalny mundur gwardii?
- Pizdolec? Nie, mój panie. – Śmierć postanowił szybko przejść do rzeczy- Przyszedłem w innej sprawie, Masoneria ukrył Klucz i nikt nie wie gdzie on jest. Pomyślałem sobie, że wasza ekscelencja, mogłaby stworzyć drugi.
- To nie jest takie proste jak myślisz. Zgodnie z traktatem mogę wydać wam nowy Klucz tylko jeśli przyniesiecie mi stary lub dostarczycie niepodważalny dowód jego zniszczenia. Z tego co wiem Masoneria zawsze zostawia jakieś wskazówki, możesz wykorzystać wszystkie środki jakimi dysponuje Pałac w celu odnalezienia klucza.
- Niestety fontanna na której Masoneria umieścił wskazówki została zniszczona. Czy nie dało by się…
- Nie, nie dałoby się. Jeśli to prawda to wpadliście w gówno po uszy.
- Czyli nic panie nie jesteś w stanie dla nas zrobić? – Na twarzy Proroka widać było głębokie zamyślenie. W końcu rozjaśnił ją uśmiech – A chcecie kiełbaski?
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Jak zwykle bezczelnie domagam się o komentarze. Moje ego też się domaga Wink.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa
Arcymag
Królowa Offtopiarstwa <br> Arcymag



Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z podlasia...
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:21, 04 Paź 2009    Temat postu:

Ale archaizacja.

Ciekawe. Przypomina mi stylem lektury Sienkiewicza. I zdania są długaśne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Tfu!rczość niezależna
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin