Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Pośmiejmy się razem;)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 35, 36, 37  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Pogadanki i pogawędki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:14, 15 Mar 2010    Temat postu:

25 prawd prosto z kina
- Ogromne nowojorskie apartamenty sa dostępne dla każdego przeciętnego mieszkańca, wszystko jedno czy jest bezrobotny, czy nie.
- Przynajmniej jedno dziecko z każdej pary bliźniaków jest diabłem wcielonym.
- Jeśli musisz rozbroić bombę i zastanawiasz się, który kabel przeciać, nie martw się, zawsze wybierzesz właściwy kolor.
- Większość laptopów ma możliwość ominięcia zakłóceń komunikacyjno-transmisyjnych spowodowanych przez OBCYCH.
- Nie ma znaczenia, na jakim poziomie znasz sztuki walk Wschodu (jeśli w ogóle znasz). Twoi wrogowie będą spokojnie czekać i atakować cię jeden po drugim, tańcząc wokół ciebie dopóki ich nie unieszkodliwisz.
- Kiedy zgasisz swiatło w sypialni wszystko wokół ciebie będzie świetnie widoczne, tylko lekko niebieskawe.
- Jeśli jesteś ładną blondynką, bardzo prawdopodobne jest, że w wieku 22 lat zostaniesz światowym ekspertem od energii nuklearnej.
- Uczciwy i ciężko pracujący policjant jest zwykle zastrzelony na kilka dni przed emeryturą.
- Zamiast marnowac zwykłe kule maniakalni zabójcy wolą mordowac swoich zaciętych wrogów za pomocą wymyślnych metod, np.: skomplikowanych maszyn z zapalnikiem, śmiercionośnych gazów, laserów i rekinów-ludożerców, które to metody pozostawiają wrogom co najmniej 20 minut na ucieczkę.
- Wszystkie łóżka maja specjalną pościel, w której kołdra jest w kształcie litery L, tak, że zakrywa kobietę po pachy, a faceta obok niej tylko do pasa.
- Wszystkie torby wynoszone z supermarketów zawierają przynajmniej jedną bagietkę.
- Każdy może pilotować samolot i, co lepsze, wylądować bezpiecznie, jeśli tylko na dole, w wieży kontrolnej jest ktoś, kto będzie mówił, co i kiedy robić.
- Raz pomalowanych ust nigdy nie trzeba poprawiać. Szminka nie zetrze się nawet podczas nurkowania.
- Na pewno przeżyjesz każdą bitwę, chyba że popełnisz kardynalny błąd i pokażesz komuś zdjęcie ukochanej, która czeka w domu.
- Jeśli chcesz wcielić się w niemieckiego czy rosyjskiego oficera nie musisz znac języka, wystarczy odpowiedni akcent.
- Wieżę Eiffla widać z każdego okna w Paryżu.
- Każdy bohaterski mężczyzna wytrzyma najgorsze tortury, ale gdy kobieta zacznie opatrywać mu rany będzie zwijać się z bólu.
- Jeśli widać ogromną szybę, za kilka chwil niechybnie ktoś zostanie przez nią wyrzucony.
- Jeśli kobieta nocuje w opuszczonym domu, będzie sprawdzała każdy, najlżejszy szmer w swojej najseksowniejszej bieliźnie.
- Nawet jeśli bohater jedzie prostą drogą, konieczne jest, żeby kręcić kierownicą w prawo i w lewo co kilka chwil.
- Wszystkie bomby są wyposażone w duże czerwone zegary, dzięki którym dokładnie wiadomo, kiedy wybuchnie.
- Detektyw rozwiąże sprawę tylko wtedy, kiedy jest od niej odsunięty.
- Jeśli zdecydujesz się jednak, żeby zatańczyć na ulicy; natychmiast przekonasz się, że wszyscy przechodnie znają odpowiednie kroki.
- Departamenty policji dają pracownikom odpowiednie testy psychologiczne tylko po to, żeby wybrać dwóch partnerów, którzy w niczym się nie zgadzają.
- Wszyscy zagraniczni wojskowi i delegaci wolą rozmawiać ze sobą po angielsku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luiza
Arcymag



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:28, 15 Mar 2010    Temat postu:

Uśmiałam się z tych dwóch tekstów Very Happy. Ale ta lista tego, co w filmie jest konieczne to jak najbardziej prawdziwa, czasem się nad niektórymi rzeczami nie zastanawiam, a okazuje się, że to jakaś sprzeczność Razz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villka
Arcymag.
Arcymag.



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:20, 16 Mar 2010    Temat postu:

O zgonie Very Happy

Dobre to Mikka Very Happy

Zarzucę czymś, co mnie rozbawiło do łez Laughing
Proszę bardzo:

Autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum, musiałam się tym podzielić. Andrzej jesteś naszym idolem.
(Uwaga! Pisownia oryginalna bez cenzury.)

Czy ta historia może być prawdziwa?
Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.

Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wypierdalać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane - ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść - taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upierdalał - a wtedy wiadomo - wąż.

Dobrze więc, uporządkuję: żona - delegacja, ja - praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni - więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały skurwiel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni chuja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest kurwa za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut - oż kurwa, no to nie mogło mi się zdawać - coś ciężkiego poszło w pion. Kurwa, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot kurwa popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.

Lecę kurwa na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego skurwiela z białą krawatką, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale chuj, najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach, słucham - coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury - miauczy - jest, kurwa, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to chuj, przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za chuja trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje.

Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni chuja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten kurwa głąb zamiast przyjść do mnie to kurwa chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni chuja, uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda - fight fire with fire - ogień zwalczaj ogniem.

Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - geberit i woda w dół - bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach - podziałało. Wbiegam do piwnicy i kurwa koniec świata. Nie ma moich deszczułek - no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w chuj i kota też nie słychać już. Ja pierdolę. Kurwa, gdzie ta rura teraz idzie - coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.

Biegnę na ulicę, jest studzienka - mam nadzieję, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery - najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło, aż zakurzyło. Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam - ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. Kurwa, mam w aucie, chujowa, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali tę pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.

Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w pizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie wpierdolił, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, kurwa, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz chuj złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu kurwa powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację? Idźżesz w chuj, pacanie.
Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach - a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje.

Wracając do kota - bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. Kurwa, drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa - kurwa, ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia - spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma chuja, to go musi wygonić albo utopić.

Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy, a tego skurwiela dalej nie wylało z kąpielą. Kurwa mać, urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki - w chuj - jak się to gdzieś przytka, to będę miał przejebane. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel. Wchodzę - a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! Jak on kurwa wyszedł, którędy? Ano kurwa wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty. Ja kurwa stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebię. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. Kurwa mać. Przynajmniej kuleje.

Straty: zajebane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zajebana piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy - poszedł w chuj, latarka - w chuj, pogrzebacz w chuj. Afera na ulicy jak chuj.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
margaret.v
Adept IV roku



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:23, 16 Mar 2010    Temat postu:

umarłam ze śmiechu i już nie wstanę spod biurka

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 21:17, 16 Mar 2010    Temat postu:

Aaa, znam to o kocie! Boskie Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halkatla
Arcymag



Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:06, 16 Mar 2010    Temat postu:

Słit dżizas Mr. Green Przynajmniej kuleje ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smile_
Adept IX roku



Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:17, 16 Mar 2010    Temat postu:

Jezu! Co za sadysta. Tak się nad kociakiem znęcać. Ale tekścik świetny, śmiałam się tak, że reszta domowników na poważnie zaczęła rozważać moje zdrowie umysłowe, a raczej jego brak...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alicee
adwoKat Strzygi
Arcymag
adwoKat Strzygi <br>Arcymag



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:32, 17 Mar 2010    Temat postu:

O ZONK. Very Happy
Ale... ale... JAK coś takiego jest w ogóle MOŻLIWE? Shocked Shocked Shocked alicee jest w szoku... Tarza się ze śmiechu po podłodze ( w przenośni, bo przebywa w pracowni informatycznej ZSS1 w Krk), ale jest w szoku...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa
Arcymag
Królowa Offtopiarstwa <br> Arcymag



Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z podlasia...
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:25, 17 Mar 2010    Temat postu:

Biedny kotek... Do więzienia z nim! (znaczy z facetem, nie kotkiem...)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 18:32, 19 Mar 2010    Temat postu:

Tatuś zadzwonił do mnie specjalnie po to, żeby opowiedzieć mi przeczytany bodajże w "Przekroju" dowcip o emo. Co ciekawe, pierwszy od wieków dowcip o emo, którego wcześniej nie znałam (a przynajmniej go nie pamiętam).

Czym się różni emo od trampoliny?
Po trampolinie nie skacze się w glanach.


Borze, ja wiem, że to żałosne, ale mnie autentycznie bawi XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caeles
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod łóżka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:03, 20 Mar 2010    Temat postu:

Jak piją:

Anorektyk - nie zagryza
Astronom - ma zaćmienia
Członkinie koła gospodyń wiejskich - piją , tańczą i
"haftują"
Egzorcysta - pije duszkiem
Grabarz - pije na umór
Higienistka - pije tylko czystą
Ichtiolog - pije pod śledzika
Kamerzysta - pije, aż mu się film urwie
Ksiądz - pije na amen
Laborant - pije, aż zobaczy białe myszki
Lekarz - pije na zdrowie
Matematyk - pije na potęgę
Ornitolog - pije na sępa
Pediatra - po maluchu !
Perfekcjonista - raz , a dobrze !
Pilot - nawala się jak messerschmitt
Syndyk - pije do upadłego
Tenisista - pije setami
Wampir - daje w szyję
Wędkarz - zalewa robaka


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Caeles dnia Sob 15:04, 20 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sanguina
Adept V roku



Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świebodzin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:19, 20 Mar 2010    Temat postu:

Hahaha! To o kocie jest świetne! Po prostu spadłam z krzesła i prawie tarzałam się po ziemi ze śmiechu! Laughing Laughing Laughing

_____________________________________________________________
Tańcz kiedy śpiewa księżyc i nie płacz z powodu kłopotów, które jeszcze nie nadeszły.
Briggs Patricia. Mercedes Thompson. Zew Księżyca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caeles
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod łóżka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:38, 21 Mar 2010    Temat postu:

Baca wynajął pokój młodej parze turystów. Przez trzy dni młodzi nie wychodzili z pokoju. Zaniepokojony baca puka do drzwi i pyta:
- Żyjeta, bo nic nie jeta?
Na to młody odpowiada:
- Baco, my miłością żyjemy.
A baca do nich:
- To nie wyrzucajta skórek od tej miłości, bo mi się kaczki dławią.


- Nataszko, zjedz kawałeczek tortu!
- Dziękuję, Jureczku, nie chcę.
- No spróbuj, bardzo smaczny!
- Nie, dziękuję. Ja po osiemnastej już nie jem nic słodkiego.
- Nataszko, proszę.
- Jureczku, ja deserów w ogóle nie jadam...
- Żryj ten tort, ku**a! Pierścionek w nim jest ruro, żenić się z Tobą chcę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villka
Arcymag.
Arcymag.



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:05, 22 Mar 2010    Temat postu:

Jeżeli myślicie, że macie problemy z angielskim - pocieszcie się, że Azjaci najprawdopodobniej nigdy tego języka w pełni nie załapią. Owszem, są wyjątki, ale większość...

Na zajęciach z Japońskiego pani doktor puściła ten o to filmik poglądowy: Pierwsza lekcja angielskiego JunSu.... xD

*Dophin Boy = jest taka gra towarzyska w Azji, ten kto ma najgorszy refleks i nie zdąży policzyć/połapać się jaka liczba powinna wystąpić w danej kolejności zostaje delfinem (ma to być uwłaczające, ponieważ delfin ma iloraz inteligencji zbliżony do ludzkiego, ale jednak człowiekiem nie jest).


Edit!

Poza tym przykład z życia mego - jadę z Japończykiem metrem w Londynie. Spoko facet, taki do przytulania, jako wieszak też mi robił xP. Tylko, że zarówno ja jak i on nie wszystko do końca z angola łapiemy: wiecie, niby się język zna, ale jak trzeba na bieżąco mówić, przetwarzać i odpowiadać nie od razu wsio gładko idzie. Confused
Anglicy są naprawdę wyrozumiali - kiedy ja lub Japończyk się w czymś pomyliliśmy, nawet nam uwagi nie zwracali. Nasza dwójka natomiast w takich przypadkach w głowę zachodziła o co temu drugiemu chodzi. xP

Więc sytuacja właściwa: czekamy na peronie na naszą kolejkę.
Japończyk cały czas obczaja dziewczynę stojącą obok. W końcu wsiadamy do wagonu i kolega N. odważył się zadać nurtujące go pytanie, a mianowicie: "Why that girl have dwo whore on her head?" xD
Nawet Anglicy ledwie się powstrzymali przed wybuchem śmiechu xP, a biedny Japończyk nie wiedział o co chodzi. Zdezorientowany rozglądał się po rozchichotanym wagonie xP. Pokazywał na migi, że chodzi mu o migoczące różki na głowie owej niewiasty xP - o ile w jego kraju na co dzień widuje gorsze dziwactwa, to nie mógł pojąć po kiego grzyba w Europie nosi się różne rzeczy tak bez smaku xP np: jedna dziewczyna miała lenonki na nosie, o czoło opierały się jej zwyczajne okulary, a o dekolt zaczepiła duuuuuże okulary muchy - biedny N. przez dwa dni wszystkich prosił o wytłumaczenie PO CO jej były aż 3 pary okularów xP

Żeby nie było, że jestem alfą i omegą naśmiewającą się z Japończyka: w dzień mojego przyjazdu urządzono imprezę. Okazało się, że nikt z gości nie wie co to jest U-bot, ani jak się je robi (wyobrażacie sobie!? Shocked). Oczywiście nauczyłam - a jak! - i mam nadzieję, że nie podtrzymałam w głowach współimprezowiczów stereotypu polaka-pijaka (oni się upili, ja ni xP). W każdym razie dość szybko kolega N. się ululał. Przewidując swoim szóstym zmysłem, że za chwilę zacznie haftować, zaproponowałam mu, że wyjdę z nim na dwór (w charakterze amortyzatora przed ewentualnym upadkiem), przynajmniej byłam przekonana, że to proponuje. Kolega N. się zmieszał, zaczerwienił i przesłodko uśmiechnął - powiedział, że chce ze mną wyjść, tylko muszę go uprzedzić kiedy dokładnie. Przyjęłam to za pijacki bełkot i mówię "teraz". On pokraśniał, zmieszał się, nie wiedział gdzie oczy podziać. Gorączkował się nad odpowiedzią, a ja obserwowałam jak z każdą chwilą wygląda na bardziej strutego alkoholem, więc wstałam i go delikatnie przekonuję, że lepiej wymiotować w ogródku lub w łazience. A on jakby sparaliżowany: z jednej strony chce wstać od stołu, z drugiej się tego stołu kurczowo trzyma. xD
Już zaczynałam czaić, że coś poplątałam. Całe szczęście ma kuzynka połapała się, że coś jest nie tak i mówi "N.! She doesn't mean to do you wanna go out?! She mean do you wanna go outside?"
Laughing
Biedny Japończyk xP przyjechała zUa Polka i go na randkę wyciąga siłą xP
Dostałam ataku śmiechu xP z samej siebie rzecz jasna.

Jeszcze zabawniej było kiedy wraz z N. tłumaczyłam wypracowania egzaminacyjne znajomych z angielskiego na japoński xP
Ja japoński znam na tyle, żeby się dogadać (i wspomagać angielskim xP), on się w kraju kwitnącej wiśni wychował, więc wiadomo - jest biegły.
Tylko, że nie ma za cholerę pojęcia o naszych zwyczajach xP
Wiec tak: egzamin z japońskiego za półtorej godziny. Koleżanka napisała wypracowanie po angielsku, odwołując się do zdjęcia (wiem, dziwny egzamin - coś jak nasza nowa matura ustna z angielskiego, tylko, że trzeba przynieść własne zdjęcie, wypracowanie i przygotować się do odpowiedzi na pytania odnośnie fotografii). Kolega N. tłumaczy wypracowanie na japoński, od czasu do czasu pytając co miała na myśli pisząc taki, a nie inny czasownik. xP
Ja dziewczynę przepytuje odnośnie fotki przedstawiającej całą jej rodzinę (z krewnymi krewnych krewnych włącznie xP), która się tak licznie zebrała z okazji jej konfirmacji (dziewczyna jest wyznania ewangelickiego, a konfirmacja to odpowiednik katolickich sakramentów komunii i bierzmowania naraz xP) - wiadomo, rozmowa się szybko potoczyła inną drogą, koleżanka S. o bratanku słitaśnym zaczęła opowiadać i generalnie zrobiło się przyjemnie. Razz Stres przed egzaminem się ulotnił.

Kolega N. podał jej przetłumaczony tekst i próbował się wbić w naszą rozmowę. Widzę, że koleś coraz bardziej zagubiony jest. W końcu zapytał rzeczowym tonem kiedy jej siostra wybudowała ten dom. A my gały wybałuszamy... "what do you talking about, N.?"
Wysiłek umysłowy odbił się na jego twarzy i tłumaczy, że z tego co zrozumiał z wypracowania zdjęcie przedstawia zjazd rodziny z okazji wybudowania nowego domu przez siostrę koleżanki S.
Laughing xD buahahaha
A w tym wypracowaniu o jej rodzinie i o konfirmacji pisało! Przynajmniej w wersji anglojęzycznej xP hehehe A N. przełożył to na Japoński jako "rodzinną parapetówę", nie wiem jakim cudem xP
Zostało za mało czasu, żeby wypracowanie tłumaczyć od nowa, więc koleżanka S. musiała wyobraźnią zadziałać i na egzaminie pościemniać dlaczego jej siostra lubi rodzinne popijawy xP.
A tak przy okazji: moja kuzynka, przekornie wzięła na egzamin zdjęcie z owej imprezy, na której U-boty robiłam i zaliczyła egzamin na A (najwyższa ocena) streszczając historię o U-botach, odpornej na alkohol siostrze stryjecznej nagabującej Japończyka, oraz o owym bezradnym Japończyku xP


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Pon 12:12, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halkatla
Arcymag



Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:43, 25 Mar 2010    Temat postu:

Villko, Twoja historia przypomniała mi, że gdybym była Koreanką, nazywałabym się Choi YongJae ^^



A Wy? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Halkatla dnia Pią 14:12, 26 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Pogadanki i pogawędki
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 35, 36, 37  Następny
Strona 21 z 37

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin