Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wietrzna analiza która się chyba,czyli alicee jest gorzej...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Analizatornia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
alicee
adwoKat Strzygi
Arcymag
adwoKat Strzygi <br>Arcymag



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:50, 07 Sty 2010    Temat postu: Wietrzna analiza która się chyba,czyli alicee jest gorzej...

Tytułem wstępu:

szukałam sobie czegoś do zanalizowania. Nie chciałam ani edabelli, bo mi się znudzili totalnie, ani Merlina, bo nie wiem, czy Strzyga nad tym czasem nie pracuje - byłoby bez sensu, jakbyśmy tak zanalizowały to samo opko. Więc wybrałam SoLL. No i znalazłam to cudo...http://way-to-heaven-villemo.mylog.pl Nie jest raczej jakieś wybitnie odmienne, taki sobie blogasek, ale wkurzyły mnie reklamy po bokach, których się nie da zamknąć (no dobra, jednej się nie da zamknąć...). No i postanowiłam się wyżyć...
Wyszła z tego bardzo długa, no, powiedzmy, że analiza. Bo to nie jest analiza, tylko takie nieskładne komentarze. Bo ja w ogóle to trochę rozkojarzona byłam, jak to pisałam, i to dlatego. Tylko tak się jakoś boję, co sobie o mnie pomyślicie, jak to będziecie czytać... Bo to naprawdę dzikie jest. Hm, i zdaje się na osąd Strzygi - jak to uznasz za totalny chłam i tekst gorsząco-bezsensowny, to usuń, albo utop.... Bo to naprawdę nie jest normalny tekst.

Przerażona sobą
alicee


Ciemność… ogarniająca pustka… bezład…
Ciemność coraz bardziej napierająca na jej… duszę? Bo ciała jakby nie miała…
Ała... aŁtoreczka jak widać z tych filozoficzno-abstrakcyjnych... Już mnie głowa boli. No ale trudno, jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B...


I nagle, gdy poczuła, że nie jest tylko już samotną duszą w przestrzeni wypełnionej ciemnością, przejął ją niesamowity ból… ból w kręgosłupie, w nogach, w rękach a najbardziej w karku…
Chyba jednak po prostu bolała ją głowa... Już myślałam, że tu się jakiś feniks z popiołów odradza, a dziewczyna ma po prostu kaca, tylko jeszcze o tym nie wie...
Pytanie do biegłych - ból może kogoś "przejąć"? Bo sama już nie wiem...


Przerażająca pustka w jej głowie… Nie miała żadnych wspomnień… Nie wiedziała nawet jak ma na imię…
(...)-Czy…ja… jestem w niebie?
Kobieta uśmiechnęła się tajemniczo…
-Nie… nie jesteś w niebie… Jesteś gdzieś indziej…
O lol, biedna... Do piekła poszła, i nawet nie pamięta za co. To się nazywa perfidność. Ale, biorąc pod uwagę, że to blogaskowa bohaterka jest, zapewne powody były...

Szum fal… jakby nad morzem… i ten chodny, lekki wiatr, który zdawał się dotykać jej twarzy, rąk, powiewać lekko jej sukienką
Chodny wiatr? Mam jakąś dziwną wizję personifikacji wiatru, który sobie chodzi i obmacuje bohaterkę. Ale że aŁtoreczce raczej nie o to chodziło (to tylko moja chora wyobraźnie zapewne), nie oskarżę jej o erotomanię. Na razie.

Jedyne dźwięki jakie ją dochodziły to szum fal i wiatru. Raz po raz udawało jej się usłyszeć, jakby ktoś koło niej przechodził po piasku, lecz gdy odwracała głowę, nikogo nie było. Zwykłe złudzenie.
Oj, z tym wiatrem jednak faktycznie jest coś nie tak. Hm... Przodkowie Ludzi Lodu zaczaili się w krzakach i usiłują zwabić tam niczego niespodziewającą się bohaterkę?

Villemo wstała...
Oj nie Sad Dlaczego, no dlaczego to zawsze z Villemo robią największą idiotkę?

Nie zdawała sobie sprawy, że ktoś może ją obserwować czy nie.
Chociaż postanowiłam nie zwracać uwagi na składnię, bo komentowanie jej jest primo żmudne, secudno nudne, to tu jednak muszę - bo nie zrozumiałam... WTF?

Na twarzy miała maskę z tlenem i jakieś wężyki.
*zonk* Ok, ja też nie wiem, jak się fachowo taka aparatura nazywa. Ale sprawdziłabym to, gdybym miała o czymś takim pisać...
Może to i zresztą naturalne, że bohaterka budząca się ze śpiączki tego nie wie, ale wężyki? Dlaczego akurat wężyki?! Nie mogły być rurki? *nieszczęśliwa*


Obok niej stał mężczyzna około czterdziestki i chyba jego żona.
Po czym to poznała? Obrączkę wypatrzyła? Ech, ci wszechwiedzący bohaterowie...

-Doktorze McHus!
Nie wiem, po co, ale postanowiłam sprawdzić, czy aŁtoreczka zaczerpnęła skądś to malownicze nazwisko. Nie znalazłam żadnego McHusa, znalazłam za to Rozciągnika mchusia i "zonknęłam sobie". Jaki słodki pajączek ze skakunowatych... Wielbię je ^^
No tak, to było bardzo na temat i w ogóle świetnie mi się udałą dygresja. Wybaczcie Sad


Lekarz w białym ubraniu i specjalnych, szpitalnych butach
Nie no, aŁtoreczka strzela specjalistycznym słownictwem jak z kałacha... Bohaterka ma ponadto jakąś dziwną właściwość - gdzie ona się patrzy właściwie i po co? Budzi się z trwającej 5 lat śpiączki (tak tam było napisane wyżej), i najważniejsze dla niej jest to, jakie buty ma lekarz? Nie ma to jak realizm fantastyczny.

Villemo… ponoć tak miała na imię…
Simon… Jak dla niej dziwne nazwisko… takie… zagraniczne?
No i cała jej rodzina…
Babka Sofia… Taka starsza, miła pani…
Mama Nastazja i tata Gabriel… Żywiołowi ludzie, pełni temperamentu i dobrego humoru… Jakże potrafili rozśmieszyć Villemo tymi swoimi sprzeczkami… Ale z oczu wyczytywało się wielką miłość i obawę o ich córkę…
Młodszy brat Joachim…
O zonk, o zonk, co oni tu porobili.... masakra jakaś. Jak rozumiem do LL wkręciła się jakaś Rosjanka, w ogóle nastąpiło pomieszanie pokoleń na przełomie kilku wieków.
... jakie to typowe. Confused


<jaki>
Miała ubraną ciemną bluzkę na krótki rękaw i dżinsy.
A co on, rentgen w oczach ma, że widzi, co ona ma pod bluzką? Jeszcze do tego ciemną? Dobra, o nic już nie pytam, Ludzie Lodu potrafią...

-Dominiku!
Wiedziałam, kuźwa.

-Ale ty mi nic nie mówisz o sobie! Nawet nie wiem, czy jakaś dziewczyna Ci się podoba, czy nie!
Przed oczami Dominika stanął obraz czarnowłosej dziewczyny na chodniku przed jego domem.
Szybki jest, cholera. No tak, ale w kocu byli sobie pisani...
Coś nudne to opko. I nie ma rywalizantek Sad Ja naprawdę powinnam czytać głupsze rzeczy niż takie smętne tfory jak ten...


Spojrzała jeszcze raz na niego matczynym spojrzeniem, w którym kryła się troska i ogromny smutek.
*szlocha, jęczy, płacze* To ja już wolę, żeby się nic nie działo, zamiast takich hec językowych... liiitooościiii

Od czasu wypadku jej syn stał się dziwny. Nie wyrażał uczuć, z twarzy i oczu nie dało się wyczytać nic, oprócz obojętności. Nigdy nie wyrażał swoich uczuć.
To powtórzenie to taki celowy zabieg był? Chyba tak. Ale się jednak nie udał.

Zawsze milczący Dominik Parker o ciemnych oczach i czarnych włosach opadających na czoło.
EMO??? Błagam, nie...

-Idę się przejść do parku! (...)
Mama Nastazja wyjrzała przez drzwi do hallu z drewnianą łyżką w ręce. Niebieski fartuszek zwisał na niej mętnie, nie zawiązany.
Mętnie zwisający fartuszek? O, to już zakrawa na jakąś metaforę. To jest chyba jednak TAKI blogasek, jakiego szukałam. No i Villemo idzie do parklu, zapewne spotka tam Dominika, więc może nareszcie coś się wydarzy. Błagam, błagam...

Siedział niedbale rozpostarty na parkowej ławeczce.
Dziwnie to brzmi, ale nie powinno mnie to dziwić...

Nic się nie działo, tylko raz po raz ktoś przed nim przechodził, ale nie zwracał na niego uwagi. Tak jakby był niewidzialny.
Mieli się może ludzie za nim oglądać? A czemu właściwie? Nie ma na czole wypisane, że jest z LL...

Zbliżał się wieczór… ale on nadal nie odchodził, tylko wpatrywał się w jeden punkt na niebie i uśmiechał się ironicznie.
Zapewne ma bogate życie wewnętrzne i uśmiecha się tak do swoich genialnych myśli. Albo naigrawa się z tych pożałowania godnych ludzi, którzy go nie zauważają...
Chyba go nie lubię Sad


Lekki wiatr bawił się jego włosami do ramion.
Znowu ten wiatr... To mi się będzie potem śniło...

<powtarzam>
Lekki wiatr bawił się jego włosami do ramion.
Chłopak przymrużył oczy, czekając na to, co miało nadejść.
Na ustach nadal trwał ironiczny uśmieszek…

Czarnowłosa dziewczyna szła dróżką przez park. Sierpniowy wiatr bawił się jej włosami, które latały we wszystkie strony
Ona naprawdę coś ma z tym wiatrem. Jak myślicie, co by na to powiedział pan Freud? Twisted Evil

Czarny płaszcz powiewał na wietrze, jego półdługie włosy także.
AAAA! *ucieka z wrzaskiem* Zabierzcie, zabierzcie to szkaradztwo ode mnie!

W tym samym czasie ktoś inny złapał ją w pasie, rzucając się na chodnik. Poczuła, że uderza ręką o kamień i rozdziera płaszcz.
-Głupia idiotko! Coś ty sobie myślała?!?! – czarnowłosy chłopak podniósł się szybko z dziewczyny, po czym pomógł jej wstać. – Nic Ci się nie stało?
Dziewczyna po prostu przez jezdnię chciała przejść, a że nagle pojawił się jakiśtam Demon Śmierci, żeby ją znowu zabić (nawet nie pytajcie), to już chyba nie jej wina... (Ok, ok, wiem - zapewne sama chciała, samica wstrętna. )

Dlaczego matki zawsze muszą krzyczeć do swoich dzieci, aby wstawały?
Chyba jednak krzyczeć "na" swoje dzieci. I chyba jednak dlatego, że nie wstają. I chyba jednak też bym tego nie lubiła, ale moja mama na mnie nie krzyczy...

Chyba jest to spowodowane czystą wredotą, że one nie mogą tyle pospać.
Nie widziałam, pisząc poprzedni komentarz, że tu jest "chyba", przysięgam! ^^
Dobiło mnie to zdanie... To naprawdę jest TAKI blogasek, tylko powoli się rozkręca. Jupi!!! Very Happy

Ale chyba jednak to przez opiekuńczość.
ŁIIIIII!!!

Tak czy inaczej, wybudzanie z tak miłego snu o jakimś przystojnym szatynie nie jest zbytnio przyjemne…
A tu się akurat zgodzę... Tyle że ja wolę brunetów, względnie platynowy blond (o!)

Gabriel siedział obok siostry wcinając swoje śniadanie z prędkością dźwięku.
*zonk* Jaka jest prędkość dźwięku? aŁtoreczce raczej nie o to chodziło...

-No, kochani! Zbierajcie się do wyjścia! – Nataniel wstał od stołu i ruszył do drzwi po płaszcz.
Co jest, kuźwa? *szok* Przecież jej ojcu Gabriel było na imię! *sprawdza* Tak, Gabriel. No jak można? Kolejny ulubiony bohater zbeszczeszczony brutalnie i bez znieczulenia.... Hm, co do znieczulenia... Walerianki! SZYBKO!

-Siadajcie siadajcie… Jestem Isabela Walsh. Wasi rodzice ze mną rozmawiali. Ty się nazywasz Dominik Parker… A ty Villemo Simon… Znam waszą historię dlaczego tutaj chodzicie do szkoły. – mówiła dyrektorka siadając za biurkiem.
Villemo po raz pierwszy odkąd weszła do szkoły i do gabinetu, odwróciła się. Zapach drzewa sandałowego cały czas jej towarzyszył, chociaż tego nie zauważała.
Prawie zleciała z krzesła, gdy zobaczyła kto siedzi obok.
-„To on…”- pomyślała.
Ja też prawie z krzesła zleciałam, bo właśnie w tej chwili mój chemik zadzwonił zapytać, jak mi poszła olimpiada... Więc jestem troszkę skołowana. Ale walerianka mi pomogła, będzie lepiej chyba. Wybaczcie nietrzeźwe komentarze nie na temat.
Wracając do blogaska : realizm rządzi...


-Z racji, że jesteście w jednym wieku, będziecie w jednej klasie.
Logika rządzi. Racje rządzą. (Jeszcze troszkę walerianki, mamo...)

A teraz zapraszam na rozpoczęcie nowego roku szkolnego! Po przemówieniu pójdziecie ze swoją klasą na pierwsze zajęcia. A więc…- pani Walsh znacząco popatrzyła na drzwi.
Bo to chamska kobieta była. A przecież by się chyba domyślili, że mają wyjść...
No dobra, ONI by się nie domyślili....


Czarnowłosa nie odzywała się słowem kiedy szli przez szkołę. Oglądała ściany i starała się zapamiętać, którędy idzie, żeby się potem nie zgubić, co było nieuniknione.
No to po co starała się zapamiętać, skoro i tak zabłądzi? To ja bym już wolała kontemplować wygląd kolegi na przykład.
Jakbym miała być bohaterką blogaska, oczywiście.


W końcu w milczeniu doszli do auli. Jakoś doszli…
To brzmi wybitnie dziwnie. Ok, to moja wina, po cokolwiek hardcorowym Sylwestrze z moimi udanymi kolegami i ich inteligentnymi rozmowami słowo "dochodzić" kojarzy mi się bardzo jednoznacznie, ale to i tak dziwnie brzmi.

Pełno uczniów siedziało na krzesłach w Sali
Wielką literą, bo to była taka wielka sala...

Villemo i Dominik usiedli obok siebie, bo nie było już miejsc
Blogaskowej miłości sprzyjają wszystkie blogaskowe siły przyrody. I to jest blogaskowa logika. A ja się idę znowu znieczulić...

Nie będę was zanudzała jakąś rozwlekłą przemową, bo was zanudzę.
*kwik* Tak, to jest TAKI blogasek! Łiiiiiiiiiiiiiiiiiii! Opłaciło się przetrawić 5 pierwszych rozdziałów, żeby teraz taką perełkę analizować. (Poproszę męski chór anielski. I jeszcze trochę walerianki, a co, gorzej mi już nie będzie...)

Villemo sama jak mały palec szła korytarzem do klasy numer 18.
Mały palec jest jakoś bardziej sam od innych palców? aŁtoreczka tak kwieciście wzbogaca frazeologię, aż mi się łza w oku kręci... Taka dbałość o mowę ojczystą, to doprawdy wzruszające...

-Cześć! Jestem Simi. Simi Catberg.-
Szkoda że nie Catwalk.
Dobra, już nie będę więcej piła...


Jej jasnoszare oczy z plamkami zieleni na źrenicach
(teraz będzie komentarz trzeźwy)
Od kiedy to można mieć zielone plamki na źrenicach? Nawet żaden wiedźmin tak nie miał, a wiadomo, że wiedźmini to najdziwniejsze oczy na świecie mają.
aŁtoreczce pewnie chodziło o tęczówki...


Pięć dziewczyn ubranych na niebiesko-biało-różowo siedziało pod oknem rozmawiając o czymś i gestykulując zawzięcie. Kiedy jedna z nich zauważyła wzrok czarnowłosej, wszystkie uśmiechnęły się słodko-cukierkowo*.
(i pod tekstem) : * kolor słodko-cukierkowy- hmmm... Dokładnie nie wiem jaki to może być, jak kto sobie wyobraża. Dla mnie jet to albo żółto-słoneczkowy albo różowo-landrynkowy
O zonk... czyli one się na żółto uśmiechnęły? Jak słoneczka... Chyba, że czegoś nie zrozumiałam... Ale jak dla mnie, to aŁtoreczka, napisawszy ten rozdział, kiedy już zapomniała, o czym on był, postanowiła zrobić ten dopisek. Popatrzyła - słodko-cukierkowo. No to zapewne o kolor chodzi, bo co innego może opisywać przymiotnik, na który w umyśle (joke...) aŁtoreczki przekształcił się przysłówek z tekstu? Tylko kolor...
aŁtoreczka myśli, że te panny są cukierkowe? Zasmucę ją - jej bohaterka też jest cukierkowa Razz


-Jeżeli lubisz najświeższe ploteczki, buty na wysokim obcasie i cukierkowe uśmiechy, to polecam to towarzystwo.
Ja lubię buty na wysokie obcasy, i to wcale nie znaczy, że się kwalifikuję do tych Ciastek, ani do żadnych innych ras pokemonów *foch* Poza tym, poke nie chodzą na obcasach (no... chyba że w białych kozakach na obcasach, ale test już co innego...). Poke chodzą zawsze w najbardziej słitaśnej wersji tego, co akurat modne.

fanklub „Ciasteczek”**,
**klub Ciasteczek - U mnie w szkole jest kilka dziewczyn, które nazywają się Ciasteczkami, ale one nie są takie jakie w opowiadaniu.Smile
Nic nie rozumiem. Sad Chodzi o fanclub ciasteczek (jakichś "suuuper" chłopaków ze szkoły, względnie aktorów/ piosenkarzy), czy o klub ciasteczek (jakichś lesbijek dewiantek? Naprawdę nie rozumiem...

Mój brat ma na imię Gabriel, tata Nataniel a moja mama Nastazja.
A co z Joachimem??? Ech, jak oni się lubieją przechrzciewać...

-Hej Ludkowie!
A jednak już poszła plota, że ona z LL jest... Który to ujawnił? Przyznać się, bo my się i tak dowiemy, i was rzucimy na pastwę Ciasteczkom! *demoniczny śmiech*
*ekhm* Tak, wiem. No ale kto normalny zwraca się do znajomych "LUDKOWIE?" Ja tego nie robię, na przykład.


<to>
-Hej Ludkowie! O czym tak rozmawiacie?- Simi odwróciła się w stronę rozmawiających, nadstawiając uszu.
-O Tobie. Ile razy byłaś na policji podczas tych wakacji. Podobno z pięć… A niektóre źródła mówią nawet że osiem… - powiedział Mark z błyskiem w oczach.
-Kto tak mówi?! Gadaj szybko!- krzyknęła dziewczyna podchodząc szybko do chłopaka i wpatrując się groźnie w oczy. Villemo przestraszyła się jej i błogosławiła w duchu, że ona sama nie jest na miejscu Marka.
-Hmm… Pisali w brukowcu o pięciu Twoich pobytach na policji a w wieczornych wiadomościach o ośmiu…
-Ty!!!
-Simi! Opanuj się! – krzyczał chłopak zakrywając głowę rękoma przed pięścią Catberg i śmiejąc się z niej.
-Obrumblałam się na Ciebie.-
O ZONK!!! Ktoś wie, co to znaczy? (Ale tak, tak, to jest już na pewno TAKI blogasek! *zachwycona kontempluje składnię, słownictwo i treść* Jaki rozkoszny! ^^ )

.-Żeby robić sobie ze mnie żarty… No wiesz co…
-Obrumblałaś się? A może kisiel chcesz? – powiedziała Villemo powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem. Łezki kryły się w kącikach jej oczu, gdy zakrywała twarz ręką.
Simi popatrzyła pochmurnym wzrokiem na czarnowłosą, poczym po krótkim namyśle odpowiedziała:
-Wiśniowy.
Ja autentycznie spadłam z krzesła w tym momencie...! ^^ To-jest-cu-dow-ne!

Gdy Dominik przypatrzył się jej dokładniej, przypomniał ją sobie z lekcji. Chodziła z nim razem do klasy, a poza tym była jednym z osławionych „Ciasteczek”.
-„No to wpadka…”-pomyślał, odwracając się jak najprędzej, żeby dziewczyna go nie rozpoznała.

Po pół godzinnym ukrywaniu swojej twarzy przed wzrokiem blondynki o imieniu Susi (tak mu się przynajmniej zdawało), nadjechał niebieski autobus.
Że autobus niebieski był, to faktycznie jest niezmiernie istotne. A Siusi brzmi powalająco...

-Nie wiem, jak się tam znalazł, przeszedł przez moje bariery. To dla mnie zagadka.
-Nie tylko to jest zagadką. My sami również jesteśmy nieodgadnieni…
... bez komentarza... *turla się po podłodze*

Rozglądnął się po tym pokoju.
*szeptem* Mówi się tak?
Tak tylko spytałam, żeby się upewnić, że nie...


Szła powoli jedną z ruchliwszych i bogatszych ulic Phoenix
A MIAŁO NIE BYĆ ZMIERZCHU! *trauma* To już nawet w mega głupim blogu o SoLL jest sceneria meyerowska? Obraziłam się na aŁtoreczkę poważnie. Sad

Pani Marsch, zanim ruszyła przed siebie, poczuła ogarniający chód…
Ojej jej jej, ale co to jest "ogarniający chód" i do czego to służy?

„Muszę iść do lekarza. Chyba znów mam problemy z krążeniem…”
Aha, znaczy że skurcz ją złapał? *kiwa głową ze zrozumieniem* To dobrze, już myślałam, że to znowu wiatr w tym palce maczał...

...pomyślała, poczym ruszyła.
Wymiotnik, po czym, po ilu. Tak mi się jakoś skojarzyło...

Czy w tym zwykłym świecie, pełnym nudnych ludzi goniących za pieniędzmi i sławą, świecie, gdzie nie zauważa się ludzkiego cierpienia, czy właśnie tutaj nie mogą istnieć bohaterzy? Chyba nie… Bo to nie świat fantasy.
*kwik**kolejny turl po podłodze* ...chociaż tak właściwie to ja nie zrozumiałam...

inni pamiętają o tym, że ktoś zginą w wypadku
*Grrr!* Evil or Very Mad Nie mogę, po prostu nie mogę patrzeć na ten błąd. Jakoś tak mnie wpienia nieprzeciętnie.

Powoli zapadałam w sen na jawie… dochodzący głos pani Newton, nauczycielki trygonometrii
*tupie* Ja siem tak nie bawiem, co za mieszanka zmierzchna, fuuuj! Sad

-Catberg! Pójdziesz z nią do pielęgniarki. No już!
Żal, żal, żal, jak tu się rżnie najdurniejsze zdarzenia z życia belli Evil or Very Mad Albo może to jednakowoż mnie się tak jakoś wszystko kojarzy?

Z wrażenia kolana jej zmiękły tak, że musiała usiąść na ziemi. Wiatr ciągle targał włosami, jakby chciał je obydwie przegonić z tego miejsca, żeby nigdy więcej się nie spotkały.
No i znowu *wali głową w ścianę*

-Weź ten gnat do ręki, bo nie będę strzelała do bezbronnego do cholery!
Łał, co tu się wyprawia... Ale do kogo ona (nie) chce strzelać, do bezbronnego czy do cholery?

Śladowe ilości adrenaliny pulsowały w żyłach obydwóch dziewczyn.
No i proszę, naćpały się.

Żyła na skroni czarnej pulsowała rytmicznie.
Krew na ogół krąży rytmicznie. Tak już jest w tym życiu...

-Wiesz, że masz przerypane… nie daruję Ci tego…
Nie mogę znieść tego CI z dużej litery. Edukacja chyba jednak ogłupia niektórych...

-JEEEEESST!!!!!!!! WYGRAŁAM!!!!!
Cały dom rodziny Simon wypełniły wrzaski Villemo dochodzące z jej pokoju. Mały Gabriel wsunął głowę w szparę między drzwiami.
-Co tak wrzeszczycie?- zapytał łapiąc się za uszy i patrząc dziwnie na siostrę.
Villemo właśnie skakał z radości na swoim tapczanie a Simi głośno szlochała na podłodze waląc pięściami.
-To jest moja pierwsza w życiu porażka w tej grzeeee….- szlochała ruda.
*ziewa* Ale ja naiwna, myślałam, że się naprawdę narąbały o pozabijały... Ale w sumie fajniej by było wtedy. Tylko że... Tylko że dałąm się nabrać aŁtoreczce! *zgon*
( Villemo zmienił płeć? )


Villemo opowiedziała Simi, co stało się wieczorem w alei Tibidabo.
*opętańczy chichot* Ok, nie wiedziałam, sprawdziłam. Tibidabo to wzgórze w okolicach Barcelony. No i ja nie rozumiem - jak się chce mieć nazwę, która głupio brzmi po naszemu, to chyba można ją WYMYŚLIĆ? Nie trzeba szukać jakiejś po mapach? Bo ja bym na przykład wymyśliła. Jakieś Turlipirli, Nogofogo...

-Czuję się totalnie jak bym była w tanim horrorze. Nikt za nami nie idzie, powoli już zmierzcha, jesień…
Czy mam się cieszyć, że aŁtoreczce jednak zmierzch kojarzy się z tanim horrorem?

Nagle mocny wiatr szarpnął dziewczynami
Perwersja.

W dzień mały dwór wyglądał jeszcze gorzej niż w nocy. Powybijane okna ziały pustką
To pewnie wiatr powybijał...

-O kurczę… - wyrwało się rudowłosej
Hardcore... Tak mięsem rzucać... Przegła pałę i zgorszyła mnie po prostu...*gwara Zespołu Szkół Społecznych Nr 1 w Krakowie im. Zbigniewa Herberta *

-Nie warcz na mnie. Jak masz zły humor, to wyładuj się na pluszaku, wypruwając mu wnętrzności tasakiem…
O to to to, no z ust mi to wyjęłaś po prostu...

-Nie lamp się tak na mnie. Dezorientujesz mnie.
Powiem wam, że ja jednak jestem bardziej zdezorientowana... To znaczy ok, załapałam, że chodziło o "nie gap się", ale tak się mówi? Naprawdę?

-„Ktoś na nas poluje. Na mnie i na Simi.” – pomyślała czarnowłosa.
-„Ktoś poluje na CIEBIE. Nie na Simi…” - cichy głosik rozbrzmiał w głowie dziewczyny.
To pewnie jakiś wampir...

Co? O co chodzi?- spytała Villemo.
-O ten zegar co nie chodzi…
Ach, ten soczysty blogaskowy humor...!

-Co? Zatkało kakao?
Ech jo..., jak to mawiał pewien krecik...

wzięła w rękę niewielkie czarne pudełko zdobione w krwistoczerwone róże z kolcami. Wzdrygnęła się mimowolnie, ustawiając pudełeczko na biurku.
Takie straszne te róże...

Wiatr się nasilił, szarpiąc czarnowłosą
*nuci pod nosem dolewając sobie walerianki*

Wiatr nasilał się wraz z kolejnymi metrami pokonanymi przez dziewczynę. Strach obezwładnił jej ciało i umysł; poruszała się machinalnie, sama nie wiedząc dokładnie dokąd idzie. Po prostu szła.
Nawet nie zauważyłam, kiedy mi sie tak psychika zryła w międzyczasie... Znajduję już ten wiatr normalnym...

Głośny dźwięk bijących dzwonów z wierzy na środku placu Centralnego otrzeźwił dziewczynę
To dobrze, że ją otrzeźwił. Mnie by się z kolei przydało teraz coś na uspokojenie, bo wierzy to ja nie zniosę, nawet napita walerianką, z głową półrozwaloną o ścianę, zrzucona z krzesła razy kilka i przeturlana po podłodze razy dwa. No po prostu nie! Evil or Very Mad

Wokół panowała głucha cisza. Nawet wiejący wiatr nie wydawał szumu.
Cichy się zrobił, ale to tak dla zmyły, on dalej czuwa, nie łudźcie się, że jest inaczej...

Szarych postaci było tutaj mniej, jakby wszyscy wcześniej chcieli stąd uciec, nie wiadomo dlaczego.
Pewnie dlatego, że zaraz będzie tu jakaś masowa rzeź...

Mężczyzna miał czarny, powiewający (na wietrze*odgłos intensywnego rycia się psychiki*) lekko płaszcz.

Szła w kierunku jezdni, a jej czarne włosy powiewały na coraz zimniejszym wietrze.
<piewa>---a ja wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam że tak będzie...--- No i zwariowałam się.

Czarny płaszcz powiewał na wietrze,
*kiwa głową uśmiechnięta*

-Cholera…- zaklęła pod nosem. – Znowu się walłam* w głowę…
*walłam- poprawnie brzmi "walnęłam", lecz skoro ja to ja, jest to mój neologizm. Jeżeli ktoś uważa to za błąd... To musi się przyzwyczaić, że mam swoje odchyłySmile
A to ci heca *szok* jaka umna ta aŁtoreczka, wie, co to neologizm... tzn nie wie, ale zna to słowo...

-Wybacz… Pewnie jest Ci zimno. – mruknął, po czym minął ławeczkę, na której siedziała Villemo i pstryknął niedbale palcami. Czarnowłosa śledziła każdy jego ruch, nadal się nie poruszając, kiedy zamiast kolejnego lodowatego podmuchu, zawiał ciepły wiatr.
*zgrzyt* Chyba doszłam już do wniosku, że to zabieg celowy z tym wiatrem...

Dziewczyna przyjrzała się tajemniczemu mężczyźnie. Bladość jego skóry przyciągała wzrok.
*miękko* ... Edward? Co ty tu do cholery robisz?

Czarny płaszcz powiewał teraz na ciepłym wietrze.
Neutral

-Czego ode mnie chcesz? – zapytała cicho.
-Wielu rzeczy…
*tłumi dzikie skojarzenia* Wybaczcie, ale po takim opku, to ja już naprawdę chora jestem.

Villemo usłyszała za sobą dziwny chrobot i rytmiczne, głuche uderzenia. Odwróciła się i także spojrzała na wierzę.
Wskazówki zegara biegły z zawrotną szybkością w tył. Czas się cofał i wkoło nich pojawiały się szare, migające cienie postaci.
... I pewnie wiał mocny porywisty?

Villemo przyglądała się temu wszystkiemu, kiedy poczuła, jak coś ciągnie ją za sukienkę.
...Wiatr?

Koc zsunął się na ziemię i zimny powiew wiatru owionął dziewczynę.
Wiatr-pedofil! A( Bo to jest retrospekcja chyba i ona ma trzy lata. Albo coś mi się pomyliło, bo niby jest napisane : "dziewczyna"...

Villemo otworzyła oczy wypatrując w ciemności źródła zimnego wiatru.
Okno w sypialni było otwarte na oścież a krótkie, białe firanki falowały z rytmem powiewu. Dziewczyna wstała z krzesła odkładając koc na łóżko i zamknęła najciszej jak się dało okno, po czym powlokła się z powrotem w stronę biurka.
Czarnej pozytywki na nim nie było.
Nie wiem czemu, ale ta czarna pozytywka skojarzyła mi się z tekstem tej "Dzikiej Ochoty", którąśmy niedawno tłumaczyły *szok* Wiem, wiem - alicee, nie pij więcej...

Teraz wszystko powinno iść zgodnie z planem…-powiedział cicho do siebie, wyjmując z długiego płaszcza czarną pozytywkę.
Wiatr-kradziej! Na pohybel mu i całej rodzinie jego!

Rafael schował znów pozytywkę, nie otwierając jej nawet. Wiedział, że była przeklęta
No co ty?

Grube krople deszczu bijące zaciekle szybę wydawały głuchy dźwięk doprowadzający czarnowłosą do szału
Pogoda bez wiatru to pogoda zła...

Okręciła się na pięcie, zmierzając w stronę odległego stolika, gdzie znajdował się komputer, kiedy coś ją zatrzymało. Coś jakby ciepły powiew lekkiego wiatru...
Nie, nie napiszę tego, co miałam zamiar w pierwszej chwili.
To opko jest naprawdę niezwykłe. I interesujące. I podoba mi się. Oczywiście na ten specyficzny, blogaskowy sposób, ale jednak...


-Przepis na wywar z Morsztyna podał mi Algivius. Ma on działanie uspokajające i regenerujące siły.
O? Janie Andrzeju, pan tutaj? Zrobili z pana jakiś... eliksir? Biedactwo...
A mocne to to? Spróbowałabym ...


wypijając duszkiem cuchnący napój.
Eee, jednak nie chcę...

-Jedna karteczka, druga karteczka, trzecia karteczka, czwarta karteczka…
-Przestaniesz w końcu je „karteczkować”?
*smile*

Villemo poczuła, jak zimny sztylet smutku przybija jej płuca podrażniając głęboko serce.
*chochota się* Jakie metafory, no no... Piękne!

Jestem anomalią! Zapomniałaś?
-No oczywiście, że nie…
Ja też nie.

Nie uważasz, że ona ma takie dziwne oczy? Takie miodowo złote…
Tak, bo ona jest wegetarianką. *Ómiera*

Villemo! Przestań, bo za chwilkę tak ci wyzoluję, że się nie pozbierasz! – syknął Dominik, po czym zabrał się do przeszukiwań swojej torby w celu znalezienia czegoś, o czym Villemo nie wiedziała.
-Czego szukasz…? –spytała cicho.
-Kluczy od domu, bo mam ciebie już dosyć.
-Naprawdę?- jęknęła żałośnie.
-Żartuję przecież. Chodź. Mam dosyć już tej szkoły na dzisiaj.
Dżizas ^^ Jaki zaczepisty dialog, a jak ja wszystko zrozumiałam...
I na tym się właśnie blog urywa.


Tego, no... Pewnie uważacie mnie teraz za jakąś kompletną wariatkę, ale ja tak tylko dzisiaj miałam , naprawdę... Ja tak w ogóle jestem normalnym, spokojnym dzieckiem...

I, i ... i chyba przegięłam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 1:13, 08 Sty 2010    Temat postu:

Ciemność… ogarniająca pustka… bezład…
Ciemność coraz bardziej napierająca na jej… duszę? Bo ciała jakby nie miała…
Ała... aŁtoreczka jak widać z tych filozoficzno-abstrakcyjnych... Już mnie głowa boli. No ale trudno, jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B...
Jedna jedyna uwaga techniczna - nie pisz takich rzeczy. Bo jeśli już piszesz analizę, to nie rób tego na odwal się, a takim komentarzem sugerujesz, że jest właśnie na odwal się.

I nagle, gdy poczuła, że nie jest tylko już samotną duszą w przestrzeni wypełnionej ciemnością, przejął ją niesamowity ból… ból w kręgosłupie, w nogach, w rękach a najbardziej w karku…
Chyba jednak po prostu bolała ją głowa... Już myślałam, że tu się jakiś feniks z popiołów odradza, a dziewczyna ma po prostu kaca, tylko jeszcze o tym nie wie...
Pytanie do biegłych - ból może kogoś "przejąć"? Bo sama już nie wiem...

Chyba raczej nie.
A to równie dobrze może być jakaś paskudna odmiana grypy, nie kac.


Villemo wstała...
Oj nie Sad Dlaczego, no dlaczego to zawsze z Villemo robią największą idiotkę?
Bo ma takie troszku opkowe imię... ^^'

Nie zdawała sobie sprawy, że ktoś może ją obserwować czy nie.
Chociaż postanowiłam nie zwracać uwagi na składnię, bo komentowanie jej jest primo żmudne, secudno nudne, to tu jednak muszę - bo nie zrozumiałam... WTF?
To będzie tekst kultowy, już ja tego dopilnuję! A dalej są lepsze hardkory stylistyczne.

Na twarzy miała maskę z tlenem i jakieś wężyki.
*zonk* Ok, ja też nie wiem, jak się fachowo taka aparatura nazywa. Ale sprawdziłabym to, gdybym miała o czymś takim pisać...
Może to i zresztą naturalne, że bohaterka budząca się ze śpiączki tego nie wie, ale wężyki? Dlaczego akurat wężyki?! Nie mogły być rurki? *nieszczęśliwa*

*ekhuekhu*Freud*ekhuekhu*

-Doktorze McHus!
Nie wiem, po co, ale postanowiłam sprawdzić, czy aŁtoreczka zaczerpnęła skądś to malownicze nazwisko. Nie znalazłam żadnego McHusa, znalazłam za to Rozciągnika mchusia i "zonknęłam sobie". Jaki słodki pajączek ze skakunowatych... Wielbię je ^^
No tak, to było bardzo na temat i w ogóle świetnie mi się udałą dygresja. Wybaczcie Sad

Ha, to jest jej odpowiednik House'a! A rozciągnik mchuś rulezz... (to naprawdę tak wariacko brzmi, czy strzeliłaś jakąś literówkę?)

Villemo… ponoć tak miała na imię…
Simon… Jak dla niej dziwne nazwisko… takie… zagraniczne?
No i cała jej rodzina…
Babka Sofia… Taka starsza, miła pani…
Mama Nastazja i tata Gabriel… Żywiołowi ludzie, pełni temperamentu i dobrego humoru… Jakże potrafili rozśmieszyć Villemo tymi swoimi sprzeczkami… Ale z oczu wyczytywało się wielką miłość i obawę o ich córkę…
Młodszy brat Joachim…
O zonk, o zonk, co oni tu porobili.... masakra jakaś. Jak rozumiem do LL wkręciła się jakaś Rosjanka, w ogóle nastąpiło pomieszanie pokoleń na przełomie kilku wieków.
... jakie to typowe. Confused

Strzyga dogorywa na podłodze XD
Na imię Gabriel obecne w opkach reaguję cokolwiek alergicznie, z powodów... różnych, rzekłabym. Generalnie, w zestawie z resztą imion leci to już bardziej groteską i Gombrowiczem niż blogaskowym zadęciem, więc nie poleciałam się pociąć, a jedynie dostałam drgawek.


<jaki>
Miała ubraną ciemną bluzkę na krótki rękaw i dżinsy.
A co on, rentgen w oczach ma, że widzi, co ona ma pod bluzką? Jeszcze do tego ciemną? Dobra, o nic już nie pytam, Ludzie Lodu potrafią...
Boję się bluzek "na krótki rękaw". Nadal nie wiem, czym są.

-Dominiku!
Wiedziałam, kuźwa.
Jezusie, jak to dobrze, że nie czytałam SoLL ^^

Siedział niedbale rozpostarty na parkowej ławeczce.
Dziwnie to brzmi, ale nie powinno mnie to dziwić...
Rozpostarty - jak żagiel.

Nic się nie działo, tylko raz po raz ktoś przed nim przechodził, ale nie zwracał na niego uwagi. Tak jakby był niewidzialny.
Mieli się może ludzie za nim oglądać? A czemu właściwie? Nie ma na czole wypisane, że jest z LL...
Na urodziny już nie zdążę, ale na imieniny mogę ci zrobić koszulkę z napisem "Jestem z LL" ^^

Czarny płaszcz powiewał na wietrze, jego półdługie włosy także.
AAAA! *ucieka z wrzaskiem* Zabierzcie, zabierzcie to szkaradztwo ode mnie!
Łiii!!! XD "Peleryna z czerwonymi oczami"!!!

Dlaczego matki zawsze muszą krzyczeć do swoich dzieci, aby wstawały?
Chyba jednak krzyczeć "na" swoje dzieci. I chyba jednak dlatego, że nie wstają. I chyba jednak też bym tego nie lubiła, ale moja mama na mnie nie krzyczy...
Znam ten ból - moja krzyczy Confused

Tak czy inaczej, wybudzanie z tak miłego snu o jakimś przystojnym szatynie nie jest zbytnio przyjemne…
A tu się akurat zgodzę... Tyle że ja wolę brunetów, względnie platynowy blond (o!)
Szatyni są fajni ^^ Tylko jednak raczej tacy ciemni szatyni, podpadający już pod brunetów. Za to blondynów nie lubię, bez względu na odcień.

Gabriel siedział obok siostry wcinając swoje śniadanie z prędkością dźwięku.
*zonk* Jaka jest prędkość dźwięku? aŁtoreczce raczej nie o to chodziło...

-No, kochani! Zbierajcie się do wyjścia! – Nataniel wstał od stołu i ruszył do drzwi po płaszcz.
Co jest, kuźwa? *szok* Przecież jej ojcu Gabriel było na imię! *sprawdza* Tak, Gabriel. No jak można? Kolejny ulubiony bohater zbeszczeszczony brutalnie i bez znieczulenia.... Hm, co do znieczulenia... Walerianki! SZYBKO!
Koligacje rodzinne w tym opku są dalece zajmujące, jednakże ustępują imionom... Czy to jakaś tradycja rodzinna nazywać dzieci, że się tak wyrażę, anielsko?
I proszę, nie używaj imienia Gabriel częściej niż to konieczne. Mam zbyt chore skojarzenia.
A coś takiego, jak prędkość dźwięku jednak istnieje.


Czarnowłosa nie odzywała się słowem kiedy szli przez szkołę. Oglądała ściany i starała się zapamiętać, którędy idzie, żeby się potem nie zgubić, co było nieuniknione.
No to po co starała się zapamiętać, skoro i tak zabłądzi? To ja bym już wolała kontemplować wygląd kolegi na przykład.
Jakbym miała być bohaterką blogaska, oczywiście.

Ja tak właśnie robię, a nie jestem bohaterką blogaska ^^ (nie, proszę mi tu nie snuć matriksowych teorii)
Nie ma sensu zapamiętywać drogi - i tak najpierw się zgubię, a później dojdę na miejsce zupełnie inaczej i zupełnie przez przypadek. A kolegę można ewentualnie zapytać o drogę.


W końcu w milczeniu doszli do auli. Jakoś doszli…
To brzmi wybitnie dziwnie. Ok, to moja wina, po cokolwiek hardcorowym Sylwestrze z moimi udanymi kolegami i ich inteligentnymi rozmowami słowo "dochodzić" kojarzy mi się bardzo jednoznacznie, ale to i tak dziwnie brzmi.
Taa... Żyłam w przekonaniu, że miałam hardkorowego sylwestra, do momentu, aż usłyszałam relacje innych... Taa.

Nie będę was zanudzała jakąś rozwlekłą przemową, bo was zanudzę.
*kwik* Tak, to jest TAKI blogasek! Łiiiiiiiiiiiiiiiiiii! Opłaciło się przetrawić 5 pierwszych rozdziałów, żeby teraz taką perełkę analizować. (Poproszę męski chór anielski. I jeszcze trochę walerianki, a co, gorzej mi już nie będzie...)
Emm, alicee, na czachę już lekko grzeje, co? ^^

Pięć dziewczyn ubranych na niebiesko-biało-różowo siedziało pod oknem rozmawiając o czymś i gestykulując zawzięcie. Kiedy jedna z nich zauważyła wzrok czarnowłosej, wszystkie uśmiechnęły się słodko-cukierkowo*.
(i pod tekstem) : * kolor słodko-cukierkowy- hmmm... Dokładnie nie wiem jaki to może być, jak kto sobie wyobraża. Dla mnie jet to albo żółto-słoneczkowy albo różowo-landrynkowy
O zonk... czyli one się na żółto uśmiechnęły? Jak słoneczka... Chyba, że czegoś nie zrozumiałam... Ale jak dla mnie, to aŁtoreczka, napisawszy ten rozdział, kiedy już zapomniała, o czym on był, postanowiła zrobić ten dopisek. Popatrzyła - słodko-cukierkowo. No to zapewne o kolor chodzi, bo co innego może opisywać przymiotnik, na który w umyśle (joke...) aŁtoreczki przekształcił się przysłówek z tekstu? Tylko kolor...
aŁtoreczka myśli, że te panny są cukierkowe? Zasmucę ją - jej bohaterka też jest cukierkowa Razz

Najstraszliwiej cukierkowe panny wcale nie ubierają się na "niebiesko-biało-różowo" - może kiedyś, w podstawówce, ale nie teraz. Teraz cukierkowe panny noszą (dla niepoznaki) ciuchy, na które mnie pewnie nigdy nie będzie stać Confused Fakt, że najczęściej mają one kolorystykę paczki landrynek jest li i jedynie wynikiem nie-miłościwie nam panującej najnowszej mody.

-Jeżeli lubisz najświeższe ploteczki, buty na wysokim obcasie i cukierkowe uśmiechy, to polecam to towarzystwo.
Ja lubię buty na wysokie obcasy, i to wcale nie znaczy, że się kwalifikuję do tych Ciastek, ani do żadnych innych ras pokemonów *foch* Poza tym, poke nie chodzą na obcasach (no... chyba że w białych kozakach na obcasach, ale test już co innego...). Poke chodzą zawsze w najbardziej słitaśnej wersji tego, co akurat modne.
Lubię plotki. I kocham buty na wysokim obcasie, chociaż bardziej kocham na nie patrzeć, niż je nosić - bo jak noszę, to oscyluję wzrostem koło metra osiemdziesiąt. Co do cukierkowych uśmiechów... cóż, w szkole nie afiszuję się raczej z moją mroczną stroną, więc całkiem prawdopodobne jest, że i mnie uznałaby owa panna za cukierkową.

fanklub „Ciasteczek”**,
**klub Ciasteczek - U mnie w szkole jest kilka dziewczyn, które nazywają się Ciasteczkami, ale one nie są takie jakie w opowiadaniu.Smile
Nic nie rozumiem. Sad Chodzi o fanclub ciasteczek (jakichś "suuuper" chłopaków ze szkoły, względnie aktorów/ piosenkarzy), czy o klub ciasteczek (jakichś lesbijek dewiantek? Naprawdę nie rozumiem...
Mnie się w pierwszej chwili włączył tryb Cookie Monster i myślałam, że one po prostu ciastka na potęgę wpieprzają ^^ (no co, ja się głównie po to spotykam z koleżankami...) A co masz do lesbijek dewiantek, tak z ciekawości?

-Hej Ludkowie!
A jednak już poszła plota, że ona z LL jest... Który to ujawnił? Przyznać się, bo my się i tak dowiemy, i was rzucimy na pastwę Ciasteczkom! *demoniczny śmiech*
*ekhm* Tak, wiem. No ale kto normalny zwraca się do znajomych "LUDKOWIE?" Ja tego nie robię, na przykład.

*nieśmiało podnosi łapę* Eee... ja? No dobra, zazwyczaj zwracam się per "ludu", ale zawsze to bliżej niż dalej...

-Żeby robić sobie ze mnie żarty… No wiesz co…
-Obrumblałaś się? A może kisiel chcesz? – powiedziała Villemo powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem. Łezki kryły się w kącikach jej oczu, gdy zakrywała twarz ręką.
Simi popatrzyła pochmurnym wzrokiem na czarnowłosą, poczym po krótkim namyśle odpowiedziała:
-Wiśniowy.
Ja autentycznie spadłam z krzesła w tym momencie...! ^^ To-jest-cu-dow-ne!
Prawdopodobnie mam minę jak filmowy Potter po wypiciu Felixa, ale mniejsza z tym...
"obrumblać się" jest urocze. I generalnie aż to podeślę koleżance, bo mi się tak śmiesznie kojarzy... Ale skojarzenie osobiste i wymagające zawilych tłumaczeń, więc sobie daruję.


Rozglądnął się po tym pokoju.
*szeptem* Mówi się tak?
Tak tylko spytałam, żeby się upewnić, że nie...

No Mozilla nie podkreśla, i podobno się tak mowi, ale to chyba trochę regionalizmem ciągnie... Krakowskim zresztą, powinnaś wiedzieć, czy tak się mówi! Łódzki regionalizm to "weki", "migawka" i "siajowe"!

-Weź ten gnat do ręki, bo nie będę strzelała do bezbronnego do cholery!
Łał, co tu się wyprawia... Ale do kogo ona (nie) chce strzelać, do bezbronnego czy do cholery?
KWIK! XD

Śladowe ilości adrenaliny pulsowały w żyłach obydwóch dziewczyn.
No i proszę, naćpały się.
Jeśli "śladowe" to raczej nie powinny w ogóle tego zauważyć...

-Czuję się totalnie jak bym była w tanim horrorze. Nikt za nami nie idzie, powoli już zmierzcha, jesień…
Czy mam się cieszyć, że aŁtoreczce jednak zmierzch kojarzy się z tanim horrorem?
"Nikt za nami nie idzie, powoli już zmierzcha, jesień…" - mój ulubiony stan pogodowo-czasowy ^^

-O kurczę… - wyrwało się rudowłosej
Hardcore... Tak mięsem rzucać... Przegła pałę i zgorszyła mnie po prostu...*gwara Zespołu Szkół Społecznych Nr 1 w Krakowie im. Zbigniewa Herberta *
Toż to lipa... *gwara Liceum Ogólnokształcącego Nr 21 im. Bolesława Prusa w Łodzi*

Co? O co chodzi?- spytała Villemo.
-O ten zegar co nie chodzi…
Ach, ten soczysty blogaskowy humor...!

-Co? Zatkało kakao?
Ech jo..., jak to mawiał pewien krecik...
Całokształt dialogu mnie powalił. Nie powinnaś była tego ciąć na części, straciło całą moc.

Mężczyzna miał czarny, powiewający (na wietrze*odgłos intensywnego rycia się psychiki*) lekko płaszcz.
Opka to ZŁO! ^^

-Cholera…- zaklęła pod nosem. – Znowu się walłam* w głowę…
*walłam- poprawnie brzmi "walnęłam", lecz skoro ja to ja, jest to mój neologizm. Jeżeli ktoś uważa to za błąd... To musi się przyzwyczaić, że mam swoje odchyłySmile
A to ci heca *szok* jaka umna ta aŁtoreczka, wie, co to neologizm... tzn nie wie, ale zna to słowo...
Fuck, jeden z niewielu błędów na które reaguję wstrząsem anafilaktycznym Confused

Czarny płaszcz powiewał teraz na ciepłym wietrze.
Neutral
Ciepły wiatr już nie jest soł tru.

-Czego ode mnie chcesz? – zapytała cicho.
-Wielu rzeczy…
*tłumi dzikie skojarzenia* Wybaczcie, ale po takim opku, to ja już naprawdę chora jestem.
-... na początek komórki, portfela, kluczy...
Wybacz, jakoś dzisiaj nie mam fajnych, pokrzywionych skojarzeń.


Villemo otworzyła oczy wypatrując w ciemności źródła zimnego wiatru.
Okno w sypialni było otwarte na oścież a krótkie, białe firanki falowały z rytmem powiewu. Dziewczyna wstała z krzesła odkładając koc na łóżko i zamknęła najciszej jak się dało okno, po czym powlokła się z powrotem w stronę biurka.
Czarnej pozytywki na nim nie było.
Nie wiem czemu, ale ta czarna pozytywka skojarzyła mi się z tekstem tej "Dzikiej Ochoty", którąśmy niedawno tłumaczyły *szok* Wiem, wiem - alicee, nie pij więcej...
Ale w "Dzikiej Ochocie" nie ma nic o czarnych pozytywkach, jest tylko przyzywanie demonów, krzyże, mogiły i "bierwiona częstokołu" ^^

Rafael schował znów pozytywkę, nie otwierając jej nawet. Wiedział, że była przeklęta
No co ty?
alicee, zakładajmy się - jaki anioł będzie następny? Stawiam na Sariela, bo ładnie brzmi.

Grube krople deszczu bijące zaciekle szybę wydawały głuchy dźwięk doprowadzający czarnowłosą do szału
Pogoda bez wiatru to pogoda zła...
Ale wiesz, z tym to się akurat nawet zgodzę.

-Przepis na wywar z Morsztyna podał mi Algivius. Ma on działanie uspokajające i regenerujące siły.
O? Janie Andrzeju, pan tutaj? Zrobili z pana jakiś... eliksir? Biedactwo...
A mocne to to? Spróbowałabym ...

Składam czołobitność. Nic dodać, nic ująć.
No, może jedynie to, że ona najwyraźniej Kossakowską czytała - już chyba trzecie czy czwarte imię się przewinęło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miriam
Konstabl Grafomanii
Arcymag
Konstabl Grafomanii <br> Arcymag



Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 2:15, 08 Sty 2010    Temat postu:

aŁtoreczką zawsze wiatr w oczy
aż musiałam wtrącić swoje 3 grosze

-Doktorze McHus!
Nie wiem, po co, ale postanowiłam sprawdzić, czy aŁtoreczka zaczerpnęła skądś to malownicze nazwisko. Nie znalazłam żadnego McHusa, znalazłam za to Rozciągnika mchusia i "zonknęłam sobie". Jaki słodki pajączek ze skakunowatych... Wielbię je ^^
No tak, to było bardzo na temat i w ogóle świetnie mi się udałą dygresja. Wybaczcie Sad

Ha, to jest jej odpowiednik House'a! A rozciągnik mchuś rulezz... (to naprawdę tak wariacko brzmi, czy strzeliłaś jakąś literówkę?)
W Chirurgach był McBoski i McSexi. Pewnie to kumple

Siedział niedbale rozpostarty na parkowej ławeczce.
Dziwnie to brzmi, ale nie powinno mnie to dziwić...
Rozpostarty - jak żagiel.
I powiewał na wietrze

Grube krople deszczu bijące zaciekle szybę wydawały głuchy dźwięk doprowadzający czarnowłosą do szału
Pogoda bez wiatru to pogoda zła...
Ale wiesz, z tym to się akurat nawet zgodzę.
nom, wtedy czarny płaszcz nie powiewa na wietrze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alicee
adwoKat Strzygi
Arcymag
adwoKat Strzygi <br>Arcymag



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:37, 08 Sty 2010    Temat postu:

Villemo wstała...
Oj nie Sad Dlaczego, no dlaczego to zawsze z Villemo robią największą idiotkę?
Bo ma takie troszku opkowe imię... ^^'
*nieszczęśliwa* Biedna, tak cierpieć za błędy rodziców... albo raczej autorki...

Na twarzy miała maskę z tlenem i jakieś wężyki.
*zonk* Ok, ja też nie wiem, jak się fachowo taka aparatura nazywa. Ale sprawdziłabym to, gdybym miała o czymś takim pisać...
Może to i zresztą naturalne, że bohaterka budząca się ze śpiączki tego nie wie, ale wężyki? Dlaczego akurat wężyki?! Nie mogły być rurki? *nieszczęśliwa*

*ekhuekhu*Freud*ekhuekhu*
Pan Freud to by się tutaj przydał, ale dalszej części opka - jest wręcz niezbędny...

-Doktorze McHus!
Nie wiem, po co, ale postanowiłam sprawdzić, czy aŁtoreczka zaczerpnęła skądś to malownicze nazwisko. Nie znalazłam żadnego McHusa, znalazłam za to Rozciągnika mchusia i "zonknęłam sobie". Jaki słodki pajączek ze skakunowatych... Wielbię je ^^
No tak, to było bardzo na temat i w ogóle świetnie mi się udała dygresja. Wybaczcie Sad

Ha, to jest jej odpowiednik House'a! A rozciągnik mchuś rulezz... (to naprawdę tak wariacko brzmi, czy strzeliłaś jakąś literówkę?)
Nie, to na prawdę tak... Nazwa chyba stąd, że wygląda jak mech, ale rozciągnik? Że niby taki wygimnastykowany?

<jaki>
Miała ubraną ciemną bluzkę na krótki rękaw i dżinsy.
A co on, rentgen w oczach ma, że widzi, co ona ma pod bluzką? Jeszcze do tego ciemną? Dobra, o nic już nie pytam, Ludzie Lodu potrafią...
Boję się bluzek "na krótki rękaw". Nadal nie wiem, czym są.
O, a ja tego chyba w zamroczeniu nawet nie zauważyłam... Nie jest dobrze, panie i panowie, nie jest ze mną dobrze.

Nic się nie działo, tylko raz po raz ktoś przed nim przechodził, ale nie zwracał na niego uwagi. Tak jakby był niewidzialny.
Mieli się może ludzie za nim oglądać? A czemu właściwie? Nie ma na czole wypisane, że jest z LL...
Na urodziny już nie zdążę, ale na imieniny mogę ci zrobić koszulkę z napisem "Jestem z LL" ^^
Ale ja nie jestem z LL Crying or Very sad

Czarny płaszcz powiewał na wietrze, jego półdługie włosy także.
AAAA! *ucieka z wrzaskiem* Zabierzcie, zabierzcie to szkaradztwo ode mnie!
Łiii!!! XD "Peleryna z czerwonymi oczami"!!!
*Ómiera po raz n-ty* To aż boli...

Dlaczego matki zawsze muszą krzyczeć do swoich dzieci, aby wstawały?
Chyba jednak krzyczeć "na" swoje dzieci. I chyba jednak dlatego, że nie wstają. I chyba jednak też bym tego nie lubiła, ale moja mama na mnie nie krzyczy...
Znam ten ból - moja krzyczy Confused
Moja za wcześnie wstaje, bo jeździ 30 km do pracy... Odrabia to sobie awanturując się o bałagan, mimo że sama ma gorszy...

Tak czy inaczej, wybudzanie z tak miłego snu o jakimś przystojnym szatynie nie jest zbytnio przyjemne…
A tu się akurat zgodzę... Tyle że ja wolę brunetów, względnie platynowy blond (o!)
Szatyni są fajni ^^ Tylko jednak raczej tacy ciemni szatyni, podpadający już pod brunetów. Za to blondynów nie lubię, bez względu na odcień.
A ja blondynów lubię, ze względu na pewnego kolegę ^^

-No, kochani! Zbierajcie się do wyjścia! – Nataniel wstał od stołu i ruszył do drzwi po płaszcz.
Co jest, kuźwa? *szok* Przecież jej ojcu Gabriel było na imię! *sprawdza* Tak, Gabriel. No jak można? Kolejny ulubiony bohater zbeszczeszczony brutalnie i bez znieczulenia.... Hm, co do znieczulenia... Walerianki! SZYBKO!
Koligacje rodzinne w tym opku są dalece zajmujące, jednakże ustępują imionom... Czy to jakaś tradycja rodzinna nazywać dzieci, że się tak wyrażę, anielsko?
I proszę, nie używaj imienia Gabriel częściej niż to konieczne. Mam zbyt chore skojarzenia.
A coś takiego, jak prędkość dźwięku jednak istnieje.

Że istnieje to nawet wiem, było na fizyce... Tylko że poraża mnie elastyczność i swoboda, z jaką aŁtoreczka operuje utartymi wyrażeniami. Confused

W końcu w milczeniu doszli do auli. Jakoś doszli…
To brzmi wybitnie dziwnie. Ok, to moja wina, po cokolwiek hardcorowym Sylwestrze z moimi udanymi kolegami i ich inteligentnymi rozmowami słowo "dochodzić" kojarzy mi się bardzo jednoznacznie, ale to i tak dziwnie brzmi.
Taa... Żyłam w przekonaniu, że miałam hardkorowego sylwestra, do momentu, aż usłyszałam relacje innych... Taa.
*pocieszający ton*Nie przejmuj się, twój był na pewno bardziej hardkorowy niż mój... Nam nawet wódki nie sprzedali, a co można robić po odrobinie szampana? Ale i tak było fajnie ^^

Nie będę was zanudzała jakąś rozwlekłą przemową, bo was zanudzę.
*kwik* Tak, to jest TAKI blogasek! Łiiiiiiiiiiiiiiiiiii! Opłaciło się przetrawić 5 pierwszych rozdziałów, żeby teraz taką perełkę analizować. (Poproszę męski chór anielski. I jeszcze trochę walerianki, a co, gorzej mi już nie będzie...)
Emm, alicee, na czachę już lekko grzeje, co? ^^
Lekko... Ale dalej jednak będzie gorzej...

-Jeżeli lubisz najświeższe ploteczki, buty na wysokim obcasie i cukierkowe uśmiechy, to polecam to towarzystwo.
Ja lubię buty na wysokie obcasy, i to wcale nie znaczy, że się kwalifikuję do tych Ciastek, ani do żadnych innych ras pokemonów *foch* Poza tym, poke nie chodzą na obcasach (no... chyba że w białych kozakach na obcasach, ale test już co innego...). Poke chodzą zawsze w najbardziej słitaśnej wersji tego, co akurat modne.
Lubię plotki. I kocham buty na wysokim obcasie, chociaż bardziej kocham na nie patrzeć, niż je nosić - bo jak noszę, to oscyluję wzrostem koło metra osiemdziesiąt. Co do cukierkowych uśmiechów... cóż, w szkole nie afiszuję się raczej z moją mroczną stroną, więc całkiem prawdopodobne jest, że i mnie uznałaby owa panna za cukierkową.
Zakładamy klub cukierkowych panienek? Twisted Evil

fanklub „Ciasteczek”**,
**klub Ciasteczek - U mnie w szkole jest kilka dziewczyn, które nazywają się Ciasteczkami, ale one nie są takie jakie w opowiadaniu.Smile
Nic nie rozumiem. Sad Chodzi o fanclub ciasteczek (jakichś "suuuper" chłopaków ze szkoły, względnie aktorów/ piosenkarzy), czy o klub ciasteczek (jakichś lesbijek dewiantek? Naprawdę nie rozumiem...
Mnie się w pierwszej chwili włączył tryb Cookie Monster i myślałam, że one po prostu ciastka na potęgę wpieprzają ^^ (no co, ja się głównie po to spotykam z koleżankami...) A co masz do lesbijek dewiantek, tak z ciekawości?
Nic, ale tak się zastanawiałam, co to jest i jak się to zabija... (Klub Ciasteczek, nie lesbijki dewiantki... niedawno dowiedziałam się, że sama jestem lesbijką {bo nie mam chłopaka Sad }, a że dewiantką byłam od zawsze...)

-Hej Ludkowie!
A jednak już poszła plota, że ona z LL jest... Który to ujawnił? Przyznać się, bo my się i tak dowiemy, i was rzucimy na pastwę Ciasteczkom! *demoniczny śmiech*
*ekhm* Tak, wiem. No ale kto normalny zwraca się do znajomych "LUDKOWIE?" Ja tego nie robię, na przykład.

*nieśmiało podnosi łapę* Eee... ja? No dobra, zazwyczaj zwracam się per "ludu", ale zawsze to bliżej niż dalej...
Moim zdaniem jednak jest różnica, bo ludu mnie się też zdarza mówić Wink

Rozglądnął się po tym pokoju.
*szeptem* Mówi się tak?
Tak tylko spytałam, żeby się upewnić, że nie...

No Mozilla nie podkreśla, i podobno się tak mowi, ale to chyba trochę regionalizmem ciągnie... Krakowskim zresztą, powinnaś wiedzieć, czy tak się mówi! Łódzki regionalizm to "weki", "migawka" i "siajowe"!
Nikt tak nie mówi. Chociaż coś mi świta, jak się uczyłam o tym do jednego konkursu... Ale tak to chyba mawia wieś podkrakowska, albo może Nowa Huta... Znam za to takie regionalizmy krakowskie: piętka (od chleba), auto (samochód), bańka (bombka na choinkę), borówka (czarna jagoda), brechtać się (śmiać się), buc (męski narząd rozrodczy) , chrust (faworki), dupcyć (nasze, nasze...!), grysik (kasza manna). To są ponoć regionalizmy, ale coś mi się nie wydaje, żeby ktoś z Pomorza miał nie wiedzieć, co to jest auto...

-Co? Zatkało kakao?
Ech jo..., jak to mawiał pewien krecik...
Całokształt dialogu mnie powalił. Nie powinnaś była tego ciąć na części, straciło całą moc.
Ale to był bardzo długi dialog...

Czarny płaszcz powiewał teraz na ciepłym wietrze.
Neutral
Ciepły wiatr już nie jest soł tru.
Tak, to jak zimny wampir i ciepły wampir... Ale jeśli chodzi o wiatr, to jednak zimny jest lepszy...

-Czego ode mnie chcesz? – zapytała cicho.
-Wielu rzeczy…
*tłumi dzikie skojarzenia* Wybaczcie, ale po takim opku, to ja już naprawdę chora jestem.
-... na początek komórki, portfela, kluczy...
Wybacz, jakoś dzisiaj nie mam fajnych, pokrzywionych skojarzeń.

Nie pasuje, bo to jakiś Anioł Śmierci był... Czy tam Demon...

Villemo otworzyła oczy wypatrując w ciemności źródła zimnego wiatru.
Okno w sypialni było otwarte na oścież a krótkie, białe firanki falowały z rytmem powiewu. Dziewczyna wstała z krzesła odkładając koc na łóżko i zamknęła najciszej jak się dało okno, po czym powlokła się z powrotem w stronę biurka.
Czarnej pozytywki na nim nie było.
Nie wiem czemu, ale ta czarna pozytywka skojarzyła mi się z tekstem tej "Dzikiej Ochoty", którąśmy niedawno tłumaczyły *szok* Wiem, wiem - alicee, nie pij więcej...
Ale w "Dzikiej Ochocie" nie ma nic o czarnych pozytywkach, jest tylko przyzywanie demonów, krzyże, mogiły i "bierwiona częstokołu" ^^
Wiem, i to mnie właśnie przeraża - mój umysł jest nieprzewidywalny Shocked

Rafael schował znów pozytywkę, nie otwierając jej nawet. Wiedział, że była przeklęta
No co ty?
alicee, zakładajmy się - jaki anioł będzie następny? Stawiam na Sariela, bo ładnie brzmi.
No, ja się zakładać nie będę, bo już całość przeczytałam...

Grube krople deszczu bijące zaciekle szybę wydawały głuchy dźwięk doprowadzający czarnowłosą do szału
Pogoda bez wiatru to pogoda zła...
Ale wiesz, z tym to się akurat nawet zgodzę.
Ja też lubię wiatr. ... lubiłam? Po tym opku będę mieć traumę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 16:55, 10 Sty 2010    Temat postu:

Nic się nie działo, tylko raz po raz ktoś przed nim przechodził, ale nie zwracał na niego uwagi. Tak jakby był niewidzialny.
Mieli się może ludzie za nim oglądać? A czemu właściwie? Nie ma na czole wypisane, że jest z LL...
Na urodziny już nie zdążę, ale na imieniny mogę ci zrobić koszulkę z napisem "Jestem z LL" ^^
Ale ja nie jestem z LL Crying or Very sad
No to co Very Happy

fanklub „Ciasteczek”**,
**klub Ciasteczek - U mnie w szkole jest kilka dziewczyn, które nazywają się Ciasteczkami, ale one nie są takie jakie w opowiadaniu.Smile
Nic nie rozumiem. Sad Chodzi o fanclub ciasteczek (jakichś "suuuper" chłopaków ze szkoły, względnie aktorów/ piosenkarzy), czy o klub ciasteczek (jakichś lesbijek dewiantek? Naprawdę nie rozumiem...
Mnie się w pierwszej chwili włączył tryb Cookie Monster i myślałam, że one po prostu ciastka na potęgę wpieprzają ^^ (no co, ja się głównie po to spotykam z koleżankami...) A co masz do lesbijek dewiantek, tak z ciekawości?
Nic, ale tak się zastanawiałam, co to jest i jak się to zabija... (Klub Ciasteczek, nie lesbijki dewiantki... niedawno dowiedziałam się, że sama jestem lesbijką {bo nie mam chłopaka Sad }, a że dewiantką byłam od zawsze...)
O, to ja też jestem lesbijką! Dobrze wiedzieć... Ale nie martw się, bycie lesbijką jest przecież całkiem modne - tylko trzeba być feministką do kompletu. Bo jak nie jesteś feministką, a jesteś lesbijką, to jest dewiantką... Hm. Czyli w sumie wszystko się zgadza.

Rozglądnął się po tym pokoju.
*szeptem* Mówi się tak?
Tak tylko spytałam, żeby się upewnić, że nie...

No Mozilla nie podkreśla, i podobno się tak mowi, ale to chyba trochę regionalizmem ciągnie... Krakowskim zresztą, powinnaś wiedzieć, czy tak się mówi! Łódzki regionalizm to "weki", "migawka" i "siajowe"!
Nikt tak nie mówi. Chociaż coś mi świta, jak się uczyłam o tym do jednego konkursu... Ale tak to chyba mawia wieś podkrakowska, albo może Nowa Huta... Znam za to takie regionalizmy krakowskie: piętka (od chleba), auto (samochód), bańka (bombka na choinkę), borówka (czarna jagoda), brechtać się (śmiać się), buc (męski narząd rozrodczy) , chrust (faworki), dupcyć (nasze, nasze...!), grysik (kasza manna). To są ponoć regionalizmy, ale coś mi się nie wydaje, żeby ktoś z Pomorza miał nie wiedzieć, co to jest auto...
E tam, w łódzkim piętka, borówka, chrust i grysik funkcjonują równie dobrze. Chociaż może to tylko ja odnoszę takie wrażenie, ale nawet jeśli, to moja rodzina raczej z kresów się wywodzi, czyli też nie ma nic wspólnego z krakowskim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alicee
adwoKat Strzygi
Arcymag
adwoKat Strzygi <br>Arcymag



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:29, 10 Sty 2010    Temat postu:

Nic się nie działo, tylko raz po raz ktoś przed nim przechodził, ale nie zwracał na niego uwagi. Tak jakby był niewidzialny.
Mieli się może ludzie za nim oglądać? A czemu właściwie? Nie ma na czole wypisane, że jest z LL...
Na urodziny już nie zdążę, ale na imieniny mogę ci zrobić koszulkę z napisem "Jestem z LL" ^^
Ale ja nie jestem z LL Crying or Very sad
No to co Very Happy
No... nie wiem właściwie Confused


Rozglądnął się po tym pokoju.
*szeptem* Mówi się tak?
Tak tylko spytałam, żeby się upewnić, że nie...

No Mozilla nie podkreśla, i podobno się tak mowi, ale to chyba trochę regionalizmem ciągnie... Krakowskim zresztą, powinnaś wiedzieć, czy tak się mówi! Łódzki regionalizm to "weki", "migawka" i "siajowe"!
Nikt tak nie mówi. Chociaż coś mi świta, jak się uczyłam o tym do jednego konkursu... Ale tak to chyba mawia wieś podkrakowska, albo może Nowa Huta... Znam za to takie regionalizmy krakowskie: piętka (od chleba), auto (samochód), bańka (bombka na choinkę), borówka (czarna jagoda), brechtać się (śmiać się), buc (męski narząd rozrodczy) , chrust (faworki), dupcyć (nasze, nasze...!), grysik (kasza manna). To są ponoć regionalizmy, ale coś mi się nie wydaje, żeby ktoś z Pomorza miał nie wiedzieć, co to jest auto...
E tam, w łódzkim piętka, borówka, chrust i grysik funkcjonują równie dobrze. Chociaż może to tylko ja odnoszę takie wrażenie, ale nawet jeśli, to moja rodzina raczej z kresów się wywodzi, czyli też nie ma nic wspólnego z krakowskim.[/quote]
Bo to wszystko było dawno i nieprawda. A wihajstera też znacie? ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 0:04, 11 Sty 2010    Temat postu:

Tak mi się wydaje - tyle że ja odmieniam "wihajstra", a to może nie być to samo Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alicee
adwoKat Strzygi
Arcymag
adwoKat Strzygi <br>Arcymag



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:21, 11 Sty 2010    Temat postu:

Na ogół też odmieniam "wihajstra", tylko teraz weszłam chwilowo w manierę celowych błędów językowych... Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa
Arcymag
Królowa Offtopiarstwa <br> Arcymag



Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z podlasia...
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:40, 13 Sty 2010    Temat postu: Re: Wietrzna analiza która się chyba,czyli alicee jest gorze

Ciemność… ogarniająca pustka… bezład…
Ciemność coraz bardziej napierająca na jej… duszę? Bo ciała jakby nie miała…
Ała... aŁtoreczka jak widać z tych filozoficzno-abstrakcyjnych... Już mnie głowa boli. No ale trudno, jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B...
Jedna jedyna uwaga techniczna - nie pisz takich rzeczy. Bo jeśli już piszesz analizę, to nie rób tego na odwal się, a takim komentarzem sugerujesz, że jest właśnie na odwal się.

Taaa? Ciekawe czy to można w ogóle zanalizować...
Zadziwiające, zawsze się zakłada, że jak coś ma duszę to i od razu materialne ciało.



I nagle, gdy poczuła, że nie jest tylko już samotną duszą w przestrzeni wypełnionej ciemnością, przejął ją niesamowity ból… ból w kręgosłupie, w nogach, w rękach a najbardziej w karku…
Chyba jednak po prostu bolała ją głowa... Już myślałam, że tu się jakiś feniks z popiołów odradza, a dziewczyna ma po prostu kaca, tylko jeszcze o tym nie wie...
Pytanie do biegłych - ból może kogoś "przejąć"? Bo sama już nie wiem...

Chyba raczej nie.
A to równie dobrze może być jakaś paskudna odmiana grypy, nie kac.

Aż mi się przypomniała Bella i rodzenie Reneesme...
Obstawiam jeszcze reumatyzm.



Przerażająca pustka w jej głowie… Nie miała żadnych wspomnień… Nie wiedziała nawet jak ma na imię…
(...)-Czy…ja… jestem w niebie?
Kobieta uśmiechnęła się tajemniczo…
-Nie… nie jesteś w niebie… Jesteś gdzieś indziej…
O lol, biedna... Do piekła poszła, i nawet nie pamięta za co. To się nazywa perfidność. Ale, biorąc pod uwagę, że to blogaskowa bohaterka jest, zapewne powody były...
Wiesz, jeszcze nie widziałam pokemona w niebie... Twisted Evil
Jeżeli nie miała żadnych wspomnień to skąd wiedziała, że znajduje się w niebie? Instynkt przodków?





Szum fal… jakby nad morzem… i ten chodny, lekki wiatr, który zdawał się dotykać jej twarzy, rąk, powiewać lekko jej sukienką
Chodny wiatr? Mam jakąś dziwną wizję personifikacji wiatru, który sobie chodzi i obmacuje bohaterkę. Ale że aŁtoreczce raczej nie o to chodziło (to tylko moja chora wyobraźnie zapewne), nie oskarżę jej o erotomanię. Na razie.
Szum fal, a jednak nie nad morzem... Zaburzenie błędnika...
Jak się ludzie upiją to im szumi w głowie i na dodatek wyobrażają sobie doznania erotyczne. Proponuje fundnąć aŁtoreczce linka to seksuologa.



Jedyne dźwięki jakie ją dochodziły to szum fal i wiatru. Raz po raz udawało jej się usłyszeć, jakby ktoś koło niej przechodził po piasku, lecz gdy odwracała głowę, nikogo nie było. Zwykłe złudzenie.
Oj, z tym wiatrem jednak faktycznie jest coś nie tak. Hm... Przodkowie Ludzi Lodu zaczaili się w krzakach i usiłują zwabić tam niczego niespodziewającą się bohaterkę?
Sol zmieniła preferencje? Shocked
To chyba siostra od serca naszej kochanej aŁtoreczki od wiedźmy. Tamta też stawiała na złudzenia.




Villemo wstała...
Oj nie Sad Dlaczego, no dlaczego to zawsze z Villemo robią największą idiotkę?
Bo ma takie troszku opkowe imię... ^^'
Rodem z "Mody na sukces". Niestety, nie dociekniemy kto jest jej ojcem, bo Nick, Ridge, Thorn i starszy forester maja takie same geny. Sad


Nie zdawała sobie sprawy, że ktoś może ją obserwować czy nie.
Chociaż postanowiłam nie zwracać uwagi na składnię, bo komentowanie jej jest primo żmudne, secudno nudne, to tu jednak muszę - bo nie zrozumiałam... WTF?
To będzie tekst kultowy, już ja tego dopilnuję! A dalej są lepsze hardkory stylistyczne.
Мания преследования, ot co! Obstawiam grzybki! Przecież ich z magazynu pół roku nie wyciągałyśmy...


Na twarzy miała maskę z tlenem i jakieś wężyki.
*zonk* Ok, ja też nie wiem, jak się fachowo taka aparatura nazywa. Ale sprawdziłabym to, gdybym miała o czymś takim pisać...
Może to i zresztą naturalne, że bohaterka budząca się ze śpiączki tego nie wie, ale wężyki? Dlaczego akurat wężyki?! Nie mogły być rurki? *nieszczęśliwa*

*ekhuekhu*Freud*ekhuekhu*
Dżdżownice? IMO całowała się kiedyś z Dave`ym Jonesem...


Obok niej stał mężczyzna około czterdziestki i chyba jego żona.
Po czym to poznała? Obrączkę wypatrzyła? Ech, ci wszechwiedzący bohaterowie...
Poznała po jego tragicznym wyrazie twarzy: "nie widzicie, że koło mnie stoi potwór?!".


-Doktorze McHus!
Nie wiem, po co, ale postanowiłam sprawdzić, czy aŁtoreczka zaczerpnęła skądś to malownicze nazwisko. Nie znalazłam żadnego McHusa, znalazłam za to Rozciągnika mchusia i "zonknęłam sobie". Jaki słodki pajączek ze skakunowatych... Wielbię je ^^
No tak, to było bardzo na temat i w ogóle świetnie mi się udałą dygresja. Wybaczcie Sad

Ha, to jest jej odpowiednik House'a! A rozciągnik mchuś rulezz... (to naprawdę tak wariacko brzmi, czy strzeliłaś jakąś literówkę?)
Doktorze "Mchuj", ot co. Albo to norweski odpowiednik House`a.


Lekarz w białym ubraniu i specjalnych, szpitalnych butach
Nie no, aŁtoreczka strzela specjalistycznym słownictwem jak z kałacha... Bohaterka ma ponadto jakąś dziwną właściwość - gdzie ona się patrzy właściwie i po co? Budzi się z trwającej 5 lat śpiączki (tak tam było napisane wyżej), i najważniejsze dla niej jest to, jakie buty ma lekarz? Nie ma to jak realizm fantastyczny.
Lekarz w białym kojarzy mi się z psychiatrą. Szpitalne buty? Gumofilce! No, chyba, że chodziło jej o specjalne plastikowe nakładki...



Villemo… ponoć tak miała na imię…
Simon… Jak dla niej dziwne nazwisko… takie… zagraniczne?
No i cała jej rodzina…
Babka Sofia… Taka starsza, miła pani…
Mama Nastazja i tata Gabriel… Żywiołowi ludzie, pełni temperamentu i dobrego humoru… Jakże potrafili rozśmieszyć Villemo tymi swoimi sprzeczkami… Ale z oczu wyczytywało się wielką miłość i obawę o ich córkę…
Młodszy brat Joachim…
O zonk, o zonk, co oni tu porobili.... masakra jakaś. Jak rozumiem do LL wkręciła się jakaś Rosjanka, w ogóle nastąpiło pomieszanie pokoleń na przełomie kilku wieków.
... jakie to typowe. Confused

Strzyga dogorywa na podłodze XD
Na imię Gabriel obecne w opkach reaguję cokolwiek alergicznie, z powodów... różnych, rzekłabym. Generalnie, w zestawie z resztą imion leci to już bardziej groteską i Gombrowiczem niż blogaskowym zadęciem, więc nie poleciałam się pociąć, a jedynie dostałam drgawek.

Hmm... kamień filozoficzny i długi sen w trumnie?
Matka Rosjanka, brat Niemiec, ojciec jakiś pedofil i oczywiście zero pomocy psychiatry, bo człowiek wybudzony potrzebuje 5 minut żeby dojść do siebie...




<jaki>
Miała ubraną ciemną bluzkę na krótki rękaw i dżinsy.
A co on, rentgen w oczach ma, że widzi, co ona ma pod bluzką? Jeszcze do tego ciemną? Dobra, o nic już nie pytam, Ludzie Lodu potrafią...
Boję się bluzek "na krótki rękaw". Nadal nie wiem, czym są.
Powiedzcie mi jeszcze, że lniane...



Dominiku!
Wiedziałam, kuźwa.
Jezusie, jak to dobrze, że nie czytałam SoLL ^^
Będą ich teraz męczyć do końca świata...


-Ale ty mi nic nie mówisz o sobie! Nawet nie wiem, czy jakaś dziewczyna Ci się podoba, czy nie!
Przed oczami Dominika stanął obraz czarnowłosej dziewczyny na chodniku przed jego domem.
Szybki jest, cholera. No tak, ale w kocu byli sobie pisani...
Coś nudne to opko. I nie ma rywalizantek Sad Ja naprawdę powinnam czytać głupsze rzeczy niż takie smętne tfory jak ten...

*zonk* Rozumiem to tak: czarnowłosa dziewczyna namalowała obraz, który stoi teraz przed domem tego nieszczęśnika, ale jednocześnie również przed jego oczami, proste? Shocked
I jak tak można od razu naskakiwać na chłopaka? On pierwszy musi dać powód, żeby go uderzyć.



Spojrzała jeszcze raz na niego matczynym spojrzeniem, w którym kryła się troska i ogromny smutek.
*szlocha, jęczy, płacze* To ja już wolę, żeby się nic nie działo, zamiast takich hec językowych... liiitooościiii
Co za porażka.... Być mężczyzną, który wzbudza litość i matczyne instynkty.



Od czasu wypadku jej syn stał się dziwny. Nie wyrażał uczuć, z twarzy i oczu nie dało się wyczytać nic, oprócz obojętności. Nigdy nie wyrażał swoich uczuć.
To powtórzenie to taki celowy zabieg był? Chyba tak. Ale się jednak nie udał.
Jak można porównywać pod kątem okazywania uczyć tego chłopaka sprzed i po wypadku i stwierdzić, że nigdy nie wyrażał uczuć?!
aŁtoreczka tak to napisała, że wydaje mi się jakby on te uczucia wydzielał z twarzy.


Zawsze milczący Dominik Parker o ciemnych oczach i czarnych włosach opadających na czoło.
EMO??? Błagam, nie...
Widocznie aŁtoreczka rozumuje LL=Emo. Uznaje każde związki...
Parker? Kuzyn Sarah Jessici Parker...



-Idę się przejść do parku! (...)
Mama Nastazja wyjrzała przez drzwi do hallu z drewnianą łyżką w ręce. Niebieski fartuszek zwisał na niej mętnie, nie zawiązany.
Mętnie zwisający fartuszek? O, to już zakrawa na jakąś metaforę. To jest chyba jednak TAKI blogasek, jakiego szukałam. No i Villemo idzie do parklu, zapewne spotka tam Dominika, więc może nareszcie coś się wydarzy. Błagam, błagam...
Rozpłód pokemonów? Alicee, nie wiesz o co prosisz... Twisted Evil
Metafora? Czy ja wiem... Raczej ewenement natury... Do muzeum z nią!



Siedział niedbale rozpostarty na parkowej ławeczce.
Dziwnie to brzmi, ale nie powinno mnie to dziwić...
Rozpostarty - jak żagiel.
Łapie mewy na lep... Tak na serio to po prostu studiuje pozę batmana.



Nic się nie działo, tylko raz po raz ktoś przed nim przechodził, ale nie zwracał na niego uwagi. Tak jakby był niewidzialny.
Mieli się może ludzie za nim oglądać? A czemu właściwie? Nie ma na czole wypisane, że jest z LL...
Na urodziny już nie zdążę, ale na imieniny mogę ci zrobić koszulkę z napisem "Jestem z LL" ^^
A ja dorzucę: "Jestem z AA".
Może kibicuje Legii w złym mieście? Twisted Evil



Zbliżał się wieczór… ale on nadal nie odchodził, tylko wpatrywał się w jeden punkt na niebie i uśmiechał się ironicznie.
Zapewne ma bogate życie wewnętrzne i uśmiecha się tak do swoich genialnych myśli. Albo naigrawa się z tych pożałowania godnych ludzi, którzy go nie zauważają...
Chyba go nie lubię Sad

Podpowiadam: dodatkowy chromosom w 21 parze...
Jakiś przymulony facet (?).




Lekki wiatr bawił się jego włosami do ramion.
Znowu ten wiatr... To mi się będzie potem śniło...
Wiatry? Mwahahahaha. Smile



<powtarzam>
Lekki wiatr bawił się jego włosami do ramion.
Chłopak przymrużył oczy, czekając na to, co miało nadejść.
Na ustach nadal trwał ironiczny uśmieszek…
Klasyczna scena w parku. Pedofil trafia na gwałcicielkę.


Czarnowłosa dziewczyna szła dróżką przez park. Sierpniowy wiatr bawił się jej włosami, które latały we wszystkie strony
Ona naprawdę coś ma z tym wiatrem. Jak myślicie, co by na to powiedział pan Freud? Twisted Evil
Mmm... może: "to na pewno objaw skrywanych żądz".
Przynajmniej wiemy, że to wiatr sierpniowy.




Czarny płaszcz powiewał na wietrze, jego półdługie włosy także.
AAAA! *ucieka z wrzaskiem* Zabierzcie, zabierzcie to szkaradztwo ode mnie!
Łiii!!! XD "Peleryna z czerwonymi oczami"!!!
Zawsze taką chciałam mieć!!! Oprócz włosów a`la Snape.


W tym samym czasie ktoś inny złapał ją w pasie, rzucając się na chodnik. Poczuła, że uderza ręką o kamień i rozdziera płaszcz.
-Głupia idiotko! Coś ty sobie myślała?!?! – czarnowłosy chłopak podniósł się szybko z dziewczyny, po czym pomógł jej wstać. – Nic Ci się nie stało?
Dziewczyna po prostu przez jezdnię chciała przejść, a że nagle pojawił się jakiśtam Demon Śmierci, żeby ją znowu zabić (nawet nie pytajcie), to już chyba nie jej wina... (Ok, ok, wiem - zapewne sama chciała, samica wstrętna. )
Dobra, przyznaje się, nie jarzę. Jakiś Nergal rzuca się na dziewczynę, niszczy jej ubranie, wyzywa od idiotek i na dodatek oczekuje podziękowania?!



Dlaczego matki zawsze muszą krzyczeć do swoich dzieci, aby wstawały?
Chyba jednak krzyczeć "na" swoje dzieci. I chyba jednak dlatego, że nie wstają. I chyba jednak też bym tego nie lubiła, ale moja mama na mnie nie krzyczy...
Znam ten ból - moja krzyczy. Confused
A moja nie... Moja ma to chyba wszystko tam gdzie nie ma światła. [color=darkblue]


Chyba jest to spowodowane czystą wredotą, że one nie mogą tyle pospać.
[color=brown]Nie widziałam, pisząc poprzedni komentarz, że tu jest "chyba", przysięgam! ^^

Dobiło mnie to zdanie... To naprawdę jest TAKI blogasek, tylko powoli się rozkręca. Jupi!!! Very Happy
Alicee, idziemy świętować.
AŁtoreczka analizowana przez nas nieświadomie analizuje swoja matkę, przypadek?


Ale chyba jednak to przez opiekuńczość.
ŁIIIIII!!!
Mania...

Tak czy inaczej, wybudzanie z tak miłego snu o jakimś przystojnym szatynie nie jest zbytnio przyjemne…
A tu się akurat zgodzę... Tyle że ja wolę brunetów, względnie platynowy blond (o!)
Szatyni są fajni ^^ Tylko jednak raczej tacy ciemni szatyni, podpadający już pod brunetów. Za to blondynów nie lubię, bez względu na odcień.
Nie lubię blondynów. To jedna z zalet Rolara, że nie jest blondynem. Len za często kojarzy mi się z Pamelą...



Gabriel siedział obok siostry wcinając swoje śniadanie z prędkością dźwięku.
*zonk* Jaka jest prędkość dźwięku? aŁtoreczce raczej nie o to chodziło...
Światła...
Taki Gabryś to nie tylko śniadanie w szale zeżre, ale i talerz.


-No, kochani! Zbierajcie się do wyjścia! – Nataniel wstał od stołu i ruszył do drzwi po płaszcz.
Co jest, kuźwa? *szok* Przecież jej ojcu Gabriel było na imię! *sprawdza* Tak, Gabriel. No jak można? Kolejny ulubiony bohater zbeszczeszczony brutalnie i bez znieczulenia.... Hm, co do znieczulenia... Walerianki! SZYBKO!
Koligacje rodzinne w tym opku są dalece zajmujące, jednakże ustępują imionom... Czy to jakaś tradycja rodzinna nazywać dzieci, że się tak wyrażę, anielsko?
I proszę, nie używaj imienia Gabriel częściej niż to konieczne. Mam zbyt chore skojarzenia.
A coś takiego, jak prędkość dźwięku jednak istnieje.

Villemo ma w domu trójkącik. matka to niezła nimfomanka...


-Siadajcie siadajcie… Jestem Isabela Walsh. Wasi rodzice ze mną rozmawiali. Ty się nazywasz Dominik Parker… A ty Villemo Simon… Znam waszą historię dlaczego tutaj chodzicie do szkoły. – mówiła dyrektorka siadając za biurkiem.
Villemo po raz pierwszy odkąd weszła do szkoły i do gabinetu, odwróciła się. Zapach drzewa sandałowego cały czas jej towarzyszył, chociaż tego nie zauważała.
Prawie zleciała z krzesła, gdy zobaczyła kto siedzi obok.
-„To on…”- pomyślała.
Ja też prawie z krzesła zleciałam, bo właśnie w tej chwili mój chemik zadzwonił zapytać, jak mi poszła olimpiada... Więc jestem troszkę skołowana. Ale walerianka mi pomogła, będzie lepiej chyba. Wybaczcie nietrzeźwe komentarze nie na temat.
Wracając do blogaska : realizm rządzi...

Drzewo sandałowe zerżnęła z Czarodziejek.
Yyyy??? To już nie można pójść do szkoły bez uprzedniego powiadomienia dyrektora o sytuacji rodzinnej? Teczki im zakładają jak za komuny?



-Z racji, że jesteście w jednym wieku, będziecie w jednej klasie.
Logika rządzi. Racje rządzą. (Jeszcze troszkę walerianki, mamo...)
Tylko dlatego ich wezwała? Mi też nalejcie...
To wygląda jakby Dominik ją kiedyś zgwałcił, a dyrektorka usilnie próbuje wytłumaczyć Villemo, dlaczego musi z nim chodzić do jednej klasy.



A teraz zapraszam na rozpoczęcie nowego roku szkolnego! Po przemówieniu pójdziecie ze swoją klasą na pierwsze zajęcia. A więc…- pani Walsh znacząco popatrzyła na drzwi.
Bo to chamska kobieta była. A przecież by się chyba domyślili, że mają wyjść...
No dobra, ONI by się nie domyślili....

Yyyy??? Tabun pierwszoroczniaków, mnóstwo uczniów, a ona im gada... To się w pale Weresa nie mieści! (przepraszam za okreslenie - yaoi....)


Czarnowłosa nie odzywała się słowem kiedy szli przez szkołę. Oglądała ściany i starała się zapamiętać, którędy idzie, żeby się potem nie zgubić, co było nieuniknione.
No to po co starała się zapamiętać, skoro i tak zabłądzi? To ja bym już wolała kontemplować wygląd kolegi na przykład.
Jakbym miała być bohaterką blogaska, oczywiście.

Ja tak właśnie robię, a nie jestem bohaterką blogaska ^^ (nie, proszę mi tu nie snuć matriksowych teorii)
Nie ma sensu zapamiętywać drogi - i tak najpierw się zgubię, a później dojdę na miejsce zupełnie inaczej i zupełnie przez przypadek. A kolegę można ewentualnie zapytać o drogę.

Jakie opisy.... Jakby mówiła o koniu....



W końcu w milczeniu doszli do auli. Jakoś doszli…
To brzmi wybitnie dziwnie. Ok, to moja wina, po cokolwiek hardcorowym Sylwestrze z moimi udanymi kolegami i ich inteligentnymi rozmowami słowo "dochodzić" kojarzy mi się bardzo jednoznacznie, ale to i tak dziwnie brzmi.
Taa... Żyłam w przekonaniu, że miałam hardkorowego sylwestra, do momentu, aż usłyszałam relacje innych... Taa.
Bo to była szkoła na miarę tego nowo powstałego budynku na Dalekim Wschodzie.



Pełno uczniów siedziało na krzesłach w Sali
Wielką literą, bo to była taka wielka sala...
Jakoś niezdrowo mi się wydaje, że oni jednak na poręczach tych krzeseł siedzieli...
Bo tam miał Tusk przemawiać.




Villemo i Dominik usiedli obok siebie, bo nie było już miejsc
Blogaskowej miłości sprzyjają wszystkie blogaskowe siły przyrody. I to jest blogaskowa logika. A ja się idę znowu znieczulić...
Jak koło usiedli jesli nie było już miejsc?


Nie będę was zanudzała jakąś rozwlekłą przemową, bo was zanudzę.
*kwik* Tak, to jest TAKI blogasek! Łiiiiiiiiiiiiiiiiiii! Opłaciło się przetrawić 5 pierwszych rozdziałów, żeby teraz taką perełkę analizować. (Poproszę męski chór anielski. I jeszcze trochę walerianki, a co, gorzej mi już nie będzie...)
Emm, alicee, na czachę już lekko grzeje, co? ^^
To zŁy brat bliźniak alicee...
aŁtoreczka jawnie ściąga z HP.




Villemo sama jak mały palec szła korytarzem do klasy numer 18.
Mały palec jest jakoś bardziej sam od innych palców? aŁtoreczka tak kwieciście wzbogaca frazeologię, aż mi się łza w oku kręci... Taka dbałość o mowę ojczystą, to doprawdy wzruszające...
Cały czas wyobrażam sobie mały palec maszerujący z aktówka po korytarzu... Ratunku!!!



-Cześć! Jestem Simi. Simi Catberg.-
Szkoda że nie Catwalk.
Dobra, już nie będę więcej piła...

A mi się z kojarzyło z Cuthbertem z Ani...



Jej jasnoszare oczy z plamkami zieleni na źrenicach
(teraz będzie komentarz trzeźwy)
Od kiedy to można mieć zielone plamki na źrenicach? Nawet żaden wiedźmin tak nie miał, a wiadomo, że wiedźmini to najdziwniejsze oczy na świecie mają.
aŁtoreczce pewnie chodziło o tęczówki...

Na pewno. Przecież to niemożliwe... Chyba, że wmontowała sobie kalejdoskop zamiast źrenicy.

Pięć dziewczyn ubranych na niebiesko-biało-różowo siedziało pod oknem rozmawiając o czymś i gestykulując zawzięcie. Kiedy jedna z nich zauważyła wzrok czarnowłosej, wszystkie uśmiechnęły się słodko-cukierkowo*.
(i pod tekstem) : * kolor słodko-cukierkowy- hmmm... Dokładnie nie wiem jaki to może być, jak kto sobie wyobraża. Dla mnie jet to albo żółto-słoneczkowy albo różowo-landrynkowy
O zonk... czyli one się na żółto uśmiechnęły? Jak słoneczka... Chyba, że czegoś nie zrozumiałam... Ale jak dla mnie, to aŁtoreczka, napisawszy ten rozdział, kiedy już zapomniała, o czym on był, postanowiła zrobić ten dopisek. Popatrzyła - słodko-cukierkowo. No to zapewne o kolor chodzi, bo co innego może opisywać przymiotnik, na który w umyśle (joke...) aŁtoreczki przekształcił się przysłówek z tekstu? Tylko kolor...
aŁtoreczka myśli, że te panny są cukierkowe? Zasmucę ją - jej bohaterka też jest cukierkowa Razz

Najstraszliwiej cukierkowe panny wcale nie ubierają się na "niebiesko-biało-różowo" - może kiedyś, w podstawówce, ale nie teraz. Teraz cukierkowe panny noszą (dla niepoznaki) ciuchy, na które mnie pewnie nigdy nie będzie stać Confused Fakt, że najczęściej mają one kolorystykę paczki landrynek jest li i jedynie wynikiem nie-miłościwie nam panującej najnowszej mody.
Z cukru jest. Alicee, łap za wiadro, to OGR!!!



-Jeżeli lubisz najświeższe ploteczki, buty na wysokim obcasie i cukierkowe uśmiechy, to polecam to towarzystwo.
Ja lubię buty na wysokie obcasy, i to wcale nie znaczy, że się kwalifikuję do tych Ciastek, ani do żadnych innych ras pokemonów *foch* Poza tym, poke nie chodzą na obcasach (no... chyba że w białych kozakach na obcasach, ale test już co innego...). Poke chodzą zawsze w najbardziej słitaśnej wersji tego, co akurat modne.
Lubię plotki. I kocham buty na wysokim obcasie, chociaż bardziej kocham na nie patrzeć, niż je nosić - bo jak noszę, to oscyluję wzrostem koło metra osiemdziesiąt. Co do cukierkowych uśmiechów... cóż, w szkole nie afiszuję się raczej z moją mroczną stroną, więc całkiem prawdopodobne jest, że i mnie uznałaby owa panna za cukierkową.
To mi się kojarzy "owłosionymi ciasteczkami" jeśli ktoś wie o co mi chodzi... Stanowczo muszę przestać oglądać z bratem filmy.



fanklub „Ciasteczek”**,
**klub Ciasteczek - U mnie w szkole jest kilka dziewczyn, które nazywają się Ciasteczkami, ale one nie są takie jakie w opowiadaniu.Smile
Nic nie rozumiem. Sad Chodzi o fanclub ciasteczek (jakichś "suuuper" chłopaków ze szkoły, względnie aktorów/ piosenkarzy), czy o klub ciasteczek (jakichś lesbijek dewiantek? Naprawdę nie rozumiem...
Mnie się w pierwszej chwili włączył tryb Cookie Monster i myślałam, że one po prostu ciastka na potęgę wpieprzają ^^ (no co, ja się głównie po to spotykam z koleżankami...) A co masz do lesbijek dewiantek, tak z ciekawości?
Alicee, nie ty jedna. Chyba, że kremówki zakładają kółko kur domowych albo małoletnich sadystycznych piekarzy.


Mój brat ma na imię Gabriel, tata Nataniel a moja mama Nastazja.
A co z Joachimem??? Ech, jak oni się lubieją przechrzciewać...
Kazirodztwo... Kuszu już nie może patrzeć na te straszne rzeczy...

-Hej Ludkowie!
A jednak już poszła plota, że ona z LL jest... Który to ujawnił? Przyznać się, bo my się i tak dowiemy, i was rzucimy na pastwę Ciasteczkom! *demoniczny śmiech*
*ekhm* Tak, wiem. No ale kto normalny zwraca się do znajomych "LUDKOWIE?" Ja tego nie robię, na przykład.

*nieśmiało podnosi łapę* Eee... ja? No dobra, zazwyczaj zwracam się per "ludu", ale zawsze to bliżej niż dalej...
Ja mówię "ludu". Ludkowie to wągry na nosie albo rodzaj pokemonów - kretów.

<to>
-Hej Ludkowie! O czym tak rozmawiacie?- Simi odwróciła się w stronę rozmawiających, nadstawiając uszu.
-O Tobie. Ile razy byłaś na policji podczas tych wakacji. Podobno z pięć… A niektóre źródła mówią nawet że osiem… - powiedział Mark z błyskiem w oczach.
-Kto tak mówi?! Gadaj szybko!- krzyknęła dziewczyna podchodząc szybko do chłopaka i wpatrując się groźnie w oczy. Villemo przestraszyła się jej i błogosławiła w duchu, że ona sama nie jest na miejscu Marka.
-Hmm… Pisali w brukowcu o pięciu Twoich pobytach na policji a w wieczornych wiadomościach o ośmiu…
-Ty!!!
-Simi! Opanuj się! – krzyczał chłopak zakrywając głowę rękoma przed pięścią Catberg i śmiejąc się z niej.
-Obrumblałam się na Ciebie.-
O ZONK!!! Ktoś wie, co to znaczy? (Ale tak, tak, to jest już na pewno TAKI blogasek! *zachwycona kontempluje składnię, słownictwo i treść* Jaki rozkoszny! ^^ )
Opluła się? Powróciły wspomnienia z dzieciństwa o brum brum?


.-Żeby robić sobie ze mnie żarty… No wiesz co…
-Obrumblałaś się? A może kisiel chcesz? – powiedziała Villemo powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem. Łezki kryły się w kącikach jej oczu, gdy zakrywała twarz ręką.
Simi popatrzyła pochmurnym wzrokiem na czarnowłosą, poczym po krótkim namyśle odpowiedziała:
-Wiśniowy.
Ja autentycznie spadłam z krzesła w tym momencie...! ^^ To-jest-cu-dow-ne!
Prawdopodobnie mam minę jak filmowy Potter po wypiciu Felixa, ale mniejsza z tym...
"obrumblać się" jest urocze. I generalnie aż to podeślę koleżance, bo mi się tak śmiesznie kojarzy... Ale skojarzenie osobiste i wymagające zawilych tłumaczeń, więc sobie daruję.

Eeeee..... będę pamiętać, że jak ktoś zacznie się brumblać to podeślę mi kisiel.


Gdy Dominik przypatrzył się jej dokładniej, przypomniał ją sobie z lekcji. Chodziła z nim razem do klasy, a poza tym była jednym z osławionych „Ciasteczek”.
-„No to wpadka…”-pomyślał, odwracając się jak najprędzej, żeby dziewczyna go nie rozpoznała.

Po pół godzinnym ukrywaniu swojej twarzy przed wzrokiem blondynki o imieniu Susi (tak mu się przynajmniej zdawało), nadjechał niebieski autobus.
Że autobus niebieski był, to faktycznie jest niezmiernie istotne. A Siusi brzmi powalająco...
Policja...
Czy to ma być aluzja do mojego nicka na pokemoonie?
I co ten Dominik wyprawia? Czy Villemo zmienia kolr włosów co godzinę farbą 10 minutówką?


-Nie wiem, jak się tam znalazł, przeszedł przez moje bariery. To dla mnie zagadka.
-Nie tylko to jest zagadką. My sami również jesteśmy nieodgadnieni…
... bez komentarza... *turla się po podłodze*
Oooo.... Duchy? {/color]


Rozglądnął się po tym pokoju.
[color=brown]*szeptem* Mówi się tak?
Tak tylko spytałam, żeby się upewnić, że nie...

No Mozilla nie podkreśla, i podobno się tak mowi, ale to chyba trochę regionalizmem ciągnie... Krakowskim zresztą, powinnaś wiedzieć, czy tak się mówi! Łódzki regionalizm to "weki", "migawka" i "siajowe"!
Migawka to narmolne... chyba, że w innym sensie...
Rozgladnął - taka żałosna parodia ruskiego... Jednak naleciałość jeśli Mozilla nie poprawia.




Szła powoli jedną z ruchliwszych i bogatszych ulic Phoenix
A MIAŁO NIE BYĆ ZMIERZCHU! *trauma* To już nawet w mega głupim blogu o SoLL jest sceneria meyerowska? Obraziłam się na aŁtoreczkę poważnie. Sad
Cholera, a ja myślałam, że oni nadal sobie siedzą w pieknej Norwegii, a nie koczują koło Forks (na polski to będzie: "widelce"?).



Pani Marsch, zanim ruszyła przed siebie, poczuła ogarniający chód…
Ojej jej jej, ale co to jest "ogarniający chód" i do czego to służy?
Pani Meyer zanim ruszyła przed siebie włączył gazzzz...


„Muszę iść do lekarza. Chyba znów mam problemy z krążeniem…”
Aha, znaczy że skurcz ją złapał? *kiwa głową ze zrozumieniem* To dobrze, już myślałam, że to znowu wiatr w tym palce maczał...
Jak z reklamy... Nie od dziś wiadomo, że bohaterki blogasków są wiatropylne jak Roszpunka.


...pomyślała, poczym ruszyła.
Wymiotnik, po czym, po ilu. Tak mi się jakoś skojarzyło...
A teraz wrzucamy bieg...


Czy w tym zwykłym świecie, pełnym nudnych ludzi goniących za pieniędzmi i sławą, świecie, gdzie nie zauważa się ludzkiego cierpienia, czy właśnie tutaj nie mogą istnieć bohaterzy? Chyba nie… Bo to nie świat fantasy.
*kwik**kolejny turl po podłodze* ...chociaż tak właściwie to ja nie zrozumiałam...
To mi wyglada na uzależnienie od internetu...


inni pamiętają o tym, że ktoś zginą w wypadku
*Grrr!* Evil or Very Mad Nie mogę, po prostu nie mogę patrzeć na ten błąd. Jakoś tak mnie wpienia nieprzeciętnie.
Trudno, żeby pamietała wszystkie wypadki na świecie.


Powoli zapadałam w sen na jawie… dochodzący głos pani Newton, nauczycielki trygonometrii
*tupie* Ja siem tak nie bawiem, co za mieszanka zmierzchna, fuuuj! Sad
Ciekawa pierwsza część zdania nie powiem.
"A oto mamy Mike`a i Isaaca Newtonów!"



-Catberg! Pójdziesz z nią do pielęgniarki. No już!
Żal, żal, żal, jak tu się rżnie najdurniejsze zdarzenia z życia belli Evil or Very Mad Albo może to jednakowoż mnie się tak jakoś wszystko kojarzy?
Będą rozmawiać o środkach antykoncepcyjnych albo o swoich pradziadkach Edwardzie i Belli...


Z wrażenia kolana jej zmiękły tak, że musiała usiąść na ziemi. Wiatr ciągle targał włosami, jakby chciał je obydwie przegonić z tego miejsca, żeby nigdy więcej się nie spotkały.
No i znowu *wali głową w ścianę*
Zobaczymy co się urodzi z tej wiatropylności.
Zmiękły kolana? Bo ona z cukru jest....



-Weź ten gnat do ręki, bo nie będę strzelała do bezbronnego do cholery!
Łał, co tu się wyprawia... Ale do kogo ona (nie) chce strzelać, do bezbronnego czy do cholery?
KWIK! XD
Do bezbronnego czy do cholery?


Śladowe ilości adrenaliny pulsowały w żyłach obydwóch dziewczyn.
No i proszę, naćpały się.
Jeśli "śladowe" to raczej nie powinny w ogóle tego zauważyć...
ja bym obstawiał drugi hormon wystepujący po adrenalinie i mający dłuższe działanie - kalcytonina (?).


Żyła na skroni czarnej pulsowała rytmicznie.
Krew na ogół krąży rytmicznie. Tak już jest w tym życiu...
Ałtoreczka żyła na czarbej skroni, które pulsowała rytmicznie... To była WESZ!!!


-Wiesz, że masz przerypane… nie daruję Ci tego…
Nie mogę znieść tego CI z dużej litery. Edukacja chyba jednak ogłupia niektórych...
Tak samo jak: "ja ci powiem"



-JEEEEESST!!!!!!!! WYGRAŁAM!!!!!
Cały dom rodziny Simon wypełniły wrzaski Villemo dochodzące z jej pokoju. Mały Gabriel wsunął głowę w szparę między drzwiami.
-Co tak wrzeszczycie?- zapytał łapiąc się za uszy i patrząc dziwnie na siostrę.
Villemo właśnie skakał z radości na swoim tapczanie a Simi głośno szlochała na podłodze waląc pięściami.
-To jest moja pierwsza w życiu porażka w tej grzeeee….- szlochała ruda.
[color=brown]*ziewa* Ale ja naiwna, myślałam, że się naprawdę narąbały o pozabijały... Ale w sumie fajniej by było wtedy. Tylko że... Tylko że dałąm się nabrać aŁtoreczce! *zgon*
( Villemo zmienił płeć? )

Ano. I na dodatek Gabriel z każdym dniem młodnieje. Ojciec, brat, młodszy brat...



Villemo opowiedziała Simi, co stało się wieczorem w alei Tibidabo.
*opętańczy chichot* Ok, nie wiedziałam, sprawdziłam. Tibidabo to wzgórze w okolicach Barcelony. No i ja nie rozumiem - jak się chce mieć nazwę, która głupio brzmi po naszemu, to chyba można ją WYMYŚLIĆ? Nie trzeba szukać jakiejś po mapach? Bo ja bym na przykład wymyśliła. Jakieś Turlipirli, Nogofogo...
ałtoreczka wraca do murzyńskich korzeni...



-Czuję się totalnie jak bym była w tanim horrorze. Nikt za nami nie idzie, powoli już zmierzcha, jesień…
Czy mam się cieszyć, że aŁtoreczce jednak zmierzch kojarzy się z tanim horrorem?
"Nikt za nami nie idzie, powoli już zmierzcha, jesień…" - mój ulubiony stan pogodowo-czasowy ^^
Co to znaczy czuć się totalnie? Shocked
Zmierzcha... Cullen powraca...



Nagle mocny wiatr szarpnął dziewczynami
Perwersja.
Wiatropylność, podejście pierwsze.


W dzień mały dwór wyglądał jeszcze gorzej niż w nocy. Powybijane okna ziały pustką
To pewnie wiatr powybijał...
Oczywiscie. A okna to portale do innych wymiarów.


-O kurczę… - wyrwało się rudowłosej
Hardcore... Tak mięsem rzucać... Przegła pałę i zgorszyła mnie po prostu...*gwara Zespołu Szkół Społecznych Nr 1 w Krakowie im. Zbigniewa Herberta *
Toż to lipa... *gwara Liceum Ogólnokształcącego Nr 21 im. Bolesława Prusa w Łodzi*
Yyyyyyy.... *gwara Gimnazjum w Dobrej*

-Nie warcz na mnie. Jak masz zły humor, to wyładuj się na pluszaku, wypruwając mu wnętrzności tasakiem…
O to to to, no z ust mi to wyjęłaś po prostu...
Z doświadczenia wiem, że tasakiem nie wyciąga się wnętrzności.


-Nie lamp się tak na mnie. Dezorientujesz mnie.
Powiem wam, że ja jednak jestem bardziej zdezorientowana... To znaczy ok, załapałam, że chodziło o "nie gap się", ale tak się mówi? Naprawdę?
U mnie w szkole tak mówią. I fakt, znaczy "nie lamp sie i odpierdol się ode mnie".


-„Ktoś na nas poluje. Na mnie i na Simi.” – pomyślała czarnowłosa.
-„Ktoś poluje na CIEBIE. Nie na Simi…” - cichy głosik rozbrzmiał w głowie dziewczyny.
To pewnie jakiś wampir...
Nie posądzajmy ich o tak nie humanitarny precedens. Może to Pedzio...



Co? O co chodzi?- spytała Villemo.
-O ten zegar co nie chodzi…
Ach, ten soczysty blogaskowy humor...!
-Co? Zatkało kakao?
Ech jo..., jak to mawiał pewien krecik...
Całokształt dialogu mnie powalił. Nie powinnaś była tego ciąć na części, straciło całą moc.
Aż mi się przypomniały czasy przedszkola...


wzięła w rękę niewielkie czarne pudełko zdobione w krwistoczerwone róże z kolcami. Wzdrygnęła się mimowolnie, ustawiając pudełeczko na biurku.
Takie straszne te róże...
Róże od Gota gryzą...


Wiatr się nasilił, szarpiąc czarnowłosą
*nuci pod nosem dolewając sobie walerianki*
Ile można na tym jednym wzgórzu stać i pylić się?



Wiatr nasilał się wraz z kolejnymi metrami pokonanymi przez dziewczynę. Strach obezwładnił jej ciało i umysł; poruszała się machinalnie, sama nie wiedząc dokładnie dokąd idzie. Po prostu szła.
Nawet nie zauważyłam, kiedy mi sie tak psychika zryła w międzyczasie... Znajduję już ten wiatr normalnym...
Ten wiatr to duch, albo przyroda postanowiła wywietrzyć dziewczynę bo truła środowisko.



Głośny dźwięk bijących dzwonów z wierzy na środku placu Centralnego otrzeźwił dziewczynę
To dobrze, że ją otrzeźwił. Mnie by się z kolei przydało teraz coś na uspokojenie, bo wierzy to ja nie zniosę, nawet napita walerianką, z głową półrozwaloną o ścianę, zrzucona z krzesła razy kilka i przeturlana po podłodze razy dwa. No po prostu nie! Evil or Very Mad
Wiara jest jak wieża...


Wokół panowała głucha cisza. Nawet wiejący wiatr nie wydawał szumu.
Cichy się zrobił, ale to tak dla zmyły, on dalej czuwa, nie łudźcie się, że jest inaczej...
Boję się, on mnie osacza...



Szarych postaci było tutaj mniej, jakby wszyscy wcześniej chcieli stąd uciec, nie wiadomo dlaczego.
Pewnie dlatego, że zaraz będzie tu jakaś masowa rzeź...
Albo wiatr

Mężczyzna miał czarny, powiewający (na wietrze*odgłos intensywnego rycia się psychiki*) lekko płaszcz.
Opka to ZŁO! ^^

Szła w kierunku jezdni, a jej czarne włosy powiewały na coraz zimniejszym wietrze.
<piewa>---a ja wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam że tak będzie...--- No i zwariowałam się.
Wiatr obmacywacz.

Czarny płaszcz powiewał na wietrze,
*kiwa głową uśmiechnięta*
Co brałaś? Very Happy


-Cholera…- zaklęła pod nosem. – Znowu się walłam* w głowę…
*walłam- poprawnie brzmi "walnęłam", lecz skoro ja to ja, jest to mój neologizm. Jeżeli ktoś uważa to za błąd... To musi się przyzwyczaić, że mam swoje odchyłySmile
A to ci heca *szok* jaka umna ta aŁtoreczka, wie, co to neologizm... tzn nie wie, ale zna to słowo...
Fuck, jeden z niewielu błędów na które reaguję wstrząsem anafilaktycznym. Confused
Nie ty jedna... ja prawie pałę dostałam, gdy poprawiłam wychowawczynię. Powiedziała "kopła" zamiast "kopnęła".


-Wybacz… Pewnie jest Ci zimno. – mruknął, po czym minął ławeczkę, na której siedziała Villemo i pstryknął niedbale palcami. Czarnowłosa śledziła każdy jego ruch, nadal się nie poruszając, kiedy zamiast kolejnego lodowatego podmuchu, zawiał ciepły wiatr.
*zgrzyt* Chyba doszłam już do wniosku, że to zabieg celowy z tym wiatrem...
Dość. Tu potrzebny jest Espumisan.


Dziewczyna przyjrzała się tajemniczemu mężczyźnie. Bladość jego skóry przyciągała wzrok.
*miękko* ... Edward? Co ty tu do cholery robisz?
Edward: "robie za emo".


Czarny płaszcz powiewał teraz na ciepłym wietrze.
Spójrzmy na to z dobrej strony. Przynajmniej na ciepłym...

-Czego ode mnie chcesz? – zapytała cicho.
-Wielu rzeczy…
*tłumi dzikie skojarzenia* Wybaczcie, ale po takim opku, to ja już naprawdę chora jestem.
Nie będę dzisiaj pisac Dogewy eroticy. Nie, po prostu nie!
Za bardzo mnie to teraz wypaczyło...


Villemo usłyszała za sobą dziwny chrobot i rytmiczne, głuche uderzenia. Odwróciła się i także spojrzała na wierzę.
Wskazówki zegara biegły z zawrotną szybkością w tył. Czas się cofał i wkoło nich pojawiały się szare, migające cienie postaci.
... I pewnie wiał mocny porywisty?
Wiatr był na pewno. Ale tam była wielka MYSZA.

Villemo przyglądała się temu wszystkiemu, kiedy poczuła, jak coś ciągnie ją za sukienkę.
...Wiatr?
Chyba...

Koc zsunął się na ziemię i zimny powiew wiatru owionął dziewczynę.
Wiatr-pedofil! A( Bo to jest retrospekcja chyba i ona ma trzy lata. Albo coś mi się pomyliło, bo niby jest napisane : "dziewczyna"...
Wiedziałam!!!!

Villemo otworzyła oczy wypatrując w ciemności źródła zimnego wiatru.
Okno w sypialni było otwarte na oścież a krótkie, białe firanki falowały z rytmem powiewu. Dziewczyna wstała z krzesła odkładając koc na łóżko i zamknęła najciszej jak się dało okno, po czym powlokła się z powrotem w stronę biurka.
Czarnej pozytywki na nim nie było.
Nie wiem czemu, ale ta czarna pozytywka skojarzyła mi się z tekstem tej "Dzikiej Ochoty", którąśmy niedawno tłumaczyły *szok* Wiem, wiem - alicee, nie pij więcej...
Kojarzy się, kojarzy...
I znowu ten wiatr... Zimny... ciepły... landrynkowy...




Teraz wszystko powinno iść zgodnie z planem…-powiedział cicho do siebie, wyjmując z długiego płaszcza czarną pozytywkę.
Wiatr-kradziej! Na pohybel mu i całej rodzinie jego!
Degenerat społeczny

Rafael schował znów pozytywkę, nie otwierając jej nawet. Wiedział, że była przeklęta
No co ty?
Kojarzy mi się niezdrowo to z Kossakowską.


Grube krople deszczu bijące zaciekle szybę wydawały głuchy dźwięk doprowadzający czarnowłosą do szału
Pogoda bez wiatru to pogoda zła...
Jak znamy aŁtoreczkę to wiatr zaraz wpadnie z wizytą.


Okręciła się na pięcie, zmierzając w stronę odległego stolika, gdzie znajdował się komputer, kiedy coś ją zatrzymało. Coś jakby ciepły powiew lekkiego wiatru...
Nie, nie napiszę tego, co miałam zamiar w pierwszej chwili.
To opko jest naprawdę niezwykłe. I interesujące. I podoba mi się. Oczywiście na ten specyficzny, blogaskowy sposób, ale jednak...

*kuszum tarza się ze śmiechu i ma poważne powody, żeby nie iść na egzamin* Biedny wiatr... Biedna Alicee... Biedna Kuszumai...


-Przepis na wywar z Morsztyna podał mi Algivius. Ma on działanie uspokajające i regenerujące siły.
O? Janie Andrzeju, pan tutaj? Zrobili z pana jakiś... eliksir? Biedactwo...
A mocne to to? Spróbowałabym ...

Roztwór 5%

wypijając duszkiem cuchnący napój.
Eee, jednak nie chcę...
Liczyłam na piękną kalkulację procentów.

-Jedna karteczka, druga karteczka, trzecia karteczka, czwarta karteczka…
-Przestaniesz w końcu je „karteczkować”?
*smile*
Neologizm artystyczny? Wybaczcie kuszu, ona jest na bakier z gramą...

Villemo poczuła, jak zimny sztylet smutku przybija jej płuca podrażniając głęboko serce.
*chochota się* Jakie metafory, no no... Piękne!
A wiatr w sercu kołacze...

Jestem anomalią! Zapomniałaś?
-No oczywiście, że nie…
Ja też nie.
A ja emalią. Mam nadzieję, że ta anomialia to nie Reneesme.


Nie uważasz, że ona ma takie dziwne oczy? Takie miodowo złote…
Tak, bo ona jest wegetarianką. *Ómiera*
Nie!!! Właśnie ukradła oczy Mai, córce Raiji i Mikkala oraz Cullenom po podwieczorku.


Villemo! Przestań, bo za chwilkę tak ci wyzoluję, że się nie pozbierasz! – syknął Dominik, po czym zabrał się do przeszukiwań swojej torby w celu znalezienia czegoś, o czym Villemo nie wiedziała.
-Czego szukasz…? –spytała cicho.
-Kluczy od domu, bo mam ciebie już dosyć.
-Naprawdę?- jęknęła żałośnie.
-Żartuję przecież. Chodź. Mam dosyć już tej szkoły na dzisiaj.
Dżizas ^^ Jaki zaczepisty dialog, a jak ja wszystko zrozumiałam...
I na tym się właśnie blog urywa.

Myślałam, że to będzie teraz ero... a on szuka środków danych mu przez pracownicę służby zdrowia.



Analizowałam od 8.00 - 10.39


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kuszumai dnia Śro 11:42, 13 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alicee
adwoKat Strzygi
Arcymag
adwoKat Strzygi <br>Arcymag



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:56, 13 Sty 2010    Temat postu: Re: Wietrzna analiza która się chyba,czyli alicee jest gorze

[quote="kuszumai"]Ciemność… ogarniająca pustka… bezład…
Ciemność coraz bardziej napierająca na jej… duszę? Bo ciała jakby nie miała…
Ała... aŁtoreczka jak widać z tych filozoficzno-abstrakcyjnych... Już mnie głowa boli. No ale trudno, jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B...
Jedna jedyna uwaga techniczna - nie pisz takich rzeczy. Bo jeśli już piszesz analizę, to nie rób tego na odwal się, a takim komentarzem sugerujesz, że jest właśnie na odwal się.

Taaa? Ciekawe czy to można w ogóle zanalizować...
Zadziwiające, zawsze się zakłada, że jak coś ma duszę to i od razu materialne ciało.

No a DUCHY? One ciała nie mają... To są takie dusze naturalne, bez zanieczyszczeń...

Przerażająca pustka w jej głowie… Nie miała żadnych wspomnień… Nie wiedziała nawet jak ma na imię…
(...)-Czy…ja… jestem w niebie?
Kobieta uśmiechnęła się tajemniczo…
-Nie… nie jesteś w niebie… Jesteś gdzieś indziej…
O lol, biedna... Do piekła poszła, i nawet nie pamięta za co. To się nazywa perfidność. Ale, biorąc pod uwagę, że to blogaskowa bohaterka jest, zapewne powody były...
Wiesz, jeszcze nie widziałam pokemona w niebie... Twisted Evil
Jeżeli nie miała żadnych wspomnień to skąd wiedziała, że znajduje się w niebie? Instynkt przodków?

To tak, jak człowiek nagle stwierdza, że nie wie, jak się nazywa - ale wie, że JAKOŚ powinien się nazywać, bo ludzie już tak mają. No i mówić też umie. Czyli jednak nie stracił pamięci TAK CAŁKIEM. Dziwna sprawa, ten ludzki umysł, trzebaby go jakoś zbadać dokładniej... ^^

Jedyne dźwięki jakie ją dochodziły to szum fal i wiatru. Raz po raz udawało jej się usłyszeć, jakby ktoś koło niej przechodził po piasku, lecz gdy odwracała głowę, nikogo nie było. Zwykłe złudzenie.
Oj, z tym wiatrem jednak faktycznie jest coś nie tak. Hm... Przodkowie Ludzi Lodu zaczaili się w krzakach i usiłują zwabić tam niczego niespodziewającą się bohaterkę?
Sol zmieniła preferencje? Shocked
To chyba siostra od serca naszej kochanej aŁtoreczki od wiedźmy. Tamta też stawiała na złudzenia.

Ależ wszystkie aŁltoreczki są takie same, w głowie im tylko seks, grafomania i róż/mHrok.

-Doktorze McHus!
Nie wiem, po co, ale postanowiłam sprawdzić, czy aŁtoreczka zaczerpnęła skądś to malownicze nazwisko. Nie znalazłam żadnego McHusa, znalazłam za to Rozciągnika mchusia i "zonknęłam sobie". Jaki słodki pajączek ze skakunowatych... Wielbię je ^^
No tak, to było bardzo na temat i w ogóle świetnie mi się udałą dygresja. Wybaczcie Sad

Ha, to jest jej odpowiednik House'a! A rozciągnik mchuś rulezz... (to naprawdę tak wariacko brzmi, czy strzeliłaś jakąś literówkę?)
Doktorze "Mchuj", ot co. Albo to norweski odpowiednik House`a.
Kiedy my nie jesteśmy w Norwegii... Sad Chyba. Bo jednak większość nazw i nazwisk mocno leci angielszczyzną. aŁtoreczka chyba nawet nie wie, że LL to z Norwegii...

-Idę się przejść do parku! (...)
Mama Nastazja wyjrzała przez drzwi do hallu z drewnianą łyżką w ręce. Niebieski fartuszek zwisał na niej mętnie, nie zawiązany.
Mętnie zwisający fartuszek? O, to już zakrawa na jakąś metaforę. To jest chyba jednak TAKI blogasek, jakiego szukałam. No i Villemo idzie do parklu, zapewne spotka tam Dominika, więc może nareszcie coś się wydarzy. Błagam, błagam...
Rozpłód pokemonów? Alicee, nie wiesz o co prosisz... Twisted Evil
Metafora? Czy ja wiem... Raczej ewenement natury... Do muzeum z nią!

No niechby chociaż rozpłód pokemonów, zamiast ich nudnej codziennej egzystencji Evil or Very Mad

Zbliżał się wieczór… ale on nadal nie odchodził, tylko wpatrywał się w jeden punkt na niebie i uśmiechał się ironicznie.
Zapewne ma bogate życie wewnętrzne i uśmiecha się tak do swoich genialnych myśli. Albo naigrawa się z tych pożałowania godnych ludzi, którzy go nie zauważają...
Chyba go nie lubię Sad

Podpowiadam: dodatkowy chromosom w 21 parze...
Jakiś przymulony facet (?).

WILKOŁAK??? Shocked

Lekki wiatr bawił się jego włosami do ramion.
Znowu ten wiatr... To mi się będzie potem śniło...
Wiatry? Mwahahahaha. Smile
Nie, jeden wiatr. Powiewający peleryną. I bawiący się moimi niedawno odrosłymi włosami. Obetnę.

W tym samym czasie ktoś inny złapał ją w pasie, rzucając się na chodnik. Poczuła, że uderza ręką o kamień i rozdziera płaszcz.
-Głupia idiotko! Coś ty sobie myślała?!?! – czarnowłosy chłopak podniósł się szybko z dziewczyny, po czym pomógł jej wstać. – Nic Ci się nie stało?
Dziewczyna po prostu przez jezdnię chciała przejść, a że nagle pojawił się jakiśtam Demon Śmierci, żeby ją znowu zabić (nawet nie pytajcie), to już chyba nie jej wina... (Ok, ok, wiem - zapewne sama chciała, samica wstrętna. )
Dobra, przyznaje się, nie jarzę. Jakiś Nergal rzuca się na dziewczynę, niszczy jej ubranie, wyzywa od idiotek i na dodatek oczekuje podziękowania?!
Bo on jej niby nie poswolił wleźć pod samochód... (naprawdę obcięłam ten fragment? Shocked )

Ale chyba jednak to przez opiekuńczość.
ŁIIIIII!!!
Mania...
Chyba tak...

A teraz zapraszam na rozpoczęcie nowego roku szkolnego! Po przemówieniu pójdziecie ze swoją klasą na pierwsze zajęcia. A więc…- pani Walsh znacząco popatrzyła na drzwi.
Bo to chamska kobieta była. A przecież by się chyba domyślili, że mają wyjść...
No dobra, ONI by się nie domyślili....

Yyyy??? Tabun pierwszoroczniaków, mnóstwo uczniów, a ona im gada... To się w pale Weresa nie mieści! (przepraszam za okreslenie - yaoi....)
*obmyśla jakąś śmieszną reakcję**macha ręką* Ależ KUSZUMAI! Shocked Zgarszasz mnie! Twisted Evil

Czarnowłosa nie odzywała się słowem kiedy szli przez szkołę. Oglądała ściany i starała się zapamiętać, którędy idzie, żeby się potem nie zgubić, co było nieuniknione.
No to po co starała się zapamiętać, skoro i tak zabłądzi? To ja bym już wolała kontemplować wygląd kolegi na przykład.
Jakbym miała być bohaterką blogaska, oczywiście.

Ja tak właśnie robię, a nie jestem bohaterką blogaska ^^ (nie, proszę mi tu nie snuć matriksowych teorii)
Nie ma sensu zapamiętywać drogi - i tak najpierw się zgubię, a później dojdę na miejsce zupełnie inaczej i zupełnie przez przypadek. A kolegę można ewentualnie zapytać o drogę.

Jakie opisy.... Jakby mówiła o koniu....
??? Rozwiniesz jakoś ten wątek? Bo chyba nie zrozumiałam...

Nie będę was zanudzała jakąś rozwlekłą przemową, bo was zanudzę.
*kwik* Tak, to jest TAKI blogasek! Łiiiiiiiiiiiiiiiiiii! Opłaciło się przetrawić 5 pierwszych rozdziałów, żeby teraz taką perełkę analizować. (Poproszę męski chór anielski. I jeszcze trochę walerianki, a co, gorzej mi już nie będzie...)
Emm, alicee, na czachę już lekko grzeje, co? ^^
To zŁy brat bliźniak alicee...
aŁtoreczka jawnie ściąga z HP.

Nie mam brata bliźniaka... Niestety. Nie chciałabym siostry bliźniaczki. Brata bym chciała...
*milknie i uświadamia sobie, że znowu coś plecie bez ładu i składu*
*myśli*
Ale ja jezdem drzeźwa!

Pięć dziewczyn ubranych na niebiesko-biało-różowo siedziało pod oknem rozmawiając o czymś i gestykulując zawzięcie. Kiedy jedna z nich zauważyła wzrok czarnowłosej, wszystkie uśmiechnęły się słodko-cukierkowo*.
(i pod tekstem) : * kolor słodko-cukierkowy- hmmm... Dokładnie nie wiem jaki to może być, jak kto sobie wyobraża. Dla mnie jet to albo żółto-słoneczkowy albo różowo-landrynkowy
O zonk... czyli one się na żółto uśmiechnęły? Jak słoneczka... Chyba, że czegoś nie zrozumiałam... Ale jak dla mnie, to aŁtoreczka, napisawszy ten rozdział, kiedy już zapomniała, o czym on był, postanowiła zrobić ten dopisek. Popatrzyła - słodko-cukierkowo. No to zapewne o kolor chodzi, bo co innego może opisywać przymiotnik, na który w umyśle (joke...) aŁtoreczki przekształcił się przysłówek z tekstu? Tylko kolor...
aŁtoreczka myśli, że te panny są cukierkowe? Zasmucę ją - jej bohaterka też jest cukierkowa Razz

Najstraszliwiej cukierkowe panny wcale nie ubierają się na "niebiesko-biało-różowo" - może kiedyś, w podstawówce, ale nie teraz. Teraz cukierkowe panny noszą (dla niepoznaki) ciuchy, na które mnie pewnie nigdy nie będzie stać Confused Fakt, że najczęściej mają one kolorystykę paczki landrynek jest li i jedynie wynikiem nie-miłościwie nam panującej najnowszej mody.
Z cukru jest. Alicee, łap za wiadro, to OGR!!!
No co ty, z kałacha go...

Gdy Dominik przypatrzył się jej dokładniej, przypomniał ją sobie z lekcji. Chodziła z nim razem do klasy, a poza tym była jednym z osławionych „Ciasteczek”.
-„No to wpadka…”-pomyślał, odwracając się jak najprędzej, żeby dziewczyna go nie rozpoznała.

Po pół godzinnym ukrywaniu swojej twarzy przed wzrokiem blondynki o imieniu Susi (tak mu się przynajmniej zdawało), nadjechał niebieski autobus.
Że autobus niebieski był, to faktycznie jest niezmiernie istotne. A Siusi brzmi powalająco...
Policja...
Czy to ma być aluzja do mojego nicka na pokemoonie?
I co ten Dominik wyprawia? Czy Villemo zmienia kolr włosów co godzinę farbą 10 minutówką?

Nie, Sushi, to nie miała być aluzja, naprawdę... Tak mi się jakoś skojarzyło z oddawaniem moczu...

Szła powoli jedną z ruchliwszych i bogatszych ulic Phoenix
A MIAŁO NIE BYĆ ZMIERZCHU! *trauma* To już nawet w mega głupim blogu o SoLL jest sceneria meyerowska? Obraziłam się na aŁtoreczkę poważnie. Sad
Cholera, a ja myślałam, że oni nadal sobie siedzą w pieknej Norwegii, a nie koczują koło Forks (na polski to będzie: "widelce"?).
Na polski to będzie: "Tam gdzie mieszkają te popieprzone brokatowe ssące"

-Weź ten gnat do ręki, bo nie będę strzelała do bezbronnego do cholery!
Łał, co tu się wyprawia... Ale do kogo ona (nie) chce strzelać, do bezbronnego czy do cholery?
KWIK! XD
Do bezbronnego czy do cholery?
Do cholery, do cholery. To jednak takie jakieś bardziej naturalne jest.

-Wiesz, że masz przerypane… nie daruję Ci tego…
Nie mogę znieść tego CI z dużej litery. Edukacja chyba jednak ogłupia niektórych...
Tak samo jak: "ja ci powiem"

No wiesz... To szkoda że nie słyszałaś naszego chemika na ostatniej lekcji: "to jest sekstet elektronowy i wiązanie pizdelokacyjne..."

-JEEEEESST!!!!!!!! WYGRAŁAM!!!!!
Cały dom rodziny Simon wypełniły wrzaski Villemo dochodzące z jej pokoju. Mały Gabriel wsunął głowę w szparę między drzwiami.
-Co tak wrzeszczycie?- zapytał łapiąc się za uszy i patrząc dziwnie na siostrę.
Villemo właśnie skakał z radości na swoim tapczanie a Simi głośno szlochała na podłodze waląc pięściami.
-To jest moja pierwsza w życiu porażka w tej grzeeee….- szlochała ruda.
*ziewa* Ale ja naiwna, myślałam, że się naprawdę narąbały o pozabijały... Ale w sumie fajniej by było wtedy. Tylko że... Tylko że dałąm się nabrać aŁtoreczce! *zgon*
( Villemo zmienił płeć? )

Ano. I na dodatek Gabriel z każdym dniem młodnieje. Ojciec, brat, młodszy brat...
Zaraz będzie - jej dziecko

Wzięła w rękę niewielkie czarne pudełko zdobione w krwistoczerwone róże z kolcami. Wzdrygnęła się mimowolnie, ustawiając pudełeczko na biurku.
Takie straszne te róże...
Róże od Gota gryzą...
I mają takie zajebiaszcze, wypasione kolce, co się w ciebie wwiercają, jak się zagapisz i przestaniesz uważać ^^

Wiatr się nasilił, szarpiąc czarnowłosą
*nuci pod nosem dolewając sobie walerianki*
Ile można na tym jednym wzgórzu stać i pylić się?
Aż do zapylenia.

Szarych postaci było tutaj mniej, jakby wszyscy wcześniej chcieli stąd uciec, nie wiadomo dlaczego.
Pewnie dlatego, że zaraz będzie tu jakaś masowa rzeź...
Albo wiatr
*mdleje*

Czarny płaszcz powiewał na wietrze,
*kiwa głową uśmiechnięta*
Co brałaś? Very Happy
Nic. Czytałam opko...

Villemo usłyszała za sobą dziwny chrobot i rytmiczne, głuche uderzenia. Odwróciła się i także spojrzała na wierzę.
Wskazówki zegara biegły z zawrotną szybkością w tył. Czas się cofał i wkoło nich pojawiały się szare, migające cienie postaci.
... I pewnie wiał mocny porywisty?
Wiatr był na pewno. Ale tam była wielka MYSZA.
Szara polna?
kuszumai, twoja psychika mnie przeraża...


Villemo poczuła, jak zimny sztylet smutku przybija jej płuca podrażniając głęboko serce.
*chochota się* Jakie metafory, no no... Piękne!
A wiatr w sercu kołacze...
No, może być i w sercu... może być, że kołacze...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez alicee dnia Śro 12:56, 13 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juny
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:06, 13 Sty 2010    Temat postu:

Przez Was- wiatr NIGDY nie będzie taki sam.
...
Te analizy po prostu potrafią zastrzelić.
Bezbronnych.
I cholerę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Analizatornia
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin