Studentka [offtop]

Wredniak

Z tego co pamiętam w tamtych czasach jeśli mężczyzna zadbał o przedłużenie rodu mógł się uganiać za czym chciał. A jak maił taką "cudowną" żonę to trudno mu się dziwić.

Ja się w filozofii zgubiłem na samym początku kiedy gościu usiłował nam wytłumaczyć, że niebyt jest bytem.

Neit

Jak bym takiego męża miała, co by mi się wiecznie szlajał i balował a ja bym w domu na dupie siedzieć musiała, to bym wcale nie lepsza była Razz

W dodatku kombinowała biedna za co przeżyć bo mąż na krzywy ryj u innych się "utrzymywał" Jak ją tak traktował to co się dziwić Razz

Wredniak, a tłumaczyli Ci że nie istniejesz? Very Happy

kuszumai

Przynajmniej alimentów nie musiał płacić...

najlepiej miał Ramzes XII - kilkadziesiąt dzieciaków, a jak jakaś przylazła mu do pałacu z bachorem, to dawał jej gospodarstwo i dalej się zabawiał.

Strzyga

Mój historyk fajnie opowiadał o Auguście II Mocnym - "Miał jedno dziecko z prawego łoża, około dwóch setek z nieprawych..." Razz

Optymistka^^

Mój za to wali teksty w stylu: "bo Cyceron to był taki trochę łysy", "Córka Oktawiana była puszczalska" lub "Pamiętniki Cezara były hiciorem". No, ale to się już robi offtop w offtopie, więc wrócę do filozofii.
Jak czytam to co wysłał Wredniak to generalnie rozumiem i wiem o co chodzi, ale równo mi się chrzani i filozofii nie cierpię.

A'propos pytania Neit: mam w klasie gościa, który twierdzi, że cały świat jest iluzją a tylko on sam jest prawdziwy. Cool

Wredniak

Nati1313

Wow

... jakie zawiłe Smile

alicee

E, to jeszcze nie jest takie znowu zawiłe Wink

My zabijamy naszą nauczycielkę historii, kiedy pisząc na sprawdzianach albo odpowiadając ustnie, mówimy tylko o najgłupszych rzeczach, jakie nam opowiedziała. Że Warneńczyk ponoć nie zginął pod Warną, tylko uciekł polować na morświny. O dzieciach Augusta. Że się powstanie (hm, teraz to już nie wiem które, listopadowe chyba ) zaczęło od podpalenia browaru, że Henryk Walezy sypiał kolejno ze swoją matką, siostrą i bratem, i tak dalej... Bo nasza historyczka to bardzo wesoła kobieta jest. ^^

kuszumai

Że Leszek Biały nie pojechał na wyprawy krzyżowe, bo tam piwa nie było?

Strzyga

Nati1313

alicee

mroczna88

Miałam raz fajnego ćwiczeniowca... Jego tekst na pierwszych zajęciach:
"Zmorą mojego życia są studentki. Im się wydaje, że jak przydją, zamachają dekoltem, zamrugają, uśmiechną się i przedstawią co poniektóre inne walory, to dostaną zaliczenie. Drogie panie, zasada jest jedna - zaliczacie albo przedmiot, albo mnie" xD
Położył mnie na łopatki, zwłaszcza, że niektóre dziewczyny miały nietęgie miny i potem, of cors, jechały po nim.

Villka

Wiem, że mnie nie było długo...
Przeprusiam, drobne problemy... tzn. wdrążałam się w życie studenckie Wink

Mam już 4 projekty do oddania w przyszłym tygodniu, z czego tylko na jeden mam rzeczywisty pomysł, jeden nie wiem jak zrobić (projekt typowo budowany = nie ważne czy ładne wygląda z zewnątrz, ważne, że właściwie mu zaprojektuje bebechy Confused

= zero kreatywności, multum zasad i przepisów, których ogarnięcie mnie przerasta... to tak jakby naraz ułożyć wszystkie ścianki Kostki Rubika Sad

najtrudniejszy zawsze jest ten pierwszy raz Razz

), a z dwoma pozostałymi totalnie nie wiem co zrobić... Confused

Dodatkowo pozapisywałam się na różniste kursy(za darmo były, więc zapisywałam się na wszystko, co dawali! Razz

): kurs specjalistycznego języka branżowego... w praniu wyszło, że to kurs dla osób biegłych w języku niemieckim, jak się wyda, że ja tylko szprecham iś byn Villka und iś byn achcin jare alt. Kom na hałze kinder machen będzie gorąco Razz

- ale ciii Wink

Papierek ukończenia kursu będzie Wink

i dobrze!
... i jeszcze takie tam inne Wink

Mam angielski ze straszną kobietą O,o ostra, sroga i wymagająca... przy niej nie da się zapomnieć angielskiego, wiec na razie nie narzekam... zobaczymy co kobitka wymyśli w sesji Razz

Zabawne jazzy odchodzą z moim nazwiskiem Razz

Mogę się zapisać do jakiej grupy mi się podoba - dostałam takie fajne, magiczne, pisemko z dziekanatu, które ma Moc Dziekana przez co daje +50 do siły przekonywania i +30 do pancerza obronnego (gdyby komuś na myśl przyszło mnie wywalić z laboratorium Razz

).
Oczywiście wykorzystałam to pisemko bezczelnie zapisując się na wszystkie możliwe zajęcia prowadzone przez mojego ulubionego doktorka od czarnego parasola Wink

. Wyobraźcie sobie, że on mojego nazwiska nie pamięta! Evil or Very Mad

Pierwsze zajęcia wyglądały tak:
dr. K: *sprawdza obecność*
Ja: Jeszcze ja! Proszę pana, jeszcze ja! Very Happy

dr. K: Ty? Ale nie mam ciebie na liście... Co ty w ogóle tutaj robisz? O,o
Ja: Wiem, że mnie nie ma. *piękny uśmiech* Ale mam tutaj takie pisemko...
dr. K: *odsuwa się od mojej wyciągniętej ręki z pisemkiem* Wsadź to sobie gdzieś! Zabierz to stąd Sad

! Weź ten papierek!
Ja: ... (ale zabrałam papierek.. O,o... papierofobia?)
dr. K: Dobra, jak ty się nazywasz? *wyciągnął karteluszek z listą, uśmiecha się uroczo i czeka, aż mu podam moje pełne nazwisko*
... podałam... Borze Szumiasty!... podawałam 5 razy. Literowałam. No tragedia, nie potrafił tego zapisać, cała grupa się z niego śmiała. Razz

To raptem kilka literek, ale głównie spółgłoski, więc w sumie problem mógł by, ale nie tak wielki... Razz

Tego samego dnia, dwie godziny później, na kolejnych zajęciach prowadzonych przez dr. K. - weszłam do sali i usiadłam naprzeciw jego stolika, w pierwszej ławce i suszę zęby. Very Happy

On wchodzi, otwiera swoją teczkę, wyciąga kartki z listami (w okropnym nieładzie te kartki były), przez 10 minut szukał długopisu (dlatego moja nowa grupa odebrała pierwsze - mylne - wrażenie, że facet jest zbyt zakręcony, by mógł czegoś przydatnego nas nauczyć), znalazł go, odnalazł odpowiednią listę i podniósł głowę. Nasze spojrzenia się spotkały, chciał coś powiedzieć, ale gdy mnie rozpoznał (i zobaczył złośliwy uśmieszek sasasa Twisted Evil

) zamknął buzie, zmrużył oczy, wycelował we mnie długopis i rzekł "Teraz już wiem, jak zapisać twoje nazwisko!".
Brzmiało jak groźba. Razz

Naskrobał coś na kartce, rozsiadł się na krześle i przywołał mnie palcem na krzesło obok niego. Tak władczo i wyzywająco to zrobił Razz

. Na konsultacje. Oczywiście konsultacje były świetne... Jaką ten facet ma wiedzę! Razz

Strasznie dużo rzeczy wyłapuje... po prostu mu zazdroszczę...
Chciałabym w przyszłości być tak dobrym specjalistą jak on...
Imponuje mi.
Tydzień później ponownie przychodzę na zajęcia, siadam w pierwszym rzędzie, na przeciwko niego. On czyta listę i z listy wywołuje studentów na konsultacje. Ile razy wyczytuje nazwisko dziewczyny patrzy na mnie "trafiłem?", a ja kręcę głowa "nie, to nie ja doktorku".
W rezultacie wyczytał wszystkich. Zostałam ja i takie "ciacho" z mojej grupy (posępny, wysoki, czarnowłosy, krzaczastobrwy i cholernie mi pasuje do wizerunku dżentelmena z wiktoriańskiej Anglii Razz

... tym czasem, on nosi zwykle jaskrawe kolory i sprawia wrażenie sympatycznego, ale strasznie nieśmiałego... w sumie jest zbyt nieśmiały by zweryfikować czy jest sympatyczny Wink

) i pan dr. K. mówi "Choć tutaj Agata!".
-Ale ja nie jestem Agata.
-Agata weź przestań się zgrywać, choć tutaj. Zobaczymy co tam stworzyłaś. Wink

(serio - puścił oczko Razz

)
-Nie jestem Agata
-Jak to? O,o... Mam tutaj napisane Agata FFF.
-Tak, fajnie, jestem FFF, ale nie Agata tylko Villka! Mad

-Eee... w sumie to nie ważnie. Choc tutaj. Od dzisiaj będziesz Agata.
-Nie jestem Agata! Walczę o swoja tożsamość Evil or Very Mad

!
-Czemu więc tutaj pisze Agata, co Villko?
-Nie wiem. Pan to pisał Razz

Ja mówiłam panu, żem jest Villka Razz

-... hymm... Ale Agata tobie pasuje...
-... =.= Agata to moja siostra... Też studiuje w tym mieście. Kosmetologię.
-Oż wy FFFówny! Evil or Very Mad

Oż wy! Podesłałaś siostrę bliźniaczkę na ostatnie zajęcia! Robicie mnie w jajko! Oż wy! Wink

Cho tutaj FFFówna, zemszczę się - zauważę każdy błąd na twoim projekcie.
Razz

No i się mścił Razz

Oczywiście, kiedy udowadniałam, że to on popełnił błąd, a nie ja udawał, że dostał smsa Razz

Później, wieczorem, tego samego dnia, na kółku zainteresowań koleżanka zapomniała mojego nazwiska. Potrzebowała go żeby uzupełnić listę kontaktów członków naszego klubu. Podałam i zaległa cisza. Koleżanka otworzyła szeroko oczy i zapytała "że jak!?". Powtórzyłam. A dr. K. mówi niewinnie "Tylko pamiętaj, że jej imię to Villka, a Agata to jej siostra. Studiuje we Wrocławiu. Kosmetologię." xD Ja zaliczyłam glebę, dr. K. też się rozbawił, a reszta próbowała dojść do tego jak poprawnie zapisać moje nazwisko. Razz

Doprawdy, zaczęłam doceniać jakie to szczęście, że dotychczas moje nazwisko było drukowane na listach i co najwyżej błędnie odczytane...
Przez ostatnie trzy tygodnie literowałam swoje nazwisko częściej niż przez ostatnie 10 lat Razz

Tak się przyzwyczaiłam do tego literowania, że na zajęciach z rysunku artystycznego (kiedy się całkowicie oddaliłam do "swojego świata" - absolutnie skoncentrowałam się na rysunku - akt męski był Very Happy

) prowadzący zapytał mnie "Przepraszam, pani się dzisiaj zapisała do mojej grupy, czy może pani powtórzy jak swoje nazwisko?", a ja odparłam: "Vał-I-eL-eL-Ka-A" (oczywiście nie imię przeliterowałam, tylko nazwisko).
...I zapadła taka dziwna cisza podczas której pan magister próbował otrząsnąć się z szoku (albo zastanawiał się, czy jestem szurnięta, czy może sobie z niego robię żarty), a ja sobie zdałam sprawę, że wyszłam na idiotkę. W każdym razie patrzyliśmy na siebie ze śmiertelną powagą. W końcu magister grzecznie poprosił, żebym powtórzyła.
Napięcie zeszło, roześmiałam się - do reszty dopełniając swój wizerunek wariata Rolling Eyes

- powtórzyłam. Zapisał, ale jakoś się tak na mnie od tamtej pory dziwnie patrzy. No i nie podchodzi do mnie bliżej niż na metr Razz

Odkupiłam się co prawda przynoszą pracę domową - powiedział, że prace są super i mogę je załączyć do swojego portfolio Very Happy

Ech...
Bo pana z rysunku też zmieniłam (co można wywnioskować z powyższego) - stwierdziłam, że jeżeli dostałam najwyższe oceny u innych panów od rysunku, to znaczy, że się już nie rozwijam. Zapisałam się więc na zajęcia do najbardziej wymagającego faceta z rysunku Razz

Będzie ciekawie - do końca miesiąca muszę odda kilka aktów i rzeźbę Wink

Em... co u mnie jeszcze...
Mam masę roboty, w tym tygodniu była u mnie kuzynka, która wróciła z Korei - było całkiem fajnie, tylko, że z czasem nie bardzo wyrabiałam... Razz

Jej młodszego brata (tego mojego kochanego kuzyna, który jeździł ze mną na motorze) widziałam może przez godzinę Sad

. Przywiózł do Polski swoją dziewczynę żebym ją poznała... urocze. Szkoda, że tak krótko się widzieliśmy... Ech... Confused

Moje współlokatorki są chore, co oznacza, że ze studenckiego wieczorku z lampką wina nici Razz

Khem khem... co tam jeszcze.... są konkursy plastyczne w których być może wezmę udział, razem z kółkiem doktora K. startujemy do konkursu z ASP - będziemy rzeźbić w świetle (jeszcze do końca nie wiem co i jak... nawet nie wiemy co to znaczy. Na razie skupiamy się na wyłudzaniu od Phillips żarówek i lamp wszelkiego rodzaju Razz

Więc można powiedzieć, że przez kilka godzin tygodniowo zajmuje się żebraniem Wink

).

Chciałabym znaleźć pracę... Eh...

Boleję nad tym, że nie mam czasu czytać... tzn. znalazłam kilka ciekawych pozycji z którymi zaraz udam się do Biblioteki, ale nie mam siły czytać.
Razz

Kupiłam sobie "Odnaleźć Swą Drogę" z sentymentu (chociaż twierdziłam, że nie kupię >.<), ale wieczorami po przeczytaniu kilku kartek zasypiam.
Sad

No właśnie - strasznie dużo śpię... nie wiem czemu. Wiecznie jestem niewyspana i zmęczona Confused

Przedwczoraj wpadła do nas moja koleżanka, studiująca dietetykę - opierzyła nas wszystkich z góry na dół za złe nawyki żywieniowe. Ja wyszłam na tą najlepiej żywiącą się (moje współlokatorki jadają pizzę na przemian z frytkami... codziennie Razz

, a ja mam w lodówce same warzywa i kilka plastrów polędwicy Razz

), ale zgnębione koleżanki zakapowały, że pijam kawę na pobudzenie... no i dostałam wykład na temat "jak zastąpić filiżankę kawy, której nie lubię i wypijam jednym haustem na pobudzenie, poprzez przerzucenie się na zieloną herbatę parzoną do 3 minut"... Ech...
Wyszłam na kawoholika... Razz

Aha - jeszcze mój komputer w międzyczasie się rozwalił, naprawiałam go długo... a teraz znowu mogę włączać YouTube'a Very Happy

No i... dzisiaj mama zrobiła mi niespodziankę (do tej pory nie mogę uwierzyć)... dostałam laptopa... Eh... Boje się go dotykać... podziwiam go z odległości metra... Wydaje mi się to tak... nierzeczywiste... Boję się, że zniknie... Albo, że istnieje tylko wtedy, kiedy się na niego patrzę...
... mam swój osobisty komputer...
Niesamowite...

Co u innych studentek!? Very Happy

Jak sobie radzicie?
Czym nowy semestr Was zaskoczył?

Miriam

Ulalal, zapowiada się u Ciebie ciekawy semestr Smile

Doktorek zaminusował, ciebie nie pamiętać? Nieładnie Smile

I masz laptopa, ty szczęściaro, przynajmniej tobie się udało.