Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fullmetal Alchemist
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Multimedia
/ Seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa
Arcymag
Królowa Offtopiarstwa <br> Arcymag



Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z podlasia...
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:07, 20 Sie 2010    Temat postu:

Jest w sieci jakiś deficyt na FMA. No bo ludzie kochani!!! najpierw trafia się jeden działający odcinek na całe 64 wstawione - trzeba zmieniać stronę. Wchodzisz na drugą - do 44 odcinka oglądasz sobie każdy w dwóch częściach, oczywiście zatrzymuję ci się nagle i mnie możesz oglądać dalej. W końcu jak trafisz na spoko stronę to oczywiście jest tam tylko 52 odcinki. WTF?! Ja pytam. A nawet jak chciałam pogodzić się z megavideo to oczywiście znalazłam odcinki jako ravy..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villka
Arcymag.
Arcymag.



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:14, 20 Sie 2010    Temat postu:

No to ściągnij z 4shared czy Torrenta chociażby... napisy z animesub...
^^'...

To na prawdę nie boli...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juny
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:44, 20 Sie 2010    Temat postu:

Ja oglądam na animefreaku- masz tam do wyboru albo Megavideo, co jest dobre, ale limity są wkurzające, albo przez coś innego, wolno się ładuje, ale jest:) Niestety youtube zablokowało różne party odcinków, więc nie wszystko można zobaczyć...

I aha- nie zwracam uwagi, czy jest po japońsku z angielskimi napisami, czy po angielsku... jeśli ktoś szuka polskiej wersji, musi pogrzebać gdzie indziej:)

I V. - odpowiem na wszystkie pytania, tylko skończę FMA:B! Co nastąpi podczas tego weekendu pewnie...

EDIT: Obejrzałam. OBEJRZAŁAM! Wszystko, co znalazłam, całe dwie serie i film (mimo krytyki:).

Nie mam sił opisywać wszystkich swoich wrażeń. Jak mi się poukłada wszystko w głowie, wtedy ...

Jedno mnie gnębi- czemu, czemu WSZYSTKIE zakończenia FMA są tak smutne? Pierwsze zakończenie, po którym prawie płakałam, drugie zakończenie, w którym niby wszyscy są zadowoleni, ale to co stracił Ed... No i film- shitowy jak mało co- ale jak MOŻNA było wymyślić taki koniec, pomieszać wszelkie możliwe smutki- tęsknote, pożegnania i kurna, nazistów?!
WTF- nazistów?!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Juny dnia Nie 15:45, 22 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villka
Arcymag.
Arcymag.



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:43, 22 Sie 2010    Temat postu:

Okay... czyli czekam Razz

Ciekawa jestem co o tym sądzisz, jako całości... Razz

Generalnie historia Havocka mi się podoba, chociaż przyznam, że z niewytłumaczalnych powodów zapałałam sympatią do Kaina Fury'ego Razz (telefonista, ten z ekipy Mustanga w okularkach).

Porównując zakończenia - która końcówka dla Roya sie wydała Wam... lepsza Razz?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Nie 14:47, 22 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juny
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:51, 22 Sie 2010    Temat postu:

W międzyczasie odpowiedziałaśSmile

Nie wybaczę FMA: Brotherhood tego wąsa na pięknym obliczu Roya! Lepiej stracić jedno oko chyba niż dwa, ale w Brotherhoodzie było więcej ckliwych momentów pomędzy Royem a Rizą, choć nie doczekałam się takiej romantyki, która by mnie usytasfakcjonowałaSmile

Jeszcze mi się miesza- jaki Roy był w FMA, a jaki w FMA:B. Muszę obejrzeć jeszcze raz:) Tylko film łatwo mi oddzielić- co za shit! I ta grafika...

Havoc jest słodki- w FMA:B ma smutniejsze losy... Jego się nie da nie lubićRazz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Juny dnia Nie 15:51, 22 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villka
Arcymag.
Arcymag.



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:00, 22 Sie 2010    Temat postu:

Juny napisał:
Jedno mnie gnębi- czemu, czemu WSZYSTKIE zakończenia FMA są tak smutne? Pierwsze zakończenie, po którym prawie płakałam, drugie zakończenie, w którym niby wszyscy są zadowoleni, ale to co stracił Ed... No i film- shitowy jak mało co- ale jak MOŻNA było wymyślić taki koniec, pomieszać wszelkie możliwe smutki- tęsknote, pożegnania i kurna, nazistów?!
WTF- nazistów?!


Hughes nazistą! To jest tragedia! Hughes nazistą Razz
W filmie kinowym najlepsza jest walka "Wrath vs Gluttony" - i na tym się dobrze wychodzi oglądając pościnane fragmenty tej walki na YouTube Razz
Serio - nie oglądać filmu kinowego!
Shit!
Farsa!
Serio!
Radze i polecam.
Mogę nawet streścić fabułę dla ciekawskich.
UWAGA!
Poniżej znajduje się spoiler do serii z 2003 roku. Nie czytać!
FMA: Zdobywcy Shambali
Cytat:
Akcja toczy się w Monachium. Naziści chcą się przenieść do mitycznej krainy - Shambali, która w ich niemieckich legendach jest czymś takim jak hiszpańskie Eldorado, antyczna Arkadia i brytyjski Avalon. Innymi słowy Kraina Mlekiem i Miodem Płynąca. Chcą ją oczywiście obrabować z bogactw pod przykrywką "zabezpieczania Rzeszy przed ewentualnym atakiem ze strony Shambalczyków". Za tło robią wydarzenia związane z pewnym malarzem pokojowym, Adolfem (wąsik ma, a jakże), który ma nowatorskie pomysły na reformę polityczną. W tym wszystkim mamy Eda, który jak wiadomo pod koniec anime opuszcza ojca i jedzie się dowiadywać jak budować rakiety kosmiczne.
Okazuje się, że skumał się z młodym konstruktorem cierpiącym bodaj na suchoty, który jest alternatywną wersją jego brata. Alfonse Heiderich (wym. Alfffonze Hajdriś lub Heniu, jak się podoba Razz) buduje rakiety i jeździ po jakiś festiwalach wiejskich robiąc prezentacje. Edward nie dość, że z nim mieszka, to oczywiście robi za przysłowiowego przydupasa i towarzyszy mu praktycznie w każdej wyprawie.
Chłopaki jechali właśnie na jakieś dożynki, ale Ed rozbija auto* i muszą łapać stopa. Zatrzymała im się jedynie furmanka, która przewoziła na tą wiejską potupaję rozśpiewane cyganki. Jedna z nich zachowywała się jakby była lekko opóźniona, a w dodatku miała zdolności nadprzyrodzone: w myślach czytała, coś tam czuła i patrząc na Eda oświadczyła, że "ty też nie masz żadnego miasta rodzinnego".
Ed zrobił "oh", zaczerwienił się, a panny zaczęły śpiewać.
Później, na dożynkach Ed się leni leżąc do góry brzuchem na wozie, Heiderich i jego kumple montują jakieś żelastwo, rakietę najpewniej, a sympatyczne cyganki sprzedają tą mniej rozrywkową koleżankę jakiemuś mężczyźnie.
Przerażona panienka ucieka, a Ed, niczym prawdziwy Superman, rusza jej na ratunek. Popisuje się możliwościami swojej nowej, mechanicznej ręki i oczywiście, jak na dżentelmena przystało, wraz z Heiderichem (który cały czas pokaszluje krwią) zapewniają dziewczynie schronienie u nich w domu, w Monachium.

Później jest cała masa shitów i totalnie bezsensownej fabuły.
W tym czasie Ed, niczym przykładna małżonka, troszczy się o Heidericha, który się przepracowuje budując nazistowskie rakiety (wybaczcie: muszę parsknąć śmiechem), pozwala się oglądać w półnegliżu cygance, która jawnie na niego leci i na dodatek zostaje szoferem (!) producenta filmowego, który jest alternatywną wersją Kinga Bradley'a. Jadą polować na smoka, który ponoć w jakiś ruinach straszy (i w tym momencie Ed dostaje spluwę, tą, z który go można oglądać na gifie troszkę wyżej... co to za farsa! Alchemik ze spluwą!).
Straszydłem okazuje się być Envy. Obecność Edwarda działa na niego jak płachta na byka, więc za chwilę ruiny w których straszył zmieniają się w jeszcze-większe-ruiny, ale nagle zjawiają się naziści, krępują smoka, obezwładniają blondasa i w sumie wpakowali by w Edową głowę kulkę, gdyby się nie wygadał, kto jest jego ojcem - nazwisko Hohenheim robi wrażenie (w ostatnim odcinku anime Papa Elric był z nazistami na czarnej mszy - kumpluje się z nimi Razz i opowiedział im swoją historię). Ed chce wiedzieć gdzie jego stary, ale oni nie chcą mu powiedzieć...
W rezultacie Eda zostawiają (jakoś poturbowanego przez nich mocniej), a sami robią nazistowski odwrót: moment i ich nie ma.

Naziści rozmawiają o Shambali, stoją w jakimś pomieszczeniu z wyrysowanym kręgiem transmutacyjnym, który nie wiedzieć czemu działa. Wysyłają legion Niemieckich oficerów przebranych w zbroje, takie jak ta Ala, przez Bramę, a Brama wyrzuca tych panów w Lior (jak to się dzieje, że przeszli przez Bramę nie mam pojęcia, skoro najlepszym alchemikom się nie udawało przejść całej Bramy, przetrwać rozczepienia rozumu, ciała i duszy, a później się pozbierać i wyjść w całości... ale tym filmie w ogóle logiki nie ma... nie spodziewajcie się, że tam będzie coś logicznego...).
Lior jest właśnie w przebudowie. Pojawia się Rose i jej dziecko oraz nasz ulubiony Major Armstrong Razz. No i pojawia się Al!
Al, w trakcie tych kilku lat zapadł na chroniczny kompleks starszego brata. Chodzi w ciuchach Edwarda, zapuszcza włosy jak Ed i biorąc przykład z Mustanga i Kimbly'ego - nosi rękawiczki z haftowanym wzorkiem kręgu alchemicznego - aby móc "czarować" tak jak jego braciszek: klaszczesz w łapki i gotowe.
Nagle pojawiają się te ajne klaine dojcze szwajne i zaczynają atakować cywilów. Armstrong i młody Elric sytuacje opanowują, ale nagle Brama się otwiera i wsysa tych rycerzy od nazistów (i w ogóle z jakiej racji w XX wieku wysyła się na wojnę żołnierzy w zbrojach...? Logiki brak!). Al się domyśla, że to jego jedyna droga do brata i zaczyna się przyklejać do nóg zbroi, a Rose zaczyna go odklejać. Szarpią się przez momencik.
Wtedy Al robi jakieś czary mary, klaszcze i pada nieprzytomny.

W tym czasie Edward tropi nazistów, którzy znali jego ojca. Włamuje się na Monachijski Uniwersytet i trafia do tej sali z wyrysowanym kręgiem. Zboczenie zawodowe każe mu ten krąg udoskonalić (taaaa, włamujesz się do kryjówki nazistów, którzy znali twojego ojca, najdłużej żyjącego speca od alchemii wszech czasów, dodatkowo ci sami naziści porwali najbardziej sadystycznego homunkulusa jakiego znasz i pierwsze co wpada Tobie na myśl to udoskonalić niekompletny krąg alchemiczny wyrysowany na posadzce ich kryjówki... to bardzo mądre...). Więc Ed sobie rysuje wzorki na podłodze... nawet próbuje czy potrafi transmutować Razz - oczywiście nic z tego. I nagle wzium - Brama się otwiera. Okazuje się, że w okół tego pomieszczenia owinięto Envyego dzięki czemu krąg działa. Pojawiają się uzbrojeni naziści i w ogóle jest czadersko... (w tym momencie radziłabym łyknąć coś silniejszego, bo reszta filmu jest totalnie bezsensowna).

Wprost do superkręgu wysypuje się legion zbroi (w środku są martwi żołnierze... bardzo logiczne: w jedna stronę przeszli bez szwanku, a w drugą poumierali jak komary po OFFie... eh...). Nagle jedna ze zbroi krzyczy "brachu", przytula Eda komentując jego wciąż nikczemny wzrost, ale nie ma czasu na czułości! Chłopaki zaczynają schrzaniać przed pogonią nazistowską Razz
Była by lepsza tragifarsa z tego, gdyby gonił ich sam Adolf, ale niestety... Adolf miał coś innego w grafiku Razz
Oczywiście uciec im się udaje i siadają na brzegu rzeki (co tam przepływało przez Monachium?). Ed się wkurza, że chociaż tyle poświęcił Al nadal jest zbroją (co jest jeszcze bardziej nie logiczne: przecież zbroja była Kamieniem Filozoficznym, które nie można było od tak odbudować... Przecież prawo równowartej wymiany oraz prawo masy i jakości mówiło o tym, że trzeba poświęcić coś o takie samej wartości i składnikach... Ed poświęcił siebie: swoją duszę, ciało i rozum, które mogły dać jedynie duszę ciało i rozum, a nie cholerną tonę metalu!) i wtedy - o zgrozo! - zbroja-Al oświadcza, że wmyślił jakąś czarodziejska technikę dzięki której może dzielić swoją duszę (sic!) i wiązać ja z różnymi przedmiotami. Ale niestety te czary trwają krótko i dusza Ala uchodzi... a Ed rozpacza...
Logiki nadal brak.
Następnie okazuje się, że Rose i Armstrong transportowali nieprzytomnego Ala do Resembool, gdzie opiekuje się nim Winry. A ona wygląda jak żyleta, jest bardzo kobieca i bardzo korzystnie wygląda, tylko minę ma tak strasznie nieszczęśliwą... Cóż to jej życie rzeczywiście nie było za wesołe: najpierw rodziców jej zabito, później jej chłopak zniknął z tego świata, a teraz młody leży w śpiączce... Okazuje się, że Izumi Curtis nie żyje, a Wrath czuwa w okolicach cmentarza... Al po przebudzeniu wpada w rozpacz i postanawia jak najprędzej ponownie otworzyć Bramę i braciszka ściągnąć do Amestris Razz Dogaduję się z Wrathem i dają nogę ze wsi.

Wracamy do naszego ulubionego wątku - naziści! Very Happy
Naziści zmuszają cygankę, tą od Eda, do współpracy: ma wybadać jak wygląda jego świat. I trzymajcie się: chłopak śpi, a ona mu na łóżko wskakuje i przyciska czoło do jego czoła (to miało symbolizować, że jego sny przepływają do jej mózgu dzięki jej cygańskim zdolnością). Jej się widzi, że Shambala - czyli Amestris - to idealny świat, w którym nikt nie będzie nią gardził za kolor skóry, więc donosi tym złym (w ich szeregach jest Hughes w ogóle... bez sensu...). Ed - nie świadomy zdrady - mówi jej o swoich rodzinnych stronach tylko tyle, że jest tam tak, jak tu, tylko trochę inaczej. W sumie typowo męska odpowiedź...

Okazuje się, że Heiderich pracował cały czas nad specjalną rakietą dla nazistów, którą będą mogli przekroczyć Bramę i wylądować w Shambali. Pani nazistka, taka urocza inaczej blondynka, bierze swoich zbrojnych rycerzy (lol), wsiada do wahadłowca i jedzie podbijać Amestris!
Ed znów trafia do sali z superkręgiem, a tam na jaw wychodzi kolejna patologia: okazało się, że krąg działa tylko dlatego, że wąż Urobos ugryzł swój ogon. W roli węża występuje Envy. W roli użartej przez węża przynęty przymocowanej do ogona: Hehenheim.
Zbroczony krwią tatuśko mówi synkowi, że zrobił najlepsze co mógł, żeby odesłać swojego pierworodnego do jego domu... Tutaj następuje ckliwa wymiana zdań...

Ed się pakuje do samolotu (nie pamiętam co to był za model... miał wymalowaną swastykę?) i próbuje jakoś zapobiec katastrofie (najgorsze już się stało, ktoś napisał katastrofalną fabułę: naziści kontra alchemicy... myślałam, że większego debilizmu niż "Naziści vs Jezus Chrystus" nikt nie wymyśli... i to był błąd: wymyślili Sad), a Heiderich pomaga mu odpalić silnik. To dobry kumpel. Nasłuchał się nostalgicznych opowieści Eda o jego rodzinnym Resembool i postanowił mu pomóc dostać się do domu. Chwilę po tym, jak Ed odleciał Heniek dostaje kulkę w plecy - niestety, nie udało mu się umrzeć na suchoty, odszedł szybciej...

I teraz najlepszy moment: Wrath i Al lądują w tym podziemnym mieście, w Operze w której rozgrywała się końcówka serialu. Al chce tam otworzyć Bramę, ale najpierw musi wykminić jak to się robi. Wtedy atakuje ich Gluttony, któremu się spasło i zdziczało. Wrath się wdaje w walkę by kupić towarzyszowi czas. I to naprawdę warto obejrzeć, bo perspektywa i animacja tego fragmentu jest świetna.
Nie będę zdradzać jak się to kończy. Po prostu warto to zobaczyć...

A w Amestris... Nie pamiętam jak to wyszło z Mustangiem, ale jedno jest pewne: popsuli piękne zakończenie jakie zaserwowało anime. Wynikało z niego, że Roy zrezygnował z jakiś ambitnych celów, ponieważ podjął dojrzałe, odpowiedzialne, radykalne, właściwe (acz trudne) decyzje i teraz się cieszy życiem rodzinnym i miłością... On, ona i ich pies, wspólne wyprawy na targ po ziemniaki itp Razz Romantyka i sielanka: zwyczajnie, ale tak niezwykle.
Zepsuli to niestety: Roy wpadł w jakąś depresję, porzucił Rizę, został zdegradowany o kilka stopni i wysłany w charakterze strażnika na jakąś Syberię Razz(to było Briggs? Dawno nie oglądałam...). Do Rizy się nie odzywał... W każda raza teraz starzy znajomi z armi muszą stawić czoła armii niemieckiej... Tak, tej nazistowskiej, w zbrojach, która przyleciała do Centrali wahadłowcem... (... bez komentarza... ). W międzyczasie na biedną Winry pada "przeczucie" (kobieca intuicja?) chwyta jakąś skrzynkę i jedzie do Stolicy...

Winry biega po mieście z tym pudłem i zawsze pomocną Scieską i nagle wylatuje jakiś samolocik, robi kilka lupingów, dymi się i rozbija. Dziewczyny tam biegną (logiczne... zawsze biegniemy ratować ludzi z wrogich samolotów, które atakują nasz kraj zupełnie bez przyczyny, prawda?). Z samolotu wygrzebuje się jęczący Ed. Następuje epickie, wzruszające spotkanie: Winry i on mierzą się wzrokiem, po czym wzruszona dziewczyna rzuca mu się na szyję!
Okazuje się, że w tej skrzynce wcale nie targała do Centali ciuchów na zmianę. Nie. Ona niosła nową protezę dla Eda. Czaderska, nie?
Facet przepadł na 2 lata, wszyscy wierzyli, że umarł, a ona cały ten czas robiła mu protezy. To się nazywa "nadzieja". Żeby było zabawniej: ona mu montuje tą protezę na ulicy!
Brak logiki po raz enty: przecież Ed najpierw nie miał kończyn, robiono mu bolesne operacje, których celem było połączenie metalu z ciałem i nerwami. To były trwałe, metalowe mocowania do których się przykręcało kończyny. One były zrośnięte z jego ciałem! Rehabilitacja trwała rok!
Później Ed w finale anime odzyskuje utracone kończyny, ergo: tych mocowań na trwałe się pozbywa! Kiedy ląduje w Monachium też mocowań nie ma: jego proteza ręki trzyma się na skórzanych pasach!
A tutaj Winry robi rach-ciach, pięć minut i Ed jest w stanie chodzić, biegać, skakać i... no i jej mówi coś w tylu "dzięki pani mechanik, teraz pędzę, jestem już spóźniony, muszę uratować świat" i wziuuuum, nie ma go. Drań!
W międzyczasie Al się podłamuje, ekipa Mustanga walczy, pojawia się sam Mustang (przyjechał z Syberii), przyłącza się Ed, Riza się cieszy, Roy mówi coś w stylu "Wróciłem bejbe, ale nie mam na ciebie czasu, biorę balon i idę z chłopakami ratować świat! Do później! Oddzwonię!"...
Ach, ci romantyczni mężczyźni...
Ed, Al i Roy wzbijają się w przestworza i wskakują do nazistowskiego wahadłowca zaprojektowanego przez świętej pamięci Henia. Oczywiście robią ropierduchę, jest widowiskowo i bez sensu...
Ed stwierdza, że jedyne wyjście to zamknąć i zniszczyć Bramę z dwóch stron (WTF!? Przecież w anime nie trzeba było robić czegoś takiego! Brama miała być w każdym człowieku! Dla każdego się zamykała i dla każdego otwierała z obydwóch stron - tylko od zdolności "podróżnika" zależało, czy uda mu się ją przebyć w obydwóch kierunkach! Co z tego, że zniszczą Bramę Envy'ego lub Hohenheima - nie wiem czyja ona w końcu była - jeżeli w każdym człowieku, w każdym, kto ma duszę, rozum i ciało, taka Brama się znajduje!? No co z tego? To jest "zabicie" jednej z miliardów Bram! To może się powtórzyć! Brak logiki! Kolejny raz ten film krzyczy, że jest nielogiczny! A ja krzyczę z nim!). Ed decyduje, że on wróci do Monachium i tam zniszczy Wrota, a Al to samo zrobi w Amestris... wiadomo: chcą zniszczyć portal, który jedyną drogą powrotu Eda do domu.
Al histerycznie nie wyraża zgody, chce iść z bratem, który ma gdzieś jego krzyki, więc młodszy Elric zadaje Edowi jedyne pytanie, które zdaje się go zmusić do chwili wahania: "Co z Winry?"... ale po rzeczonej chwili wahania Ed prosi brata by ją od niego pozdrowił (*walę głową w stół!*)...

W tym czasie Winry ogląda odlatujący wahadłowiec i, cholera, znowu ma przeczucie, albo po prostu jej życie jest tak do dupy, że nie spodziewała się niczego innego niż nieszczęśliwej miłości i braku happy ednu (co ona tam powiedziała? "Nie pozawalasz na siebie czekać Ed?"). Cały czas jest taka smutna... Tak mi jej szkoda...

Koniec jest taki: Ed wraca, rozchrzania nazistowska maszynę, pomaga mu w tym jedna ze zbroi w którą najwidoczniej Alphonse znowu zaklął kawałek swojej duszy. Zonk! Al się po prostu w niej schował!
Wspólnie rozwalają Bramę (Mustang robi to po drugiej stronie). Znowu adoptują skruszoną cygankę, która tańczy na pogrzebie Heidericha i chłopaki idą razem w świat...

A Winry siedzi w pracowni, montuje metalowe protezy, a obok niej, na ścianie wiszą zdjęcia ich trójki... nigdy więcej nie zobaczy chłopaków...

Natomiast z powrotu Pułkownika cieszy się całe wojsko.

The End!

Nie ma to jak logiczne i sensowne filmy, prawda?

*Kolejny raz się ujawnia moje podobieństwo do Eda: nie dość, żem niska i to pewnie bym samochody rozbijała na każdym drzewie i non stop do rowów wjeżdżała Razz


Rzeczy dotyczące zakończenia:
[link widoczny dla zalogowanych] jest świetne podsumowanie jak wyglądało zakończenie filmu.
A jak przetłumaczę kilka stripów to je też wrzucę... Razz

Jeżeli macie uwagę do mojego streszczenia - proszę je do mnie słać Razz





Ależ Juny - zakończenie anime z 2003 roku i Brotherhooda bardzo mi się podobało! Very Happy
To pierwsze było gorzko-słodkie i pełne nadziei (chociaż Qashqai powiedziała mi, że byłoby lepsze, gdyby Ed uszanował to, co Al dla niego zrobił i zamiast robić z siebie świętego po prostu mógłby wrócić do Resembool... a ja sobie to wyobraziłam i stwierdziłam, że to wcale nie było takie złe: wrócił by na wieś, kopał buraki i robił dzieci... ładnie Razz).

A Wy, Juny, kuszi, Panno Rumiana, reszto, jak sądzicie? Razz

Natomiast to Brotherhoodowe śliczne i właśnie to, co Edziu mówi tam Razz przed Bramą go tłumaczy. Że zawsze był tylko bezsilnym człowieczkiem, który nie mógł nawet uratować jednej, małej dziewczynki... bez względu na wszystko zawsze był bezsilny Razz
Bardzo mi się to podobało... Razz
Zresztą pani Krowa miała zamiar zakończyć mangę tak, jak się kończy pierwsze anime, ale po ponad 5 latach namysłu zmieniła zdanie Razz
A historia Hohenheima Was nie wzruszyła? Razz
No i Al....

Kiedy Ed i Al siedzieli na placu w odcinkach 63 - 64 nie mogłam po prostu uwierzyć jak bardzo oni są do siebie podobni (pewnie przez kontury, ale wtedy byli bardziej do siebie podobni - fizycznie - niż kiedykolwiek przedtem bądź później).

Końcówka była śliczna i każdy dostał czego chciał - chociaż dla Roya i Rizy nie było takiego happy Endu jakiego się spodziewaliśmy... Hohenheim dostał czego chciał, bracia (scena na stacji mnie powaliła), Roy, Havoc, Scar... generał Armstrong Razz

Kto nie lubił pani Generał Armstrong i Miles ten mi niech z drogi schodzi! Razz A scena Roy + Olivier + Hiacynty? buahhhaaha Razz

Co do wąsa - w mandze nie ma żadnego szpetnego wąsa! xP
Wiesz jaka jest bunt fanów o tego wąsa! Straaaaaszny Razz
I w ogóle po kiego Riza ścięła włosy xP? Razz

Juny napisał:
Lepiej stracić jedno oko chyba niż dwa, ale w Brotherhoodzie było więcej ckliwych momentów pomędzy Royem a Rizą, choć nie doczekałam się takiej romantyki, która by mnie usytasfakcjonowała Smile

Prawda? Razz
Ale było ładnie... i kurcze, najgorsze, że widać, że się kochają. Wzajemnie, a mimo to... Ech...

Oddzielaj Razz



A Ty kuszi się wrażeniami nie podzielisz? Razz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Nie 20:23, 22 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juny
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:35, 22 Sie 2010    Temat postu:

/Uwaga- niezaznaczone spoilery/

Teraz wiem, że ten film jest niewart oglądania, ale i tak nie mogłam się powstrzymać. Spodobało mi się Twoje streszczenie, nawet wiele rzeczy mi umknęło, bo przewijałam na youtubie- jak np. przeszłość Mustanga i Rizy. Oni byli razem? No proszę...
Zapomniałaś wspomnieć o tej szalonej pani- jak-jej-tam, nazi blondynce, która zaprezentowała takie królewskie MWAHAHA, że parsknęłam śmiechem zmieszanym z podziwem.

Wygrzebałam na youtubie fragmenty spotkań ludzi z dubbingu z fanami- śmieszne rzeczy można usłyszeć, np. oświadczyny Eda, Mustanga, najsławniejsze cytaty ("I loooooove dogs!", "I'm not short! I'm fun-sized!"...).

Teraz, gdy fabuła nie zaprząta mi głowy, mogę podziwiać ich pracę. Macie jakiś ulubiony tekst/odgłos??
Totalnie rozwala mnie odgłos, jaki robi Ed w bodajże japońskiej wersji 45 odcinka FMA:B, na początku, gdy Winry przyłapuje go w swoim pokoju, wyrzuca z niego wszystkich i... nawet nie wiem jak to fonetycznie zapisaćSmile.

Oj, skoro rozpamiętuję już dubbing... to już cięzki przypadek:)

I tak! Do romantycznych wątków- gdyby nie fanvidy, nigdy nie doszłoby do żadnego romantyzmuuuu... W ostatnim odcinku, z Edem i Winry na stacji.. podskoczyłam na krześle- kurna, dwie serie, ponad sto odcinków, ale on ją po... Taaaa....

Hughes! Nazistą!! Już wolałam gdy był trupem. I jeszcze był dupą, jeśli chodzi o tę Gracie.

Cytat:

Ależ Juny - zakończenie anime z 2003 roku i Brotherhooda bardzo mi się podobało!
To pierwsze było gorzko-słodkie i pełne nadziei (chociaż Qashqai powiedziała mi, że byłoby lepsze, gdyby Ed uszanował to, co Al dla niego zrobił i zamiast robić z siebie świętego po prostu mógłby wrócić do Resembool... a ja sobie to wyobraziłam i stwierdziłam, że to wcale nie było takie złe: wrócił by na wieś, kopał buraki i robił dzieci... ładnie ).

Kopał buraki i robił dzieci? Jestem za:) Al i Ed mieli zawsze problem, bo chcieli, żeby ten drugi miał lepiej niż oni sami. W ogóle to Ed mógłby zostać z automailem ( na youtubie widziałyście "am too sexy for my automail"? So true:))- przecież dobrze sobie z tym radził i fajnie wyglądał... A Al? Who cares:D
Tak zrobić nie mógł, bo cóż- to byłoby tak jakby... jakby w Prison Breaku Lincoln zginąłby na krześle elektrycznym- czyli bez sensu. Tyle starania i Al by po prostu umarł...

W drugiej serii miałam nadzieję, że użyje Hohenheima- przecież umarł jakąś antenową minutę później. Koniec końców ten sam, a i wilk syty i owca cała...

O wąsiku Roya już zdążyłam poczytaćSmile Po prostu wygląda tak przypadkowo i nie na miejscu...

Wiesz może czy można obejrzeć gdzieś mangę na internecie? Tak choć trochę, żeby zobaczyć jak to wygląda...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Juny dnia Nie 22:39, 22 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villka
Arcymag.
Arcymag.



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:18, 23 Sie 2010    Temat postu:

Juny napisał:
bo przewijałam na youtubie- jak np. przeszłość Mustanga i Rizy. Oni byli razem? No proszę...

Anime z 2003 roku kończy się dla Roya i Rizy pomyślnie. Wink On nie ma oka, chodzi o lasce, a ona się nim opiekuje (nie jest bezpośrednio powiedziane, że są razem, ale to można wywnioskować). Jest nawet scenka o której wspomniałam: razem się na targ po ziemniaki wybrali.
W sumie mi się to podobało, szczególnie ten fragment, kiedy rozmawiają, gdy Roy leży w łóżku, a Haweye się obwinia:
Riza: - Twój plan był doskonały, gdybym tylko zdążyła na czas...
Roy: - Nie ma czegoś takiego jak doskonałość. Cały ten świat jest niedoskonały. I to właśnie czyni go tak pięknym.
(Ostatnie zdanie było z podtekstem i komplementem w stronę Rizy, za co zarobił kawałkiem jabłka do dzioba, by przestał słodzić Wink)

To było.. ech... To jest esencja tego anime. Nie wszystko jest doskonałe i dlatego to jest piękne Smile
Cudne!

Później dokładnie to samo mówi Świetlisty Hohenheim... Czy to oznacza, że trzeba być dojrzałym by dostrzec piękno w braku perfekcji?


Juny napisał:
Zapomniałaś wspomnieć o tej szalonej pani- jak-jej-tam, nazi blondynce, która zaprezentowała takie królewskie MWAHAHA, że parsknęłam śmiechem zmieszanym z podziwem.

Wspomniałam, że jest "blondynką uroczą inaczej"... tylko w sumie nie napisałam, że ona była szefem tych rycerzy niemieckich...
Bo tak naprawdę ona się nie różniła za bardzo od innych nazistów z tego filmu: powstała tylko po to, by pozytywni bohaterowie ja pokonali. A przepraszam! Różniła się od innych nazi tym, że miała więcej czasu antenowego Razz


Juny napisał:
Wygrzebałam na youtubie fragmenty spotkań ludzi z dubbingu z fanami- śmieszne rzeczy można usłyszeć, np. oświadczyny Eda, Mustanga, najsławniejsze cytaty ("I loooooove dogs!", "I'm not short! I'm fun-sized!"...).

Ale Ty mówisz o japońskim dubbingu, czy angielskim? Razz
Bo anglojęzycznego Eda nie łykam (voice actor ma głos ładny, przyejmny, ale absolutnie nie charyzmatyczny i nie Edowy...).

Juny napisał:
Macie jakiś ulubiony tekst/odgłos??
Totalnie rozwala mnie odgłos, jaki robi Ed w bodajże japońskiej wersji 45 odcinka FMA:B, na początku, gdy Winry przyłapuje go w swoim pokoju, wyrzuca z niego wszystkich i... nawet nie wiem jak to fonetycznie zapisaćSmile.

Taaa Razz Ta scenka była zabawna (a fanserwisowi po niej włączył się syndrom nagiego biustu Winry Razz).

Nie no... mój ulubiony tekst to właściwie cała ta scenka o której piszę już po raz enty z 8 odcinka pierwszego anime. Razz Ta w której Ed załamuję łapki i głos i chlipie...
Biedactwo...

Poza tym: Ling!
Facet, który udziela mu głosu jest świetnym aktorem! On nie tylko wypowiada kwestie, ani nie odgrywa schematycznie postaci - on gra głosem.
Słuchałam tysiąc razy rozmowy Linga z Mei z ostatniego odcinka. Co ten facet z głosem tam robił!
To było niesamowite!
Zaimponował mi! Very Happy
Więcej takich aktorów żądam (do tej pory takim podziwem darzyłam tylko Akirę Ishidę Razz)!

hym...
Nie lubię głosu Selima w tej bardziej groźnej postaci...

A głosy Mustanga? Który lepszy?

Z fajnych tekstów? Dzięki Qashqai się urodziło kilka zabawnych Razz
Chociażby "idź przodem, ja sobie dotruptam" Razz

Oczywiście wspomniana scena z hiacyntami (w rolach głównych Roy i Olivier).

A sceny, które Was najbardziej poruszyły?
Na 200% Hughes, prawda?
A co poza tym.

Przyznam, ze o wiele bardziej podobała mi się scena jego śmierci w pierwszym anime... Była bardziej smutna i nastrojowa. Taka jakaś bardziej artystyczna, a w Brotherhoodzie po prostu: dup.


Cytat:
Oj, skoro rozpamiętuję już dubbing... to już cięzki przypadek:)

hehehe Razz
Nie no, omawiając serial animowany zwykle należy go rozłożyć na części pierwsze: animację, dubbing, precyzję przy rysowaniu scen, kolory, tła, muzykę (nie poruszyła Was?), czołówki i końcówki...
Spoko...

Tzn. przynajmniej ja zawsze rozkładam takie pozycje na części pierwsze Razz nie zależnie od tego czy coś mi się podobało, czy nie... Bo każda z tych rzeczy składa się na odbiór całości.

Cytat:
I tak! Do romantycznych wątków- gdyby nie fanvidy, nigdy nie doszłoby do żadnego romantyzmuuuu... W ostatnim odcinku, z Edem i Winry na stacji.. podskoczyłam na krześle- kurna, dwie serie, ponad sto odcinków, ale on ją po... Taaaa....

Eeeee?
Ależ jest romantycznie ^^'
Przecież romantyzm nie oznacza, że zaraz muszą się pojawić jakieś patetyczne wyznania, baraszkowanie w łóżku i wspólne kolacje Razz
Romantyzm to uczucia - lubię kiedy nie pokazując na ekranie nic bezpośredniego reżyser sprawia, że czujemy napięcia między bohaterami.

A poza tym: to jest shounen. W shounenie nie mogą się pojawić takie wyznania, bo ten gatunek ma to do siebie Confused Niestety. Wszyscy nad tym ubolewają Razz


Juny napisał:
Al i Ed mieli zawsze problem, bo chcieli, żeby ten drugi miał lepiej niż oni sami.

OMG! Uświadomiłaś mi, że ten sam problem ma Dean I Sam w Supernatural! Shocked
Juny napisał:
W ogóle to Ed mógłby zostać z automailem ( na youtubie widziałyście "am too sexy for my automail"? So true:))- przecież dobrze sobie z tym radził i fajnie wyglądał... A Al? Who cares:D
Tak zrobić nie mógł, bo cóż- to byłoby tak jakby... jakby w Prison Breaku Lincoln zginąłby na krześle elektrycznym- czyli bez sensu. Tyle starania i Al by po prostu umarł...

Prawda.
Cóż, Edkowi i tak Arakawa fajnie zamknęła losy Razz (jeżeli chodzi o fajowskość automaila)... Ale to nie ten sam Ed, który się pojawia w pierwszym anime. On tylko wygląda tak samo. Poza tym jest zupełnie inny!



Juny napisał:
W drugiej serii miałam nadzieję, że użyje Hohenheima- przecież umarł jakąś antenową minutę później. Koniec końców ten sam, a i wilk syty i owca cała...

Ale tutaj była rozterka moralna! >.<
Nie, nie skorzystałabym z tatuśka, ale za to chętnie bym skorzystała z kamienia Dr. Marcoh. Razz
Poza tym Vanowi żćąśąćżło na tyle, aby mógł doczłapać do Trishy (i masz! tutaj jest tak cholernie romantyczny wątek... i te wszystkie sceny, kiedy Ed i Al są maleńcy, a Hoho z Trishą wiedzie sielskie życia - piękny był ten fragment w którym pokazano jak robili to sławetne zdjęcie rodzinne... :3 )



Juny napisał:
Wiesz może czy można obejrzeć gdzieś mangę na internecie? Tak choć trochę, żeby zobaczyć jak to wygląda...

Oczywiście, że można poczytać online (oficjalnie jest to nie legalne).
Tutaj masz [link widoczny dla zalogowanych], a tutaj [link widoczny dla zalogowanych].
Oczywiście wsio po angielsku. Smile
Wygląda to zasadniczo tak samo jak Brotherhood, tylko, że będziesz mogła zobaczyć kilka scen/rozmów, które zostały przez animatorów po prostu pominięte.
np: pamiętasz odcinek w którym Ling i RanFan pomagają Edowi (walczącemu ze Scarem) i biorą na siebie Guttony'ego i Wratha? Wrath wbiega po drabinie, robi rach-ciach i RanFan nie ma ręki. W mandze to wygląda ciupinkę inaczej Razz
Albo spotkanie Eda i Hohenheima na cmentarzu? W mandze pokazana jest droga powrotna panów do domku Pinako, taka rozmowa ojca z synem (która mnie strasznie rozbawiła i żałowałam, że tego nie zaanimowano).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Pon 18:19, 23 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juny
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:22, 23 Sie 2010    Temat postu:

Wiem, wiem- moralnie nie mógł użyć Hohenheima:) Po prostu wtedy miałam nadzieję, że.. no cóż, to się nie mogło zdarzyć, bo przecież to anime Eda, więc on musiał je zakonczyć, ale miałam nadzieję, że Hohenheim sam sprowadzi Ala. W ogóle wtedy serce mi stało od dobrych kilku odcinków i POTRZEBOWAŁAM happyendu.

Tu jest problem z tymi japońskimi tworami- albo nie ma nic, albo od razu sama golizna i baraszkowanie... Nie jestem znawcą specjalnym anime, bo właściwie po dzieciństwie miałam przerwę aż do teraz... ale FMA mi się podobało- takie ładnie zrobione, piękna fabuła i bohaterowie i czekałam na romantyczny koniec bez niedopowiedzieńSmile Z innymi anime jest problem, bo są pocałunki, ale jest cała masa innych dziwnych rzeczy, a to mi się grafika nie podoba, albo nie lubię bohaterów!
Balsamem dla mojej duszy byłoby kilka dodatkowych minut filmu, pokazujących jak wszystko się potoczyło dalej. Ba, byłabym w stanie oglądać kolejne odcinki i wersje o kopaniu buraków.

Chciałabym opisać ogólne uczucia, ale chyba tylko mieszam:)

Co do wersji dubbingowej- oglądałam i japońską i angielską. Bardzo lubię angielskojęzycznego Eda:) Roya znowu- chyba japońskiego.. no i definitywnie japońskiego Alexa Luisa Armstronga!
Z piosenek wiele nie kojarzę, bo rzadko buforowałam openingi:) Pamiętam energiczne "ready, steady, go!".

Twój ulubiony moment "we are mere humans" to też ulubiony moment pana dubbingującego Ed'a po angielsku:) A na Linga nie zwróciłam uwagi, będę musiała do tego wrócićSmile

Do mangi online już się dorwałam- wygląda dokładnie jak serial- kropę w kropę. Niedługo będę w stanie recytować dialogi po angielsku i japońsku:)

Tak, tak mi żal, że już koniec...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villka
Arcymag.
Arcymag.



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:09, 23 Sie 2010    Temat postu:

Ale to jeszcze nie koniec Razz

Bo to było taaaak: w lipcu wyszedł numer Shounen Gangan z 108 rozdziałem mangi. Razz
[Wiesz, że w Japonii mangi najpierw pojawiają się w wersji magazynowej (tygodniki, dwutygodniki, miesięczniki, kwartalniki itp), w każdym numerze kilka po rozdziale kilku komiksów. Oczywiście magazyn odpowiada odpowiedniemu gatunkowi: shojo, shounen itp.]
Lipcowy nakład Gangana zniknął z półek jak ciepłe bułeczki Razz więc w sierpniowym numerze jeszcze raz wydrukowano 108 rozdział FMA.
Pani Krowa zapowiedziała, że coś jeszcze narysuje dla fanów i się to ukarze we wrześniowym numerze - nie wiadomo co to będzie, taka niespodzianka Wink

Co do Japońskich anime - z ambitniejszych, ciekawych fabularnie to będzie Trigun: staruszek (lata 90'), ale wciąż olśniewa (i będzie dla Ciebie odważny, jednoznaczny wątek romantyczny Wink). Również mogę z wahaniem polecić mangę Berserka... jest romans, jest ciężka i nie banalna fabuła, piękna kreska... ale w pewnym momencie, odkryłam, że wszystko troszkę za bardzo wokół seksu się kręcić zaczęło Confused. Ale pierwsze tomy na pewno wciągają. Smile
No i absolutne must see - Rurouni Kenshin OAV (4 odcinki składające się na jeden, piękny film).
Poza tym wsio ze Studia Ghiblii. Wink


Pisząc o muzyce miałam na myśli ściężkę dźwiękową Smile
Zauważyłaś, że ta piękna kołysanka z pierwszego anime jest śpiewana po rusku?
Tutaj sobie poczytaj mojego ostatniego posta - tam jest link, dzięki któremu możesz przesłuchać całą płytę. Very Happy


Juny napisał:
Twój ulubiony moment "we are mere humans" to też ulubiony moment pana dubbingującego Ed'a po angielsku Smile

Niom Smile
Tylko, że angielska wersja zniekształciła tą wypowiedź Eda... Confused
Zrobili to "politycznie poprawne" lekko zmieniając sens... Miałam po tym mieszane uczucia... Confused
Cytat:
Edward: When I was certain he was going to kill me, my mind went blank, and I didn't have any hope anymore. And the only thing I could do was scream my lungs out. I felt so helpless, I couldn't even bring myself to believe someone might save me. Then you showed up, Al. And I realized that if we don't take care of each other, then no one else will. So I'll do anything in my power to get our bodies back, even if it means being the military's lapdog. And we'll just have to hope our powers are good enough to help us rise above our own limits. [cries into his hands] 'Cause we're not gods. We're humans. Tiny, insignificant humans...who couldn't even save a little girl.

To - moim zdaniem - jest zbyt umoralniające. Tego nie było w oryginale. Takie to mocno amerykańskie - wszystko muszą jednoznacznie wytłumaczyć, nie pozwalając widzowi zastanowić się nad sensem i kontekstem wypowiedzi...
Przekład wprost z oryginału:
Cytat:
Edward: Chcę odzyskać swoje prawdziwe, ludzkie ciało. Chcę odnaleźć Kamień Filozoficzny nawet, jeśli to będzie przeciwne regułom tego świata... jeśli twierdzą, że to niemożliwe...
Zrozumiałem to, gdy byłem bliski śmierci. Wszystko, co mogłem zrobić to krzyczeć. Miałem pustkę w głowie... Zbytnio myślałem o sobie by kogoś ratować. Będziemy mieli ręce pełne roboty jeśli chcemy spróbować odzyskać nasze ciała. Żeby tego dokonać nie będę się przejmował, jeśli ludzie nazwą mnie psem wojskowych czy diabłem. Ale... naprawdę nie jesteśmy diabłami czy bogami.
Jesteśmy tylko ludźmi!
Nawet nie mogliśmy ocalić Niny...
Jesteśmy tylko nic nieznaczącymi ludźmi.

Kurcze, jest różnica. Jest mniej wzniosło, bardziej samolubnie, egoistycznie, bez myślenia o reszcie świata (bo on już od dawna wie, że mogą liczyć tylko na siebie nawzajem... ), ale przez to bardziej ludzko i naturalnie... Razz

Manga mimo wszystko nie jest kropka w kropkę jak Brotherhood - zobaczysz, jest kilka smaczków, dla których warto czytać Razz


Obiecane tłumaczenie [link widoczny dla zalogowanych] (filmowa kontra mangowa).
Spoiler dla Brotherhooda: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juny
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:50, 23 Sie 2010    Temat postu:

Oj, jaka ładna nuta... bez anime i głosów na pierwszym planie, inaczej się słucha. I nadal jest fullmetalowsko.
Dziękuję za link.
Och, szkoda że mimo wszystko to koniec FMA, a nie początek- zawsze tak niestety mam po skończeniu danego serialu czy książki, która była wyjątkowa. Ciężko to przeżywam... Very Happy

Teraz nie mogę się doczekać, co to za niespodzianka pani autorki.

Różnica w fragmencie "jesteśmy tylko ludźmi" faktycznie jest kolosalna. Początek jest całkiem o czymś innym. Ale oba fragmenty pasują, więc ... Japońska wersja ma mniej patosu, to jest ładne, choć sens jest w miarę zachowany i w angielskojęzycznej wersji. Epizod z Niną był taki ciężki... może nawet za bardzo jak na początek serialu, jeszcze nie czułam blusa na tyle, by szukać filozofii w słowach Eda. Naprawię to czytając mangęVery Happy

Myśli Eda z ostatniego odcinka wymiatająSmile Oprócz wszechobecnego "crap" i "lol"Smile- właśnie tak on wyglądał w tym odcinku- jakby coś takiego myślał! Słodkie.

Co do poleconych mang/anime- sprawdzę, czy mi się spodoba jak poukładam FMA. Teraz nic, co nie jest tym, mi się nie spodoba (tak, to też jest dla mnie typowe...). Z romantyką- właśnie wtedy mi się podoba, gdy jest na boku, a nie główną osią wydarzeń, taka lekka i ... Przecież wszystkie lubimy "Wiedźmę", tak? Główną parę? To, że nie ma romantyzmu na pierwszy rzut oka, sprawia, że ... cóż, że on tam jest większy niż w mayerowskich romansach. A jeśli nie większy to bardziej cool.

Właśnie sobie zaprzeczyłam, huh..?
Chcę powiedzieć, że... już nie wiem, co chcę powiedzieć. Może i dobrze, że nie było stricte romantyki w FMA? /co ja mówię, co ja mówię!/ Wiadomo przecież kto i co do kogo czuję. Mamy też spokojne sumienia. Możemy zachwycać się FMA bez ryzyka, że ktoś nas wyśmieje, mówiąc, że to anime dla dziewczyn:D Nie czeka go los Zmierzchu.

Jak to się dzieję, że planując pisać krótki post, wychodzi coooraz dłuższy i bardziej nieskładny? To chyba przez ten sentymentalny soundtrack sączący się w moich słuchawkach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villka
Arcymag.
Arcymag.



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:01, 25 Sie 2010    Temat postu:

Też się nie mogę doczekać co pani Krowa ma zamiar narysować Very Happy

Ludzie spekulują, że to będzie o Edzie i Edowych dzieciach, albo, że to będzie historia miłości Hohenheima i Trishy Razz

Nie wiem, cokolwiek to będzie - chcę Razz
FMA to aktualnie jedyny komiks, który kolekcjonuję (na Sandmana mnie nie stać, ale kiedyś... eh Razz)

Co do mangi i różnic, takie przykładowe różnice:
Tej sceny w serialu nie ma: [link widoczny dla zalogowanych]

Tutaj troszkę inaczej przedstawiona scena z 47 odcinka, w której Ed przekazuje wiadomość:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Chyba wersja z serialu mi się bardziej podoba... chociaż chyba (nie jestem pewna) w serialu nie jest jednoznacznie wyjaśnione, co oznaczały ostatnie słowa Trishy... Well, tu jest to napisane wprost.


I przypomniał mi się jeden z tekstów, który mnie rozwalił. Olivier do Mustanga:
- Jeżeli mi się coś stanie, rezydencja mojej rodziny jest twoja.
- Moja? Czy nie powinna należeć do twojego brata?
- Ty się do tego lepiej nadajesz. Masz lepszą fryzurę.

xD
Uzasadnienie mnie powaliło!


Eh.
Jeszcze pytanie apropos designu. Są dwie serie, w każdej zasadniczo pojawiają się postaci o tych samych imionach i wyglądzie, który później ewoluuje w innych kierunkach (bo o charakterach to już nie mówię, są zwykle zupełnie inne). W której wersji im lepiej?

Mnie najbardziej wali po oczach różnica projektu postaci Kimblee'ego (nigdy nie wiem, czy to "Kimblee" czy "Kimbley" czy jeszcze jakoś inaczej... sorrki), tak, wiadomo, że to śliski drań....
Zasadniczo ma podobne motywy działania w obydwu wersjach - tak by koś inny cierpiał, a on czerpałby sadystyczną przyjemność z zadawania tego cierpienia. Tylko, że kurcze, w obydwóch wersjach jest to inaczej rozegrane: w pierwszej serii odgrywa rolę naczelnego psychopaty serialu- w drugiej serii tą pozycję odbija mu Envy Razz - a w drugiej jest podstępnym dżentelmenem.
Wyglądem też się rożni.
I przyznam, ze o wiele bardziej podoba mi się jego fryz/imge w serii I:

To jest ta sama (... powiedzmy...) postać w serii II:


Co o tym sądzicie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juny
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:44, 25 Sie 2010    Temat postu:

Oszzz... skasowało mi posta, no!

Jak pisałam, czego nie możesz zobaczyć- Kimblee z pierwszej wersji bardziej się podobał. Może dlatego że widziałam go wcześniej, a z Brotherhooda porównywałam... Zapamiętałam go jako psychopatycznego szaleńca, a w Brotherhoodzie coś za bardzo trzymał się na wodzy:) Znaczy- powinien zabijać, nie planować zasadzki, nie czekać na odpowiedni moment:)

I uwielbiam Edowe wersje chibi, dla nich oglądam mangęSmile

I mam nadzieję, że pani Arakawa narysuje coś jednak o Edzie. Na youtubie można obejrzeć coś o jego wnukach, którki filmik z okazji jego urodzin. Niby jest optymistyczny.. ale taki smutny...

Oby mi teraz nie skasowało...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villka
Arcymag.
Arcymag.



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:52, 25 Sie 2010    Temat postu:

Ten filmik to OAV do pierwszej serii.
Smile
Są trzy krótkie filmiki:
Pierwszy to ten z wnukami Eda "Kids"
Drugi to właśnie "kulisy" filmu, wszyscy idą na imprezę - jest Riza dementująca plotki o jej ewentualnym romansie z pułkownikiem itp Razz
Trzeci to "Homunculusy" - Greed porywa Eda, Ala i Winry, a wojsko idzie ich ratować. wszystko jet kręcone z perspektywy anonimowego żołnierza. Very Happy

To ostatnie można znaleźć na Tubie z polskim dubbingiem fanowskim. Edward brzmi bajecznie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juny
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:38, 25 Sie 2010    Temat postu:

A sąSmile Choć dubbingu polskiego nie znalazłam:)

Jeszcze jest The Blind Alchemist ni z gruszki ni z pietruszki, normalny, długi odcinek... choć grafika, sama nie wiem, coś w niej nie grało.
I mnóstwo filmików z gry FMA, gdzieś ponoć jest taka. "Impra u Roya"- można zobaczyć, polskie napisy i .. kąpielówki Armstronga...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Multimedia
/ Seriale
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin