Wizja Wolhy

Panna Rumiana

"...W mroku kałuża wydawała się czarna. Ale tam, gdzie światło pochodni odbijało się w jej tafli, tańczyły karmazynowe odblaski. Aureola krwi powoli rozpełzła się, chwiejąc dookoła mojego ciała. Wspaniałe widowisko. A ja się nie spieszę. Obserwuję. Stoję obok, nie rzucając cienia...
- Arrless, genna! Tredd... Geriin ore guell..."

Fragment zaczerpnięty z drugiego tomu książki Zawód: wiedźma Olgi Gromyko str. 304.

Że niby Wolha umarła? A może zamieniła się w wampira Wink

Czekam na Wasze komentarze dotyczące tego fragmentu Smile

Strzyga

Skoro jest w stanie wykrzyczeć zaklęcie (albo coś innego) to chyba nie umarła, prawda? Sądze, że to jakiś obrządek, albo coś w tym guście...

Panna Rumiana

A skąd pewność, że to Wolha wykrzykuje zaklęcie?? Może to jakiś postronny, zabłąkany mag??

Strzyga

Zachowujmy poziom, nie zwalajmy na postronnych... A nawet jesli to nie ona, to pomysł uśmiercenia głównej bohaterki wydaje mi się deczko... hmm... nieprawdopobnym posunięciem ze strony autorki. Myślę, że tę opcję możemy odrzucić

Panna Rumiana

Dobrze. To wykluczamy uśmiercenie Wolhy. A co z zamianą w wampira? Mi się to wydaje niemożliwe chociażby z samego faktu, że "nieśmiertelność to nie wścieklizna".

Strzyga

No więc właśnie. Co prawda w tym wypadku była mowa o ukąszeniu, ale to i tak raczej niemożliwe. Poza tym, po co miałaby przemieniać się w wampira, skoro jest magiczką? Hipoteza zgrzyta.

Panna Rumiana

Może to dlatego, że ma długie zęby?

Strzyga

Miałam zamiar od razu zastrzec, że hipoteza nie zgrzyta z powodu za długich zębów, ale uznałam wielkodusznie, że nie podbiorę Ci ulubionej riposty, Panno Rumiana

Panna Rumiana

Dziękuję serdecznie :* Analizując dokładnie tekst dowiadujemy się, że w owym miejscu było ciemno... czyli było to nocą lub w jakimś pomieszczeniu bez okien (lub z oknami zasłoniętymi). Dalej jest mowa o pochodni... wydaje mi się, że w domu to by raczej świec używali, czyli może tu być mowa o dworze lub jakiejś fajnej, mrocznej jaskini Smile

Tylko skąd ta krew? Czyżby składano jakąś ofiarę (mi to się nie wydaje zbyt przyjemnym widowiskiem). Tylko dlaczego Wolha nie rzuca cienia? Może duch?
A może nie rzuca cienia z przyczyn zupełnie zwyczajnych... stoi w cieniu to i cienia nie rzuca... ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie? co to będzie? Wink

Srebrny Jednorożec · Wysłany: Czw 16:36, 13 Mar 2008 Temat postu:

A może aureola krwi nie jest jej Question

Tylko ona ją wyczuwa chwiejącą dookoła swojego ciała. W końcu ona stoi obok Exclamation

Panna Rumiana · Wysłany: Czw 18:54, 13 Mar 2008 Temat postu:

Ja tam jednak z opisu sądzę, że ta aureola to jest jej.

Madlenita

Uśmiercenie jest niemożliwe, bo w wywiadzie Olga Gromyko podała, że może za 2 lata napisze dalszy ciąg serii o Wiedźmie...

A co do wizji...
Moim zdaniem Len przeprowadził jakiś rytuał by ją uratować, bo przecież po walce z "kudłakiem" miała dziurę w sercu, a przynajmniej naprawdę poważną ranę. A następnego dnia była już właściwie zdrowa!
A części 2 rana ręki też bardzo szybko się uzdrowiła...

Więc mam wrażenie, że Len ma jakieś plany wobec Wolhy, tylko jak zwylke ich nie ujawni dopuki nie musi...

Strzyga

Trochę zapętliłaś. Ta dramatyczna rana ręki to było raczej niezbyt głębokie rozcięcie, potrzebne do przeprowadzenia teleportacji. Zaleczone szybko, gdyż Wolha jest coraz lepszym magiem.
Co do pierwszej części, to niestety nie sprawdzę dokładnie, bo koleżance pożyczyłam, ale chyba właśnie chodziło o to, że rana nie była bardzo poważna, bo miecz się chyba ześlizgnął po żebrach czy jakoś tak. I tylko Wolha myślała, że umiera. Poza tym, z tego co pamiętam, nie ocknęła się już następnego dnia, tylko trochę później. Ale mogę się mylić.

Madlenita

Sama Wolha miała wątpliwości, czy ta rana ręki, zgadza się nie poważna, nie zagoiła się za szybko, bo przecież nie używała żadnych zaklęć, by ją uzdrowić... I ta wizja do czegoś musiała słóżyć. U Gromyko każda scenka ma swój cel...

Strzyga

Przecież nie musiała używać zaklęć, wystarczyło, że uzupełniła rezerwę. Gdzieś tam mówiła, że jest już coraz lepsza w uzdrawianiu, więc dla mnie to znaczy mniej więcej tyle - odbudowała straty energii i lekkie rany leczyły się niemal same, nie musiała się w to specjalnie angażować. Ale nie czytałam Wiedźmy już dosyć dawno, więc mogłam coś pokręcić. Trzeba będzie wiadomości odświeżyć, zwłaszcza, że teraz mam dużo czasu. I nie, nie chodzi mi o wakacje. Jak na ironię, kiedy mam wreszcie wolne, rozchorowałam się, i to tak, że nawet z domu nie wyjdę, psiakrew... /: