Kim jest dla Lena Kella?

kuszumai

Oj. Jak przeczytasz poczatek strażniczki to ją znienawidzisz...znaczy Kelle nie strażniczkę.

A strazniczka jest już przetłumaczona na forum. Very Happy

Dasha

Nie strasz Evil or Very Mad

kuszumai

Od 12 rozdziału ja ją wklejałam więc mogę poprawić ją w wolnym czasie...

alicee

Ja tam nie znienawidziłam Kelli, przeciwnie, jeszcze bardziej ją polubiłam! Smile

Dasha

Niby czym tak wkurza?

kuszumai

Zrehabilitowała się w Nadwornej. Myślę, że Cizia może ją bardziej znienawidzić po strażniczce...

kaathyy

Kurczę, ciekawa teoria... Wink

pasowałaby jak ulał. Ktoś już może wie, jak to tak na serio z tym jest?

Amber

jestem prawie pewna, że Kella jest babką Lena

Mikka

To się mylisz, nie jest jego babką... przynajmniej z tego co wiem

Anna

Na pewno nie chce dla Lena źle.Może jest przyjaciółką jego zmarłej matki ? Kochanka ojca? Matką chrzestną? Rolling Eyes

Strzyga

Opcja kochanki ojca rozłożyła mnie dokumentnie Very Happy

Niestety, panie, to nie w Wiedźmie takie rzeczy... (Swoją drogą, jest jakiś taki fantastyczny odpowiednik "Mody na sukces" czy innego "M jak miłość", gdzie by się nagle okazywało, że tutaj to odnaleziona siostra, a to w ogóle ojciec, który nie jest ojcem tylko jakimś pociotkiem, a prawdziwy ojciec się ukrywa i jest kobietą? Miasto Kości może albo SoLL?)

kuszumai

Ja uważam, że to Kryna wychowywała Lena. Przynajmniej w większej części. Kella mogła się nim zajmować, ale marna z niej matka.

Strzyga

Oj, kuszi, bo ty jesteś po prostu negatywnie nastawiona do Kelli, ot tak, z zasady. Kryna to idealna babcia, która rozpieszcza, a nie wychowuje. Obstawiam, że Lena wychowywali wszyscy po trochu, a większość czasu spędził zwiewając przed Kellą, chcącą uczyć go zachowania właściwego władcy i w ten sposób wychował się właściwie sam.

agnesa

Podsycacie ciekawość, Kella wydaje się sympatyczną, zdziwaczałą zielarką. Ale cały czas się głowię czy, aby z Lenem coś ich nie łączyło, jak pieszecie narzeczona nie, to może kochanka?

Strzyga

Istnieje jedna, jedyna, niepodważalna zasada: jeżeli przyszła ci do głowy jakaś cudownie dzika, wariacka myśl na temat tego "kto z kim" w Wiedźmie, to wstań od komputera, wyjdź z pokoju, wylej sobie na głowę kubeł zimnej wody i dopiero wróć. Jeżeli ta dzika myśl nadal cię trzyma, to zastosuj brutalną metodę - powiedz sobie, że ta książka spokojnie nadaje się dla dzieci poniżej 13 roku życia. Albo i 12.

Tłumacząc mój psychotyczny bełkot: w Wiedźmie praktycznie nie istnieje instytucja kochanki. W Wiedźmie pod względem obyczajowym jest nawet nie tyle średniowiecze, ile idealistyczna wersja średniowiecza.