Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

"Białe dnie, Krwawe noce" by Mikka
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Tfu!rczość niezależna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:55, 14 Wrz 2009    Temat postu: "Białe dnie, Krwawe noce" by Mikka

A więc jest to pierwsza część opowiadania nad którym pracuję. Już zamieszczam bo nie jestem pewna czy jest sens pracować nad tym dalej. Za wszelkie błędy z góry przepraszam (ewentualnie chowam się przed kapciem Very Happy )
Małe poprawki, z racji lekkiej zmiany konwencji

***
Część 1
*teraźniejszość*

„Spoko, Amy, bez nerwów” – starałam się pocieszyć samą siebie. – „To nic wielkiego, naprawdę. To nic że zaraz znajdziesz się w jednym pomieszczeniu z co najmniej jednym wampirem. To znaczy wampirzycą. Cholera jasna, wyluzuj!” – opieprzyłam się w myślach. Nie szczególnie pomogło, ale zawsze jakaś próba.
No właśnie, wampiry. Niezła draka, nie powiem. Ujawniły swoje istnienie parę lat temu, jak mówili ich przedstawiciele, z nudy. Właściwie niewiele o nich wiadomo i to był właśnie jeden z powodów dlaczego znajdowałam się w ogromnym holu wielkiego hotelu w centrum Los Angeles. Kolejnym z powodów będzie na pewno ciekawość. Taaa, doskonale zdaję sobie sprawę gdzie ta „wspaniała” cecha może człowieka zaprowadzić…
Przecięłam hol, weszłam do windy i wcisnęłam przycisk odpowiadający ostatniemu piętru. Byłam w windzie sama więc drogę na górę poświęciłam na to by się choć trochę odstresować. Właściwie nie mam pojęcia dlaczego Cassandra zgodziła się udzielić mi wywiadu. Chodzimy razem do klasy, ale nigdy jakoś nie zdarzyło mi się z nią dłużej rozmawiać. Pracuję w szkolnej gazetce i tydzień temu wpadł mi do głowy pomysł żeby zrobić artykuł o wampirach. Właśnie wczoraj w końcu się odważyłam i zapytałam Cassandrę czy udzieliłaby mi wywiadu w ramach tego artykułu. Zgodziła się, co w sumie mnie mocno zaskoczyło, bo do tej pory bardzo rzadko się zdarzało aby któryś z Nich udzielał wywiadu. A wątpię by żaden dziennikarz nie był zainteresowany tematem.
Cały wczorajszy wieczór i ponad połowę nocy spędziłam czytając jak najwięcej dostępnych materiałów, by jak najlepiej przygotować się do tej rozmowy. I powiem szczerze, jeśli choć połowa z tego co przeczytałam jest prawdą, to nie zapowiada się na to abym w stanie nienaruszonym opuściła ten hotel. To znaczy, już dużo wcześniej miałam sporą styczność z tematem wampiryzmu, ciężko żeby to człowieka ominęło, gdy pełno wampirów w literaturze i filmach. Tak naprawdę interesowałam się tą tematyką od dawna. Czytałam wiele książek, od Kronik Anne Rice, po sagę Stephenie Meyer, ale zróżnicowanie w wyobrażeniach jest tak ogromne, że ciężko chociażby spróbować się domyślić czy mają jakiś związek z prawdą.
Wiele razy w klasie i na korytarzu szkolnym przyglądałam się Cassandrze, żeby jakoś zweryfikować tę moją wiedzę ogólną o wampirach, ale ta dziewczyna szczerze mówiąc wyglądała całkiem normalnie. No, prawie, bo żaden człowiek nie może być tak piękny, że niemal bolą oczy. No i raz gdy się wściekła widziałam że jej zielone oczy zrobiły się krwiście czerwone. Ale poza tymi dwoma „szczegółami” nigdy jakoś nie wydawała mi się krwiożercza czy typowo przystająca do stereotypów. No i raczej nie zachowywała się jakby traktowała ludzi jak posiłek. Co prawda, nie była też szczególnie przyjacielska w stosunku do otaczających ją ludzi, raczej trzymała się z boku, ale też przyglądała się innym raczej z rozbawieniem niż z pogardą czy głodem.
Winda się zatrzymała, więc wysiadłam i ruszyłam korytarzem w kierunku apartamentu do którego Cassandra wczoraj mnie zaprosiła. Nie powiem, żebym była jakoś szczególnie szczęśliwa że spotykamy się na jej terenie, a nie w jakimś bardziej neutralnym miejscu. Ale zgodziłam się do niej przyjść, bo przecież i tak miałam świadomość, że mam szczęście że w ogóle zgodziła się udzielić tego wywiadu.
Podeszłam do drzwi i zapukałam zdecydowanie, nie dając sobie czasu na to by stchórzyć. Przez chwilę nic się nie działo, nawet nie usłyszałam kroków zbliżających się do drzwi z drugiej strony, gdy nagle się otworzyły.
Powiedzieć że mnie zatkało to stanowczo za mało. Wygląd stojącego przede mną mężczyzny, z pewnością nie tylko mnie doprowadziłby do oszołomienia. Był wysokim blondynem o jasnych, szarych oczach i uśmiechał się do mnie łobuzersko, najwyraźniej rozbawiony moją reakcją.
- echem – niepewnie przerwałam kłopotliwą ciszę. – czy zastałam Cassandrę?
- ach, toż to na pewno Amy! Słynna dziennikarka – uśmiechnął się przyjaźnie, łagodząc kpinę – wejdź, Cass już na ciebie czeka – uchylił szerzej drzwi.
Weszłam do przestronnego przedpokoju, rozglądając się z ciekawością dookoła. Powiedzieć że przynajmniej ta część mieszkania była wspaniała, to stanowczo za mało. Królowały jasne, delikatne kolory, biel, beż i szarość. A ponieważ po mojej prawej stronie znajdowało się duże lustro, w którym mogłam wyraźnie dostrzec wyraz rozbawienia na twarzy blondyna, należało przynajmniej ten stereotyp o braku odbicia włożyć między bajki.
- mam na imię Gabriel i jestem… - wyraźnie zastanowił się nad najwłaściwszym określeniem - … przyjacielem Cass i Shade’a. Cass czeka na ciebie w salonie, natomiast ja już zmykam – uśmiechnął się rozbrajająco, puścił do mnie oko i wyszedł. No cóż, chwilę mi zajęło nim się pozbierałam.
Niepewnie ruszyłam przed siebie wołając Cassandrę.
- tutaj! – usłyszałam melodyjny głos zza drugich drzwi na lewo. Weszłam do salonu, wspaniałego, przestronnego i równie jasnego jak przedpokój. Umeblowany był raczej nowocześnie, nie znam się na tym specjalnie. Powierzchnię jednej ściany zajmował ogromny telewizor plazmowy, wielka skórzana kanapa i dobrane od niej fotele królowały pośrodku pokoju. Właśnie na owej kanapie siedziała Cassandra, a właściwie półleżała w swobodnej pozie. Wyglądała przepięknie, zresztą jak zawsze. Jej długie czarne włosy były rozwichrzone jakby niedawno się obudziła, nawet pomimo tego że była czwarta po południu. Gdy na mnie spojrzała zielone oczy rozbłysły uśmiechem równie radosnym jak ten który rozciągnął jej usta. Sama też się do niej uśmiechnęłam, nie dało się inaczej, i niemal natychmiast wszystkie wątpliwości które czułam idąc tu rozwiały się jak dym.
***


Aż się boję reakcji


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mikka dnia Pią 23:08, 18 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miriam
Konstabl Grafomanii
Arcymag
Konstabl Grafomanii <br> Arcymag



Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:45, 14 Wrz 2009    Temat postu:

No to ja skomentuje jako pierwsza:
Mi się bardzo podobało, bo jest lekkie i przyjemnie. Czekam na dalszy ciąg, bo jestem ciekawa losów Amy i (wydaje mi się) Gabriela Wink
Czasami zazdroszczę wam talentu pisarskiego. A ty Mikka nie wątpliwie go masz. No dobra już nie będę słodzić. No to która teraz skrytykuje? Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:53, 14 Wrz 2009    Temat postu:

Jedna pozytywna reakcja, czuję się podbudowana Very Happy

Ekhem... zgadnijcie na kim starałam się wzorować Gabriela Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:00, 15 Wrz 2009    Temat postu:

A więc, ekhem, muszę wyjaśnić że choć to opowiadanie jest raczej w wesołej konwencji, planowałam je jako wstęp i "wyjaśnienie schematu", no i po to by przedstawić bohaterów (którzy swoją drogą już z pół roku "za mną chodzą"). Amy i Gabriel w tym "właściwym" opowiadaniu to postacie mocno drugoplanowe (jak na razie). A po głowie łazi mi coś sporo bardziej krwawego Twisted Evil Ale jeszcze zobaczymy jak to wyjdzie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dasha
Mistrzyni Okrucieństwa
Arcymag
Mistrzyni Okrucieństwa <br> Arcymag



Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 1782
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:57, 15 Wrz 2009    Temat postu:

Kurczę, wpakowałaś się w niezły problem...zresztą jak sama napisałaś :
"To znaczy, już dużo wcześniej miałam sporą styczność z tematem wampiryzmu, ciężko żeby to człowieka ominęło, gdy pełno wampirów w literaturze i filmach. Tak naprawdę interesowałam się tą tematyką od dawna. Czytałam wiele książek, od Kronik Anne Rice, po sagę Stephenie Meyer, ale zróżnicowanie w wyobrażeniach jest tak ogromne, że ciężko chociażby spróbować się domyślić czy mają jakiś związek z prawdą. "
Z jednej strony łatwo popaść w starą i dość oklepaną historię o wampirach, np. pierwsze mojej skojarzenie z ujawnieniem się wampirów to "Czysta krew" (za książkę nie chwycę się bo odstraszają mnie zdania krytyków i osób mi zaprzyjaźnionych), ale z drugiej strony już świetnie wybrnęłaś z tego problemu zdaniem że pomimo wielu informacji, książek i filmów należy podejść do "Twoich" wampirów z czystym umysłem bo nie wiadomo kim są. Co mi się bardzo podoba Very Happy Sprytne. Wink Jeśli dalsza część będzie równie ciekawa to znajdziesz wierne czytelniczki Wink Styl jest ok. Co zresztą pewnie sama wiesz, bo masz talent do narracji Wink Mam nadzieję że do ciekawych dialogów również Wink Ale że to był wstęp i wprowadzenie to na dialogi pewnie musimy jeszcze poczekać...W każdym razie czyta się przyjemnie, i modlę się aby temat wampirów Cię nie zjadł bo byłoby szkoda Wink
Błędów nie widzę, ale poczekaj aż radar Strzygi tu zajrzy, jej lepiej działa Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:36, 15 Wrz 2009    Temat postu:

Sama mam nadzieję że jakoś to wyjdzie. (Jest może ktoś chętny żeby sprawdzać mój tekst przed wstawieniem?)

Mam mały pomysł jak ten wstęp przepleść z tym co mi łazi po głowie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dasha
Mistrzyni Okrucieństwa
Arcymag
Mistrzyni Okrucieństwa <br> Arcymag



Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 1782
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:37, 15 Wrz 2009    Temat postu:

No to czekamy, czekamy Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:54, 15 Wrz 2009    Temat postu:

Ok zaraz wstawiam "część 2". Dzieje się przed częścią 1 i jest trochę odjechana Embarassed to będzie fragment "właściwego" opowiadania. Jak mi ta koncepcja nie wypali to pójdzie do kasacji Twisted Evil

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:58, 15 Wrz 2009    Temat postu:

Część 2
*250 lat wcześniej*
(dzień 30-ty)

„Tej nocy na dworze Księżniczki zawitała śmierć” – rozbawiła nie ta myśl, tak melodramatycznie to zabrzmiało. Powoli szłam ciemnymi korytarzami, zabijając i osuszając niemal każdego kto mi się napatoczył. Ludzka krew mi nie smakowała, a raczej nie syciła głodu który czułam, ale przecież nie spodziewałam niczego innego. A przynajmniej nie teraz.
Usłyszałam kroki, przed sobą w mrocznym korytarzu. „Kolejny” –przemknęło mi przez myśl. Powoli podkradłam się bliżej. „Sam, niezbyt mądrze” – niemal zachichotałam. Nic nie mogłam na to poradzić, euforia, która wypełniała mój umysł, była niesamowita. Pomyśleć, że do dzisiejszej nocy nigdy nikogo nie zabiłam. Nie wiadomo dlaczego spodziewałam się że będzie trudniej, że albo sumienie mnie powstrzyma, albo przeciwnicy będą lepsi, ale nic z tych rzeczy. Ale przecież broniłam swojego i nic poza tym się dla mnie nie liczyło, nawet głód, który od niemal miesiąca wypełniał moje ciało i umysł. Parę dni temu głód ten został zaspokojony, ale teraz Księżniczka chciałam mi to odebrać.
„W końcu odkryłam sposób, by was ocalić” – jej słowa wciąż od nowa odbijały się w mojej głowie, powiększając wściekłość, która zapoczątkowała tę noc trupów.
Mężczyzna na korytarzu, wysoki i ciemnowłosy, był uzbrojony. Niespecjalnie mnie to obeszło, przecież poprzednim dwudziestu broń nijak nie pomogła. „Sami sobie winni” – pomyślałam z pogardą – „ W końcu dziś wieczorem wytłukli swój jedyny ewentualny ratunek”.
Zresztą jak te nożyki mogły im pomóc? Poruszałam się szybciej niż oni byli w stanie wyciągnąć nóż z futerału. A nawet jeśliby któryś zdążył, moja skóra była już na tyle twarda, że trzeba by naprawdę silnego pchnięcia, by ją przebić.
Lekko wciągnęłam powietrze w nozdrza i skrzywiłam się z niesmakiem. Znów pijany, widać niektórzy potrzebują takiego wspomagacza, by sobie poradzić z zamordowaniem tuzina niewinnych „ludzi”. Ale to nawet lepiej, bo wątpię żebym dała radę wypić choć odrobinę ludzkiej krwi. Było mi niemal niedobrze i miałam wrażenie jakby moje żyły za chwilę miały popękać. Zabiłam już dwudziestu, osuszyłam pięciu (tych przynajmniej w miarę trzeźwych, w końcu trzeba się szanować) i miałam dość.
Bez dalszych ceregieli skręciłam kark ciemnowłosemu mężczyźnie. Nie zdążył się nawet zorientować, że ktoś go zaatakował, a już nie żył. „Ostatni” – nie zdołałam się powstrzymać i zachichotałam cicho. Natychmiast też zatkałam sobie usta dłonią.
„Nie, nie ostatni, Cass” – napomniałam samą siebie. – „Jeszcze Księżniczka oczekuje twojej wizyty”
Mój ochrypły śmiech wypełnił korytarz.
***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mikka dnia Pią 22:06, 25 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miriam
Konstabl Grafomanii
Arcymag
Konstabl Grafomanii <br> Arcymag



Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:24, 16 Wrz 2009    Temat postu:

Mikka kiedy dalsze części, bo jestem ciekawa co będzie dalej. Wstawiaj, wstawiaj chce wiedzieć kim jest ta księżniczka i czym wkurzyła Cass, że ta zaczęła swą rzeź.
A co do błędów to ja tylko zauważyłam to:
Mikka napisał:

(...)– rozbawiła nie ta myśl, tak melodramatycznie to zabrzmiało
Miało być "mnie"?
Mikka napisał:
ale przecież nie spodziewałam niczego innego
chyba brakuje "się"
Z ortografii nie jestem dobra, więc nic nie zauważyłam.
I pamiętaj jak już zostaniesz sławną pisarką to wyślij mi książkę z dedykacją Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:31, 16 Wrz 2009    Temat postu:

Dzięki Miriam, na Ciebie można liczyć Wink
Pierwszy błąd jest ze względu na to że "m" mi się tnie na klawiaturze i jak szybko pisze to nie zawsze to zauważam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alicee
adwoKat Strzygi
Arcymag
adwoKat Strzygi <br>Arcymag



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:32, 16 Wrz 2009    Temat postu:

Dopiero dziś znalazłam chwilkę, żeby przeczytać, za co przepraszam Wink

Bardzo mi się podobało! Nareszcie jakieś pełnokrwiste (pełne krwi?) wampiry. Zaciekawiłaś mnie i czekam na więcej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:22, 16 Wrz 2009    Temat postu:

****
Szaleńczy śmiech dotarł do celi.
Więzień ospale uniósł głowę, wsłuchiwał się w ten dźwięk, a jego usta powoli rozciągnęły się w lekko krzywy uśmiech. Był osłabiony, bo nie dość że od miesiąca go nie karmiono, to jeszcze od czasu do czasu ta szalona wiedźma upuszczała mu krwi, do swoich debilnych eksperymentów. Myślała że stworzy swoją armię, ale gorzko się rozczarowała.
Dziś wieczorem, parę godzin temu wyczuł śmierć, tych których poświęciła swemu szaleństwu. Niewinne ofiary, którym obiecano nieśmiertelność i siłę, dziś zostały wybite, gdy do wiedźmy w końcu dotarło, że on nie powie jej jak utrzymać ich przy życiu. Więzień niemal się zaśmiał, gdy ta myśl przesiąkła przez mgłę oszołomienia, otaczającą jego umysł. Kolejny skutek trucizny, którą utrzymywano go na uwięzi. Srebrne łańcuchy otaczające jego nadgarstki, ramiona, tors i nogi, przykuwające go do ściany, niewiele by pomogły gdyby nie był otumaniony.
Teraz inny rodzaj śmierci dało się wyczuć w powietrzu. Nie egzekucja, ale polowanie. Więźnia zaciekawiło czy szalona wiedźma, która w konsekwencji swoich durnych uczynków sprowadziła śmierć do swego domu zarówno dla swoich ofiar jak i pomocników, jest już martwa. Wiele by dał by to on mógł ją wykończyć, ale w jego sytuacji nie miał prawa narzekać. Wystarczała mu świadomość, że gdzieś tam na górze najbliższa mu istota (która swoją drogą nie miała o tym pojęcia) dokonywała zemsty.
„Zabawne” – pomyślał, tuż przed ponowny zapadnięciem w stan oszołomienia. – „Że po dwóch tysiącach lat istnienia, mimo posiadania ogromnej siły i paru innych ciekawszych talentów, broni mnie kobieta”
Shadrak powoli opuścił głowę, wciąż z krzywym uśmieszkiem na ustach.
****


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mikka dnia Śro 18:25, 16 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:19, 16 Wrz 2009    Temat postu:

Część 3
*teraźniejszość*

- Witaj – odezwała się miękkim, przyjemnym głosem. – Wybacz że nie wyszłam cię przywitać, ale Gabriel akurat wychodził gdy zapukałaś, no i chciał na ciebie rzucić okiem – posłała mi lekki uśmiech.
- Nic nie szkodzi, to było, hmm… – zawahałam się. - …pouczające.
Roześmiała się i podniosła do pozycji siedzącej. Wskazała na fotel, który stał naprzeciw kanapy.
- Proszę, usiądź. Napijesz się czegoś? – potrząsnęłam przecząco głową siadając. – A więc, Amy, powiedz mi jak sobie wyobrażasz ten wywiad – widząc moją niepewną minę dodała – to nie kpina, uwierz, po prostu nigdy nie udzielałam wywiadu i nie specjalnie wiem jak to ma wyglądać.
- To nic szczególnego, naprawdę, po prostu zadam ci kilka pytań dotyczących ciebie i twojej rasy. W każdej chwili możesz odmówić odpowiedzi, jeśli któreś z tych pytań ci się nie spodoba.
- Rasy? – roześmiała się. – To zabrzmiało tak jakbyśmy byli kosmitami.
- A nie jesteście?
- Nie, zdecydowanie nie. Kiedyś każde z nas było człowiekiem w takim samym stopniu jak ty – znów przeszła do półleżącej pozycji. Cóż, muszę przyznać, że musiałabym być dziwna nie patrząc na nią z przyjemnością. Chociaż nie było w tym niczego seksualnego, przypominało to raczej oglądanie przepięknego obrazu.
- A ile czasu ty już nie jesteś człowiekiem? – zapytałam jednocześnie wyjmując z kieszeni moich ulubionych, czarnych jeansów notatnik i długopis. Zauważyłam że lekki cień przemknął przez jej twarz, widać nie miała zbyt miłych wspomnień w związku ze swoją przemianą. – Nie będzie ci przeszkadzało jeśli będę notować?
- Oczywiście że nie. A wracając do twojego pytania, cóż, jestem wampirem około dwieście pięćdziesiąt lat – echem, lekko mnie przytkało. Zauważyła moją zaskoczoną minę. – Nie starzejemy się w ogóle i to chyba jedna z rzadkich prawdziwych historii, które o nas krążą. Na przykład Shade, mój towarzysz…
- Towarzysz? Nie rozumiem
- Hmmm, to dość trudno wytłumaczyć. Chyba najbliżej będą określenia bratnia dusza, ukochany…
- Ach – zakłopotałam się lekko. – Już chwytam.
- A więc Shade ma ponad dwa tysiące lat – teraz zatkało mnie porządnie. Ponad dwa tysiące???!!! Masakra! – A tak jak nam wszystkim nie dałabyś mu więcej niż 25 lat.
- To znaczy, on jest pierwszym wampirem?
- Ależ oczywiście że nie! Po prostu jest jednym ze starszych. Szczerze mówiąc żadne z nas nie ma pojęcia kto był pierwszy.
- Nie wiecie tego?
- Cóż, chyba po prostu nigdy nas to specjalnie nie zainteresowało, przynajmniej mnie i Shade’a. Co jakiś czas któryś ze starszych oznajmia, że to on był pierwszy, potem inny twierdzi to samo, ale nikt nie może dać niezbitych dowodów.
- Rozumiem. A to coś by u was zmieniło gdybyście się dowiedzieli kto był pierwszy?
Zamyśliła się lekko.
- Nie, nie sądzę. Musisz zrozumieć, że my nie tworzymy niczego takiego jak społeczność. Co z tego że ktoś był pierwszy, gdy każdy z nas jest bardzo autonomiczną jednostką? Rzadko nawet zbieramy się większą grupą w jednym miejscu.
- Dlaczego?
- Nie wiem jak to powiedzieć żebyś nie odniosła jakiegoś mylnego wrażenia, ale najbliżej prawdy, będzie stwierdzenie, że drapieżniki nie lubią się dzielić terytorium.
Powiedzmy, że w tym momencie poczułam się „lekko” niepewnie. Właśnie takich słów jak „drapieżniki”, „łowcy”, czy „krwiopijcy” wolałabym w tej sytuacji nie słyszeć. Cassandra chyba zauważyła moją minę, bo uśmiechnęła się do mnie uspokajająco, po czym kontynuowała:
- No i wampirów jest naprawdę niewiele, więc mamy dostatecznie dużo miejsca, by żaden z nas nie wchodził innemu w drogę.
- A więc panuje wśród was coś na kształt anarchii? Każdy sobie rzepkę skrobie?
Roześmiała się, rozbawiona moją analogią.
- Nie, to by mogło być tragiczne w skutkach. Niektórzy po prostu potrzebują czuć nad sobą bat, bo inaczej, krótko mówiąc, im odbija. Mamy coś w rodzaju Rady, w której są najstarsze i najsilniejsze wampiry. Każdy z nich panuje nad swoim terytorium i wampiry na owym terytorium przebywające mu podlegają.
- A więc do kogo należy władza w Los Angeles? – spytałam zaciekawiona.
Spojrzała na mnie lekko zakłopotana. – Do Shade’a.
- Oooo – wyrwało mi się. Ciężko przełknęłam ślinę. – Hmmm… To znaczy, że siedzę w salonie tutejszego władcy wampirów? – poczułam, że krew odpłynęła mi z twarzy.
Cassandra spojrzała na mnie zaniepokojona. Wyglądała jakby się bała że ucieknę, co też bynajmniej nie wpłynęło na mnie uspokajająco.
- Ależ nie masz się czego bać! – starała się mnie uspokoić. – To nie działa na zasadzie jakiś władczyń czy władców, a raczej przywódców… Kogoś kto doradza gdy ma się problem i każe gdy przekroczy się dopuszczalne granice. A Shade jest wyjątkowo…
W tym momencie otworzyły się drzwi i do salonu wpadł najwyraźniej rozwścieczony wampir. Zamarłam niczym przerażony królik w światłach reflektora.
***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:15, 17 Wrz 2009    Temat postu:

Część 4
*250 lat wcześniej*
(Dzień 1-y)

- Hej, Cass, jest robota! – rozległ się głos gdzieś ponad moją głową.
Kac dudnił mi w czaszce, czego owy wrzask wcale nie poprawiał. Ostrożnie otworzyłam jedno oko i zerknęłam na intruza. Rory O’Neil, mogłam się domyślić. Wczoraj wypił tyle co ja, ale ponieważ nigdy nie miewał kaca, następnego dnia zawsze doprowadzał naszą bandę do szału swoim świergotem.
- Odejdź, Rory i daj mi umrzeć w spokoju – mruknęłam nieco mętnie.
- Kiedy, mówię ci, mam nagraną robotę i zapowiada się nieźle.
- To idź męczyć kogo innego.
- Ale tylko ty dzień po popijawie jako tako funkcjonujesz.
Podniosłam się ciężko i rozejrzałam. Jak ja tu trafiłam? Ciemny zaułek nie wyglądał za dobrze, ale lepsze to niż nora, w której wczoraj świętowaliśmy udaną robotę. Odgarnęłam z twarzy lekko skołtunione czarne włosy i znów się rozejrzałam, nieco bardziej przytomnie. Znałam ten zaułek, to pewne, ale mój mózg najwidoczniej nie funkcjonował jeszcze za dobrze, bo nie mogłam skojarzyć, w której części Seven Dials jestem.
Spojrzałam na postać wiszącą nade mną. Lubiłam tego rudzielca, nawet mimo tego, że czasem był gorzej niż upierdliwy. Był młodszy ode mnie parę lat (nigdy mi się nie przyznał ile, choć wyglądał na około trzynaście), piegowaty i często brano nas za rodzeństwo z powodu identycznych zielonych oczu. W pewnym sensie nawet czułam się czasem za niego odpowiedzialna, niczym starsza siostra. W naszej bandzie zajmowałam niezłą pozycję i Rory często z tego korzystał, bo wszyscy wiedzieli, że jeśli ktoś go skrzywdzi, będzie miał ze mną na pieńku.
- Doooobra – jęknęłam przeciągle. – Siadaj i opowiadaj. Albo nie, najpierw mi powiedz, co ja tu robię, mętnie kojarzę, że świętowaliśmy gdzie indziej.
Pokręcił z dezaprobatą głową.
- Mówiłem ci, że nie powinnaś tyle wczoraj pić. Przyniosłem cię, bo niektórym zaczęły po głowie łazić głupie pomysły, gdy wylądowałaś pod stołem. Z twoim wyglądem powinnaś wiedzieć, że…
Poczułam się głupio, owszem, wiem że upijanie się do nieprzytomności w towarzystwie złodziei, gdy jest się dziewczyną to nie najmądrzejsza rzecz…
- Ale czekaj, czekaj… -nagle coś mnie zastanowiło. – Sam mnie przeniosłeś? Jakim cudem? Wybacz, ale z ciebie to raczej chuchro.
- No… Ale nie wściekaj się, dobra? Gabe mi pomógł, to znaczy, on cię przeniósł, a ja ubezpieczałem tyły…
- Cholera jasna! To już lepiej było mnie tam zostawić! – rzuciłam szczeniakowi wściekłe spojrzenie. – Chyba wiesz jak nie cierpię mieć długów u tego cwaniaka…
- No… ale przecież jesteście przyjaciółmi – wyglądał na zdezorientowanego. – To znaczy, przy ostatniej robocie pracowaliście razem, prawda? I wyglądało na to, że się dobrze dogadujecie…
Westchnęłam ciężko.
- Rory, tu nie chodzi o to, że nie lubię Gabe’a. Pamiętasz, czego cię uczyłam o długach u innych złodziei?
- Nooo… że lepiej ich nie mieć?
- A co mówiłam o Gabrielu?
- Hmmm… że ma imię i wygląd anioła, ale jest sprytniejszy od diabła?
- Brawo, zapamiętałeś –przyklasnęłam mu kpiąco i natychmiast tego pożałowałam, gdy moja głowa odpowiedziała dudnieniem. – Ajajajaj… Koniec z piciem.
- Zawsze tak powtarzasz.
- Niech ci będzie.
- Ale dlaczego tak się wściekasz, że Gabe ci pomógł? Przecież mogli ci zrobić krzywdę…
Znowu westchnęłam ciężko i zmierzyłam wzrokiem mojego rudego anioła stróża.
- Rory, teraz mam dług u Gabe’a i może mnie wciągnąć w niemal każdą robotę jaką sobie ubzdura. A wiesz, że do tej pory Derek jest przywódcą tylko dlatego, że Gabe ma szalone pomysły i rzadko kto ma odwagę się w nie wplątywać. Ale dajmy temu spokój, dobra? Potem pogadam z Gabrielem i coś ustalimy. Coś mi chciałeś opowiedzieć?
- A no tak! Słuchaj, jest robota i wygląda na opłacalną…
- Co to za robota? I skąd o niej wiesz? – spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Aaaa… - Spurpurowiał natychmiast, więc domyśliłam się odpowiedzi.
- Od Gabe’a? A nie mówiłam? No dobra, co to za szaleństwo, tym razem?
- Jedna arystokratka szuka ochotników. Ponoć ma to zająć około miesiąca i w tym czasie ochotnicy mają mieszkać w jej posiadłości. Pełne wyżywienie i w ogóle…
- A do czego ci ochotnicy?
- Hmmm, Gabe powiedział, że to jakiś eksperyment. Mówił, że już pracował dla tej arystokratki i że to niegroźna wariatka, która co jakiś czas wpada na „genialne” pomysły.
- To szaleństwo, Rory! Jakaś wariatka chce przeprowadzać eksperyment na ludziach, a Gabriel chce się w to pakować? Zawsze podejrzewałam, że jest lekko szurnięty…
- Ale, Cass… Pomyśl, wyżywienie i dach nad głową przez miesiąc – spojrzał na mnie błagalnie. – To jak wakacje od codzienności i tych ruder. A jak nam się nie spodoba…
- Nam?! Ciebie też chce w to wciągnąć? Już ja sobie z nim porozmawiam. Pieprzyć długi…
- Cass, sam się zgłosiłem – spojrzał na mnie smutno. – Jestem już zmęczony tą szarością dookoła, zrozum. Co dzień musimy się martwić czy uda się ukraść coś do jedzenia, do tego lada dzień spadnie śnieg…
- Rory… - spojrzałam na niego zakłopotana. No tak, czemu tego nie przewidziałam? Może i mój rudzielec zachowywał się mądrze ponad wiek, ale nadal był chłopcem. Był w bandzie od dwóch lat. Tak jak my wszyscy nie miał domu ani rodziny. Miał tylko mnie. Ja go znalazłam i wprowadziłam do bandy. Pomysł był głupi, to prawda, ale jeśli mógł zapewnić trochę radości mojemu rudzielcowi? Pieprzyć to wszystko, w końcu to tylko miesiąc. - … porozmawiam z Gabrielem, dobrze? – oboje wiedzieliśmy, że to niemal pewna zgoda. Rory rozpromienił się niczym słońce, a ten uśmiech po raz kolejny złamał mi serce. Jak głupia musiała być ta kobieta, która go urodziła i porzuciła?
- Dzięki, Cass, nie pożałujesz. Będziemy się dobrze bawić, zobaczysz.
Uśmiechnęłam się do niego, bardziej radośnie niż się czułam. Nie wiem czemu, ale mam złe przeczucia.

**********
(4 dni wcześniej, inna część Londynu)
„Czas ruszyć w trasę” – ta myśl dręczyła Shadraka Drake’a od paru miesięcy. Po pięćdziesięciu latach w Londynie czuł się zmęczony tym miastem i jego przepychem. Chociaż może nie zmęczony, raczej znudzony. – „Trzeba było to zrobić już dwadzieścia pięć lat temu, zamiast tworzyć sobie nową tożsamość i zostawać. Ale wtedy to miasto nadal wydawało się zabawne, a gdy się ma dwa tysiące lat niewiele rzeczy bawi”.
Wszedł do rezydencji znajomego i pozwolił by lokaj zaprowadził go do salonu. Nie miał pojęcia dlaczego Xander nalegał na to, żeby go odwiedził. Nie przyjaźnili się, zresztą tacy jak oni bardzo rzadko zawiązywali między sobą przyjaźnie. Rozsiadł się w wielkim fotelu i rozejrzał po pomieszczeniu. „Co za tandeta” – pomyślał z niesmakiem. Wszystko utrzymane w czerwieniach i złocie, do przesady ozdobne . –„No cóż, to że jest się wampirem, nie oznacza obowiązkowego posiadania dobrego gustu”.
Xander przebywał w Londynie dłużej niż Shadrak, właściwie niezmiennie podobało mu się odgrywanie arystokraty. Zwykle tacy jak oni unikali dołączania do ludzkich kast. Za łatwo się wtedy do kogoś przywiązać, bądź też zwrócić uwagę na swoje niezwykłe cechy. Dlatego też Shadrak każde swoje „życie” prowadził w innej roli. 25 lat temu popełnił błąd zostając w mieście, ale przecież nie był to błąd nie do naprawienia.
Odgłos kroków oderwał go od rozmyślań. Spojrzał na drzwi niemal w tym samym momencie, w którym Xander stanął na progu. Był stosunkowo młody, jak na wampira, więc jego wygląd nie zwracał takiej uwagi jak wygląd Shadraka. Miał brązowe włosy i oczy, był raczej niewysoki i przysadzisty.
- Witaj, Drake, dziękuję że zdecydowałeś się odpowiedzieć na moją prośbę. Posłałem po wino, mam nadzieję że się ze mną napijesz?
- Witaj, zawsze to jakieś oderwanie od nudy. A jeśli wino jest dobre, wiesz, że nie odmówię – posłał mu krzywy uśmiech. – Więc, czemu zawdzięczam twoje zaproszenie?
- Ach, ta sprawa może poczekać. – usiadł w fotelu, naprzeciw Shade’a – W naszych kręgach roznoszą się ostatnio wieści, że zamierzasz opuścić Londyn, to prawda?
Shade zmarszczył brwi, coraz bardziej coś mu tu nie pasowało. „Najpierw nalega na moje przyjście, a teraz nie chce rozmawiać o powodzie? Dobra, pobawmy się w twoją grę”. W tym czasie pokojówka wniosła tacę z dwoma kieliszkami wypełnionymi rubinowym płynem. Obaj mężczyźni zaczekali aż postawi tacę i wyjdzie. Xander wziął do ręki kieliszek i upił łyk, Shade uczynił to samo.
- Tak więc, rzeczywiście, postanowiłem przenieść się gdzie indziej, to miasto działa mi już na nerwy.
- Nie mam pojęcia dlaczego tacy jak ty tak szybko wszystkim się nudzą. Czyżby wiek ci już doskwierał?
- Przeżyłem dwa tysiąclecia, po takim czasie niewiele rzeczy jest w stanie mnie rozbawić – rzucił niefrasobliwie. Oczy tamtego rozbłysły zazdrością. Głupi szczeniak, myśli, że wzrastająca z wiekiem siła i uroda są w stanie wynagrodzić nudę. – Sam też w końcu dobrniesz do takiego momentu i przekonasz się że to nic zabawnego.
- Możliwe…
- Raczej pewne… - nagle zorientował się że coś jest mocno nie tak. „Cholerna nuda! Uczyniła mnie nieostrożnym”. Coraz trudniej było mu zebrać myśli. Ręce i nogi drętwiały.
Odezwał się spokojnym, opanowanym głosem:
- Xander, co było w tym winie?
- Więc widzisz, Shadraku, oto i powód dla którego poprosiłem cię o przybycie. Trochę za bardzo się wczułem ostatnio w rolę arystokraty i popadłem w długi…
- A co ja mam z tym wspólnego? Chcesz pożyczyć pieniądze? Masz ciekawy sposób przekonywania. Idioto, przecież wiesz że żadna trucizna nie jest w stanie nas zabić, a gdy tylko minie oszołomienie, sprawię że gorzko pożałujesz, iż jesteś nieśmiertelny. – wraz z oszołomieniem wzrastała wściekłość, sprawiając że jego bursztynowe oczy stawały się krwistoczerwone.
- A więc właśnie w tym tkwi sedno całej sprawy, Drake. Okazało się bowiem iż dama, której jestem winny pieniądze wie o naszym, hmmm… podwójnym życiu. Właściwie, jako że byłem jedynym z nas, którego udało jej się osaczyć, na czym mocno jej zależało, czuła się rozczarowana moim wiekiem. Gdy wytłumaczyła mi na czym miałaby polegać spłata mojego długu, poczułem się zobowiązany wyznać jej iż znam wampira, który liczy sobie dwa tysiące lat i jest na tyle znudzony życiem, że bardziej się będzie nadawał…
Z piersi Shadraka wyrwało się wściekłe warknięcie.
- Rozumiem twoją złość, Shade. Ale uwierz, nie miałem wyjścia. A raczej, alternatywne wyjście sprawiało, że, cóż, okazałem się tchórzem. Powinieneś wiedzieć, że ta „dama” to wariatka. Zresztą, przecież narzekałeś na nudę – uśmiechnął się głupkowato. – Więc powinieneś być wdzięczny, że zapewnię ci rozrywkę.
- Mam ci być wdzięczny za to wszystko? Przysięgam, że odkryję jakiś sposób i cię zabiję – mówił coraz bardziej bełkotliwie, nie był już w stanie się ruszyć.
- Nie ma sposobu na zabicie jednego z nas, przecież wiesz. Zresztą planuję wykonać do końca umowę zawartą z ową damą, to znaczy dostarczyć cię jej i pomóc otworzyć twoje tysiącletnie żyły. Potem zniknę, tak że nawet jeśli uda ci się jej uciec, po prostu mnie nie znajdziesz.
- Dorwę… cię…nawet… - powoli głowa starszego wampira zaczęła opadać. -…w piekle…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Tfu!rczość niezależna
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin